Wypad w Góry Stołowe – wycieczka do schroniska PTTK „Na Szczelińcu”

28 grudnia 2016, środa

Pogoda jak z marzeń: do -2 stopni i piękne słońce

Do Schroniska  PTTK „Na Szczelińcu”

Rano budzi nas błękitne niebo i skrzący się w słońcu śnieg. Jednogłośnie stwierdzamy, że w taką pogodę najpiękniej będzie w nieodległych Górach Stołowych. Błędne Skały (podobnie jak platforma szczytowa Szczelińca) w zimie nie są udostępnione do zwiedzania, ale przecież możemy zrobić sobie miłą rodzinną wycieczkę pod szczyt, do schroniska PTTK „Na Szczelińcu”. Dodatkowym jej atutem będzie możliwość ogrzania się w schronisku, istotna głównie ze względu na Grzesia.

Budzi nas taki świt w Górach Orlickich. Pogoda zapowiada się piękna!

Gospodarze schroniska przez  telefon doradzają nam wybranie żółtego szlaku od Karłowa jako najlepiej utrzymanego w zimie. Chętnie przejdziemy się nieznaną nam trasą – ostatnio na Szczeliniec wchodziliśmy niebieskim szlakiem od strony zachodniej.

Parkujemy w Karłowie i ruszamy za żółtymi znakami (aby dojść na wierzchołek i do schroniska, trzeba pod szczytem skręcić w prawo w niebiesko znakowaną ścieżkę). Pogoda jest przecudowna. Z okolicy parkingu doskonale prezentuje się masyw Szczelińca Wielkiego – najwyższego szczytu Gór Stołowych (919 m n.p.m.). Oglądany z pewnego oddalenia, doskonale nadaje się do opowiedzenia dzieciom o specyfice Gór Stołowych – jedynych w Polsce gór o budowie płytowej. Sebuś przed wycieczką pyta się, skąd nazwa „stołowe” – po spojrzeniu na masyw Szczelińca wątpliwości znikają 🙂  Nazwa „Szczeliniec” pochodzi od  charakterystycznej sieci głębokich spękań. W szczelinach skalnych śnieg potrafi zalegać nawet do lipca – sami przekonaliśmy się o tym na własnej skórze, brodząc kiedyś na Szczelińcu do kostek w śniegu mimo upalnego maja.

Ruszamy z Karłowa. Przed nami nasz cel – masyw Szczelińca.

Na szczyt Szczelińca od strony Karłowa wchodzi się po …723 skalnych schodkach (wg dzisiejszych szacunków Tyma :)). Najbardziej zachwycony tym faktem jest Grzesiek – ostatnio schody bardzo go fascynują, więc po zobaczeniu, jak będzie wyglądał nasz szlak, krzyczy radośnie „Idziemy na schody!” i ochoczo rusza przed siebie. Dla starszaków wejście po schodach to też niezła atrakcja. Stopnie są zasypane śniegiem i wyślizgane, ale z obu stron są poręcze ułatwiające wędrówkę. Schody prowadzące z Karłowa na szczyt Szczelińca mają już ponad 200 lat. Z zainteresowaniem wyczytujemy, że udostępnianie szczytu Szczelińca do zwiedzania ma historię militarną – celem pierwszych prac było ufortyfikowanie masywu pod koniec XVIII w.

No to zaczynają się schody:)

Ścieżka wije się przez urokliwy las.

Schodki są śliskie, ale poręcze ułatwiają wchodzenie – no , chyba że ktoś nie ma wolnych rąk:)

Im wyżej, tym formacje skalne bardziej okazałe.

Nad głowami wiszą malownicze sople.

Schodki pozwalają na bardzo sprawne zdobywanie wysokości. Wycieczka jest niezwykle atrakcyjna dla całej rodziny –  idziemy wśród wymyślnych form skalnych, im wyżej, tym bardziej spektakularnych. Wąskie skalne przejścia od razu zostają ochrzczone przez Grzesia mianem „tuneli”. W okolicy szczytu skały są porośnięte przez skarłowaciałe sosny. Wokół tyle atrakcji, że droga mija nie wiadomo kiedy.

Skrzyżowanie szlaków tuż przed szczytem – teraz skręcamy w prawo za niebieskimi znakami.

Idziemy w cieniu majestatycznych skalnych baszt.

Szlak jest bardzo urozmaicony pod względem widokowym.

Skały poubierały się w zimowe dekoracje.

Rzut oka do góry – komu nie zakręci się w głowie?

Okolice szczytowe porastają skarłowaciałe sosny zwyczajne.

Drzewa i skały tworzą tu przedziwną mieszankę.

Najatrakcyjniejszy jest końcowy fragment ścieżki.

Kto chce dojść do celu, musi przecisnąć się przez ucho igielne.

Na północnych tarasach Szczelińca rozsiadło się urokliwe Schronisko PTTK „Na Szczelińcu”, zwane „Szwajcarką”. To najstarsze polskie schronisko zbudowane w celach obsługi ruchu turystycznego – budowa obiektu zaczęła się w 1845 r. Jako jedyne w Sudetach nie posiada drogi dojazdowej – zaopatrzenie wciągane jest wyciągiem towarowym. Budynek jest niezwykle atrakcyjnie położony na urwistym skalnym tarasie. Będąc tutaj, koniecznie trzeba zajść na wszystkie dostępne punkty widokowe – nawet dzieciom bardzo się podoba.

Schronisko PTTK Na Szczelińcu

To jedno z najstarszych polskich schronisk, budowane od 1845 r.

Gdyby ktoś nie wiedział, skąd nazwa „Szczeliniec”…

W pobliżu schroniska znajdują się niezwykle atrakcyjne punkty widokowe.

Chłopcy sprawdzili to na własnej skórze!

Widoki są bardzo rozległe.

Wnętrze schroniska jest ciepłe i przytulne. A jedzenie – poezja. Na pewno nie będziecie żałować decyzji o obiedzie tutaj. Porcje są ogromne, a wszystko bardzo smaczne. Grześ wsuwa swój obiadek. Wczoraj na Orlicy bardzo brakowało miejsca, w którym nasz maluch mógłby się ogrzać i zjeść coś ciepłego. Dziś taki odpoczynek owocuje w dwójnasób. Po pierwsze: obywatel nie marudzi w drugiej części wycieczki, tylko kipi energią. Sam schodzi większość drogi powrotnej i nie chce wsiąść do nosidła (R. musi się nieźle gimnastykować, asekurując Grześka na zlodzonych schodkach). Po drugie: udaje się dociągnąć go na drzemkę do domu, przez co mamy chwilę popołudniowego oddechu.

Wracamy tą samą drogą.

Grześ dzielnie maszeruje sam.

Oczywiście najbardziej podobają mu się schodki.

Sebuś i Tymuś dziś prowadzą wycieczkę.

Turysta górski dumny z siebie – dał radę sam zejść ze Szczelińca!

Z dołu wypatrujemy tarasy widokowe na szczycie Szczelińca

Rewelacyjna zimowa wycieczka!

Wszystko nam się dobrze dzisiaj poskładało. A wycieczka była naprawdę przepiękna. Świetna od odbycia także w zimie – schronisko jest czynne przez cały rok (choć przy dużych śniegach przejście zapewne może być utrudnione).

Nasz czas: 10:20-11:20 w górę, 12:20-13:00 w dół, ok. 200 m przewyższenia.

Po południu starsi chłopcy jadą z R. do Zieleńca na swoją pierwszą w tym sezonie lekcję na nartach 🙂