Na Bukowe Berdo – najdzikszą połoninę w polskich Bieszczadach

Z Mucznego na Bukowe Berdo

Niezwykle widokowa wycieczka na najrzadziej odwiedzaną połoninę w polskich Bieszczadach. Z Bukowego Berda widać niemal wszystkie znane turystom miejsca Bieszczadów Wysokich – od obu połonin: Wetlińskiej i Caryńskiej, po Rawki, Tarnicę, Halicz i Rozsypaniec. To jeden z najbardziej widokowych bieszczadzkich szlaków! Wycieczkę można rozszerzać – albo o wejście na Tarnicę, albo na Halicz czy Szeroki Wierch.

Informacje praktyczne

Dojście z Mucznego jest najkrótszym dojściem na połoninę – już w 75 min od wyruszenia jesteśmy na grzbiecie. Szlak wiedzie przez bukowy las, ścieżka jest wygodnie nachylona i szybko zdobywa wysokość. Samochód zostawiamy na parkingu przed budynkiem Centrum Promocji Leśnictwa w Mucznem. Parking hotelowy jest – jak oznajmiają znaki – dostępny tylko dla gości. Pozostali zostawiają auta na niewielkim parkingu przy szosie i na poboczach.

Wariant z Mucznego ma tę zaletę, że szybko wprowadza na połoninę, w związku z czym szczególnie polecamy go dla rodzin z dziećmi. Ma też jednak wadę – po wycieczce musimy wrócić w to samo miejsce, z którego wyszliśmy. Jeśli interesuje Was szlak okrężny, można ruszyć z niewielkiej miejscowości Widełki, znajdującej się na południe od Stuposian. Niebieski szlak wprowadzi na Bukowe Berdo. Na przełęczy pod Tarnicą skręcimy następnie w prawo i za znakami czerwonego szlaku przejdziemy przez Szeroki Wierch aż do Ustrzyk Górnych. Końcowy odcinek Ustrzyki Górne-Widełki będziemy musieli pokonać asfaltem (lub postarać się o podwózkę). Jeszcze inny wariant dotarcia na Bukowe Berdo to wyjście z Wołosatego – tak jak na Tarnicę.

My ruszaliśmy na Bukowe Berdo z Mucznego. Po przejściu połoniny rozszerzyliśmy wycieczkę o wypad na Szeroki Wierch (ładny widok na Tarnicę, Caryńską i Bukowe Berdo). Wracaliśmy tą samą drogą. Całość z odpoczynkami zajęła nam 7,5 godz.

Na Bukowym Berdzie w sezonie wakacyjnym jest spory ruch, choć oczywiście nie taki jak na odcinku Przełęcz pod Tarnicą – Tarnica (na najwyższy bieszczadzki szczyt ludzie – mimo epidemii koronawirusa – ciągnęli dziś w sznureczku). Jeśli więc chcecie cieszyć się spokojem, warto wyruszyć na szlak wcześnie rano.

Muczne

Nasz punkt startu to Muczne. Osada wzięła nazwę od potoku, nad którym leży. Woda pewnie niegdyś nie grzeszyła przejrzystością, bo mutny to po ukraińsku mętny. Muczne słynęło kiedyś z ośrodka wypoczynkowego dla dygnitarzy PRL, którzy przyjeżdżali tu na huczne polowania. Te czasy na szczęście odeszły już w przeszłość. Pamiątką dawnych lat jest hotel Muczne – działa do dziś i słynie ze świetnej kuchni – mieliśmy okazję to sprawdzać kiedyś w zimie, gdy wracaliśmy z wycieczki do Sianek (relacja tutaj). Obecnie Muczne jest zagubioną na końcu świata miejscowością. Nie licząc hotelowych gości, zaglądają tu turyści oglądający Zagrodę Pokazową Żubrów (relacja z wycieczki do muczniańskich żubrów tutaj) oraz piechurzy zmierzający na Bukowe Berdo.

Muczne, Ośrodek Promocji Leśnictwa – tu zaczynamy wycieczkę

Muczne – grzbiet Bukowego Berda

Szlak prowadzi drogą przez las. Wejście jest łatwe i mimo że sprawnie zdobywa wysokość, nie męczy.

Szlak dojściowy na połoninę prowadzi przez piękny bukowy las

Bukowe Berdo

Bukowe Berdo to najrzadziej uczęszczana bieszczadzka połonina, ale dzięki temu pozwala poczuć klimat prawdziwie dzikich gór. Słowo berdo niegdyś znaczyło pastwisko. Na połoninie rzeczywiście wypasane były stada z okolicznych wsi – wyobrażacie sobie mieć takie widoki na co dzień? To się dopiero nazywa panoramiczna stołówka! Bukowe Berdo ma doskonałe walory widokowe – panoramy na wszystkie strony zaczynają się już od momentu dojścia na grzbiet połoniny. Atrakcyjność wycieczki podnoszą liczne piaskowcowe wychodnie skalne. To bez dwóch zdań jedno z najpiękniejszych miejsc w Bieszczadach!

Odcinek dojściowy z Mucznego na grzbiet połoniny pokonujemy sprawnie. Już od początku towarzyszą nam inni turyści – oj, w szczycie sezonu na Bukowym Berdzie o samotność będzie trudno.

W nieco ponad godzinę stajemy na szczycie połoniny i od razu dopada nas efekt wow. Jak tu pięknie! Widoki są bardzo szerokie, poprzedzielane dolinami Terebowca i Sanu bieszczadzkie szczyty wyglądają majestatycznie, a panorama zaskakuje głębią. Oczy same uciekają w kierunku Połoniny Caryńskiej – jakaż ona malownicza!

Po osiągnięciu grzbietu skręcamy pod kątem 90 stopni w lewo i zmieniamy kolor szlaku z żółtego na niebieski. Od teraz będziemy wędrowali połoniną. Niemal przez cały czas możemy podziwiać piękne widoki  – poza jednym malowniczym odcinkiem, który przeprowadza przez krzewiastą jarzębinę, porastającą partie szczytowe Bukowego Berda. „Jaka fajna ta puszcza!” – mówi jeden z wędrujących za nami chłopców do swoich rodziców. Czterokilometrową połoninę przechodzi się w ok. godzinkę. Szlak przeprowadza przez wszystkie trzy kulminacje Bukowego Berda – najwyższy punkt ma 1313 m n.p.m. Spacer tym odcinkiem to czysta przyjemność z bycia w górach.

Po 75 minutach wędrówki żółtym szlakiem osiągamy grzbiet połoniny
Od razu otwierają się przed nami szerokie widoki w stronę Połoniny Caryńskiej
Zaczynamy wędrówkę grzbietem Bukowego Berda
Połonina ma 4 km długości i jest niezwykle malownicza.
Partie szczytowe Bukowego Berda porasta krzewiasta jarzębina.
Wędrówkę uatrakcyjniają liczne piaskowcowe wychodnie skalne.
Bukowe Berdo ma trzy kulminacja – przed nami ta najwyższa (1313 m n.p.m.)
Bukowo na Bukowym!
Na pierwszym planie Bukowe Berdo, z tyłu – Połonina Caryńska.
Śniadanie na trawie:)
Wszechobecna zieleń i te piękne fioletowe dzwonki!
Imponujący grzebień Krzemienia
Na Bukowym Berdzie – jak w niebie!
Widok z najwyższej kulminacji Bukowego Berda w kierunku Halicza.

Bukowe Berdo – Przełęcz Goprowska – Szeroki Wierch

Po wejściu na najwyższą kulminację Bukowego Berda (1313 m n.p.m.) można wrócić tą samą drogą, my jednak decydujemy się przedłużyć wycieczkę o wypad na grzbiet Szerokiego Wierchu (1315 m n.p.m.).

W tym celu kontynuujemy spacer niebieskim szlakiem. Najpierw obniżamy się na niewielką przełączkę, a potem wchodzimy na szczyt Krzemienia. Krzemień słynie z pięknych piaskowcowych wychodni skalnych. W panoramie z Krzemienia wyróżnia się Tarnica (1346 m n.p.m.), oddzielona wciętą głęboko Przełęczą Goprowską (1160 m). No właśnie. Przełęcz Goprowska jest największym wyzwaniem na naszej dzisiejszej trasie, bo … trzeba zejść do niej 200 m, by potem to samo 200 m w podchodzić do góry – wyczyn trzeba powtórzyć jeszcze raz w drodze powrotnej:) Jest to dość żmudny odcinek – po ostatnim remoncie szlaku na odcinku Krzemień – Przełęcz Goprowska zrobiono tu eleganckie stopnie z drewnianych poprzecznych belek, ale tych stopni jest od groma. Schodząc, obiecaliśmy sobie, że w drodze powrotnej policzymy, ile tych schodków jest. R. obstawił 800, M. (widać bardziej zmęczona:) – 1000. Chcecie wiedzieć, ile naliczyliśmy? Jedno z nas 901, drugie – 930. Oj, chyba musielibyśmy zejść na dół i policzyć od nowa, żeby dojść do spójnej wersji. W każdym razie w pierwotnych szacunkach bardzo się nie pomyliliśmy:)

Im bliżej Przełęczy Goprowskiej, tym tłoczniej. Nie idzie się tu komfortowo – spacer w tłumach nigdy nie należy do przyjemności, a obecna epidemia COVID-19 dodatkowo potęguje nasze nieprzyjemne odczucia. Na Przełęczy pod Tarnicą (1275 m n.p.m.) ludzi jak mrówek. Kto chce wejść na najwyższy szczyt polskich Bieszczadów, musi dreptać w sznureczku. Wspominamy, jak ostatnio wchodziliśmy na Tarnicę zimą, niemal w samotności – jak tu było pięknie i dziko (relacja z zimowego wejścia na Tarnicę tutaj)! Najpopularniejsze szlaki w górach zdecydowanie najlepiej jest odwiedzać poza sezonem.

Kontynuujemy wędrówkę w kierunku Krzemienia.
Po przekroczeniu Krzemienia otwiera się widok na szerokie siodło Przełęczy Goprowskiej.
Krzemień zostaje za nami.
Z Szerokiego Wierchu rzucamy okiem na szlak na Tarnicę z Wołosatego.
Stąd też widać całą grań Bukowego Berda.
Na północnym wschodzie majaczy Połonina Caryńska.
Morze traw, szczyty pasma granicznego i dalej Ukraina.

Z Przełęczy Goprowskiej na Szeroki Wierch wchodzi się już szybko – i jest nieco mniej tłoczno. Szeroki Wierch (1315 m) to zachodni skraj grupy Tarnicy, również pokryty połoniną. Ma aż cztery kulminacje. Warto wydłużyć spacer o wycieczkę na zachód od pierwszej kulminacji – Połonina Caryńska będzie prezentowała się jeszcze ładniej!

Szczyt Szerokiego Wierchu i Tarnica.
Ze szczytu Szerokiego Wierchu najlepiej widać tłumy sunące na Tarnicę.
Kopa Bukowska i Halicz z okolic Przełęczy pod Tarnicą.

Powrót przez Krzemień i Bukowe Berdo do Mucznego

Wracamy tą samą drogą. Do Przełęczy Goprowskiej tłumy, potem im dalej, tym spokojniej. Po minięciu „ściany płaczu” przed szczytem Krzemienia idzie się już bez większego wysiłku. Najpierw było nam bardzo szkoda, że będziemy wracali tą sama drogą, ale potem nie żałowaliśmy – widoki na połoniny są z Bukowego tak cudne, że w sumie dobrze, że było dane nam popodziwiać je raz jeszcze – tym razem w towarzystwie pięknego popołudniowego słońca.

Z Przełęczy Goprowskiej musimy znowu wejść na Krzemień.
Tych schodów jest ponad 900 – naprawdę, policzcie sami!
No i ponownie podchodzimy na najwyższą kulminację Bukowego Berda.
I znowu Kopa Bukowska i Halicz, tym razem spod Bukowego Berda.
Odpoczynek na stokach Bukowego Berda.
Przed nami jeszcze raz piękny spacer grzbietem Bukowego Berda.
Często towarzyszą nam piaskowcowe wychodnie skalne.
Można się zachwycić…
Bukowe Berdo miejscami jest porośnięte pięknymi krzewiastymi jarzębinami.
Ostatnie spojrzenie na Połoninę Caryńską.

Nasz czas: 7,5 godz, ok. 900 m przewyższenia

Więcej propozycji wycieczek po Bieszczadach? Zajrzyjcie tutaj. 🙂

Zagroda pokazowa żubrów w Mucznem i Łopienka – dawny ośrodek kultu Maryjnego

30 kwietnia 2017, sobota

Deszcz i śnieg, temperatura jak w zimie 

Zagroda pokazowa żubrów w Mucznem

Sprawdzamy te prognozy i sprawdzamy. Od rana miało nie padać, a pada. Reklamacja! Temperatura bez zmian. Ale pogódka! Modele ICM przewidują jednak poprawę w ciągu najbliższych godzin. Uzbrajamy się więc w kurtki przeciwdeszczowe i stuptuty, i zwarci i gotowi podjeżdżamy na Przełęcz Wyżniańską z zamiarem wejścia na Połoninę Caryńską. Opady jednak zamiast ustawać, tylko się nasilają – w pewnym momencie zaczyna padać nawet deszcz ze śniegiem. W takich warunkach z dzieciakami musimy odpuścić.

Pakujemy się więc z powrotem do samochodów i podjeżdżamy ok. 40 min do osady Muczne, leżącej w dolinie potoku o tej samej nazwie. Główną atrakcją turystyczną Mucznego jest zagroda pokazowa żubrów. Zagroda jest niewielka, zajmuje tylko 7 hektarów, ale dzięki temu łatwiej wypatrzeć głównych bohaterów. Dla zwiedzających wybudowano dwa tarasy widokowe. Żubry jednak dziś robią nam psikusa i uciekają nam w przeciwległy kraniec zagrody – gdyby komuś przydarzyło się to samo, należy wrócić do szosy i podejść nią ok. 200 m w kierunku południowym, po czym skręcić w prawo w następną leśną drogę. Pozwoli to na spacer południowym skrajem zagrody i podpatrzenie uciekinierów.

Spacer po Mucznem jest bardzo przyjemny; właściwie jedyne, co nam przeszkadza, to pogoda – cały czas popaduje deszczyk. Dzieciaki chętnie oglądają największe ssaki lądowe Europy. Grześ mówi, że żubry to „krowy”. W sumie połowicznie ma chłopak rację:)  My, starzy, chętnie czytamy informacje z tablic informacyjnych. Dowiadujemy się m.in., że żubry zostały reintrodukowane w Bieszczadach w latach 60. i obecnie w kilku stadach żyje tu ok. 280 sztuk. Czy wiedzieliście, że Polska ma najliczniejszą populację żubrów na świecie? – żyje u nas ok. 30% wszystkich osobników tego gatunku!

Po pożegnaniu z żubrami wracamy do domu na obiad. Nareszcie przestaje padać, a zza chmur wygląda słońce. Tak niewiele trzeba, by zaczarować widok za oknem!

Zagroda pokazowa żubrów w Mucznem zajmuje obszar 7 hektarów.

Dla turystów zbudowano dwa tarasy widokowe. Co y tego, skoro żubry nam uciekły!

Zawsze jednak możemy podziwiać budzącą się do życia przyrodę.

W poszukiwaniu żubrów. Wchodzimy w drogę przylegającą do zagrody od południowej strony.

Hura! Mamy go!

Niczym paparazzi obserwujemy rodzinną sielankę.

Króla puszczy mało interesuje zamieszanie, jakie wywołuje swoją obecnością.

Dama z łasiczką, a Tymo … z żubrem!

A gdyby tak wejść za ogrodzenie… – myśli Grzesiek.

Łopienka – dawny ośrodek kultu Maryjnego

Po obiedzie wybieramy się wszyscy do Łopienki – nieistniejącej już dawnej wsi słynnej z cerkwi z cudowną ikoną Matki Bożej. Uroczo położona u stóp Łopiennika wioska miała  burzliwą historię. Kiedyś pełna życia, słynęła z najstarszej (XVIII w. ) murowanej cerkwi w Bieszczadach, Łopienka była ważnym ośrodkiem kultu Maryjnego. Jak chce legenda, niegdyś w koronie lipy objawiła się tu 7-letniej dziewczynce Matka Boska w postaci cudownej ikony. Szybko wystawiono odpowiednią kaplicę, a potem zbudowaną tuż obok cerkiew z cudownym obrazem. W 1946 r. mieszkańcy Łopienki zostali wysiedleni do ZSRR. Cerkiew zaczęła niszczeć, a jej wyposażenie rozkradano. Ikona na szczęście znalazła schronienie w kościele w Polańczyku. W latach 70. rozpoczęto starania o odbudowę cerkwi – prace były prowadzone do 2011 r.

Cerkiew w Łopience jest cały czas otwarta, za zwiedzanie nie są pobierane opłaty. Wewnątrz znajduje się kopia cudownego obrazu. Chętni mogą kupić cegiełkę na odbudowę świątyni. Niesamowicie klimatyczne miejsce! Polecamy na rodzinny spacer, na dzień „kondycyjny” lub deszczowy! Kiedyś do Łopienki nie można było podjeżdżać samochodem, teraz można zaparkować przy samej cerkwi – my jednak radzimy zostawić samochód przy szosie. Spacer będzie dużo przyjemniejszy.

Dobrzy piechurzy mogą kontynuować wędrówkę z Łopienki w kierunku północno-zachodnim, my jednak ze względu na zbliżający się wieczór zarządzamy odwrót.

Droga do Łopienki zaczyna się nieco na południe od miejscowości Buk.

Nasza droga uroczo wije się doliną potoku.

Idziemy wzdłuż jednego z dopływów Solinki.

… na którym miejscami oglądamy malownicze odsłonięcia skalne

Mijamy stanowiska bieszczadzkich smolarzy.

Nie możemy powstrzymać chęci bliższego przyjrzenia się miejscu ich pracy.

Za surowiec do wypału służy zazwyczaj drewno bukowe.

Bukowe kłody pakuje się do pieca i czeka, aż ulegną zwęgleniu.

Idziemy dalej. Po dawnej wiosce nie zostało nic.

Wszystkie kolory wiosny.

Wiatę turystyczną zbudowano na miejscu dawnej karczmy.

Zespół cerkiewny w Łopience.

…obejmuje odbudowaną XVIII-wieczną cerkiew

…zrekonstruowaną drewnianą dzwonnicę

…oraz odbudowaną XIX-wieczną kaplicę grobową.

Przycerkiewne nagrobki w dużej mierze zostały zniszczone.

Grześ w Łopience.

W środku można zobaczyć kopię cudownej ikony Matki Bożej z Dzieciątkiem.

Oryginalna ikona przetrwała w Polańczyku dzięki poświęceniu księdza F. Stopy.

Cerkiew p.w. św. Paraskiewy była najstarsza murowaną cerkwią w Bieszczadach.

Figura Chrystusa Bieszczadzkiego została wykonana z kawałków surowego bieszczadzkiego drewna.

Wycieczka podobała się wszystkim. Mistyczny klimat dawnego miejsca kultu, możliwość podpatrzenia stanowisk pracy bieszczadzkich smolarzy, dookoła piękna budząca się do życia przyroda. Dzieciakom szczególnie spodobała się wypalona stara lipa, rosnąca nieopodal cerkwi. Jej wnętrze spokojnie mogło pomieścić do 4 osób (choć niektórzy mówią nawet o dziesięciu!).

Przy cerkwi rośnie charakterystyczna stara lipa – te drzewa tradycyjnie wiązano z postacią Maryi.

W środku spokojnie mieści się kilka osób.

Jak pięknie prezentuje się na takim tle knieć błotna.

Spojrzenie na zachód, w stronę dawnej górnej wsi.

Ostatni rzut oka na serce dawnej Łopienki.

Wracamy.

Ach, te wiosenne kolory!

Grzesiek przeważającą część spaceru przechodzi na własnych nóżkach i  niespecjalnie chce wsiadać do nosidła. Jesteśmy dumni z krzepy najmłodszego członka naszej rodziny, ale jednak wspólne przemieszczanie się na dłuższe dystanse stało się ostatnio dużo trudniejsze. Starsze dzieciaki są zajęte sobą i o nie właściwie nie musimy się martwić.

Wieczór spędzamy przy ognisku, jednak zimno dość wcześnie wygania nas do łóżek.