3 maja 2017, środa
Rano ciepło i parno, do 20 stopni, po południu burze
Nasiczne–Dwernik Kamień (wejście szlakiem, zejście ścieżką przyrodniczą)
Dziś spotyka nas jedno smutne i jedno wesołe wydarzenie – rano wyjeżdżają Towarzysze naszego wyjazdu, przez co od razu robi się cicho i pusto. Dziękujemy, Kochani, za kolejną super udaną wspólną eskapadę! Kto z nami będzie wieczorem siedział przy ognisku, no kto?… Weselsze mamy za to popołudnie – R. przywozi z powrotem Sebusia! Ale się za nim stęskniliśmy! Ale po kolei.
Po śniadaniu wybieramy się na wycieczkę na Dwernik Kamień. To idealna propozycja dla rodzin z dziećmi. Trasa kameralna (kilkadziesiąt razy rzadziej uczęszczana niż ta wczorajsza), nietrudna i niedługa, prowadząca przez piękne bukowe lasy, z uroczym punktem widokowym (wspaniale widać okolice Tarnicy oraz połoniny Wetlińską i Caryńską) i grzędami skalnymi na szczycie. Partie szczytowe Dwernik-Kamienia zostały uznane za pomnik przyrody.
Punktem wyjścia szlaku jest niewielki przysiółek Nasiczne (wygodny parking samochodowy). Czerwono znakowana ścieżka wspina się leśną drogą przez bukowy las. Rozwijające się liście buków urzekają seledynem. Las wydaje się tętnić życiem – tu przebiegnie jaszczurka, tu coś zaszumi w zaroślach, w partiach szczytowych spod nóg uciekają żmije (uwaga, widzieliśmy kilka na własne oczy!). Ścieżka jest dużo mniej błotnista niż ta wczorajsza. Po chwili przecinamy leśną drogę i wchodzimy na przyjemną polanę widokową z miejscem do odpoczynku. Nasza trasa kieruje się dalej na północny zachód. Nachylenie jest dość komfortowe i wchodzi się wygodnie – po ok. półtorej godziny stajemy na szczycie. Według znaków wejście zajmuje 1 godz. 10 min, ale my się nie spieszyliśmy – Grzesiek sporo szedł sam, wiele razy zatrzymywaliśmy się na zdjęcie, na chrupkę, na łyka wody. Wprawny turysta na szczyt z Nasicznego wejdzie w godzinę.
Na szczycie Dwernik Kamienia (1004 m n.p.m.) rozsiadamy się na dłuższy postój. Grześ wsuwa podgrzaną zupę, my kanapki. Gdybyśmy mogli, chętnie rozkoszowalibyśmy się widokiem – połoniny widać jak na dłoni, w dodatku dziś pogoda dba o spektakl specjalnie dla nas – co chwila przed nami wiatr przewiewa chmury, tworzące coraz to inne konfiguracje. W towarzystwie dwuipółlatka spokojny odpoczynek to jednak fikcja. Młodego trzeba pilnować, bo choć szczyt jest rozległy i idealnie nadaje się od odpoczynku, z grzęd skalnych niepilnowane dziecko łatwo może spaść. Dziś na szczęście Grzesiek znalazł sobie stosunkowo bezpieczną zabawę – wrzucanie kamieni do kałuży, która zebrała się w zagłębieniu skalnym, co zapewniło nam chwilę oddechu 🙂
Wracamy wariantem wschodnim, przez ścieżkę przyrodniczą „Dwernik Kamień”. To nieco dłuższa opcja, jednak jeszcze mniej uczęszczana i pozwalająca na doskonały kontakt z przyrodą. Szczególnie przyjemny jest początkowy fragment, wiodący zalesionym grzbietem. Wąska dróżka prowadzi przez piękna buczynę karpacką, potem wprowadza na leśną drogę, gdzie robi się miejscami trochę błotniście. Oba warianty łączą się ze sobą na dole. Wybierając wariant przez ścieżkę, trzeba uważać na znaki – nie ma tu zwykłych znaków szlaku ani typowych dla ścieżek przekreślonych kwadratów, tylko białe strzałki namalowane na drzewach.
Nasz czas: 10:45-14:15 w górę i w dół, ok. 400 m przewyższenia
Więcej propozycji wycieczek po Bieszczadach? Zajrzyjcie tutaj 🙂
Po południu R. jedzie po Sebusia w stronę Rzeszowa. Na spotkanie wyjeżdża mu Dziadek Janek. Sebuś zostaje przechwycony w okolicy Dynowa. Dziękujemy Babci Stasi i Dziadkowi Jankowi za pomoc w sytuacji awaryjnej! W tym czasie w Dołżycy szaleje burza. Dobrze, że nie złapała nas szlaku!