Litwa – Kowno, wzgórza, grodziska i kosmos!

 

 

8 lipca 2011, piątek

Nareszcie piękny, słoneczny dzień, 26 stopni

Wycieczka do Auksztockiego Parku Narodowego

Atrakcje przyrodnicze od zawsze interesowały nas co najmniej w równym (jeśli nie w większym) stopniu co architektoniczne. Będąc na Litwie, nie mogliśmy nie odwiedzić słynącego z pięknych krajobrazów Auksztockiego Parku Krajobrazowego.

Przejeżdżamy przez Łabonary z drewnianą zabudową, potem już tylko lasy, droga góra-dół, jeziora i rozrzucone zabudowania wiejskie. Bajka.

Same Auksztoty charakterem przypominają nam Suwalski Park Krajobrazowy, są tylko dużo bardziej odludne. Świetne miejsce na kajak i na rower. To raj dla turystów – aż dziwne, że jest ich tu tak niewielu – na Litwę nie dotarła jeszcze  chyba moda na masową turystykę – niewiele tu oznakowanych szlaków – doceniamy, jaką robotę zrobiło nasze PTTK.

Pierwszy postój urządzamy sobie w miejscowości Ginučiai. Jest tu fajny XIX-wieczny budynek młyna, obok można sią kąpać w darmowym jacuzzi. Chłopcom podoba się jednak najbardziej wrzucanie kamyczków do jeziora – to ostatnio pasja Sebcia.

Drugi postój robimy pod Górą Lodową (Ladakalnis), która jest miejscem dawnego kultu Łady. Warto wejść na to wzniesienie, wejście i okolice szczytu są świetnie zorganizowane pod turystów, dodatkowy atut to piękny widok na jeziora ze szczytu. Sebuś wchodzi i schodzi na własnych nogach! Coraz lepszy z niego kumpel!

Po raz trzeci i ostatni zatrzymujemy się pod pozostałościami grodziska (piliakalnis). Mają one postać trzech dość stromych pagórków, na które można wejść po drewnianych schodkach. Wchodzimy na najwyższy. Sebuś znów w większości sam na nóżkach. Ale się rozwinął w ciągu ostatniego pół roku! Tymo to turysta na 102. Ciekawy wszystkiego, kipi energią, nie marudzi. Na każdą wyprawę bierze ekwipunek – plecaczek ze swoimi „vipami” – zabawkami.

Po południu wreszcie robimy sobie prawdziwe powitanie z jeziorem – wszyscy czworo z wielką przyjemnością chodzimy po wodzie. Sebuś najpierw trochę się bał zimnej wody, ale już po chwili nie można go było z niej wyciągnąć.

Wieczorem jeszcze przeganiamy chłopaków na spacer. Wszystko jest miło aż do czasu aż obaj wchodzą w błotnistą kałużę, przemaczają buty, więc zaganiamy towarzystwo do domu.

Drewniane Łabonary.

Drewniane Łabonary.

Typowy element litewskiego pejzażu.

Typowy element litewskiego pejzażu.

Na Lodową Górę - Auksztocki Park Narodowy.

Na Lodową Górę – Auksztocki Park Narodowy.

Widoki z Lodowej Góry na Auksztocki Park Narodowy.

Widoki z Lodowej Góry na Auksztocki Park Narodowy.

Widoki z Lodowej Góry na Auksztocki Park Narodowy.

Widoki z Lodowej Góry na Auksztocki Park Narodowy.

Piliakalnis, Auksztocki Park Narodowy.

Piliakalnis, Auksztocki Park Narodowy.

Na Piliakalnis, Auksztocki Park Narodowy.

Na Piliakalnis, Auksztocki Park Narodowy.

Sebuś schodzi SAM.

Sebuś schodzi SAM.

Do 'naszych' bocianów.

Do 'naszych’ bocianów.

Do 'naszych' bocianów.

Do 'naszych’ bocianów.

9 lipca 2011, sobota

Dalej piękna pogoda, 28 stopni i słońce

Dzisiejszą wycieczką zaczynamy zdobywać Koronę Europy!

Wycieczka na Górę Józefową (292 m n.p.m.) i Górę Auksztocką (294 m n.p.m.) – najwyższe wzniesienia Litwy

Wysokości względne nie powalają, no i to od nas kawał drogi (prawie 100 km w jedną stronę), ale idea Korony Europy zwycięża! Dojazd kiepsko oznaczony, dojeżdżamy chyba tylko dzięki ściągniętej wcześniej mapie z Internetu.

Na obu „szczytach” ustawiono tablice informacyjne i kamienie; na Górze Józefowej jest też drewniany Mendog na słupie. Góra Auksztocka kilka lat temu okazała się wyższa od Józefowej, dlatego teraz w szczególny sposób oznaczone są oba wzniesienia. Spacer polnymi drogami między „górami” jest bardzo miły – spotykamy stado owiec, ale żadnych ludzi. Obaj chłopcy beczą po drodze jak dorodne baranki. Na „szczycie” Góry Auksztockiej urządzamy sobie bardzo miły popas – karmienie, przewijanie, oglądanie chmur i takie tam, a dookoła pola, lasy, owieczki i rozrzucone pojedyncze gospodarstwa.

Popołudnie nad Jeziorem Bebrusai

Dziś po raz pierwszy kąpiemy się w naszym jeziorze. Nam nawet udaje się przepłynąć na zmianę i zjechać z „saunowej” zjeżdżalni.

Wieczorem przeganiamy jeszcze towarzystwo na spacer.

Góra Józefowa - 293 m n.p.m.

Góra Józefowa – 293 m n.p.m.

Góra Józefowa.

Góra Józefowa.

Pomnik Mendoga na Górze Józefowej.

Pomnik Mendoga na Górze Józefowej.

Na Górę Auksztocką.

Na Górę Auksztocką.

Góra Auksztocka (294 m n.p.m.) - najwyższy punkt Litwy.

Góra Auksztocka (294 m n.p.m.) – najwyższy punkt Litwy.

Góra Auksztocka - najwyższy punkt Litwy.

Góra Auksztocka – najwyższy punkt Litwy.

Jezioro Bebrusai - Ilankos Sodyba.

Jezioro Bebrusai – Ilankos Sodyba.

Na Jeziorze Bebrusai.

Na Jeziorze Bebrusai.

Motylek.

Motylek.

10 lipca 2011, niedziela

Rano mgła, potem upał

Rano M. i R. rozkładają się na anginę. Ale jesteśmy udane egzemplarze… Na szczęście antybiotyki mamy przy sobie.

Wycieczka do Kowna (9:40-16:40)

Jesteśmy ciekawi tego drugiego pod względem liczby mieszkańców miasta na Litwie. Kowno bardzo nam się podoba, kto wie, czy z wycieczki nie przywozimy nawet bogatszych wrażeń niż z Wilna.

Parkujemy na Placu Ratuszowym i pierwsze kroki kierujemy do pozostałości kowieńskiego zamku (XIV w). Tymo z chęcią wchodzi na hurdycję. Seba gustuje we wrzucaniu kamyków do fosy. Z baszty wypatrujemy XV-wieczny kościół św. Jerzego (obecnie w ruinie). Po zwiedzeniu zamku zahaczamy też o XVII-wieczny kościół św. Trójcy, dawny klasztor bernardynek.

Trasa naszego dalszego spaceru wiedzie przez plac ratuszowy z pięknym ratuszem, zwanym „Białym Łabędziem” (XVI, przeb. XVIII w), kościołem jezuitów (XVII w) i pięknymi kamieniczkami (wiele gotyckich i renesansowych). Niedaleko ratusza znajduje się tzw. Dom Perkuna, zbudowany w stylu gotyku płomienistego.

Potem ruszamy Aleją Wolności – przyjemnym deptakiem – w kierunku kościoła św. Michała Archanioła (XIX w) o wyglądzie cerkwi. Chłopcom podoba się zwłaszcza fontanna, do której Sebuś namiętnie wrzuca zeschłe liście. Wypatrujemy znajdującą się tuż obok miłą własną knajpkę, do której wstępujemy na obiad. Tymo dosłownie pochłania spaghetti i sporą część lasange. Mówi, że jest „głodny jak trzy wilki”.

Po obiedzie wjeżdżamy kolejką linowo-terenową na Górę Zieloną. Pan w kasie mówi po polsku. Wierzchołek zaniedbany. Sebuś upodobał sobie ogromną kałużę, do której tak namiętnie wrzucał kamyczki, że aż w końcu cały się przemoczył. T. i R. wjeżdżają na wysoką wieżę ogromnego kościoła Zmartwychwstania (XX w) i oglądają Kowno i M. i S. z góry.

Wracamy m.in. staromiejską ul. Wileńską. Sebuś kilka razy zrzuca z głowy czapkę, po którą potem musimy się wracać. Mimo takich atrakcji próbujemy oglądać miasto – m.in. gotycką ogromną archikatedrę św. św. Piotra i Pawła i XVI-wieczne kamienice.

Tymo cały ogromny spacer (ponad 5 km po mieście) przeszedł na własnych nogach – jesteśmy z niego tacy dumni!

Po południu chłopcy zdążają się jeszcze wykąpać w jeziorze – obaj to uwielbiają. Na brzeg przypływa łabędź z młodymi.

Wieczorem czas na atrakcję dnia – urodziny Mikusia (maskotki). Przyrządzamy tort wg przepisu Tyma – bułka z nutellą i  kawałkami czekolady (piętrowa). Śpiewamy „Sto lat” i wręczamy Mikusiowi prezenty. Takie chwile wynagradzają nam całe zmęczenie. Potem Tymo mówi, że mama jest „najpiękniejsza, jak różyczka”…

Ratusz ,,Biały Łabędź'', XVI w.

Ratusz ,,Biały Łabędź”, XVI w.

Zamek Kowieński, XIV w.

Zamek Kowieński, XIV w.

A Sebuś swoje... kamyczki.

A Sebuś swoje… kamyczki.

Nasza restauracja na Al. Wolności.

Nasza restauracja na Al. Wolności.

Ul. Mickiewicza.

Ul. Mickiewicza.

Kolejką linowo-terenową na Zieloną Górę.

Kolejką linowo-terenową na Zieloną Górę.

Kościół Zmartwychwstania, XX w.

Kościół Zmartwychwstania, XX w.

Taras widokowy na dachu Kościoła Zmartwychwstania.

Taras widokowy na dachu Kościoła Zmartwychwstania.

Kowieńska Starówka z Zielonej Góry.

Kowieńska Starówka z Zielonej Góry.

Archikatedra Św. Piotra i Pawła, XV-XVII w.

Archikatedra Św. Piotra i Pawła, XV-XVII w.

Kamieniczki i Archikatedra z Placu Ratuszowego.

Kamieniczki i Archikatedra z Placu Ratuszowego.

Kąpiel w Jez. Bebrusai (2).

Kąpiel w Jez. Bebrusai (2).

 Jezioro Bebrusai

Jezioro Bebrusai

Piąte urodziny Mikusia...

Piąte urodziny Mikusia…

Chłopcy dokazują na tarasie, a tata pilnuje...

Chłopcy dokazują na tarasie, a tata pilnuje…

11 lipca 2011, poniedziałek

Słońce, 29 stopni

Na mapie naszych najbliższych okolic – Łabonarskiego Parku Regionalnego – wypatrujemy coś o frapującej nazwie „muzeum etnokosmologiczne”. Musimy sprawdzić, co się za tym kryje!

Muzeum Etnokosmologiczne w Łabonarskim Parku Regionalnym

Wycieczka okazuje się pierwszorzędna. Architektura muzeum przypomina połączenie statku kosmicznego z konstrukcjami z magnesowych klocków chłopców. „Etnokosmologia stanowi ogół związków wizualnych, emocjonalnych, etnicznych, duchowych, poznawczych, pragmatycznych,
prognostycznych i ontologicznych ze Światem Kosmicznym” – czytamy na stronie internetowej muzeum (http://www.etnokosmomuziejus.lt; jest wersja polska!). Te właśnie związki można badać na miejscu, w muzeum. Coś jest niejasne? Trzeba samemu przyjechać i zobaczyć na własne oczy!

Teren przyjemnie zorganizowany, z ciekawym ogrodem z tyłu. Wjeżdżamy na samą górę konstrukcji, skąd oglądamy przepiękną panoramę okolic Molet i Auksztotów (udaje nam się odnaleźć nawet Ladakalnis!). Miły przewodnik próbuje nam coś opowiadać po angielsku. Sebuś całe zwiedzanie przesypia w wózku.

Do muzeum można przyjechać na nocne zwiedzanie i pooglądać gwiazdy. Ktoś miał świetny pomysł!

Wycieczka na Kulionių piliakalnis

To drugi punkt programu. Miła ścieżka przez las i mostek nad jeziorem doprowadza nas na szczyt dawnego grodziska. Rozkładamy się na popas na kocyku. Obok ładna drewniana rzeźba kobiety z ptakiem. Sebuś rozkręca i wylewa na siebie cały płyn na komary… O rety…

Kąpiel w naszym jeziorze

Jeszcze przed południem chłopcy zdążają się pochlapać w wodzie.. Sebcik już sam wchodzi do wody i pluska się jak mała rybka, Tymo „pływa” w rękawkach – to już poważna sprawa. My nadzorujemy wszystko z brzegu.

Wieczorem tradycyjnie wybieramy się na spacer po naszej okolicy, wśród pól, łąk, pojedynczych domków. Widzimy bocianie gniazdo na … sośnie. Szaukszteliszki to naprawdę miłe, spokojne okolice. Chłopaki mają coraz więcej krzepy.

Muzeum Etnokosmologiczne k. Malatów.

Muzeum Etnokosmologiczne k. Malatów.

...Obcy nadchodzą!.

…Obcy nadchodzą!.

Muzeum Etnokosmologiczne.

Muzeum Etnokosmologiczne.

Muzeum Etnokosmologiczne - na wieży.

Muzeum Etnokosmologiczne – na wieży.

Muzeum Etnokosmologiczne - na wieży.

Muzeum Etnokosmologiczne – na wieży.

Muzeum Etnokosmologiczne - ogród.

Muzeum Etnokosmologiczne – ogród.

W drodze na Kalioniu Piliakalnis.

W drodze na Kalioniu Piliakalnis.

Popas na Kalioniu Piliakalnis.

Popas na Kalioniu Piliakalnis.

Kąpiel w Jeziorze Bebrusai (3).

Kąpiel w Jeziorze Bebrusai (3).

Przedwieczorny spacer w naszej okolicy.

Przedwieczorny spacer w naszej okolicy.