Młochów

Pałac i park w Młochowie i okoliczne rezerwaty

28.11.2015, sobota

Deszcz, 7 stopni

Po długim ciągu listopadowych dni wypełnionych po brzegi obowiązkami zawodowo-rodzinnymi w weekend rysuje się szansa na przełamanie rutyny. Pretekst stanowi bal andrzejkowy. Ponieważ imprezy sylwestrowe są – lekko licząc – trzykrotnie droższe niż wszystkie inne, od jakiegoś czasu praktykujemy wyjście na Andrzejki i spędzanie Sylwestra w kameralnym, rodzinnym gronie. Dziś udaje nam się sprzedać chłopców na jedną noc do niezastąpionych Babci Urszuli (Grześ) i Cioci Hani (starsi). Ale luksus! M. niestety do wczesnego popołudnia musi jeszcze odsiedzieć swoje na konferencji, ale zaraz o 13:00 porywa ją R. po wcześniejszym porozwożeniu dzieci.

Wspólny weekend zaczynamy obiadem w naszej włoskiej Trattorii Boccone. Jedzenie pyszne, ale jeszcze pyszniejsza jest możliwość nieśpiesznego podelektowania się jedzeniem przy spokojnej rozmowie. Żyjąc na co dzień w dużym tempie, tak bardzo docenia się chociaż kilkugodzinny brak pośpiechu!

Plan weekendowego wypadu w naszym wydaniu nie byłby oczywiście kompletny, gdybyśmy nie zaplanowali jakiegoś turystycznego spaceru. Wybór pada na Młochów, położony tylko o rzut beretem od trasy katowickiej, z bardzo szybkim i niekłopotliwym dojazdem z Warszawy. Tak naprawdę dzisiejszy wypad to zasługa M., która niedługo po otwarciu połączenia obwodnicy Warszawy z katowicką i „siódemką”, chciała jechać do Rzeszowa przez Katowice:), orientując się dopiero w okolicy Kajetan. Do trasy na Radom wracaliśmy łącznikiem właśnie przez Młochów, przejeżdżając obok doskonale widocznego z drogi zespołu pałacowo-parkowego.

Klasycystyczny pałac w Młochowie wraz z otaczającym go parkiem stanowi doskonały przykład rezydencji ziemiańskiej na Mazowszu. Cały zespół powstał na początku XIX w. Majątek należał pierwotnie do Sobolewskich, potem do Radziwiłłów. Kres jego świetności przyniosła I wojna światowa i pożar wzniecony przez stacjonujące w nim wojska rosyjskie. Po remoncie w latach 50. w pałacu mieścił się jakże romantyczny Instytut Hodowli Ziemniaka, a potem Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin. Pałac popadał w ruinę aż do dofinansowanego przez UE odrestaurowania przed kilku laty. W 2009 w rewitalizacji został poddany także park. Obecnie całość stanowi idealne miejsce na romantyczny (i rodzinny) spacer.

Zwiedzanie kompleksu w Młochowie zaczynamy od dawnej oranżerii, mieszczącej obecnie kaplicę pw. św. Michała Archanioła i parafię Księży Michalitów. Potem oglądamy dwie oficyny, usytuowane symetrycznie po obu stronach pałacu, i obchodzimy dokoła bryłę pałacowego budynku. Potem czas na spacer alejkami parku. Jest tu niezwykle malowniczo. Zróżnicowany starodrzew, malownicze stawy z wyspami, trójarkadowy ceglany mostek.

Klasycystyczny pałac w Młochowie (pocz. XIX w.).

Klasycystyczny pałac w Młochowie (pocz. XIX w.).

Klasycystyczny pałac w Młochowie (pocz. XIX w.).

Klasycystyczny pałac w Młochowie (pocz. XIX w.).

Budynek oranżerii obecnie mieści kaplicę.

Budynek oranżerii obecnie mieści kaplicę.

W parku są nastrojowe stawy.

W parku są nastrojowe stawy.

Coś dla amatorów wędkowania.

Coś dla amatorów wędkowania.

Rzut oka przez staw na trójarkadowy mostek.

Rzut oka przez staw na trójarkadowy mostek.

Listopadowe niebo.

Listopadowe niebo.

Spacerując po parku, cały czas wypatrujemy znaków zielonego szlaku, który – jak sprawdziliśmy buszując w Internecie – ma doprowadzić nas do dwóch młochowskich rezerwatów przyrody – Młochowskiego Grądu i Młochowskiego Łęgu. Znakom szlaku przydałoby się zapewne odmalowanie, ale uważny turysta nie będzie miał problemu z odnalezieniem właściwej drogi (łatwo trafić do rezerwatów, zaczynając spacer właśnie od granic pałacowego parku).

Po opuszczeniu parkowych alejek przenosimy się na leśne dukty. Początkowo droga prowadzi malowniczą zabytkową aleją lip, potem wiedzie przez ładny mieszany las. Jedyne, co nam przeszkadza, to pora dnia – robi się coraz ciemniej. O zmroku zarządzamy postój – zdążamy dojść tylko do granic rezerwatu Młochowski Grąd, chroniącego prawie 200-letnie drzewostany dębowo-grabowo-sosnowe. Tablica informacyjna wskazuje drogę do grupy pomnikowych modrzewi – żałujemy, że nie możemy zobaczyć ich jeszcze dziś (ale po ciemku i tak nie miałoby to większego sensu). Wracamy tą samą drogą z mocnym postanowieniem, że wrócimy tu jutro przedpołudniową porą. Przeszliśmy dziś ok. 7 km – dobra rozgrzewka przed andrzejkową imprezą!

Zabytkowa aleja lipowa.

Zabytkowa aleja lipowa.

Po chwili znajdujemy się w lesie.

Po chwili znajdujemy się w lesie.

Urokliwe są nawet wyręby.

Urokliwe są nawet wyręby.

Park w nocnym wydaniu, ładnie oświetlony klimatycznymi latarniami, prezentuje się chyba jeszcze ładniej niż za dnia. Podświetlony pałac idealnie maskuje niedostatki stanu elewacji. Nie możemy pohamować się przed robieniem zdjęć.

Młochowski park nocą

Młochowski park nocą

O tej porze prezentuje się chyba jeszcze ładniej.

O tej porze prezentuje się chyba jeszcze ładniej.

Podświetlenie doskonale eksponuje pałac.

Podświetlenie doskonale eksponuje pałac.

Już zupełnie po ciemku wsiadamy do samochodu i jedziemy do Łazów na naszą andrzejkową zabawę. Co do wystroju hotelu i doboru muzyki, można by mieć różne zastrzeżenia:), ale co tam, my i tak świetnie się bawimy – bo w swoim towarzystwie! Wytrzymujemy do drugiej. Ostatnim akcentem dzisiejszej nocy jest zacięcie się w pokoju. Ale atrakcja! W końcu kelnerowi udaje się jakoś nas otworzyć, ale to już chyba ostatni ruch tego zamka – potem nie rusza się ani w jedną, ani w drugą stronę. Nas przenoszą do innego pokoju. Trochę z tym zachodu, zwłaszcza o tej porze, ale przynajmniej możemy sobie pooglądać inne kolorowe aniołki na suficie!

29.11.2015, niedziela

Słoneczny poranek, ok. 4 stopni

Rano po imprezie jako pierwsi z gości stawiamy się na śniadaniu – w nocy spanie wśród krzyków podchmielonych gości jakoś kiepsko nam wychodziło. A przy tym marzyliśmy o wykrojeniu jeszcze jednego spaceru tylko we dwoje przed odebraniem dzieci. Ok. 10:00 już spakowani stawiamy się w samochodzie. Znów obieramy azymut na młochowskie rezerwaty, tylko tym razem podjeżdżamy z drugiej strony – od miejscowości Krakowiany. Tu zaczyna się drugi rezerwat – Młochowski Łęg. Ochroną rezerwatową został tu objęty las łęgowy jesionowo-olszowy, charakterystyczny niegdyś dla dolin małych rzek. Parkujemy niedaleko stawu powstałego przez spiętrzenie wód Utraty. Niedawno została sprowadzona tu cała rodzina bobrów.

Niedzielny poranek. Staw na Utracie.

Niedzielny poranek. Staw na Utracie.

Ruszamy za znakami zielonego szlaku. Nasz spacer to ok. 6-kilometrowa pętelka w prawo, zakończona powrotem żółtym szlakiem. Na końcowym odcinku, przy żółtych znakach, znajdujemy pomnikową grupę kilkudziesięciu modrzewi, osiągających tu wysokość 40 m!

Rezerwat Młochowski Łęg

Rezerwat Młochowski Łęg

Co kawałek napotykamy tablice informacyjne.

Co kawałek napotykamy tablice informacyjne.

Lasy w okolicy Młochowa.

Lasy w okolicy Młochowa.

Tak blisko Warszawy, a zupełnie inny świat.

Tak blisko Warszawy, a zupełnie inny świat.

Szkoda, że paśnik bez leśnych gości.

Szkoda, że paśnik bez leśnych gości.

Na koniec spaceru znajdujemy grupę pomnikowych modrzewi.

Na koniec spaceru znajdujemy grupę pomnikowych modrzewi.

Leśny spacer jest niezwykle odprężający. Nie spotykamy nikogo, nie licząc trzech sarenek, przecinających nam drogę tuż przed samym nosem. Naprawdę warto wybrać się w okolice Młochowa na weekendowy spacer z Warszawy. Tak niedaleko, a przenosimy się w inny świat. Spacer po obu rezerwatach koniecznie trzeba połączyć z odwiedzeniem młochowskiego zespołu parkowo-pałacowego – wtedy będziemy mieli urozmaiconą wycieczkę, w której każdy znajdzie coś dla siebie.