Dania, dzień 14. Zabytkowe Ribe i podróż morskim dnem do serca morza wattów – wyspa Mandø.

11 sierpnia 2016, czwartek

16 stopni i pochmurno

Ribe

Stareńkie Ribe to jedno z najlepiej zachowanych zabytkowych miast Danii. Słynie głównie z majestatycznej romańskiej katedry, uznawanej za jeden z najciekawszych kościołów Danii, i zabytkowej szachulcowej zabudowy. W letnie wieczory ubrany w dawny strój latarnik zapala na ulicach prawdziwe dawne latarnie. Jak my lubimy takie klimaty…

Nasza dzisiejsza wycieczka do Ribe jest przesympatyczna. Starsi chłopcy (strategicznie wyposażeni w lizaki na początku spaceru – nasz stary sprawdzony patent:)) ogłosili chyba między sobą zawieszenie broni, a Grześ jest dzisiaj wyjątkowo łaskawy. Chętnie spaceruje razem z nami, zadowolony pcha swój wózek, nie krzyczy i nawet nie ucieka w inną stronę niż my. Wyjątkowo wyglądamy dziś wszyscy sielankowo i nikt za nami ze zgrozą się nie ogląda:) W dodatku jesteśmy pozytywnie zaskoczeni ilością turystów – w Ribe nie ma tłumów, dzięki czemu spacer jest dużo przyjemniejszy. Możemy przystawać, oglądać stare, powykrzywiane szachulcowe domy, kolorowe drzwi, bibeloty w okienkach bez ryzyka stratowania przez innych. W dodatku zabytkowe centrum Ribe nie jest zbyt duże – to spacer odpowiedni nawet dla rodzin z młodszymi dziećmi.

Samochód zostawiamy na sporym bezpłatnym parkingu przy Danhostelu i ruszamy przed siebie, przechodząc przez urokliwą rzekę Ribe Å. Kilkaset metrów spaceru i jesteśmy w sercu starówki. Po drodze znajdujemy piękną zabytkową oberżę Weis Stue, pamiętającą początki XVII w. Oglądamy też ceglany budynek starego ratusza (pocz. XVI w.), przypominający trochę swoją sylwetką budowle sakralne, siedzibę dawnych biskupów Ribe i Tårnborg – ceglany zameczek z XVI w., ładnie wkomponowany pomiędzy szachulcowe domy. Spacer wąskimi ulicami Ribe jest wyjątkowo miły. M. zachwyca się kolorowymi drzwiami domów, chłopcy – wysokimi kolorowymi różami rosnącymi przy ulicy.

Urokliwa Ribe Å.

Urokliwa Ribe Å.

Oberża Weis Stue stoi tu od 400 lat.

Oberża Weis Stue stoi tu od 400 lat.

Stylowy szyld zaprasza, by wejść do środka

Stylowy szyld zaprasza, by wejść do środka

 Ribe zachowało tradycyjną szachulcową zabudowę

Ribe zachowało tradycyjną szachulcową zabudowę

Budynek starego ratusza, na nim gniazdo bocianów, jak na Miasto Bocianie przystało

Budynek starego ratusza, na nim gniazdo bocianów, jak na Miasto Bocianie przystało

Odpoczynek w takim miejscu to prawdziwa przyjemność

Odpoczynek w takim miejscu to prawdziwa przyjemność

Grzesiek o dziwo idzie grzecznie obok wózka

Grzesiek o dziwo idzie grzecznie obok wózka

M. zachwycała się kolorowymi drzwiami

M. zachwycała się kolorowymi drzwiami

Co dom, inne kolory

Co dom, inne kolory

Chłopcom podobały się natomiast róże rosnące przy ulicy

Chłopcom podobały się natomiast róże rosnące przy ulicy

Trudno nam schować aparat

Trudno nam schować aparat

Najważniejszym zabytkiem Ribe jest jednak potężna romańska katedra, najstarszy kościół w Danii (XII w.). Dokładniej ogląda ją M. ze starszymi chłopcami; R. wraca do samochodu w celu nakarmienia, przewinięcia i przydrzemania Grzesia. Najpierw obchodzimy świątynię dookoła. Chłopcy zwracają uwagę, że jest położona dużo bardziej w dole niż inne budynki na rynku – poziom gruntu był kiedyś 1,5 m niżej. Znajdujemy cenny romański portal, ozdobiony kamiennymi rzeźbami, a potem kierujemy się do środka – chcemy zobaczyć wnętrze, ale przede wszystkim spojrzeć na Ribe ze szczytu kamiennej wieży. Już samo wejście na wieżę to atrakcja nie lada. Po drodze mija się dwa potężne katedralne dzwony, mechanizm zegara z kołami zębatymi i – uwaga uwaga – wielką pozytywkę wygrywającą melodie z kościelnej wieży. Wszystkie mechanizmy można obserwować podczas pracy. Widok z góry oczywiście jest bardzo ciekawy. Po zejściu z wieży oglądamy jeszcze wnętrze świątyni. Zwracamy uwagę na freski z XVI-XVII w., zabytkowe stalle i piękną XV-wieczną chrzcielnicę. Wydawałoby się, że zwiedzanie kościołów nie należy do ulubionych zajęć dzieci. A wyobraźcie sobie, że chłopcy zapytani, co najbardziej podobało im się z dzisiejszej wycieczki, powiedzieli, że wejście na wieżę katedry.

Katedra w Ribe to najstarszy kościół w Danii

Katedra w Ribe to najstarszy kościół w Danii

Romańska świątynia powstała w XII w.

Romańska świątynia powstała w XII w.

Św. Ansgar, założyciel pierwszego kościoła w Ribe

Św. Ansgar, założyciel pierwszego kościoła w Ribe

Słynny romański portal ze sceną zdjęcia z krzyża

Słynny romański portal ze sceną zdjęcia z krzyża

Chrustus królujący wśród aniołów. Obie płaskorzeźby z ... XII w.

Chrustus królujący wśród aniołów. Obie płaskorzeźby z … XII w.

Niesamowite różnice w kolorach kolumn

Niesamowite różnice w kolorach kolumn

Wchodzimy na wieżę katedry w Ribe

Wchodzimy na wieżę katedry w Ribe

Po drodze oglądamy zabytkowy mechanizm zegara

Po drodze oglądamy zabytkowy mechanizm zegara

Ale najbardziej urzekła nas pozytywka, czy raczej wielka pozytywa

Ale najbardziej urzekła nas pozytywka, czy raczej wielka pozytywa

Z góry pięknie widać kościół św. Katarzyny z XIII w.

Z góry pięknie widać kościół św. Katarzyny z XIII w.

W oddali widać też wyspę Mandø - tam zaraz będziemy jechali

W oddali widać też wyspę Mandø – tam zaraz będziemy jechali

Wnętrze katedry w Ribe

Wnętrze katedry w Ribe

500-letnie stalle, w tle chrzcielnica z XV w.

500-letnie stalle, w tle chrzcielnica z XV w.

Zachowały się nieliczne średniowieczne freski

Zachowały się nieliczne średniowieczne freski

Opuszczamy Ribe i ruszamy w kierunku wyspy Mandø. To niewielka wysepka, położona nieco na północ od opisywanej już przez nas wyspy Rømø. Od swojej koleżanki różni się tym, że jest dużo mniejsza, zamieszkana zaledwie przez garstkę mieszkańców, oraz brak jej połączenia z Półwyspem Jutlandzkim groblą. Na wyspę można dostać się jedynie podczas odpływu morza. Wiedzie tam wtedy nieutwardzona kamienisto-błotnista droga, która po przypływie chowa się pod wodą. Uwaga, przed wycieczką trzeba dobrze sprawdzić godziny przypływów i odpływów na dany dzień (np. na http://www.dmi.dk), bo inaczej może spotkać nas niemiła niespodzianka – przymusowe uwięzienie na Mandø albo powrót łodzią lub śmigłowcem:). Przejażdżka na Mandø oznacza niemiłosierne ubłocenie samochodu (my, mądrzy, właśnie wczoraj skorzystaliśmy z myjni…), ale ponad 10-kilometrowa przejażdżka przez – było nie było – dno morskie to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Trzeba jechać ostrożnie, kamienie na drodze nie są związane z podłożem. Wspaniałe doświadczenie przyrody i zdrowa dawka adrenaliny. Ci, którzy nie chcą wybierać się tam własnym samochodem, mogą dostać się na wyspę na specjalnych przyczepach ciągniętych przez traktory. Bilet można wykupić w Centrum Morza Wattów (Vadenhavnscentret) Dookoła przestrzeń i ptaki. Widzieliśmy nawet dziś ostrygojada. Oj, ciągnęło nas jeszcze raz na morze wattów, ciągnęło. To jedno z takich magicznych miejsc w Danii…

Tak wygląda droga prowadząca na Mandø

Tak wygląda droga prowadząca na Mandø

Do morza radzimy nie wjeżdżać:)

Do morza radzimy nie wjeżdżać:)

Teraz wody nie ma, ale sytuacja zmieni się diametralnie za 6 godzin

Teraz wody nie ma, ale sytuacja zmieni się diametralnie za 6 godzin

W drodze na Mandø

W drodze na Mandø

Watty to raj dla ptaków

Watty to raj dla ptaków

W rejonie Mandø wypasane są wielkie stada owiec

W rejonie Mandø wypasane są wielkie stada owiec

Te panie właśnie uciekły nam sprzed samochodu

Te panie właśnie uciekły nam sprzed samochodu

Wiatrak na Mandø pracował aż do wybuchu II wojny światowej

Wiatrak na Mandø pracował aż do wybuchu II wojny światowej

Nadal jest w pełni sprawny

Nadal jest w pełni sprawny

Ścieżka wijąca się przez wydmy

Ścieżka wijąca się przez wydmy

...doprowadza nad brzeg morza

…doprowadza nad brzeg morza

Wał chroniący Mandø przed znaczniejszymi przypływami

Wał chroniący Mandø przed znaczniejszymi przypływami

Na wyspę można przeprawić się przyczepą ciągniętą przez traktor

Na wyspę można przeprawić się przyczepą ciągniętą przez traktor

W tle morza wattów - katedra w Ribe. Na wyższej wieży dziś byliśmy.

W tle morza wattów – katedra w Ribe. Na wyższej wieży dziś byliśmy.

Pożegnanie z morzem wattów.

Pożegnanie z morzem wattów.

Lepiej nie przekraczać bez wiedzy o poziomie morza

Lepiej nie przekraczać bez wiedzy o poziomie morza

Na Mandø nie zabawiamy długo – szczyt odpływu już dawno za nami. Podjeżdżamy więc tylko pod zabytkowy XIX-wieczny wiatrak i wyskakujemy na szybki spacerek wydmami, z których odsłaniają się szerokie widoki na morze wattowe. Warto było tu przyjechać. Niesamowite miejsce. Człowiek ma tu dużo mniej do powiedzenia niż księżyc, słońce i słona woda…

Po południu pichcimy obiad w domu (Małgosiu, dziękujemy za pyszną wałówę na wynos!), z czego bardzo cieszą się nasze portfele (ceny w duńskich restauracjach są naprawdę bardzo wysokie). Wieczorem chłopaki wybierają się jeszcze na spacer na plażę w Hejlsminde. Spacer piękny, szkoda tylko, że pogoda nie pozwala na pochlapanie się w morzu.

Wieczór na plaży w Hejlsminde

Wieczór na plaży w Hejlsminde