Zachodnie wybrzeże Bałtyku, tydzień II

 

 

9 sierpnia 2008, sobota

Słonecznie, ale przenikliwy zimny wiatr, 21 stopni

Tymo niesamowicie rozwija się na tym wyjeździe, ale to chyba potwierdzenie ogólnej prawidłowości. Nie jesteśmy nawet w stanie wynotować wszystkich jego powiedzonek, bo jest ich całe mnóstwo (np. dziś „Idziemy nad morze, panie pomidorze”). Chłonie słowa jak gąbka. Przejażdżka wąskotorówką z Trzęsacza do Pogorzelicy (10-10:33 i powrót 10:45-11:18) Zaczyna się jak u Hitchcocka: parkując, zahaczamy przednim zderzakiem o niewidoczny w trawie korzeń, co mocno nadweręża przód naszej Fabii. R. przygina i wciska, co może, i umawia się z mechanikiem na poniedziałek na tymczasowe klejenie. Przejażdżka ciuchcią choć trochę naprawia nasze zepsute humory. W weekendy jeżdżą prawdziwe parowe lokomotywy z węglarkami, więc jest na co popatrzeć. Trasa jest malownicza, szczególnie odcinek z widokiem na latarnię morską w Niechorzu. Chowamy się w wagoniku, bo mimo słońca wieje niemiłosiernie. Tymuś przeszczęśliwy: wygląda, macha do ludzi, śpiewa. My, patrząc na niego, uśmiechamy się szerzej. W drodze powrotnej oglądamy most zwodzony na Dziwnej, otwierający się właśnie dla żaglówek. Po południu świeci słońce, więc pakujemy się nad morze. Jednak jak tylko wychodzimy, wiatr mało nam głów nie urywa. Uchwalamy więc Plan B – spacer leśnym szlakiem do latarni Kikut. Po drodze jednak przez pomyłkę skręcamy w Kołczewie w złą stronę i lądujemy w końcu w Niechorzu. I dobrze! Latarnia morska w Niechorzu Do wejścia stoimy ok. 15 min w kolejce. Szkoda, że jesteśmy zmuszeni zwiedzać latarnię w wielkim tłumie – cóż, uroki sezonu turystycznego. Na górze nie możemy się długo cieszyć widokiem, jest straszna wichura, więc szybko schodzimy na dół. Ogólnie Niechorze opuszczamy jednak zadowoleni. Sama latarnia należy chyba do najładniejszych na wybrzeżu, a i widok na rozbujane wiatrem morze, okoliczne jeziorko i przejeżdżającą w dole wąskotorówkę na długo pozostaje w pamięci. Wracając, zatrzymujemy się dla Tyma na placu zabaw w Trzęsaczu. To chyba największa atrakcja dla naszego małego turysty.

Wąskotorówką Trzęsacz - Pogorzelica - Trzęsacz.

Wąskotorówką Trzęsacz – Pogorzelica – Trzęsacz.

Wąskotorówką Trzęsacz - Pogorzelica - Trzęsacz.

Wąskotorówką Trzęsacz – Pogorzelica – Trzęsacz.

Wąskotorówką Trzęsacz - Pogorzelica - Trzęsacz.

Wąskotorówką Trzęsacz – Pogorzelica – Trzęsacz.

Wąskotorówką Trzęsacz - Pogorzelica - Trzęsacz.

Wąskotorówką Trzęsacz – Pogorzelica – Trzęsacz.

Latarnia w Niechorzu.

Latarnia w Niechorzu.

Widoki z latarni.

Widoki z latarni.

Widoki z latarni - ciuchcia retro.

Widoki z latarni – ciuchcia retro.

Niespodzianka - plac zabaw w Trzęsaczu.

Niespodzianka – plac zabaw w Trzęsaczu.

10 sierpnia 2008, niedziela

Przed południem zimno, 18 stopni i kropi deszcz, zamieniający się po południu w ulewy…

Wycieczka do Dziwnowa (9:20-12:30)

Dziwnów to sympatyczne, pięknie położone nad dziwnie wijącą się Dziwną miasteczko z portem rybackim i jachtowym, ładną plażą, falochronami i zwodzonym mostem.

Rejs statkiem po Zalewie Kamieńskim

Uznajemy, że przejażdżka statkiem będzie dobrą rozrywką dla wszystkich i pomoże zapomnieć nam o ciągłych rozczarowaniach spowodowanych pogodą. Są też i dobre strony zachmurzonego nieba – wszędzie jest nieco mniej ludzi. Podpływamy pod Kamień Pomorski i z powrotem. W jedną stronę płyniemy pod pokładem, bo pada. Tymo fascynuje się znakami wodnymi, wyznaczającymi tor wodny. Wspomnienia naszych morskich rejsów żeglarskich z okresu studiów odżywają w pamięci. W drodze powrotnej przenosimy się na górny pokład. Tymo wniebowzięty – grało tana-tana – szanty, które znał. Na koniec robimy mu zdjęcie na mostku kapitańskim za sterem.

Krótka wizyta w porcie rybackim

Jest bardzo klimatycznie. Wokół pachnie rybami, widać rybaków przy pracy. Nie ma komercyjnej tandety, to po prostu realnie żyjące miejsce.

Po obiedzie zaczyna lać, więc szukamy jakiejś atrakcji pod dachem – wybieramy się do

Oceanarium w Międzyzdrojach

Atrakcja taka sobie, nastawiona głównie na wysępienie pieniędzy od turystów. Ktoś założył sieć akwariów w kurortach i teraz kosi kasę (10 zł/os). A całe „oceanarium” to kilka akwariów na krzyż z kilkunastoma może gatunkami rybek. Rozczarowanie jest tym większe, że wciąż mamy w pamięci CretAquarium na Krecie. Tymusiowi na szczęście bardzo się podoba , więc i my jesteśmy zadowoleni; poszczególne gatunki ryb są nawet dość ciekawie poopisywane.

Po wizycie w akwariach podejmujemy drugą próbę spaceru po molo. Niestety, znów mamy pecha – w połowie łapie nas nawet nie deszcz – ulewa. Co robić – po raz kolejny zarządzamy odwrót.

Nasz statek - Victoria I.

Nasz statek – Victoria I.

Na pokładzie Victorii I.

Na pokładzie Victorii I.

Kamień Pomorski.

Kamień Pomorski.

Regaty na Zalewie Kamieńskim.

Regaty na Zalewie Kamieńskim.

Na pokładzie grasuje groźny wilk morski.

Na pokładzie grasuje groźny wilk morski.

Oceanarium w Międzyzdrojach.

Oceanarium w Międzyzdrojach.

07. Oceanarium w Międzyzdrojach.

11 sierpnia 2008, poniedziałek

Wczorajsza pogoda była katastrofalna, na szczęście dziś wreszcie zrobiło się lepiej: 23 stopnie z przebłyskami słonca

Rano w odwiedziny przyjeżdżają do nas Dziadkowie. Cieszymy się na dzień z nimi. Jemy razem śniadanie. R. zahacza o warsztat samochodowy – mechanik wreszcie zabezpiecza nasz naderwany zderzak.

Przedpołudniowe plażowanie (9:15-11:45)

Mimo rześkiego wiaterku wszyscy korzystamy z uroków plaży. Rano jest wyjątkowo pusto, dopiero potem schodzą się ludzie. Tymo kąpie się z nami, pływa na dmuchanej łódce-rybce – prezencie od Dziadków.

Po południu Dziadkowie rezygnują ze wspólnego zwiedzania i wracają do siebie, a my nie możemy przepuścić kolejnej wyprawy: do Lubina i Zalesia

Lubin

To bardzo zadbana miejscowość turystyczna, położona na skarpie nad Zalewem Szczecińskim. My ruszamy niebieskim szlakiem od Wzgórza Zielonka do Jeziora Turkusowego i z powrotem (całość ok. 3 km). Widok ze Wzgórza Zielonka jest absolutnie powalający, spodziewaliśmy się czegoś mniej spektakularnego. Główną atrakcją jest możliwość obejrzenia wyjątkowej wstecznej delty Świny, pięknie też widać Zalew Szczeciński i majaczące w oddali morze. Sam spacer szlakiem też jest bardzo przyjemny. Wzdłuż drogi rozstawiono zadbane drewniane ławeczki i tablice informacyjne. Wbrew naszym oczekiwaniom spotykamy na nim wielu turystów.

Widok na Jezioro Turkusowe też jest wart wycieczki: z punktu widokowego jezioro prezentuje się w całej okazałości. Kolor wody zapewne lepiej by był widoczny rano. To miłe, kameralne, romantyczne miejsce. Ławeczki umożliwiają wygodny odpoczynek

Tymo ma krzepę jak stary. 3/4 drogi biegnie sam, szukając znaków szlaku i fascynując się żukami.

Zalesie

R. ogląda ruiny wyrzutni rakietowej V3. To naprawdę tylko resztki, ale dają pojęcie o wielkości wyrzutni. W tym czasie M. bawi się z Tymusiem na małym placu zabaw w miłej marinie z wypożyczalnią sprzętu wodnego nad Jeziorem Wicko Wielkie.

Popołudniowe plażowanie

Popołudniowe plażowanie

Spacer po Wartowie.

Spacer po Wartowie.

Widok na wsteczną deltę Świny.

Widok na wsteczną deltę Świny.

Widok na wsteczną deltę Świny.

Widok na wsteczną deltę Świny.

Szlakiem do Wapnicy.

Szlakiem do Wapnicy.

Jezioro Turkusowe.

Jezioro Turkusowe.

Ruiny wyrzutni V3, Zalesie.

Ruiny wyrzutni V3, Zalesie.

Ruiny wyrzutni V3, Zalesie.

Ruiny wyrzutni V3, Zalesie.

12 sierpnia 2008, wtorek

Pogoda rano fatalna, ulewy; od 11:00 robi się lepiej (= przelotne opady)

Wycieczka do Świnoujścia (cz. wschodnia), 9:30-12:30

Zaczynamy od obejrzenia świnoujskiej latarni morskiej. To najwyższa latarnia nad Bałtykiem, a podobno też jedna z najwyższych na świecie. Ma 68 m wysokości, a na górę prowadzi aż 300 schodów. Wchodzimy w towarzystwie grup kolonistów, Tymo w nosidle. Tym razem na górze bardzo mu się podoba. Wzrok przyciągają zwłaszcza maszyny ładujące towary na statki w porcie. Bardzo malowniczo prezentuje się widok na ujście Świny ujęte w falochrony ze stawą Młyny.

Potem zwiedzamy Fort Gerharda – jeden z fortów Twierdzy Świnoujście (XIX). Jest on zaliczany do najlepiej zachowanych pruskich nadbrzeżnych fortów w Europie. Fort jest doskonale przystosowany do zwiedzania. Już od wejścia witają nad strażnicy w strojach pruskich żołnierzy, którzy co chwilę robią większym grupom ćwiczenia z musztry. Na wejściu dostajemy „przepustkę” z rozkazem „zachować na pamiątkę”. Wszystko zorganizowane z pomysłem. Można dokładnie obejrzeć zachowane zabudowania fortu. Tymusiowi najbardziej podobają się armaty i … kozy, które rezydują w forcie.

Popołudniowy spacer do Latarni Kikut (16:45-19:00)

Podjeżdżamy do Wisełki i ruszamy leśnym szlakiem. Tymo większość z ok. 4-5 km spaceru pokonuje na własnych nóżkach, tylko ok. 1/3 dystansu jest niesiony w nosidle. Przy latarni urządzamy sobie odpoczynek, Niestety, jej wnętrze nie jest udostępnione do zwiedzania. Dzisiejszym spacerem „skompletowaliśmy” latarnie zachodniej części wybrzeża, następny dopiero Kołobrzeg.

Na chwilę zaglądamy na plażę Wolińskiego PN, ale po chwili przeganiają nas ciemne chmury. Plaża dzika, bardzo urokliwa – długie dojście efektywnie selekcjonuje liczbę turystów.

Latarnia morska w Świnoujściu.

Latarnia morska w Świnoujściu.

Do góry po 300 schodkach.

Do góry po 300 schodkach.

Widoki na port w Świnoujściu.

Widoki na port w Świnoujściu.

Fort Gerharda (pruski, XIX w).

Fort Gerharda (pruski, XIX w).

Główny budybek fortu.

Główny budybek fortu.

Spacer do latarni Kikut.

Spacer do latarni Kikut.

Latarnia Kikut.

Latarnia Kikut.

Plaża w WPN (dojście z Wisełki).

Plaża w WPN (dojście z Wisełki).

Plaża w WPN (dojście z Wisełki).

Plaża w WPN (dojście z Wisełki).

13 sierpnia 2008, środa

Słonecznie, ale zimny wiatr, odczucie chłodu mimo 22 stopni

Kwasowo – zagroda żubrów – Kawcza Góra – Kwasowo (9:40-12:00, ok. 6 km)

Spacer miłym, szerokim szlakiem przez bukowy las. Spotykamy wielu innych turystów. Tymo trochę sam, trochę w nosidle.

Zagroda żubrów

Woliński PN to drugie miejsce w Polsce (po Białowieży), w którym hodowane są żubry (nota bene z białowieskim rodowodem). Dla turystów udostępniony jest zalesiony teren z estetycznym drewnianym budynkiem wejściowym, tablicami informacyjnymi i drewnianymi zagrodami dla zwierząt. Poza żubrami (widzieliśmy 4 sztuki) można obejrzeć tu dziki, jelenie, sarny, orły.

Po wizycie w zagrodzie żubrów wyruszamy na spacer czarnym szlakiem na Kawczą Górę. Tymo b. wesoły, pyta co chwilę „A co to jest?”. Szczególnie piękny odcinek szlaku wiedzie od Międzyzdrojów wzdłuż klifu przez piękny las, z prześwitującymi przez drzewa widokami na morze. Sam punkt widokowy nie jest tak spektakularny jak ten na Wzgórzu Gosań – widok zasłaniają drzewa, ale jest miło zorganizowany (tablice informacyjne, mapy, altanka).

Popołudniowe plażowanie z przygodami

Słoneczko, miłe chmurki, więc wybieramy się na plażę. Tam sielanka: budujemy zamki z piasku, Tymo nosi wodę i „robi zdjęcia” (dostał dziś żółty plastikowy gwizdek i niemal natychmiast powiesił go sobie na szyi, ochrzciwszy wcześniej „aparatem fotograficznym”). Ni stąd ni zowąd na horyzoncie pojawia się ciemna chmurka, jakby żywcem wzięta z „Naszej mamy czarodziejki”, którą jednak zupełnie ignorujemy, bo wokół błękitne niebo. A tu nagle jak nie lunie! Strumienie deszczu jak z wiadra, grzmoty. Kulimy się pod dwoma parasolami pod wydmą. Wszystko dokumentnie nam moknie: koc, rzeczy plażowe, ubrania na nas. Nagrodą dla turystów-bohaterów jest przepiękna tęcza na koniec ulewy nad morzem. Bajkowy widok. Po powrocie rozkładamy mokre rzeczy i strzelamy sobie herbatę z dużą ilością miodu i cytryny.

Do zagrody żubrów w WPN.

Do zagrody żubrów w WPN.

Zagroda żubrów w WPN.

Zagroda żubrów w WPN.

Zagroda żubrów w WPN.

Zagroda żubrów w WPN.

Na Kawczą Górę.

Na Kawczą Górę.

Na Kawczą Górę.

Na Kawczą Górę.

Kawcza Góra.

Kawcza Góra.

Widok na Zatokę Pomorską.

Widok na Zatokę Pomorską.

Widok na Zatokę Pomorską.

Widok na Zatokę Pomorską.

Plażowanie z przygodami.

Plażowanie z przygodami.

Zjadło by się...

Zjadło by się…

Happy end.

Happy end.

14 sierpnia 2008, czwartek

Słońce, 22-24 stopnie, szkoda, że taki zimny wiatr

Na plażę

W nocy Tymo nieznośny, w dodatku wstaje o 5:00. Co robić, dzień zaczynamy bladym świtem.

Od rana świeci słońce, więc decydujemy się nadrobić wczorajsze zepsute przez burzę plażowanie, ale po 15 minutach zwijamy żagle, bo jest tak silny wiatr, że ziarenka piasku uderzają nas po twarzy, a Tymo marudzi, że ma piach w oczach. Za to widoki są przepiękne – odpychający wiatr odsłonił przy brzegu malownicze łachy piachu.

Przez następne godziny kręcimy się po najbliższej okolicy, spędzamy trochę czasu na placu zabaw. Na porządniejszą wycieczkę wyrywamy się dopiero późnym popołudniem.

Wolin-plaża i rezerwat archeologiczny „Wzgórze Wisielców” (17:10-18:30)

Wiatr wciąż się utrzymuje, dlatego zamiast nad morze jedziemy poplażować nad Zalew Szczeciński. Plaża przy kempingu i wypożyczalni sprzętu wodnego obok Wolina przypada nam do gustu. Jest ładnie położona, podobają nam się ciekawe drewniane rzeźby. Wszyscy się kąpiemy. Woda ciepła, piasek trochę brudny. Bezustannie napastują nas osy – jedna z nich nawet żądli Tyma, więc szybko uciekamy na Wzgórze Wisielców. Pod tą tajemniczą nazwą kryje się rezerwat archeologiczny chroniący pozostałości kilkudziesięciu kurhanów z ok. X w, rozlokowanych na zboczu wzgórza. Warto zobaczyć.

Wietrzna plaża.

Wietrzna plaża.

Wokół zero ludzo.

Wokół zero ludzo.

Plaża w Wolinie (Zalew Szczeciński).

Plaża w Wolinie (Zalew Szczeciński).

Plaża w Wolinie (Zalew Szczeciński).

Plaża w Wolinie (Zalew Szczeciński).

Plaża w Wolinie.

Plaża w Wolinie.

Rezerwat archeologiczny na Wzgórzu Wisielców.

Rezerwat archeologiczny na Wzgórzu Wisielców.

Rezerwat archeologiczny na Wzgórzu Wisielców.

Rezerwat archeologiczny na Wzgórzu Wisielców.

Rezerwat archeologiczny na Wzgórzu Wisielców.

Rezerwat archeologiczny na Wzgórzu Wisielców.

15 sierpnia 2008, piątek, dzień pożegnalny

Zapowiadali jakiś okropny front z ulewami, na szczęście przed południem jeszcze nie pada, 18 stopni

Przedpołudniowe pożegnanie z morzem (9:30-11:30)

Mamy wielki niedosyt morza i plaży na tym wyjeździe. Dziś też pogoda nie pozwala na kąpiel, w dodatku Tymo przeziębiony, więc tylko bawimy się na plaży. Obiecujemy sobie, że nad morze wrócimy za rok, oby w cieplejszej aurze.

Pożegnanie z morzem.

Pożegnanie z morzem.

Pożegnanie z morzem.

Pożegnanie z morzem.

Po południu pakujemy się do domu i podsumowujemy pobyt. Fakt, pogoda była mocno niesprzyjająca, przez cały pobyt śledziliśmy z (płonną) nadzieją prognozy pogody. Mimo to wyjazd oceniamy jako bardzo udany. Udało nam się dużo zobaczyć, szczególnie miejscowości położone na południe od morza – Trzebiatów, Gryfice, Kamień Pomorski – okazały się bardzo ciekawe i nieoblegane przez turystów. Z dwuletnim dzieckiem spędziliśmy bardzo aktywnie czas, dużo spacerowaliśmy – w sumie może to i lepsze od leżenia jak sardynka na plaży wśród innych sardynek (co zresztą nigdy specjalnie nie było w naszym stylu). Rejon Wybrzeża Zachodniego okazał się bardzo atrakcyjny przyrodniczo i bogaty w wiele cennych zabytków. Ograniczenie się tylko do plażowania byłoby grzechem.