Piecky i Sokolia Dolina

Przez cieśniawę Piecky i Sokolią Dolinę

Piękna, długa wycieczka dwiema ciekawymi dolinami Słowackiego Raju. Cieśniawa Piecky to niezwykle malowniczy skalny wąwóz, w którym szlak prowadzi ciągiem kładek i drabinek. Na trasie zobaczymy kilka wodospadów, skalne progi, baniory na pieniącym się pod nogami potoku. W drugiej – Sokoliej dolinie – będziemy wspinać się na eksponowanym ciągu drabin wzdłuż najwyższego w Słowackim Raju wodospadu – emocje gwarantowane! Każda z dolin może być oczywiście doskonałym celem sama w sobie. Połączenie ich ze sobą daje możliwość spędzenia wydłużenia wycieczki – Spędzimy cały dzień na szlaku, wśród pięknej przyrody, w scenerii zmieniającej się jak w kalejdoskopie. Obie doliny nie do polecenia dla małych dzieci i osób z lękiem wysokości – wymagają pokonywania kilku odcinków w dużej ekspozycji.

19 lipca 2018, czwartek

Rano pochmurno i przelotne opady, potem się rozpogadza

Od wczoraj w Tatrach leje i sytuacja hydrologiczna jest fatalna – pozamykano całe fragmentów szlaków, w wielu miejscach podtopione ścieżki uniemożliwiają przejście. W takiej sytuacji po raz kolejny kierujemy się  do Słowackiego Raju. Wspaniale! Jak dobrze mieć taką piękną alternatywę!

Na dziś wybraliśmy dwie piękne trasy – cieśniawę Piecky i Sokolią Dolinę. Połączenie ich w jedną wycieczkę zaowocowało długą, ale bardzo urozmaiconą wędrówką. Nie obyło się bez przygód – głownie wodnych – wracaliśmy ubłoceni po pachy, w przemoczonych butach – ale czego można się było spodziewać, skoro przez kilkadziesiąt ostatnich godzin lało. No ale przecież żadna porządna randka nie powinna obyć się bez porządnego SPA! To i SPA, i kąpiele błotne dzisiaj mieliśmy 😉

Cieśniawa Piecky

Ruszamy o 8.00 rano ze znanej już nam sennej osady Píla. Do wylotu wąwozu stąd tylko już kilka kroków. Po chwili wędrujemy już żółtym szlakiem prowadzącym przez Piecky. Ten piękny wapienny wąwóz na 3 km długości pokonuje ok. 400 m przewyższenia. W jego środkowej części szlak prowadzi ciągiem sztucznych ułatwień – drabinek, platform i kładek.

Od rana towarzyszy nam wisząca w powietrzu wilgoć. Po ulewnych opadach z drzew kapie woda, kamienie i kłody są oślizgłe i mokre. Z nieba leci minimżawka. Będzie padać czy nie będzie? Pogoda ma jednak swoją dobrą stronę – możemy cieszyć się pięknym wąwozem w zupełnej samotności 🙂

Słowacki Raj wita nas dzisiaj wilgocią wiszącą w powietrzu.

Kładki też są mokre.

Początkowo żółty szlak prowadzi przez część wąwozu zwaną „Biela Dolina”.

Na początku szlak prowadzi przez las szeroką Bielą Doliną. Prawdziwe emocje zaczynają się po ok. pół godziny spaceru. Dochodzimy do Vel’kego vodopádu – woda potoku Pil’anka spada ze stromego progu skalnego w pięknym, surowym skalnym otoczeniu. Ale tu malowniczo! Na stromych wapiennych skałach z łatwością można wypatrzeć jaskinie wymyte przez wodę. Pokonujemy wodospad, idąc po jego prawej stronie po stromej, eksponowanej drabinie, po drodze przyglądając się kolejnym piętrom wodospadu – dla takich miejsc odwiedza się Słowacki Raj!

Veľký vodopád nareszcie przed nami!

Wchodząc nad Veľký vodopád, przechodzimy do właściwego wąwozu Stredné Piecky.

O taaaaką drabinką weszliśmy!

Po Wielkim Wodospadzie emocji ciąg dalszy. Pokonujemy Kaskady – kilka mniejscych wodospadów – idąc po drewnianych kładkach. Po chwili dochodzimy do Terasovyego vodopádu. Nie jest może taką gwiazdą jak jego większy kolega, ale również jest bardzo malowniczy. Próg skalny pokonujemy drabinką po prawej stronie. Nie jest aż tak spektakularna jak ta poprzednia – nieco krótsza i ustawiona bardziej na skos – ale również zapewnia szybsze bicie serca.

Obok niektórych kładek zamontowano łańcuchy.

Kładki układają się w fantazyjne kształty.

W wąwozie Piecky mamy okazję wielokrotnie przechodzić po drewnianych ułatwieniach.

Wąwóz Piecky nie ustępuje dzikością sąsiedniemu wąwozowi Veľký Sokol

Terasovy vodopad – już ostatni w tym wąwozie.

Górną jego część pokonujemy idąc po stupačkach.

Stúpačký obok górnego tarasu Terasowego Vodopadu.

W Pieckach cały czas idziemy skalnym wąwozem.

I znowu przechodzimy przez bardziej eksponowane kładki ubezpieczone łańcuchem – na śliskim drewnie łańcuch naprawdę się przydał!

Woda spływa po stopniach skalnych.

Wyżej potok zanika, a dolina wznosi się łagodniej. Leśną ścieżką docieramy wreszcie do wiaty przy węźle szlaków.

Nieśpieszne przejście wąwozu zajęło nam (z mnóstwem postojów fotograficznych) ok. 2 godzin 15 minut. Można oczywiście tu zakończyć wycieczkę i czerwonym szlakiem dobiegającym do Glackiej cesty wrócić z powrotem do Píli. My jednak kontynuujemy naszą wycieczkę – mamy dziś ochotę na calusieńki dzień na szlaku:)

Od wylotu wąwozu Piecky do ujścia Sokoliej Doliny

Szlakiem łącznikowym w 20 min docieramy do Glackiej cesty na płaskowyżu Glac i na węzeł szlaków Malá pol’ana. Stoi tu bardzo wygodna wiata – idealne miejsce na postój (sprawdzaliśmy na sobie :)).

Wychodzimy z wąwozu na skraj płaskowyżu Glac. To Malá Poľana.

Piękna wiata na rozstaju Malá Poľana.

Teraz musimy jakoś przedostać się pod wylot Sokoliej doliny – chyba wszystkie najciekawsze cieśniawy w Słowackim Raju są jednokierunkowe więc planowanie dłuższej wycieczki może okazać się wcale nie takim łatwym zadaniem, jak by się wydawać mogło. 🙂

Z Małej Polany schodzimy na południowy wschód szlakiem żółtym, zielonym, a potem znów żółtym do węzła szlaków Klauzy w dolinie Tomášovská Belá. Wcześniej, jeszcze na zielonym szlaku w okolicy wylotu Sokoliej Doliny czeka na nas niespodzianka. Leśna droga została zamieniona – prawdopodobnie przez pojazdy do zrywki drewna – w potok błota. Jak by tu przejść? Trochę kombinujemy raz jedną, raz druga stroną drogi, a końcu w akcie desperacji wchodzimy na sam środek i  kłapć, kłapć – maszerujemy tak z kilometr jak nie lepiej . Nawet sobie nie wyobrażacie, jak wyglądały potem nasze buty – błoto mieliśmy chyba do kolan. Na domiar złego nagle zaczyna padać deszcz. M. obsuwa się z błotnego brzegu drogi i nurkuje stopą do kostki w błotnistej kałuży. O rety, czy my damy dziś radę zrealizować nasz plan? Na szczęście deszcz wkrótce przestaje padać a stanem naszych butów przestajemy się po prostu przejmować. Do odważnych świat należy – idziemy dalej!

Przed kolejnym rozstajem droga zamienia się we wciągające błoto.

Tak wygląda dzisiaj zielony szlak w okolicy wyjścia szlaku z Sokoliej doliny.

Uff… Błoto się skończyło, teraz dla odmiany mgła.

Jak na beskidzkim szlaku…

A tu już schodzimy żółtym szlakiem do doliny Tomášovská Belá.

Tuż przed dnem doliny Tomášovská Belá czeka na nas kolejna niespodzianka. Gęste łany malin. Brzmi pięknie, prawda? Niestety, to tylko pozory. Ścieżka wije się wśród bujnej roślinności – malin, trawek, kwiatów, mięsistych liści lepiężnika. Każdy krok to świeża dostawa zimnej wody do butów i na spodnie. Na dnie doliny stawiamy się z mokrymi i butami, i ubraniem od pasa w dół.

Niestety niżej szlak prowadzi przez łany bujnej i MEGAMOKREJ roślinności.

Słodziutkie maliny są jedynym pocieszeniem podczas przedzierania się przez mokre chaszcze.

Tomášovská Belá

W dolinę Tomášovská Belá wchodzimy przy węźle szlaków Klauzy. Tomášovská Belá to jedna z najdłuższych dolin Słowackiego Raju – ma aż 9 km. Szlak prowadzący dnem doliny jest łatwy i pozbawiony sztucznych ułatwień – nadaje się nawet dla młodszych dzieci. My idziemy tylko fragmentem tej doliny, do ujścia cieśniawy Sokolia dolina. Po chwili od skręcenia w dolinny zielony szlak mijamy zaporę na potoku Biely –  finalnie została odbudowana w 2014 r., a co więcej – ozdobiono ją bardzo przyjemną wiatą – można zaplanować tu miły postój.

W górnym odcinku doliny Tomášovská Belá spotykamy altankę postawioną na niewielkiej tamie.

Przed nami jeszcze dziś sporo kilometrów szlaku, więc nie rozsiadamy się i dalej idziemy przed siebie.  Szlak prowadzi brzegu potoku. Po chwili znów wchodzimy w lepiężniki. O nieee, znowu nowa dostawa wody – oj, buty to nam dzisiaj chyba nie wyschną. Na tych odcinkach roślinność jest bardzo bujna, a ruch turystyczny znikomy – będą się tu dobrze czuli wszyscy miłośnicy kameralnych klimatów.

Niedaleko przed wylotem Sokoliej Doliny szlak przechodzi na drugą stronę potoku. Niby żadna nowość, ale tym razem mostek jest złamany, a drewniane deszczułki na nim wyjątkowo śliskie i mokre.  Nie widać pewnie tego na zdjęciu, ale wierzcie – przejście było naprawdę emocjonujace. Po przekroczeniu potoku jeszcze chwila i stawiamy się tuż przed wylotem Sokoliej Doliny.

Teraz zielony szlak prowadzi przez łany lepiężnika.

Mostek na Bielym potoku jest częściowo zniszczony.

Zielony szlak brzegami Bielego Potoku sprowadza nas do ujścia Sokoliej Doliny.

Sokolia dolina

Magnesem przyciągającym turystów do Sokoliej Doliny jest Závojovy vodopád – najwyższa siklawa w Słowackim Raju. Wrażenie, jakie odnosi się, kiedy zadzieramy głowę, gdy wodospad odsłania się po raz pierwszy, jest nie do opisania, podobnie jak emocje towarzyszące pokonywaniu 70-metrowego ciągu eksponowanych drabinek. Cieszymy się, że udało nam się dziś doświadczyć tego wszystkiego na własnej skórze!

Sokolia dolina należy do tych stromszych – na 2,5 km pokonuje ponad 400 m przewyższenia. Ścieżka niemal od razu pnie się do góry. Najpierw Sokoli Potok płynie niepozornie wśród leśnej scenerii. Dekoracja jednak szybko się zmienia – po chwili dolina pnie się coraz stromiej w górę, po lewej stronie wyrastają wapienne skały. Tuż przy szlaku dobrze widoczna jaskinia.

Dolna część Sokoliej Doliny jest zasypana starymi kłodami.

Lawirujemy między nimi, zdobywając powoli wysokość.

Zakosami w pobliżu skał podchodzimy do stóp największego wodospadu Słowackiego Raju.

Po ok. pół godziny marszu dochodzimy do największej atrakcji doliny.  Przed nami nagle ukazuje się Závojovy vodopád – najwyższy w Słowackim Raju. Woda spada kilkoma kaskadami z wysokości 70 m! Próg skalny, z którego spada wodospad, pokonujemy tuż obok linii spadku wody przy pomocy ciągu eksponowanych drabinek i metalowych platform. Wow, to dopiero było coś!

W połowie wysokości wodospadu szlak wprowadza na mostek – to niezwykle fotogeniczne miejsce. Jeśli wędrujecie we dwoje lub w większej grupie, koniecznie wyślijcie na mostek jedną osobę – z takim punktem odniesienia zdjęcia znacznie lepiej oddadzą rozmiar całego wodospadu. Na samej górze wodospadu znajduje się jeszcze jeden mostek. Z mostków stosunkowo bezpiecznie można przyglądać się temu dziełu natury. I najlepiej zrobicie, jak sami to zobaczycie, bo – z żalem to przyznajemy – żadne zdjęcie nie odda ogromu wodospadu. Jak stoimy u stóp wodospadu, to wydaje się on sięgać chmur – szczyt ginie gdzieś daleeeko w górze!

Závojovy vodopad spada kaskadami z wysokości ponad 70 m !

Ta drabinka jest pierwszą z całego cyklu drabinek i stupaček, które trzeba pokonać, by dostać się nad wodospad.

To podejście na kolejne piętro wodospadu.

A to cała górna część wodospadu.

Ledwo trochę udaje się nam ochłonąć po wrażeniach z pokonania przejścia obok najwyższego wodospadu Słowackiego Raju, a przed nami wyrasta jeszcze jeden – Vyšný vodopád. Musimy znowu poskładać przedwcześnie rozłożone kijki i jeszcze raz wspiąć się po drabinkach. Tym razem do pokonania jest kilkunastometrowy próg, z którego spada woda. W innej dolinie okazałby się duży, w tej w porównaniu z Závojovym wypada nieco blado, ale tez jest piękny!

Takich drabinek trzeba pokonać kilka!

Teraz przed nami Vyšný vodopád

W górnej części emocjonujące przejścia się kończą, a zalesiona dolina wspina się łagodnie w górę. Do pokonania jeszcze tylko sto metrów przewyższenia i meldujemy się przy wylocie doliny. Przed nami wiata, niestety zajęta, ale obok została dla nas wygodna ławka. Niestety ponownie musimy przebrnąć przez fragment zielonego szlaku, która zamienił się w morze błota. Po odnowieniu błotnych dekoracji na butach siadamy na ławce, z rozkoszą wyciągając z plecaków kanapki i herbatę. Nie możemy powstrzymać się od podśmiewania się z  min turystów, którzy wychodzą z Sokoliej doliny i widzą nagle przed sobą błotny szlak, jaki czeka ich do przebrnięcia. Wierzcie, to było lepsze niż ukryta kamera! My pewnie wyglądaliśmy tak samo 🙂

Widok z czerwonego szlaku zejściowego na ogromny wąwóz Veľký Sokol.

Wracamy do Píli znajomą drogą. Przebijamy się zielonym i żółtym szalkiem na północny zachód do Glackiej cesty, a potem czerwonym szlakiem schodzimy w dół do Pili – tym samym, którym wracaliśmy z cieśniawy Wielki Sokół.

Kofola w chacie Piecky w Pili – idealne zwieńczenie dnia!

Nasza trasa w liczbach: 22 km, 1100 (tak!) m przewyższenia, 9 godzin 15 minut (z postojami)

Dzisiejsza trasa ułożyła się w ciekawą ósemkę.