9 sierpnia 2016, wtorek
Pogoda jak zwykle:), tylko zimnica – w porywach 16 stopni.
Okolice fiordu Ringkøbing
Dziś urządzamy sobie wycieczkę na zachodnie wybrzeże – nieregularne, porośnięte roślinnością wydmy ciągnące się aż po horyzont to nasz ulubiony element duńskich krajobrazów. Tym razem odwiedzamy okolice fiordu Ringkøbing, słynące z pięknych piaszczystych plaż nad Morzem Północnym. Fiord jest oddzielony od morza tylko wąskim przesmykiem lądu o długości 35 km. Z jednej strony woda, z drugiej strony woda. Już sama jazda samochodem i wyglądanie za okno to przyjemność.
W drodze do celu zatrzymujemy się na chwilę przy wysokiej wydmie Blaabjerg, położonej na południe od Ringkøbing. Jest porośnięta lasem i ma całe 64 m wysokości, ale ze szczytu rozlega się rozległy widok na okolicę. Największy plus postoju jest jednak taki, że resetujemy dzieciaki. 15-minutowe wyjście na przelecenie się po schodkach na górę i na dół wydmy zapewnia nam spokojną kolejną porcję w samochodzie. Długie dojazdy wszystkim dają się we znaki – zazwyczaj po godzinie i starszaki, i Grzesiek zaczynają dostawać głupawki. Całe szczęście, że wszystkie nasze pociechy są miłośnikami muzyki – to bardzo pomaga pokonywać kilometry. Ostatnio na fali jest świetna najnowsza płyta Końca Świata – „God Shave the Queen”. Podskakuje nawet Grzesiek.
Nasz kolejny cel to latarnia w Nørre Lyngwig, położona niedaleko miejscowości Hvide Sande (Biały Piasek) – najpopularniejszego kurortu na tym odcinku wybrzeża. Latarnia jest usytuowana na szczycie killkunastometrowej wydmy, a i sama ma niczego sobie wysokość (38 m). Kilka minut wspinaczki po wąskich krętych schodach (bardzo niewygodne rozmijanie się z turystami idącymi w przeciwnym kierunku – w sezonie nie warto ciągnąć na górę najmłodszych dzieci), przeciśnięcie się przez niziutkie drzwi prowadzące na taras widokowy, przyzwyczajenie się do porywów wiatru i … wow! Widok z latarni to po prostu bajka. Nieregularne wzniesienia wydm, na których roślinność nieustannie walczy z piaskiem odzyskującym swoje terytorium, miedzy wydmami zagubione urocze domki, z jednej strony Morze Północne, z drugiej fiord. Aaaach… Szkoda, że na górę weszła tylko M. ze starszakami – R. dostał misję nakarmienia Grześka w samochodzie. Oczywiście widoki zostaną na zdjęciach, ale to nie to samo.
Na parkingu pod latarnią spotykamy się z Krzysiem i Małgosią, którzy specjalnie dla nas zorganizowali sobie wolny dzień w pracy – jak to miło spotkać rodzinę gdzieś daleko od domu! Gorące pozdrowienia i podziękowania za przemiły wspólny dzień!
Spod latarni, prowadzeni przez „tubylców” Krzysia i Małgosię, przenosimy się na północny kraniec fiordu, do niewielkiej miejscowości Søndervig. Największą atrakcją Søndervig jest odbywający się corocznie festiwal rzeźby w piasku. Jadąc tutaj, spodziewaliśmy się pojedynczych rzeźb wyeksponowanych na plaży, tymczasem rzeczywistość przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Sercem piaskowej ekspozycji jest wysoka na 7 m i ciągnąca się przez … 200 m półkolista piaskowa ściana, na której wyrzeźbiono piaskowe kompozycje. Co roku zmienia się temat przewodni. W tym roku inspiracją jest Afryka. Efekt końcowy urzeka, zarówno z punktu widzenia artystyczno-estetycznego, jak technicznego. Rozmach całości jest zadziwiający. Poszczególne rzeźby stworzyli artyści z różnych krajów. Zadbano o odtworzenie najdrobniejszych detali – zaznaczone są nawet cienie przedstawionych postaci, różne elementy krajobrazu są wykonane z piasku o różnych odcieniach. Poza piaskową ścianą umieszczono również wolnostojące rzeźby. Całość pochłonęła 12 tysięcy ton piasku. To zadziwiające, że te kompozycje są w stanie przetrwać kilka miesięcy na wolnym powietrzu, a składają się tylko z piasku i wody. Piasek do rzeźbienia jest oczywiście wcześniej odpowiednio przygotowywany, utrwalany wodą, umieszczany w drewnianych konstrukcjach, ustawianych jedna na drugiej. Dziwimy się, że żaden z naszych przewodników po Danii (mamy trzy różne) nie wspomniał o piaskowych rzeźbach w Søndervig – to atrakcja pierwsza klasa, i to dla całej turystów w każdym wieku! Dotarliśmy tu tylko dzięki Krzysiowi i Małgosi – naszej mieszkającej w Danii rodzinie. Na miejscu można też samemu spróbować swoich sił w tworzeniu piaskowych rzeźb – jest do tego celu wyznaczony specjalny teren. Frajda dla dzieci i dorosłych.
Grzesiek na gwałt potrzebuje drzemki i marudzi, więc nie zabawiamy w Søndervig tyle, ile byśmy chcieli i po obejrzeniu zdjęć wskakujemy do samochodu. Młody od razu zasypia, a my jedziemy do Herning. U Małgosi i Krzysia spędzamy bardzo miłe popołudnie. I objadamy się za wszystkie czasy:) Dziękujemy!
Wieczorem wpada Michał (szczególnie gorące pozdrowienia od M.:*) Do północy wspominamy przy piwie dawne czasy.