Targ sera w Alkmaar
Kto chce zobaczyć tradycyjny targ sera w Holandii, powinien wybrać się do Alkmaar. W piątkowe przedpołudnie plac przed wagą miejską zapełnia się tragarzami sera, ubranymi w stylowe białe stroje i słomkowe kapelusze, znoszącymi swoje wyroby do wagowego, który czuwa w wadze miejskiej. Nad wszystkim sprawuje pieczę „ojciec serowy”, wyróżniający się charakterystyczną laską i pomarańczową wstążką przy kapeluszu.
3 maja 2019
Informacje praktyczne
Targ sera w Alkmaar odbywa się od kwietnia do sierpnia w piątki o godzinie 10.00 na placu przed Wagą Miejską (Waagplein). Dobrze jest przyjechać nieco wcześniej, by zając dogodne miejsce – impreza cieszy się dużą popularnością, a najlepiej wszystko widać z rzędu tuż przy barierce. Obraz na telebimie jest co prawda pewnym pocieszeniem dla tych, którzy nic nie widzą przez gąszcz głów innych turystów, ale zobaczyć wszystko na własne oczy to oczywiście co innego. Stojący z przodu mają przy tym szansę na degustację prezentowanych na rynku wyrobów. Samochód bez problemu zostawimy na jednym z miejscowych parkingów. Do Waagplein nie będzie dzieliło nas więcej niż 10 minut przyjemnego spaceru.
Targ serowy w Alkmaar
Targi sera w Alkmaar ma już ponad czterystuletnią historię. Dziś to oczywiście głównie atrakcja organizowana pod turystów, ale z drugiej strony to jednocześnie forma podtrzymywania cennej tradycji regionu. Targ zaczyna się o godzinie 10.00, ale już od rana sprzedawcy wykładają na placu swoje wyroby. Wszyscy są ubrani w tradycyjne stroje. Tragarze sera (kaasdragers), cali na biało, mają na głowie słomiane kapelusze. Kolor wstążki przy kapeluszu oznacza, do której grupy/gildii dany tragarz należy. Bardzo spektakularnie wygląda przenoszenie ładunków sera przez tragarzy. Sery są transportowane na specjalnych nosidłach, podnoszonych przez dwóch tragarzy. Kaasdragers przenoszą sery niemal biegiem. Na początku wydawało nam się, że biegają trochę niezgrabnie, ale jak uświadomiliśmy sobie, że na jednym nosidle tragarze mają ponad 100 kg sera, zdziwienie minęło. 🙂 Kilka dni temu w Madurodamie zresztą sami próbowaliśmy podnosić ogromne serowe krążki i wiemy, że łatwe to to nie jest.
W Alkmaarze oczywiście – mimo pośpiechu od rana – byliśmy później, niż zakładaliśmy. Znacie to? W efekcie na placu targowym znaleźliśmy się chyba w najgorszej możliwej porze, czyli o 10.05. Już się zaczęło, a ludzie jeszcze się nie znudzili widowiskiem. Barierki rozstawione dookoła placu z wagą miejską były już ciasno otoczone tłumem turystów. Ścisk, że szpilki nie ma gdzie wsadzić. No i oczywiście nic nie widać. Na szczęście potem udało nam się przedostać na przeciwną stronę placu – trzeba było przejść dookoła barierek, które wyprowadzały z placu i wychodziły ok. 150 m w dochodzącą do placu uliczkę – tam odbywało się ładowanie serów na tiry. Po przedostaniu się na drugą stronę placu zrobiło się dużo luźniej – udało nam się nawet po chwili dostać do pierwszego rzędu widzów.
Obserwowanie targu serowego jest bardzo ciekawe. Kobieta w tradycyjnym stroju cały czas tłumaczy (również po angielsku), co aktualnie odbywa się na placu i co znaczą poszczególne zachowania tragarzy, sprzedawców i ojca serowego.
Alkmaar – a może zostać tu dłużej?
Po nacieszeniu się targiem serowym (i kupieniu na pamiątkę – nie zgadniecie czego – serów oczywiście!) wracamy już prosto do samochodu. Z uwagi na tłumy turystów (które w sezonie zwykle zjeżdżają do Alkmaar zobaczyć tradycyjny targ sera, odbywający się tylko raz w tygodniu) zrezygnowaliśmy dziś ze zwiedzania miasta. Jeśli ktoś jednak chciałby tu zostać na dłużej, mógłby odwiedzić ciekawe Muzeum Sera Holenderskiego (Hollands Kaasmuseum) oraz zajrzeć do pięknego kościoła Wawrzyńca. Warto też przespacerować się deptakiem Langestraat oraz zajrzeć na plac Mient z pięknymi XVII- i XVIII-wiecznymi kamienicami.
Po opuszczaniu Alkmaaru jedziemy jeszcze do Hagi na nadmorski spacer w kurorcie Scheveningen. Tę wycieczkę opisujemy w dniu poświęconym Hadze.
Wieczorem czeka nas już tylko pakowanie do domu. Mimo że pogoda nas nie rozpieszczała, opuściliśmy Holandię z poczuciem, że uchyliła nam rąbka swojej tajemnicy. Kanały, wiatraki, sery, saboty, tulipany i wszechobecne rowery. Nawet jeśli to oblicze przeznaczone do pokazywanie turystom, nieodłącznie kojarzy się z Holandią, wiąże się z jej tradycją i jest niezwykle malownicze.