Zagroda pokazowa żubrów w Mucznem i Łopienka – dawny ośrodek kultu Maryjnego

30 kwietnia 2017, sobota

Deszcz i śnieg, temperatura jak w zimie 

Zagroda pokazowa żubrów w Mucznem

Sprawdzamy te prognozy i sprawdzamy. Od rana miało nie padać, a pada. Reklamacja! Temperatura bez zmian. Ale pogódka! Modele ICM przewidują jednak poprawę w ciągu najbliższych godzin. Uzbrajamy się więc w kurtki przeciwdeszczowe i stuptuty, i zwarci i gotowi podjeżdżamy na Przełęcz Wyżniańską z zamiarem wejścia na Połoninę Caryńską. Opady jednak zamiast ustawać, tylko się nasilają – w pewnym momencie zaczyna padać nawet deszcz ze śniegiem. W takich warunkach z dzieciakami musimy odpuścić.

Pakujemy się więc z powrotem do samochodów i podjeżdżamy ok. 40 min do osady Muczne, leżącej w dolinie potoku o tej samej nazwie. Główną atrakcją turystyczną Mucznego jest zagroda pokazowa żubrów. Zagroda jest niewielka, zajmuje tylko 7 hektarów, ale dzięki temu łatwiej wypatrzeć głównych bohaterów. Dla zwiedzających wybudowano dwa tarasy widokowe. Żubry jednak dziś robią nam psikusa i uciekają nam w przeciwległy kraniec zagrody – gdyby komuś przydarzyło się to samo, należy wrócić do szosy i podejść nią ok. 200 m w kierunku południowym, po czym skręcić w prawo w następną leśną drogę. Pozwoli to na spacer południowym skrajem zagrody i podpatrzenie uciekinierów.

Spacer po Mucznem jest bardzo przyjemny; właściwie jedyne, co nam przeszkadza, to pogoda – cały czas popaduje deszczyk. Dzieciaki chętnie oglądają największe ssaki lądowe Europy. Grześ mówi, że żubry to „krowy”. W sumie połowicznie ma chłopak rację:)  My, starzy, chętnie czytamy informacje z tablic informacyjnych. Dowiadujemy się m.in., że żubry zostały reintrodukowane w Bieszczadach w latach 60. i obecnie w kilku stadach żyje tu ok. 280 sztuk. Czy wiedzieliście, że Polska ma najliczniejszą populację żubrów na świecie? – żyje u nas ok. 30% wszystkich osobników tego gatunku!

Po pożegnaniu z żubrami wracamy do domu na obiad. Nareszcie przestaje padać, a zza chmur wygląda słońce. Tak niewiele trzeba, by zaczarować widok za oknem!

Zagroda pokazowa żubrów w Mucznem zajmuje obszar 7 hektarów.

Dla turystów zbudowano dwa tarasy widokowe. Co y tego, skoro żubry nam uciekły!

Zawsze jednak możemy podziwiać budzącą się do życia przyrodę.

W poszukiwaniu żubrów. Wchodzimy w drogę przylegającą do zagrody od południowej strony.

Hura! Mamy go!

Niczym paparazzi obserwujemy rodzinną sielankę.

Króla puszczy mało interesuje zamieszanie, jakie wywołuje swoją obecnością.

Dama z łasiczką, a Tymo … z żubrem!

A gdyby tak wejść za ogrodzenie… – myśli Grzesiek.

Łopienka – dawny ośrodek kultu Maryjnego

Po obiedzie wybieramy się wszyscy do Łopienki – nieistniejącej już dawnej wsi słynnej z cerkwi z cudowną ikoną Matki Bożej. Uroczo położona u stóp Łopiennika wioska miała  burzliwą historię. Kiedyś pełna życia, słynęła z najstarszej (XVIII w. ) murowanej cerkwi w Bieszczadach, Łopienka była ważnym ośrodkiem kultu Maryjnego. Jak chce legenda, niegdyś w koronie lipy objawiła się tu 7-letniej dziewczynce Matka Boska w postaci cudownej ikony. Szybko wystawiono odpowiednią kaplicę, a potem zbudowaną tuż obok cerkiew z cudownym obrazem. W 1946 r. mieszkańcy Łopienki zostali wysiedleni do ZSRR. Cerkiew zaczęła niszczeć, a jej wyposażenie rozkradano. Ikona na szczęście znalazła schronienie w kościele w Polańczyku. W latach 70. rozpoczęto starania o odbudowę cerkwi – prace były prowadzone do 2011 r.

Cerkiew w Łopience jest cały czas otwarta, za zwiedzanie nie są pobierane opłaty. Wewnątrz znajduje się kopia cudownego obrazu. Chętni mogą kupić cegiełkę na odbudowę świątyni. Niesamowicie klimatyczne miejsce! Polecamy na rodzinny spacer, na dzień „kondycyjny” lub deszczowy! Kiedyś do Łopienki nie można było podjeżdżać samochodem, teraz można zaparkować przy samej cerkwi – my jednak radzimy zostawić samochód przy szosie. Spacer będzie dużo przyjemniejszy.

Dobrzy piechurzy mogą kontynuować wędrówkę z Łopienki w kierunku północno-zachodnim, my jednak ze względu na zbliżający się wieczór zarządzamy odwrót.

Droga do Łopienki zaczyna się nieco na południe od miejscowości Buk.

Nasza droga uroczo wije się doliną potoku.

Idziemy wzdłuż jednego z dopływów Solinki.

… na którym miejscami oglądamy malownicze odsłonięcia skalne

Mijamy stanowiska bieszczadzkich smolarzy.

Nie możemy powstrzymać chęci bliższego przyjrzenia się miejscu ich pracy.

Za surowiec do wypału służy zazwyczaj drewno bukowe.

Bukowe kłody pakuje się do pieca i czeka, aż ulegną zwęgleniu.

Idziemy dalej. Po dawnej wiosce nie zostało nic.

Wszystkie kolory wiosny.

Wiatę turystyczną zbudowano na miejscu dawnej karczmy.

Zespół cerkiewny w Łopience.

…obejmuje odbudowaną XVIII-wieczną cerkiew

…zrekonstruowaną drewnianą dzwonnicę

…oraz odbudowaną XIX-wieczną kaplicę grobową.

Przycerkiewne nagrobki w dużej mierze zostały zniszczone.

Grześ w Łopience.

W środku można zobaczyć kopię cudownej ikony Matki Bożej z Dzieciątkiem.

Oryginalna ikona przetrwała w Polańczyku dzięki poświęceniu księdza F. Stopy.

Cerkiew p.w. św. Paraskiewy była najstarsza murowaną cerkwią w Bieszczadach.

Figura Chrystusa Bieszczadzkiego została wykonana z kawałków surowego bieszczadzkiego drewna.

Wycieczka podobała się wszystkim. Mistyczny klimat dawnego miejsca kultu, możliwość podpatrzenia stanowisk pracy bieszczadzkich smolarzy, dookoła piękna budząca się do życia przyroda. Dzieciakom szczególnie spodobała się wypalona stara lipa, rosnąca nieopodal cerkwi. Jej wnętrze spokojnie mogło pomieścić do 4 osób (choć niektórzy mówią nawet o dziesięciu!).

Przy cerkwi rośnie charakterystyczna stara lipa – te drzewa tradycyjnie wiązano z postacią Maryi.

W środku spokojnie mieści się kilka osób.

Jak pięknie prezentuje się na takim tle knieć błotna.

Spojrzenie na zachód, w stronę dawnej górnej wsi.

Ostatni rzut oka na serce dawnej Łopienki.

Wracamy.

Ach, te wiosenne kolory!

Grzesiek przeważającą część spaceru przechodzi na własnych nóżkach i  niespecjalnie chce wsiadać do nosidła. Jesteśmy dumni z krzepy najmłodszego członka naszej rodziny, ale jednak wspólne przemieszczanie się na dłuższe dystanse stało się ostatnio dużo trudniejsze. Starsze dzieciaki są zajęte sobą i o nie właściwie nie musimy się martwić.

Wieczór spędzamy przy ognisku, jednak zimno dość wcześnie wygania nas do łóżek.