Zamek Bruchsal i rewelacyjne Niemieckie Muzeum Mechanicznych Instrumentów Muzycznych

Kto by nie chciał samemu pokręcić korbą katarynki, zaprogramować pozytywkę czy uruchomić wielki orchestrion? To wszystko jest możliwe w fantastycznym Niemieckim Muzeum Mechanicznych Instrumentów Muzycznych, które ma swoją siedzibę w głównym budynku zamku Bruchsal.

11 sierpnia 2017, piątek

Dalej brzydko i zimno

Zamek Bruchsal i Niemieckie Muzeum Mechanicznych Instrumentów Muzycznych

Muzeum gromadzi jedną z największych na świecie kolekcji instrumentów mechanicznych. Pozytywki, katarynki, pianole, wielkie orchestriony – ich wspólną cechą jest to, że gra na nich odbywa się bez udziału człowieka, tj. człowiek może je uruchomić (np. kręcąc korbką), ale nie wygrywać na nich oryginalnych melodii – te zostały wcześniej zapisane na walcach z wypustkami bądź perforowanych taśmach. Choć instrumenty mechaniczne były znane już w starożytności, szczyt swojej popularności przeżywały w XVIII i XIX w.; potem wyparły je adaptery i magnetofony. Zwiedzając muzeum, myśleliśmy sobie, ze mimo że nie każdy potrafił grać i śpiewać, od zawsze musiała towarzyszyć ludziom chęć zabrania muzyki ze sobą, zaproszenia jej do swojego domu. Automatyczne instrumenty umożliwiły odtwarzanie muzyki przez każdego.

W muzeum najwspanialsze jest to, że wielu eksponatów samemu można dotykać! Tu Sebuś sprawdza, jak powstawały dźwięki w wielkich orchestrionach.

Od zegarów z kukułką po współczesne keyboardy – rozłożona na trzech piętrach ekspozycja zabiera nas w fascynującą podróż po historii ujarzmiania muzyki. Uwierzcie, że wizytą w muzeum będą zachwyceni nie tylko melomani. W pierwszym rzędzie zachwyconych będą stały dzieci. A dlaczego? Bo wielu instrumentów można dotykać i samemu na nich grać! Szczególnie sale na najniższym piętrze to taki wielki muzyczny plac zabaw. Można samemu zaprogramować pozytywkę, wtykając do walca w odpowiednie miejsca plastikowe bolce; można sprawdzić, jak działa katarynka, można potańczyć przy dźwiękach wielkich orchestrionów (dziś – ku uciesze pracowników muzeum – uskuteczniał to nasz Grzesio) – te wielkie oszklone szafy grające istotnie odtwarzały muzykę godną orkiestry! Specjalny walec obracał się, wprawiając w ruch cymbały, dzwonki, struny, bębny czy organy. A jakie one były głośne! Wyobrażacie sobie wstawić taki mebel do współczesnego mieszkania? Sąsiedzi chyba żyć by nam nie dali!

Bruchsal wita nas deszczem.

Ale nie pada tak bardzo, żeby nie docenić harmonii barokowego zespołu budynków.

Ekspozycja muzealna zaczyna się od zegarów z kurantami.

A te organy miały uświetniać wnętrza Titanica, na ich szczęście nie zostały wykonane na czas.

Tymo zaprogramował dla Grzesia melodię ,,Stary Donald”:)

Fach kataryniarza w ręku.

Ten orchestrion zaskoczył nas pięknym (i bardzo głośnym!) marszem.

Kolejny orchestrion uświetniający uliczne festyny.

Ten wygląda jak ołtarz przeniesiony wprost z kościoła.

Na kolejnym piętrze ekspozycja instrumentów z salonów arystokracji.

Muzyczne pudełko (music box) z wymiennymi walcami.

A to uliczne pianino z androidem – postacią ruszającą się podczas wykonywania utworu.

Niby zwykła szafa, a tu nagle jak nie huknie!

Różnorodność instrumentów przyprawia o zawrót głowy.

Ekspozycja jest nie tylko ciekawa, ale też estetyczna.

Nie potrafimy zliczyć, ile rodzajów instrumentów dzisiaj widzieliśmy.

I tak dochodzimy do współczesnych technologii.

Wizyta w muzeum w Bruchsal okazała się strzałem w dziesiątkę Zachwyt dzieci przypieczętowały zakupy w sklepie z pamiątkami – można tu kupić przeróżne pozytywki, nawet takie ze specjalnymi taśmami do samodzielnego perforowania (samemu można programować, jaką melodię będą wygrywały). My takie kupiliśmy naszym starszym chłopcom (16 euro), nieco uszczuplając nasz portfel, ale naprawdę było warto – a co tam, w celu równoważenia budżetu upichcimy dziś sobie obiad w domu😉

Bilet  do muzeum instrumentów mechanicznych (20 euro bilet rodzinny) umożliwia też zwiedzenie pięknych wnętrz zamku Bruchsal – XVIII-wiecznej rezydencji książąt-biskupów Spiry. Obecny wygląd zamku to efekt przebudowy po zniszczeniach II wojny światowej, jednak nawet teraz można podziwiać piękną architekturę stworzoną przez mistrzów niemieckiego baroku. Ogromny zespół pałacowy obejmuje 50 budynków. Z głównego budynku zamku wychodzi się do ogrodów w stylu francuskim. Nam dziś pogoda nie pozwoliła na spacery, ale i tak w pełni usatysfakcjonowało nas zwiedzenie muzeum i przechadzka po zamkowych wnętrzach. Warto było tu jechać dwie godziny w jedną stronę (do sensowności czego mieliśmy wątpliwości aż do dzisiejszej wycieczki). Polecamy! To świetna atrakcja na deszczowy dzień.

Reprezentacyjne wnętrza zamku Bruchsal robią wrażenie.

Chociaż dzisiaj traktujemy je nieco po macoszemu.

Harmonia panuje tu nie tylko w warstwie muzycznej.

Oryginalna owalna klatka schodowa zajmuje znaczną część budynku.

Będąc w środku nie zauważyliśmy, że pogoda nic a nic się nie zmieniła.

Żegnamy Bruchsal i polecamy nie tylko melomanom i nie tylko na deszczowy dzień!

Nasz czas: 10:00-16:30 cała wycieczka, w tym 12:30-14:30 zwiedzanie muzeum.