Szwajcaria Frankońska i nie tylko

Szwajcaria Frankońska (Frankenjura) to prawdziwa mekka wspinaczy. Na tutejszych wapiennych skałkach wytyczono tysiące dróg wspinaczkowych. Na dwudniowy pobyt z dziećmi proponujemy jednak nieco inne atrakcje. Granitowy labirynt skalny Luisenburg w sąsiednim paśmie górskim Fichtelgebirge oraz Jakinia Diabła i kolejki grawitacyjne w okolicy miasteczka Pottenstein zachwyciły nie tylko naszych chłopców!

Górna Frankonia (Oberfranken) na weekend

Frankonia wraz z Saksonią, Lotaryngią, Szwabią i Bawarią w średniowieczu wchodziła w skład pięciu księstw niemieckich. Obecnie stanowi krainę historyczną na północy Bawarii (częściowo sięgającą też Turyngii i Badenii-Wirtembergii).

Górna Frankonia to północno-wschodnia część historycznej Frankonii, obecnie okręg w Bawarii, graniczący z zachodnim krańcem Czech. Właśnie ten rejon wybraliśmy na krótką przerwę w wakacyjnej podróży.

Najbardziej atrakcyjną turystycznie częścią Górnej Frankonii jest oczywiście Szwajcaria Frankońska, ale położone bardziej na wschód pasmo Fichtelgebirge (z czeskiego Smreczany, czyli po prostu Góry Świerkowe) jest w naszym odczuciu równie warte odwiedzenia – na pewno łatwiej znaleźć tutaj spokój i w ciszy kontemplować piękną przyrodę!

W Górnej Frankonii spędzamy zaledwie dwa dni w drodze nad Jezioro Bodeńskie. Na pewno warto wybrać się w te okolice na dłużej. Może wkrótce zawitamy tu na jakiś długi weekend? Z zachodniej części Polski to zaledwie kilka godzin jazdy, a i z naszej Warszawy można sprawnie dojechać dobrymi drogami w 7-8 godzin.

Zapraszamy na relacje z dwóch dni intensywnie spędzonych z naszymi chłopcami. Atrakcje dobieraliśmy pod gusty naszej wesołej gromadki i chyba całkiem nieźle w te gusty trafiliśmy 😉

Luisenburg – granitowy labirynt skalny

 

Jaskinia Diabła (Teufelshöhle) i kolejki grawitacyjne w Pottenstein

Szwajcaria Frankońska

A tu mieszkamy: Schönwald, Grunauermühle 1

Nasza meta absolutnie godna polecenia! Jedno z najwygodniejszych miejsc, w jakich kiedykolwiek mieliśmy okazję nocować. Grünauer Mühle – dawny młyn, sięgający korzeniami XV w., obecnie został przerobiony na superkomfortowe apartamenty. Mamy właściwie całe piętro z dużym tarasem (na wyposażeniu hamak, stolik, leżaczki), salonem, przestronną kuchnią, dwiema sypialniami i pokojem przechodnim z sekretarzykiem. Łazienka jak pokój kąpielowy. Jak weszliśmy do środka, szczęki nam opadły. Czyściutko i gustownie. W ścianach stare kamienie. Tuż obok miejscowy basen kąpielowy.

Budynek dawnego młyna obecnie zajmują apartamenty.

Salon z wkomponowanymi w ściany głazami.

Na korytarzu królują Grzesiowe tory.

Przed sypialniami jest jeszcze stylowy sekretarzyk.

Kuchnia jest bardzo przytulna i przestronna.

Sympatyczna też jest sypialnia.

I wielki pokój chłopców (widać połowę).

Ale najbardziej chłopakom spodobał się taras z hamakiem i leżakami.

A tu druga część tarasu.

Po drugiej stronie drogi w zaroślach znajdujemy też pozostałości dawnego ujęcia wody mineralnej Sophienquelle. Było ono eksploatowane od początków XVIII w. do lat 70. XX w. Według informacji na niewielkiej tabliczce woda otrzymała złoty medal na Wystawie Światowej w Paryżu w 1898 r.! Podobizna okrągłego budyneczku ujęcia wody namalowana jest także na ścianie dawnego młyna!

Ujęcie Sophienquelle było wykorzystywane już od początków XVIII w.

Za nocleg naszej 5-osobowej rodziny ze wszystkimi opłatami zapłaciliśmy 170 zł! Co najmniej dwa razy taniej niż w Krynicy Morskiej! Fakt, meta trochę na uboczu, daleko od dużych miast – ale czy nie tego chcemy na wakacje? Wokół tereny idealne na spacery czy wycieczki rowerowe. Spędziliśmy tu bardzo wygodne trzy noce jako przystanek w drodze nad Jezioro Bodeńskie. Prawdopodobnie cena w przyszłości wzrośnie – wszystko jest nowiutkie i gospodarz właśnie jest w trakcie wykańczania całego budynku – warto korzystać teraz!

Jednego popołudnia gospodarz podarował nawet chłopcom lody.