Rezerwat kormoranów i latarnia w Krynicy Morskiej

Rezerwat ornitologiczny „Kąty Rybackie”, spacer pięknym lasem ze Sztutowa na plażę i wizyta w Krynicy Morskiej

 

Rezerwat kormoranów po raz pierwszy

25 czerwca 2016, sobota

Upał, 33 stopnie. Uff..

Po raz pierwszy odwiedzamy otulinę rezerwatu od strony Sztutowa. Podjeżdżamy na główny parking przy kąpielisku miejskim w Sztutowie. Tu mamy satysfakcję nie lada – tłum w różnobarwnych kostiumach wali na plażę, a my skręcamy w drugą stronę. Tam ścisk, tu inny świat. Idziemy leśną ścieżką przez wydmy do rezerwatu ornitologicznego „Kąty Rybackie”. Rezerwat znajduje się pomiędzy Sztutowem i Kątami Rybackimi. Został utworzony ponad 50 lat temu do ochrony miejsc lęgowych kormorana czarnego i czapli siwej. To największe lęgowisko kormoranów w Europie. Kormoran czarny niegdyś był gatunkiem zagrożonym wyginięciem, teraz intensywnie się rozmnaża. Co chwila słychać skargi na kormorany – a to że zjadają za dużo ryb, a to że ich odchody przyczyniają się do obumierania drzew. Na szczęście główni bohaterowie wydają się niczym nie przejmować. Pozdrawiają odwiedzających donośnym krakaniem. Siedzą na uschniętych drzewach w charakterystycznej pozycji do suszenia piór, nurkują na głębokość kilkunastu metrów, na niebie tworzą piękne klucze, które sprawiają, że chce się podnosić głowę do góry.

Przez teren rezerwatu prowadzi niebieski i żółty szlak. Tablic informacyjnych i mapek jak na lekarstwo, trudno też znaleźć jakikolwiek schemat szlaków w Internecie, idziemy więc trochę na nosa. Potem okazuje się, że dziś kręciliśmy się tylko na obrzeżach rezerwatu – dobrze będzie tu wrócić na jeszcze jeden spacer.

Ruszamy do kormoranów. Kanapka z mchu na pokrzepienie.

Ruszamy do kormoranów. Kanapka z mchu na pokrzepienie.

Ale mam kij - teraz mogę iść dalej.

Ale mam kij – teraz mogę iść dalej.

Przez wydmy do kormoranów.

Przez wydmy do kormoranów.

Za następnym zejściem zaczyna się otulina rezerwatu.

Za następnym zejściem zaczyna się otulina rezerwatu.

I jesteśmy.

I jesteśmy.

Kormorany suszą pióra na drzewach.

Kormorany suszą pióra na drzewach.

Wrrr... Ostatni kormoran odlatuje nam z kadru...

Wrrr… Ostatni kormoran odlatuje nam z kadru…

Później dawały się fotografować tylko w locie.

Później dawały się fotografować tylko w locie.

Sznur kormoranów...

Sznur kormoranów…

Krajobraz po bitwie... lęgowisku kormoranów.

Krajobraz po bitwie… lęgowisku kormoranów.

Krajobraz po bitwie... lęgowisku kormoranów.

Krajobraz po bitwie… lęgowisku kormoranów.

W tym upale trzeba odpocząć.

W tym upale trzeba odpocząć.

Grzesiomina

Grzesiomina

Po odwiedzeniu rezerwatu zaliczamy obowiązkową kąpiel w morzu.

A teraz nareszcie na plażę.

A teraz nareszcie na plażę.

Jak ja bym się cały zanurzył.

Jak ja bym się cały zanurzył.

Chłopcy dzisiaj jacyś tacy zadumani... Jak na obrazie.

Chłopcy dzisiaj jacyś tacy zadumani… Jak na obrazie.

 

Spacer ze Sztutowa przez piękny las na plażę

Wieczorem urządzamy sobie spacer ze Sztutowa na plażę drogą przez las. To spory, ponad 3-kilometrowy odcinek, ale niezwykle malowniczy. Tak pięknego mieszanego lasu nadmorskiego jak w Sztutowie nie widzieliśmy chyba w żadnym innym miejscu na polskim wybrzeżu. Po godzinie wreszcie docieramy na plażę. Zamiast planowanego wieczornego pluskania zarządzamy jednak szybki odwrót – na horyzoncie widać ciemne burzowe chmury. Idziemy plażą do głównego sztutowskiego zejścia i wracamy do domu melexem. Uff, zdążyliśmy przed deszczem. W nocy burza obudziła chyba każdego śpiocha.

Wieczorny spacer na plażę ze Sztutowa.

Wieczorny spacer na plażę ze Sztutowa.

Trzech muszkieterów...

Trzech muszkieterów…

Ostatnia wydma i...

Ostatnia wydma i…

...morze.

…morze.

Tutaj też dolatują kormorany.

Tutaj też dolatują kormorany.

Pluskamy się chwilkę i... uciekamy przed deszczem!

Pluskamy się chwilkę i… uciekamy przed deszczem!

Rezerwat kormoranów bis

9 lipca 2016, sobota

Przelotne opady, do 20 stopni

Podczas poprzedniego pobytu nad morzem odwiedziliśmy co prawda rezerwat kormoranów, ale niedosyt pozostał – ptaków było wtedy jak na lekarstwo. Może dlatego, że spacerowaliśmy po obrzeżach rezerwatu, a może trafiliśmy akurat na złą porę i gospodarze właśnie obiadowali sobie gdzieś na Zalewie Wiślanym? W każdym razie mieliśmy wielką ochotę przyjść tu raz jeszcze.

Okazja nadarza się dwa tygodnie później, gdy przyjeżdżamy nad morze po Sebcia. Tym razem towarzyszy nam Babcia Urszula i odwiedzamy rezerwat od strony Kątów Rybackich, nie Sztutowa. To chyba dogodniejsze dojście. A przy tym nareszcie spotykamy to, po co tu przyszliśmy – kormorany! Obchodzimy dookoła jeden z dwóch głównych obszarów referencyjnych, mieszczących główne kolonie kormoranów. No, teraz nareszcie możemy uwierzyć, że ptasich gniazd jest tu kilka tysięcy. Kormorany i ich gniazda widać niemal na każdym drzewie, a gdyby ktoś zapomniał, kto rozdaje karty na tym terenie, niezwłocznie przypomni o tym specyficzny zapach.

Tym razem idziemy do rezerwatu kormoranów od strony Kątów Rybackich.

Tym razem idziemy do rezerwatu kormoranów od strony Kątów Rybackich.

Droga długa, ale jak się człowiek zmęczy, można odpocząć.

Droga długa, ale jak się człowiek zmęczy, można odpocząć.

Miejsca gniazdowania kormoranów najłatwiej poznać po zniszczonym lesie.

Miejsca gniazdowania kormoranów najłatwiej poznać po zniszczonym lesie.

W obszarze referencyjnym gniazda znajdują się niemal na każdym drzewie.

W obszarze referencyjnym gniazda znajdują się niemal na każdym drzewie.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Rezerwat kormoranów w Kątach Rybackich.

Patrzymy wszyscy do góry.

Patrzymy wszyscy do góry.

Nad głowami co chwila przelatują nam kormorany.

Nad głowami co chwila przelatują nam kormorany.

Dobrze widać piękną pracę ich skrzydeł.

Dobrze widać piękną pracę ich skrzydeł.

Przypominają nam się nieco ozdoby choinkowe.

Przypominają nam się nieco ozdoby choinkowe.

Las zniszczony przez kormorany.

Las zniszczony przez kormorany.

Jednak bez koralowy dobrze się tutaj czuje.

Jednak bez koralowy dobrze się tutaj czuje.

Wracamy.

Wracamy.

Abstrahując od kormoranów, wizyta w rezerwacie to po prostu piękny spacer.

Abstrahując od kormoranów, wizyta w rezerwacie to po prostu piękny spacer.

Okolice Kątów Rybackich.

Okolice Kątów Rybackich.

Przypomina nam się sosna kandelabrowa z Kampinoskiego Parku Narodowego.

Przypomina nam się sosna kandelabrowa z Kampinoskiego Parku Narodowego.

Przechodzimy dziś chyba ponad 8 km. Sebuś jest bardzo dziennym piechurem, Grześ też sporo idzie na nóżkach, a potem zasypia w nosidle. Spacer do polecania dla każdego wypoczywającego na tym odcinku polskiego wybrzeża!

Latarnia w Krynicy Morskiej

Po spacerze czas na szybki obiad w Kątach Rybackich. Po obiedzie zbieramy chętnych na kolejną wycieczkę – do Krynicy Morskiej. Zgadza się dołączyć do nas Babcia Urszula, to świetnie, ruszamy! Krynica to duży ośrodek turystyczny i w środku sezonu ruch tu jak na Marszałkowskiej. Nie mamy ochoty zwiedzać zatłoczonych kramów z pamiątkami – od razu kierujemy się do latarni morskiej. Charakterystyczna czerwona latarnia w Krynicy znajduje się z dala od turystycznego centrum. Jej obecna postać pochodzi z 1951 r. – starą latarnię zniszczyły wycofujące się wojska niemieckie.

Na szczyt latarni prowadzą dość wąskie schody z charakterystyczną stromą drabiną na samej górze. Z tego powodu turyści wpuszczani sią na raty, co 15 minut. Musimy więc odstać swoje w kolejce po bilety. Z Grzesiem zostaje na dole Babcia (dziękujemy!) – nie jest dozwolone zwiedzanie latarni z dziećmi poniżej 4. r.ż. Sebuś radzi sobie na schodach znakomicie. Ostatnią drabinkę pokonuje bez najmniejszych problemów – oj, chyba niedługo zabierzemy go na jakieś ferraty!

Latarnia w Krynicy Morskiej.

Latarnia w Krynicy Morskiej.

Na górę wiodą kręte, wąskie schody.

Na górę wiodą kręte, wąskie schody.

Najtrudniejsza jest drabinka na szczycie - brawo dla Sebusia!.

Najtrudniejsza jest drabinka na szczycie – brawo dla Sebusia!.

Z góry latarni rozlega się pyszny widok na Mierzeję Wiślaną i Zalew Wiślany. To wystarczający powód, żeby odwiedzić to miejsce, nawet jeśli nie jest się miłośnikiem latarni. Ciekawe jest również zobaczenie latarnianej żarówki o mocy – bagatela – 1000 W.

Widok na Zalew Wiślany.

Widok na Zalew Wiślany.

Ze szczytu latarni pięknie widać Mierzeję Wiślaną.

Ze szczytu latarni pięknie widać Mierzeję Wiślaną.

Pora na dół.

Pora na dół.

Na koniec wizyty w Krynicy odwiedzamy okolice portu na Zalewie Wiślanym. To okolica gwarna i pełna turystów, ale niepozbawiona uroku. Można pospacerować po krótkim molo, popatrzeć na żaglówki przycupnięte w marinie, wybrać się na rejs po Zalewie Wiślanym.

Port jachtowy w Krynicy Morskiej.

Port jachtowy w Krynicy Morskiej.

Można stąd wybrać się na rejs po Zalewie Wiślanym.

Można stąd wybrać się na rejs po Zalewie Wiślanym.

Widok na zalew w kierunku zachodnim.

Widok na zalew w kierunku zachodnim.

W wycieczce udział wzięli...

W wycieczce udział wzięli…

Wycieczki do Krynicy nie przedłużamy, bo zbliża się wieczór. Odwozimy Babcię Urszulę do Kątów Rybackich, a my sami wracamy do Sztutowa. Jak dobrze, że Sebuś już jest z nami!