5 sierpnia 2016, piątek
Dzisiaj mamy szał pogodowy – 22 stopnie i pada tylko raz!
Po wczorajszej eskapadzie (i przed jutrzejszym transferem na południe Jutlandii) dziś odpoczywamy. Po śniadaniu Grześ ucina sobie drzemkę, a M. ogarnia zaległe pranie, prasowanie, zdjęcia itp. W tym czasie R. ze starszymi chłopcami idą na miły spacer na plażę i do portu w Egense. Chłopakom najbardziej podoba się zbieranie muszelek – te tutaj bywają inne niż na naszych polskich plażach. Szkoda, że jest tak zimno i nie możemy bardziej skorzystać z uroków morza. W ostatnich dniach co chwilę padało, więc chłopcy też niezbyt nacieszyli się sympatycznym trawiastym terenem przy naszym domku. Dziś nadrabiają zaległości.
Obiad dziś jemy w domu. Może „obiad” to zbyt szumna nazwa dla porządnej porcji jajecznicy, kluchów i ogórków kiszonych, ale chłopcy zgodnie stwierdzają, że tak dobrego jedzenia nie jedli od dawna:) A my wyrównujemy nieco budżet po wygórowanych cenach biletów wstępu z minionego tygodnia.
Fyrkat – dawna forteca wikingów
Po południu wybieramy się do niewielkiej miejscowości Hobro, położonej malowniczo u końca fiordu Mariager. Główną atrakcją turystyczną jest Fyrkat – doskonale zachowane ślady osady wikingów z końca X w. Świetnie widać wały ziemne otaczające dawną fortecę (można urządzić sobie nimi spacer). Na terenie osady zaznaczono kamieniami położenie dawnych budynków. Widać, że osadę przecinały dwie prostopadłe drogi, prowadzące do czterech bram wejściowych. Wizyta w Fyrkat to atrakcja dla całej rodziny – dla nas ma walor historyczny, dla dzieci to po prostu miły i bezpieczny plener do pobiegania. Wokół pasą się owce (uwaga na miny!), nad całością powiewa flaga Danii. Miejsce z klimatem.
Niedaleko dawnej fortecy (ok. kilometra na północ) urządzono ekspozycję poświęcona życiu w epoce wikingów (Vikingegården Fyrkat – tu też kupuje się bilety do obejrzenia osady Fyrat). Dużą atrakcją są odtworzone wikińskie domostwa. My, niestety, przyjeżdżamy tu akurat w porze zamykania placówki (17:00), więc musimy zadowolić się zrobieniem kilku fotek przez bramę.
Do domu wracamy okrężną widokową drogą przez Mariager i Hadsund. Na tym odcinku droga poprowadzona jest brzegiem fiordu Mariager. Nad brzegiem pasą się konie, co chwilę wyłaniają się porciki, widoki przepiękne. Chcemy jeszcze wejść na widokowe wzgórze Hohøj, ale jakoś nie udaje nam się trafić. Może to i dobrze – wieczorem czeka nas pakowanie. Brr, to chyba najmniej przyjemna strona wyjazdów:)