Niedziela Palmowa w skansenie
2012.04.01
Przelotny śnieg, 2oC
Przedwielkanocny weekend spędziliśmy u Dziadków na Podkarpaciu. Na drogę powrotną do Warszawy mieliśmy całkiem ambitne plany: w związku z tym, że wypadała akurat Niedziela Palmowa, planowaliśmy pojechać trochę naokoło, przez Lipnicę Murowaną, żeby na własne oczy zobaczyć słynne palmy z lipnickiego konkursu. Pomysł zobaczenia „palm wysokich jak bloki” spodobał się także chłopcom.
Niestety, pogoda spłatała nam primaaprilisowy żart: zamiast wiosny obudził nas biały krajobraz za oknem i silne porywy wiatru. Z żalem podjęliśmy jedyną słuszną decyzję: Lipnica Murowana musi pozostać nieskreślona na naszej liście rzeczy do zobaczenia i poczekać na inną okazję.
Niezrealizowany plan uwierał jednak okropnie. Jedynym skutecznym lekarstwem jest zazwyczaj w takiej sytuacji przyjęcie Planu B. Tak było też tym razem. Żywe Muzeum Porcelany w Ćmielowie wydawało się idealne na dzisiejszy dzień. Blisko naszej trasy, pod dachem: decyzja była szybka: jedziemy. Niestety, tym razem szyki pokrzyżował nam Sebuś, który – nieświadom naszych zamierzeń – walnął w kimono w okolicy Głogowa i spał nieprzerwanie aż do Radomia.
Cóż, radzi nieradzi, nagłowiliśmy się nad Planem C: Muzeum Wsi Radomskiej (z oglądaniem obchodów Niedzieli Palmowej) i obiad w stylowej skansenowej karczmie. Dobrze – myślimy sobie – dzieci się wybiegają po świeżym powietrzu, a my będziemy mieli namiastkę nieodżałowanej do końca Lipnicy. Widocznie nie był to jednak nasz dzień. Jak tylko przekroczyliśmy bramy skansenu, nadciągnęła gradowa chmura, która zaraz dała o sobie dotkliwie znać. Tymuś piszczał, że mu zimno, Sebuś, zmuszony do siedzenia w nosidle pod parasolem, głośno wszem i wobec wyrażał swoje niezadowolenie. Zziębnięci, klucząc między błotnistymi kałużami, szukaliśmy tej stylowej karczmy jak ostatniej deski ratunku. I znaleźliśmy, ale co z tego, skoro wnętrze (mimo pokaźnego kominka) było nieogrzewane, a można się było posilić tylko żurkiem i chlebem ze smalcem, co nie spotkało się z uznaniem naszych chłopców. To zupełnie odebrało nam ochotę do dalszego zwiedzania. Czym prędzej dokonaliśmy zwrotu o 180 stopni i potulnie pomaszerowaliśmy z powrotem do samochodu. Cóż, tym razem nie było nam dane wykonać ani Planu A, ani B, ani C. Jeszcze do nich wrócimy!