Gęsia Szyja i Rusinowa Polana zimą

Gęsia Szyja i Rusinowa Polana – łatwa wycieczka z prawdziwie wysokogórskim widokiem

To świetna zimowa trasa dla całej rodziny. Krótka, ciekawa, bez trudności technicznych i zagrożenia lawinowego. Wysiłek podejścia rekompensuje prawdziwie wysokogórskimi widokami. Dla rodzin z młodszymi lub mniej wytrwałymi dziećmi polecamy spacer tylko na przepiękną Rusinową Polanę. Można także  wybrać dojście z Wierchporońca (nieco dłuższe, ale z mniejszym przewyższeniem) i Zazadniej przez Wiktorówki.

1 marca 2018, czwartek

Przepiękny dzień, bardzo mroźno, ale na słońcu jest bardzo przyjemnie, do -8 st. (rano -21…)

Rano z duszą na ramieniu próbujemy odpalić naszą brykę… Czy -21 stopni nie okaże się zabójcze dla akumulatora? Tak dobrze pamiętamy zeszłoroczne przejścia z Gór Orlickich… Na szczęście obawy się nie sprawdzają – jedziemy!  Droga Oswalda Balzera całkiem dobrze utrzymana, słoneczko coraz piękniej przygrzewa. Parkujemy na Palenicy Białczańskiej i ruszamy przed siebie – jest pięknie!

Na Rusinową Polanę z Palenicy Białczańskiej

Niebieski szlak na Rusinową Polanę skręca w prawo tuż za punktem poboru opłat za wstęp do TPN. Podejście jest łatwe i wygodne, tylko w paru miejscach nieco bardziej strome. Promienie słońca pomagają nam się rozgrzać w kilkunastostopniowym mrozie, podobnie jak coraz szersze widoki na otoczenie Doliny Białej Wody. Po godzinie docieramy na Rusinową Polanę, a po kolejnych kilkunastu minutach meldujemy się w miejscu spotkania szlaków z Zazadniej i Wierchporońca.

Ruszamy na Rusinową Polanę niebieskim szlakiem z Palenicy Białczańskiej.

Gradacja kornika i wiatrołomy odcisnęły swoje piętno w okolicznych lasach.

…ale dzięki temu możemy cieszyć się pięknymi widokami na otoczenie Doliny Białej Wody.

Na Rusinowej wybieramy sobie jedną z kilkunastu ław i rozkładamy się na dłuższy odpoczynek. Słoneczko grzeje, widoki (i kanapki) przepyszne, czegóż chcieć więcej! Rusinowa Polana słynie z pięknej panoramy – rzeczywiście, widoki na Tatry Bielskie i wschodnią część słowackich Tatr Zachodnich są wspaniałe. Postrzępione szczyty oglądane z tej perspektywy równie dobrze mogłyby uchodzić za pięciotysięczniki, prawda? Doznania potęguje dziewiczy śnieg i przyjemna cisza. Dobrze przyjechać w Tatry poza sezonem i móc się cieszyć samotnością – w lecie maszerowalibyśmy w tłumie, a dziś dopiero tutaj spotykamy pierwszych turystów.

Na wysokości ok. 1200 m dochodzimy do Rusinowej Polany.

Rusinowa Polana to dawne tereny wypasowe.

Obecnie to jeden z najlepszych punktów widokowych na wschodnią część Tatr Wysokich.

Drewniane ławy zachęcają do odpoczynku.

Restauracja Rusinowa – jak moglibyśmy nie skorzystać?!

Uzbrojeni w raczki, na Gęsią, gotowi, start!

Najpierw jeszcze czeka nas pożegnanie z Rusinową Polaną.

Rusinowa Polana – Gęsia Szyja

Gęsia Szyja (1489 m n.p.m.) to jeden z najbardziej atrakcyjnych celów wycieczek w Tatrach, godny polecenia nawet mniej doświadczonym turystom. Bez żadnych trudności technicznych, bez zdobywania oszałamiających wysokości możemy cieszyć się prawdziwie wysokogórskim otoczeniem. To od lat jedno z naszych ulubionych miejsc w Tatrach. Świetna wycieczka dla całej rodziny, również w zimie.

Na Gęsią z Rusinowej Polany wchodzi się – w zależności od kondycji – między pół godziny a godzinę. Przed nami nieco bardziej stromy odcinek, więc zakładamy chłopcom raczki turystyczne. Nie były może niezbędne, ale ułatwiały wchodzenie na pierwszym, najbardziej stromym fragmencie podejścia – letnie drewniane schodki zamieniają się zimą w prawie idealny biały skos. Na środku wyrobiona rynna od tyłkoślizgów – jak tor bobslejowy. Kto wie, czy i my nie skorzystamy z niej w drodze powrotnej;)?

Podejście na Gęsią Szyję rozpoczynamy w południowo zachodnim skraju Rusinowej Polany.

Przed nami prawie 300-metrowe podejście.

Podczas podejścia towarzyszą nam fantastyczne widoki – za nami Tatry Bielskie z kulminacją Hawrania

Drewniane schodki w zimie idealnie kryją się pod śniegiem.

Za to w dół będzie łatwiej – wyraźny tor tyłkozjazdów nie pozostawia wątpliwości co do najpopularniejszej techniki.

Raczki turystyczne były na tym odcinku bardzo przydatne.

Wyżej szlak się wypłaszcza, widoki nikną, za to wchodzimy w piękny zimowy las.

Z wizytą u Królowej Śniegu.

Większość wysokości już pokonaliśmy, jeszcze chwilka i będziemy u celu!

Im dalej, tym upłaz staje się coraz węższy.

Ostatnie podejście wprowadzi nas na kulminację Gęsiej Szyi.

Gęsia Szyja to jeden z najatrakcyjniejszych reglowych szlaków w Tatrach.

Przez cały dzisiejszy dzień czas chłopcy bardzo dzielnie maszerowali, ale podczas tego podejścia przeszli samych siebie. Wchodzili naprawdę sprawnie mimo sporego nachylenia i narastającego zmęczenia. Wysiłek zrekompensował nam piękny widok z „wykończonego” dolomitowymi skałkami wierzchołka Gęsiej Szyi. Po obowiązkowej sesji zdjęciowej na drugiej, bardziej widokowej kulminacji wracamy na dłuższy postój na pierwszy, nieco obszerniejszy wierzchołek. Reszta kanapek, kolejny termos z herbatą i ruszamy w dół.

Na Gęsiej Szyi spotkamy charakterystyczne dolomitowe skałki.

I – hurra! – jesteśmy na Gęsiej Szyi (1489 m n.p.m.)

Gęsia Szyja to jeden z najwspanialszych punktów widokowych w Tatrach.

Panorama z Gęsiej obejmuje ok. 50 tatrzańskich szczytów.

Na horyzoncie majaczą słowackie szczyty z kulminacją Lodowego.

Do Morskiego Oka dzisiaj nie poszliśmy, za to możemy z odległości podziwiać jego piękne otoczenie!.

R. wyskoczył jeszcze na panoramkę.

Z Gęsiej Szyi dobrze widać też Koszystą i Wołoszyn.

Zmiana kierunku to też zmiana techniki marszu. Raczki i kijki lądują w plecaku. Teraz chłopcy testują zbieganie z poślizgiem! Teren jest nieprzepaścisty i bezpieczny, więc tylko z uśmiechem patrzymy na ich szaleńtwa. Największą radość wywołuje… zjazd na pupie! Tymek podpatrzył technikę z użyciem plastikowej siatki, a Sebuś preferuje technikę dowolną… My usiłujemy nadążyć, trenując zjazd figurowy na butach. Śmiechu jest sporo, a wysokość wytraca się sama. Chwila moment i z powrotem stawiamy się na Rusinowej Polanie.

Schodzimy z powrotem na Rusinową.

Zejście z Gęsiej Szyi. Przed nami jak na dłoni Tatry Bielskie i Jagnięcy Szczyt.

Czy to Hawrań, czy Kilimandżaro?

Jeszcze chwila i znów będziemy na Rusinowej Polanie.

Na pierwszym planie Czerwona Skałka.

Zejście na Rusinową. Techniki są różne.

Niektórzy preferują …upozjazd.

Inni idą w ich ślady:)

Widoki na otoczenie Doliny Białej Wody są dzisiaj po prostu oszałamiające. Ponownie okrążając Rusinową, R. ma duże trudności, żeby chociaż na chwilę odłożyć aparat do pokrowca. Poza samymi górami zachwyca nas dzisiaj przepiękne zimowe słońce.

Powrót z Rusinowej Polany do Palenicy Białczańskiej

Wracamy tą samą drogą. Zejście jest już łatwe i naprawdę szybkie. Chłopaki zbiegają i przewracają się w śnieg. Jest cudnie!

Rusinowa Polana teraz zalana jest popołudniowym słońcem.

Obchodząc Rusinową Polanę, trudno odłożyć aparat.

Ostatnie spojrzenie w stronę Gęsiej Szyi.

Po dawnej wiosce pasterskiej pozostały tylko pojedyncze szałasy.

W lecie na Rusinowej prowadzony jest kulturowy wypas owiec.

Z Rusinowej Polany wracamy na Palenicę Białczańską.

Początkowo planowaliśmy nieco dłuższą trasę – przez Gęsią Szyję, Rówień Waksmundzką i Polanę pod Wołoszynem do schroniska PTTK w Dolinie Roztoki. Z powodu bardzo mroźnej aury jednak zdecydowaliśmy, że bezpieczniej będzie na Gęsiej zawrócić. Chłopcy byli bardzo zadowoleni z tego rozwiązania, bo wchodząc, już szykowali się na zjeżdżanie na pupie w drodze powrotnej 😉 A my nie chcieliśmy ich niepotrzebnie przeforsować – rodzinna wycieczka ma być przecież dla wszystkich przyjemnością. Nie ma więc tego złego!

Nasz czas: 10:30–15:45, niespełna 9 km i ponad 500 m przewyższenia