Najdalej na zachód wysunięty kraniec Polski

Cedynia i okolice – wycieczka na zachodni kraniec Polski

Wycieczka na zachodnie krańce Polski. Cudownie odludne tereny, zachwycające widoki na dolinę Odry, średniowieczna zabudowa i dawne grodziska – aż trudno uwierzyć, że mimo swej atrakcyjności te tereny ciągle nie są popularne turystycznie! O Cedyni wszyscy słyszeli, ale mało kto w niej był. A zdecydowanie warto! Sama Cedynia jest malutka, więc najważniejsze miejsca obejrzymy w kilkadziesiąt minut, ale potem warto wybrać się na dwie bardzo ciekawe wycieczki – pierwszą, do malowniczo położonego nad Odrą punktu znaczącego najdalej wysunięty skraj Polski oraz drugą, do rezerwatu Bielinek – bardzo ciekawego pod względem widokowym (wąwozy i wzgórza morenowe nad doliną Odry!) i florystycznym – spotkacie tu roślinność jak na południu Europy.

Cedynia, rezerwat Bielinek i Kostrzynek – najdalej na zachód wysunięty skraj Polski

11 sierpnia 2020

Cedynia

Cedynię – najdalej na zachód wysunięte miasto Polski – znaliśmy głównie z podręczników historii – to tu w 972 r. odbyła się zwycięska bitwa Mieszka I z brandenburskimi wojskami margrabiego Hodona. To wydarzenie jest upamiętnione przez monumentalny pomnik znajdujący się na sporym wzniesieniu (na tzw. Górze Czcibora) nieopodal miejscowości Osinów Dolny. Pomnik świetnie widać z poziomu drogi, ale warto wspiąć się na samą górę – roztacza się stąd ładny widok na dolinę Odry i migającą w oddali strzelistą wieżę cedyńskiego kościoła. Naprzeciw pomnika tuż przy drodze znajduje się spory bezpłatny parking, gdzie wygodnie można zostawić samochód.

Góra Czcibora z pomnikiem upamiętniającym wygraną bitwę pod Cedynią z 972 r.
Odsłonięta w 1972 r. mozaika przedstawia wyobrażenie bitwy.
Na szczyt wzgórza wiedzie ponad 200 schodów.
Największy pomnik orła w Polsce Cedynia
Rzeźba ma 15 m wysokości – to największy pomnik orła w Polsce.
Z Góry Czcibora pięknie widać dolinę Odry.

Cedynia – miasteczko na wzgórzach

Pierwsze, co zadziwia nas po wjeździe do Cedyni, to pochyłość jej uliczek – wąskie pnące się w górę przejazdy przypominają raczej górską miejscowość niż zachodniopomorskie miasteczko – a może nawet Rzym? Nie wiemy, czy Cedynia piętrzy się na siedmiu wzgórzach – na kilku na pewno. Urocze położenie na Wzgórzach Krzymowskich sprawia, że wszędzie tu albo na dół, albo do góry. Zresztą wystarczy spojrzeć na rynek – jego pochyłość sięga 300!

Cedynia Fontanna Trzech Wojów
Fontanna Trzech Wojów upamiętnia bohaterów bitwy pod Cedynią, na zdjęciu pochyłości rynku niestety nie widać 🙁
Wąskie i pochyłe uliczki Cedyni z wieloma przykładami starej zabudowy.
Odnosi się wrażenie, że w Cedyni czas płynie wolniej.

Najbardziej wyróżniającą się budowlą miasteczka jest gotycki kościół Narodzenia NMP –świątynię zbudowano w XIII w., potem w XIX w., dobudowano neogotycką wieżę – punkt odcięcia dwóch brył jest doskonale widoczny – ciemnoczerwona cegła odcina się zdecydowaną linią od starszych granitowych kostek.

Kościół Narodzenia NMP został zbudowany z granitu w XIII w.
Ceglaną wieżę dobudowano w XIX w.
Do 1945 r. była to świątynia luterańska.
We wnętrzu świątyni uwagę zwracają stare płyty nagrobne.
Z tyłu kościoła stoi duża menora. Ciekawe, skąd się tu wzięła?
Spod kościoła doskonale widać Górę Garncarską – wzniesienie, na którym kiedyś znajdowała się wczesnośredniowieczna osada obronna.

Na Cedynię najlepiej jest spojrzeć z góry. Najlepszym do tego miejscem jest ponad stuletnia wieża widokowa, zbudowana w 1895 r. jako pomnik wojenny. Czternastometrowa wieża stoi na najwyższym wzniesieniu miasta – z góry pięknie prezentuje się i Cedynia, i dobrze widoczna na zachodzie dolina Odry. Niegdyś Cedynia leżała nad samą Odrą, teraz od rzeki jest oddzielona pasem tzw. Żuław Cedyńskich (Polderu Cedyńskiego) – na osuszonych terenach od XIX w. uprawiano tytoń.

Aby dojsć na wieżę, należy z okolic kościoła/rynku iść ulicą Kościuszki, z której potem trzeba skręcić w lewo w ulicę cmentarną – ona najpierw do pozostałości kirkutu (zachowało się kilka macew), a następnie do stóp wieży widokowej. A zresztą wieża jest dobrze widoczna z głównej drogi przecinającej miasteczko, więc z trafieniem raczej nie będziecie mieć problemu😊

My, niestety, zastaliśmy wieżę widokową w trakcie remontu, przez co nie można było wejść na górę. Oczywiście szkoda, choć z drugiej strony dobrze, że zabytek jest renowowany. A widok i z samego wzniesienia był zacny.

Cedynia. Wieża widokowa została zbudowana w 1895 r. jako pomnik wojenny.
Wieża widokowa w Cedyni
Wieża ma 14 m wysokości – z góry doskonale widać piękne położenie Cedyni.
Widok na Cedynię ze wzniesienia, na którym znajduje się wieża.
W pobliżu szczytu wzniesienia w XVII-XIX w znajdował się kirkut.
Z dawnego cmentarza zostało tylko siedem macew.

Na otarcie łez po powrocie w okolice rynku kupiliśmy sobie w pobliskim sklepie lody i z wielką przyjemnością uraczyliśmy się nimi w cieniu przykościelnej lipy. Cudne są takie wakacyjne chwile!

Postój na lody w cieniu przykościelnej lipy.

Przed opuszczeniem Cedyni zaglądamy jeszcze na Górę Garncarską – wzniesienie, na którym niegdyś znajdowało się grodzisko. Teren dawnego średniowiecznego grodu obronnego jest kolejnym świetnym punktem widokowym na niewielką Cedynię.

Niemal na szczyt dawnego grodziska można wjechać samochodem.
Pomnik z dwoma mieczami i tarczą z herbem miasta postawiono tu w 1985 r.
Widok na Cedynię ze szczytu dawnego grodziska.

Najdalej na zachód wysunięty punkt Polski.

Cedynia jest najbardziej wysuniętym na zachód polskim miastem, a co z położonym najbardziej na zachód krańcem Polski? Od Cedyni to dosłownie rzut beretem. Punkt znajduje się między wsią Stary Kostrzynek a Osinów Dolny, na terenie Cedyńskiego Parku Krajobrazowego. Samochód można zostawić na wygodnym leśnym parkingu, skąd spacerowa dróżka w 5 minut doprowadza nad brzeg Odry.

W 2016 r. ustawiono tu kamień symbolicznie znaczący zachodni kraniec Polski, zorganizowano też przyjemne miejsce odpoczynku z wiatą i drewnianymi ławami. To bardzo klimatyczne miejsce. Fajnie jest spojrzeć na znajdujące się tuż obok Niemcy i popatrzeć na Odrę leniwie toczącą swoje wody.

Cedyński Park Krajobrazowy obejmuje przełomową dolinę Odry
zachodni kraniec Polski
W 2016 roku ustawiono tu kamień symbolicznie oznaczający zachodni skraj Polski.
Tuż za naszymi plecami płynie Odra.
Aktualnie najdalej na zachód wysunięte są kamienie, na których stoimy 😉
Odra na tym odcinku szeroko się rozlewa.
Wchodzimy na malutki cypelek – dalej na zachód już nie można!

Naszym dzieciakom bardzo się podoba taka wycieczka. Granice państw – tak przecież abstrakcyjne – w takim miejscu jak to mogą się wydać prawie namacalne. Szkoda, że południowy kraniec Polski jest niedostępny dla turystów – znajduje się on na bieszczadzkim szczycie Opołonek, gdzie dostać się można tylko z ukraińskiej strony.  Na szczęście pozostałe dwa krańce są dobrze dostępne dla zwykłych śmiertelników!

Rezerwat Bielinek

Jeśli lubicie atrakcje przyrodnicze, to przy okazji wizyty w Cedyni koniecznie musicie zajrzeć do rezerwatu Bielinek, znajdującego się na terenie Cedyńskiego parku Krajobrazowego. To jeden z najstarszych rezerwatów w kraju – obszar został objęty ochroną już  w 1927 r.

Na terenie rezerwatu spotkacie niezwykle urozmaiconą rzeźbę terenu – wysoczyznę morenową przecina kilkanaście wąwozów. Każdy z nich ma swoją nazwę – i to jaką piękną! Ania z Zielonego Wzgórza na pewno byłaby zachwycona, słysząc o Wąwozie Storczykowym, Parowie Źródlanym czy Wąwozie Świetlistym… W rezerwacie Bielinek bardzo ciekawa jest też roślinność – charakterystyczna raczej dla południa Europy niż polskich lasów. Można tu spotkać m.in. liczne stanowiska dębu omszonego i roślinność typową dla stepów.

Rezerwat najlepiej poznawać, wędrując po znakowanej ścieżce dydaktycznej – doprowadzi nas ona i do pięknych punktów widokowych, i do stanowisk dębu omszonego. Aby się tam dostać, należy przejechać 2 km za Lubiechowem Dolnym w stronę Bielinka. Znajdziecie tam leśny parking, od którego już prowadzić Was będą znaki trasy turystycznej.

My planowaliśmy dłuższy spacer skrajem nadodrzańskiej skarpy, skończyło się tylko dojściem na położony najbliżej parkingu punkt widokowy – a wszystko przez paskudne komary, które nie tylko chciały zjeść nas żywcem – one po prostu bezceremonialnie i zupełnie bezczelnie dopuszczały się tego niecnego czynu! Weźcie więc ze sobą jakiś preparat na owady – na pewno się przyda. 😊

Rezerwat Bielinek to jeden z rezerwatów Cedyńskiego Parku Krajobrazowego.
Przez pas gęstego lasu dochodzimy na szczyt wzniesienia morenowego.
Szlak prowadzi do punktu widokowego na dolinę Odry.
Pięknie stąd widać Odrę i nadodrzańskie poldery.
Znajduje się tu jedyne w Polsce stanowisko dębu omszonego, typowego dla południowej Europy.
Na polanach równie charakterystyczne dla rezerwatu ciepłolubne murawy.
Wzniesienia morenowe zostały kiedyś podmyte przez Odrę – teraz z ich zboczy mamy piękny widok.
W cieniu jednego z takich dębów urządzamy sobie krótki piknik.
Piknik z widokiem na dolinę Odry.
Cudownie!
Przed nami ostatni pas Polski, za Odrą widać już niemieckie landy.

Więcej informacji o rezerwacie znajdziecie na stronie https://pomorzezachodnie.travel/Poznawaj-Przyroda-Rezerwaty_przyrody/a,4821/Rezerwat_przyrody_Bielinek

Dzień kończymy na pięknej dzikiej plaży nad Jeziorem Myśliborskim.
Dziś mamy jezioro tylko dla siebie!

Więcej propozycji wycieczek po okolicach Pojezierza Myśliborskiego? Zajrzyjcie tutaj 🙂

Zabytki Myśliborza – dawnej stolicy Nowej Marchii

Leżący na skrzyżowaniu szlaków handlowych Myślibórz był niegdyś kwitnącym miastem – stolicą Nowej Marchii oraz centrum gospodarczym regionu. Obecnie to 11-tysięczne miasteczko sprawia wrażenie nieco zaniedbanego i czekającego na swoje pięć minut. Wielką szansą dla miasta może być turystyka – Myślibórz leży nad pięknym Jeziorem Myśliborskim, jest ośrodkiem sportów wodnych – żeglarstwa i kajakarstwa. W mieście znajduje się sympatyczna przystań i piękna plaża miejska, a zadrzewiony nadjeziorny teren zachęca do spacerów. W Myśliborzu znajdą coś dla siebie również miłośnicy architektury – w mieście zachowało się wiele pięknych gotyckich budowli – kościół, baszta, dawne bramy miejskie, trzy kaplice czy pozostałości dawnego klasztoru dominikanów. Kilka dni temu mieliśmy okazję cieszyć się kajakowaniem po malowniczym Jeziorze Myśliborskim (relacja z kajakowej wycieczki tutaj), dziś stawiamy na spacer szlakiem największych zabytków Myśliborza. Czy było warto? Zobaczcie sami!

Myślibórz – miasto z dużym potencjałem turystycznym nad brzegiem Jeziora Myśliborskiego

19 sierpnia 2020 r.

Informacje praktyczne

Przed spacerem po Myśliborzu warto dokładnie przyjrzeć się mapie miasta z zaznaczonymi na niej atrakcjami turystycznymi – zaplanowanie trasy tak, by trafić do głównych zabytków, wcale nie jest łatwe. Zdjęcie takiej mapki było dziś dla nas bardzo pomocne podczas realizowania naszego spaceru. Mapę Myśliborza znajdziecie np. na rynku przed ratuszem miejskim. W tej okolicy można też łatwo zaparkować samochód. Ogólnie rzecz biorąc, atrakcje skupione są wokół rynku i wzdłuż dawnego pierścienia murów obronnych. Spacer po Myśliborzu zajął nam niemal dokładnie godzinę.

Myśliborski rynek

Nie licząc głównej plaży miejskiej, to chyba najprzyjemniejsze miejsce w Myśliborzu. Sporo kwiatów, zieleni, ławeczek okupowanych przez miejscowych. Sam klasycystyczny ratusz nie przyciąga jakoś szczególnie wzroku, który wędruje od razu w stronę kulminującej nad rynkiem wieży gotyckiego kościoła parafialnego.

Zanim tam jednak pójdziemy, warto jeszcze spojrzeć na ceglany budynek Poczty Polskiej oraz przyjemne dla oka kamieniczki na północnej pierzei rynku (na zachodnią pierzeję lepiej nie spoglądać – tamtejsze budynki, niestety, nie tylko nie są wyremontowane, ale też dodatkowo szpecą je chaotycznie poprzyczepiane do nich reklamy).

Dominantą rynku jest XVIII-wieczny budynek ratusza.

Kolegiata św. Jana Chrzciciela

Ta okazała gotycka budowla z XV w. nosi ślady pierwszej, zbudowanej z granitowych bloków świątyni z XIII w. Co ciekawe, w latach 1538-1945 świątynia pełniła funkcję zboru protestanckiego, obecnie to myśliborski katolicki kościół farny.

Nad miastem góruje masywna wieża kościoła św. Jana Chrzciciela.
Kościół został zbudowany w XV w., potem był przebudowywany.
Granitowe fragmenty są wcześniejsze, pochodzą prawdopodobnie z XIII w.
Do 1945 r. świątynia była zborem protestanckim

Obwarowania miejskie w Myśliborzu

W przeciwieństwie do pobliskiego Trzcińska-Zdroju w Myśliborzu nie zachował się pełen pierścień murów miejskich. Z budowanych od XIII w. obwarowań, których łączna długość sięgała 1900 m, do dzisiaj pozostały jedynie fragmenty, głównie po wschodniej i północnej stronie miasta. Zachowały się też dwie bramy i jedna baszta.

Brama Nowogródzka – tę budowlę kojarzą wszyscy odwiedzający Myślibórz, bo pod jej ostrołukowym przejazdem prowadzi jeden z głównych wjazdów do miasta od strony wschodniej (zwróćcie uwagę, że większe pojazdy muszą tu przejeżdżać „pod prąd” lewym pasem, bo nie zmieściłyby się w prześwicie przejazdu pod bramą).

Brama Nowogródzka była kiedyś jedną z bram strzegących dostępu do miasta.
W Bramie Nowogródzkiej naszą uwagę zwracają eleganckie wysokie blendy.

Brama Pyrzycka – równie atrakcyjna i pochodząca, podobnie jak Brama Nowogródzka, z pierwszej połowy XIV w. Brama Pyrzycka otwierała drogę z miasta na północ, obecnie leży w znacznie spokojniejszym miejscu miasta, kilkaset metrów na południowy zachód od bramy. Idąc wzdłuż pozostałości murów, dotrzeć można na duży teren rekreacyjny z atrakcyjnym placem zabaw. Teren położony jest blisko plaży miejskiej.

Drugą zachowaną bramą miejską jest gotycka Brama Pyrzycka

Baszta Prochowa – nieco młodsza od obu bram, pochodzi z przełomu XIV i XV w. Prosta konstrukcja na planie koła została w XIX w. wykończona krenelażem i stożkowym dachem, niekoniecznie podobnym do pierwotnego założenia.

Ceglana gotycka Baszta Prochowa została zbudowana pod koniec XIV w.
W Myśliborzu zachowały się fragmenty dawnych murów obronnych
Urządzamy sobie więc krótki spacer wzdłuż dawnego pierścienia murów.

Co jeszcze warto zobaczyć w Myśliborzu?

W obrębie miasta znajdziecie jeszcze kilka zabytkowych obiektów, głównie pełniących niegdyś funkcje sakralne. Są to trzy kaplice oraz dawny zespół klasztorny dominikanów.

Kaplica św. Gertrudy (XV w.) jest położna poza murami, nieopodal Bramy Nowogródzkiej. Ceglana budowla z gotyckim ostrołukowym portalem należała kiedyś do szpitala św. Gertrudy. Obecnie mieści Ośrodek Edukacji Plastycznej.

Gotycka kaplica św. Gertrudy.
Obok kaplicy znajduje się pomnik poświęcony pamięci dwóch lotników litewskich, którzy podjęli nieudaną próbę przelotu z Nowego Jorku do Kowna.

Kaplicę św. Ducha z (XIV w.) znajdziecie w południowo-zachodniej części miasta, przy głównej arterii komunikacyjnej, ul. Bohaterów Warszawy. Ceglano-kamienny budynek na planie prostokąta od czasów reformacji nie pełnił funkcji sakralnych, znajdowała się w nim m.in. owczarnia i browar. Od 1979 r. dawną kaplicę zajmuje Muzeum Pojezierza Myśliborskiego.

Kaplica św. Ducha pełniła funkcje sakralne tylko do XVI w.

Kapliczka Jerozolimska, poświęcona na początku XVI w., stanowiła niegdyś część Drogi Krzyżowej, znajdującej się poza murami miasta – prawdopodobnie była jej ostatnią stacją. Pod koniec XX w. odkryto, że znajdujący się wewnątrz krucyfiks to oryginalna gotycka rzeźba z drewna lipowego. Dzisiaj oryginał pozostaje w zasobach Muzeum Pojezierza Myśliborskiego, a wnętrze kapliczki zdobi kopia krucyfiksu. Tę niepozorną kapliczkę znajdziecie w okolicy rozstaju dróg w stronę Chojny i Kostrzyna nad Odrą, naprzeciwko stacji benzynowej.

Kaplica Jerozolimska prawdopodobnie stanowiła kiedyś ostatnią stację drogi krzyżowej.

Dawny kościół i klasztor Dominikanówdo dzisiaj zachowała się część budynku kościoła i jedno skrzydło klasztorne. Oryginalnie pochodzące z XIII w. budynki tworzyły czworobok, którego trzy boki stanowiły skrzydła klasztorne. Od wielu lat budynki nie pełnią funkcji sakralnych. Kościół w XVII w. został obniżony, a obecna szachulcowa wieża na początku XVIII w. zastąpiła starszą konstrukcję, która się zawaliła. Budynek kościoła zajmuje obecnie Myśliborski Ośrodek Kultury, a w pozostałym jedynym skrzydle klasztornym od lat 50. XX w. znajduje się Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna.

Z dawnego zespołu klasztornego dominikanów zachował się kościół i jedno skrzydło klasztorne.
Klasztor został zbudowany w drugiej połowie XIII w.

Zabytki Myśliborza są absolutnie warte odwiedzenia, do czego gorąco zachęcamy. Niestety, w samym mieście odczuwa się niedosyt zarówno jeżeli chodzi o samo wyeksponowanie zabytków, jak i ogólne zadbanie o przestrzeń miejską. Może wynika to z ogólnego niedofinansowania, ale mamy wrażenie, że dałoby się zrobić trochę więcej, żeby Myślibórz odzyskał choćby część z dawnego blasku lokalnego centrum gospodarczego i kulturalnego. Trzymamy kciuki, żeby udało się to w kolejnych latach! Miejsce ma duży potencjał turystyczny!

Zabytkowe domy w Myśliborzu aż proszą się o lepsze wyeksponowanie
Wieczór w Myśliborzu.

Jeśli będziecie kiedyś w Myśliborzu, koniecznie poświęcicie czas na kąpiel na przyjemnej plaży miejskiej. Jezioro Myśliborskie bardzo przyjemnie poznaje się z perspektywy wody – opis naszej wycieczki kajakowej po tym akwenie znajdziecie tutaj.

Plaża miejska w Myśliborzu
Mieści się tu kąpielisko i wypożyczalnia sprzętu wodnego.

Więcej propozycji wycieczek po okolicach Pojezierza Myśliborskiego? Zajrzyjcie tutaj 🙂

Zalipie – wieś malowanych domów

„Tam, gdzie domy zakwitają” – tak mówią o swojej wsi sami mieszkańcy Zalipia. Ta niewielka wioska Powiśla Dąbrowskiego słynie z ręcznie malowanych domostw. Spacer po Zalipiu nie przypomina spaceru po skansenie – malowane chaty poukrywane są między bardziej współczesną (i bynajmniej nie malowaną ręcznie) zabudową. Jeśli jednak zdecydujecie się na spacer w poszukiwaniu ręcznie zdobionych domów, znajdziecie prawdziwe perełki. Malowane ściany starych chat pięknie komponują się z różnobarwnymi malwami – trudno o bardziej sielskie widoki. Jeśli nie dysponujecie dużą ilością czasu na spacer po Zalipiu, koniecznie zajrzyjcie choćby do Zagrody Felicji Curyłowej. Zobaczycie tu kilka pięknych malowanych budynków i niewielką ekspozycję zapoznającą z tradycją wsi.

Malowane domy w Zalipiu

2020.07.18

Informacje praktyczne

W odszukaniu najpiękniejszych zagród Zalipia pomagają mapki – jedna znajduje się przy Domu Malarek, a druga – naprzeciw kościoła. Na mapce zaproponowana jest okrężna trasa spacerowa – przejście całości zajmuje ok. półtorej godziny. Spacer najlepiej zacząć przy Domu Malarek – tam też znajduje się wygodne miejsce do zostawienia samochodu (drugi dogodny parking znajdziecie naprzeciw kościoła). Najciekawsze domy oznaczone są kolejnymi numerkami. Po drodze koniecznie trzeba zajrzeć do Zagrody Felicji Curyłowej – w dawnym domostwie znanej zalipiańskiej artystki ludowej urządzono miniskansen – to jedno z najpiękniejszych miejsc w Zalipiu! Po drodze warto też odwiedzić kościół parafialny – jego wnętrza również są zdobione motywami kwiatowymi. Na koniec (lub na początku) wycieczki dobrze jest zwiedzić ekspozycję w Domu Malarek. Dowiemy się więcej o tradycji malowania domów, przy odrobinie szczęścia może też uda się nam popodglądać zalipiańskie artystki przy pracy. Spacer po Zalipiu można zaplanować przy pomocy mapki zamieszczonej w okolicy Domu Malarek. Przejście proponowanej trasy zajmuje ok. 90 min; spacer można oczywiście dowolnie skracać lub wydłużać.

Od kolorowych plam po piękne kwiatowe wzory

Ludowej sztuce w Zalipiu pomógł rozwinąć się – uwaga, uwaga – postęp techniczny. Po upowszechnieniu się kominów pobielone ściany domostw nie pokrywały się już sadzą. Podobno jedna z mieszkanek Zalipia namalowała kiedyś kolorowe „packi” na okopconej ścianie izby. Gdy ściany – dzięki kominom – na dłużej zostawały białe, barwne plamy zamieniły się w dwukolorowe kwiaty, a te – w coraz wspanialsze kwiatowe wzory. Zwyczaj ozdabiania domów ręcznie malowanym kwiatowymi wzorami był od końca XIX w. przekazywany z pokolenia na pokolenie. Nie obowiązywał jeden wzór – przeciwnie, każda zalipianka  mogła puścić wodze swojej fantazji. Obecnie w Zalipiu zachowało się kilkadziesiąt malowanych zagród. Mieszkańcy nie zapominają o tradycji – rokrocznie w czerwcu w Zalipiu rozgrywa się konkurs „Malowana Chata”, w którym wybierane są najpiękniejsze malunki ścienne.

Spacer po Zalipiu

Spacer zaczynamy przed Domem Malarek im. Felicji Curyłowej. To budynek z lat 70., pięknie pomalowane ściany sprawiają jednak, że zgrabnie wpisuje się w charakter wsi.  Obecnie mieści się tu Gminny Ośrodek Kultury, a w nim ekspozycja opowiadająca o tradycji malowania domów w Zalipiu. Wystawę można oglądać do godziny 16:00.

Zalipie to niewielka wieś położona w województwie małopolskim.
Zalipie słynie z pięknych malowanych domów.
Dom Malarek. Tu zaczynamy wycieczkę.
Żuraw i malowana studnia przed domem malarek.
W Zalipiu maluje się nie tylko domy. Spotykamy też piękne malowane ule.
Ruszamy trasą zaproponowaną na tablicy informacyjnej.

Od Domu Malarek podążamy za okrężną trasą zaproponowaną na tablicy informacyjnej. Udaje nam się odnaleźć kilka malowanych domów. Największe wrażenie wywiera na  nas Zagroda Felicji Curyłowej (wstęp 5 zł). Zagroda jest filią Muzeum Okręgowego w Tarnowie. Dwie chaty mieszkalne, obora, stodoła, studnia – wszystko ozdobione jest pięknymi motywami kwiatowymi. Warto zajrzeć do środka chat, by obejrzeć tradycyjny wystrój wnętrz. Felicja Curyłowa była znaną zalipiańską malarką, której prace przyczyniły się do podtrzymania i spopularyzowania tradycji regionu. Pomalowane przez nią budynki jeszcze za jej życia zaczęły przyciągać do Zaplia turystów zainteresowanych atrakcjami etnograficznymi.

Zagroda Felicji Curyłowej – koniecznie trzeba tu zajrzeć!
Motywy kwiatowe na domu Felicji Curyłowej.
Felicja Curyłowa była znaną zalipiańską artystką ludową.
Tuż obok stoi dom Stefanii Łączyńskiej – zalipiańskiej malarki.
Malowane chaty pięknie komponują się z kolorowymi malwami.
Warto zajrzeć do środka chałup.
Tradycyjny wystrój wnętrz chat dawnego Zalipia.
Naszą uwagę zwraca pięknie malowany piec.
Kwiatowe malunki widać w każdym kącie.
W zagrodzie Felicji Curyłowej.
Niebieskie okna pięknie kontrastują z bielą ścian.
Nawet studnia cała zakwitła!
Takie proste, a takie piękne🙂
Jedna z chat w zagrodzie wyróżnia się kolorystyką.
Niezmiennie zachwycają nas malwy.
Motywy kwiatowe niby są podobne, ale jednak każdy jest inny.
To chyba jedna z piękniejszych oryginalnie zachowanych chałup w Zalipiu.
Bez zdjęć się nie obejdzie!
Mimo upływu czasu cały czas piękne.

Domykając kółko spaceru, zaglądamy jeszcze do kościoła parafialnego w Zalipiu. Budynek świątyni nie jest zabytkowy – jego budowa została dokończona już po wojnie – warto jednak zajrzeć do wnętrza – jest pięknie ozdobione motywami kwiatowymi.

Kościół w Zalipiu nie jest może zabytkowy.
Ale za to w jego wnętrzu znajdziemy przepiękne dekoracje z motywów kwiatowych.
To tylko jedna z malowanych ozdób kościoła.
W Zalipiu nawet remiza ma swoją stylówę;)
Ach, te malwy!
Zagroda Józefa Curyło
Malowane są ściany domów, studnie, budy dla psów…
Barwnymi zdobieniami pokrywane są także zupełnie niezabytkowe budynki
W Zapiliu nie obowiązuwał jeden wzór.
Zasada była jedna – zdobienia miały wykorzystywać motyw kwiatowy.

Wycieczkę do Zalipia polecamy wszystkim lubiącym pokornikowanie w poszukiwaniu dawnych tradycji i lokalnych „smaczków”. To nie jest tak, że w Zalipiu wszystko mamy podane jak na dłoni (no, chyba że ograniczymy się tylko do Zagrody Cecylii Curyłowej lub Domu Malarek) – nie jest to przecież skansen, wieś nie tworzy też zwartej starej zabudowy – stare drewniane chałupy sąsiadują ze współczesnymi domami i najciekawszych budynków trzeba trochę poszukać. W zamian dostajemy jednak możliwość spotkania z piękną ludową tradycją – takiego miejsca jak Zalipie nie ma chyba w całej Polsce. To ciekawy pomysł na na półdniową wycieczkę lub przerwę w podróży.

Niedziela Palmowa w Lipnicy Murowanej

Lipnica Murowana – najwyższe palmy wielkanocne i gotycki drewniany kościół św. Leonarda z listy UNESCO

Kto słyszał o Lipnicy Murowanej i najwyższych palmach wielkanocnych? Prawie każdy! Niedziela Palmowa w tym magicznym miejscu to marzenie większości włóczykijów. Mieszanka tradycji, folkloru i odrobiny festynowego szaleństwa naprawdę „murowana”! A na deser zwiedzanie XV-wiecznego drewnianego gotyckiego kościoła z listy UNESCO. Nie mogło nas tu zabraknąć!

Continue reading

Olsztyn – w cieniu anielskich skrzydeł

Betlejemowo pod strzechą – ruchoma szopka Jana Wewióra w Olsztynie k. Częstochowy

W Olsztynie – niewielkiej miejscowości pod Częstochową od lat rodzą się anioły. „Betlejemowo pod strzechą” – ruchoma szopka składająca się z kilkuset drewnianych figurek – ożywia sceny biblijne oraz plastycznie łączy je z wydarzeniami z historii miasta oraz codziennym życiem mieszkańców regionu. Dobrym duchem tej okolicy i sprawcą całego zamieszania jest Jan Wewiór – rzeźbiarz, artysta ludowy. Dzięki jego wielkiej pasji powstało miejsce niezwykłe, autentyczne, łączące sztukę z ludowością, podszyte szczyptą metafizyki. Koniecznie zajrzyjcie do pracowni pana Jana, posłuchajcie jego gawędy, nacieszcie oko drewnianymi cudeńkami, a na pamiątkę zabierzcie ze sobą jednego z olsztyńskich aniołów – jak zapewnia pan Jan, będzie on Was strzegł, każdy ma bowiem swojego Anioła Stróża.

Continue reading

Istebna, Wisła i okolice – zimowe wycieczki z dziećmi

Istebna nie jest zatłoczonym kurortem, raczej skupiskiem przysiółków malowniczo porozrzucanych po wzniesieniach Beskidu Śląskiego. Znaleźć tu można wiele zacisznych kwater i domków do wynajęcia. W okolicy czeka mnóstwo atrakcji turystycznych, piękne beskidzkie szlaki i zupełnie przyzwoite ośrodki narciarskie. Proponujemy 10 rodzinnych wycieczek zapoznających z okolicznymi atrakcjami turystycznymi i pięknymi szlakami Beskidu Śląskiego.

Continue reading

Wisła – co zobaczyć w jeden dzień?

Wisła jako kurort znana jest już od XIX w., Miasto ma duże walory uzdrowiskowe, można w nim też znaleźć wiele miejsc atrakcyjnych turystycznie. Miłośnicy beskidzkich wędrówek wyruszą na pewno na pobliskie szlaki. My dziś proponujemy wycieczkę po dostępnych dla każdego atrakcjach turystycznych Wisły i jej najbliższych okolic. Zapraszamy z nami! Continue reading

Nikiszowiec – dawne osiedle górnicze Katowic

O tym, jak układ urbanistyczny może zaczarować przestrzeń, czyli spacerkiem po Nikiszowcu

20 lipca 2018, piątek

Nikiszowiec jest miejscem, które pokazuje, że układ architektoniczny może zaczarować rzeczywistość. Niesamowicie spójne, przemyślane, a przy tym jakże funkcjonalne! Cieszące oko konsekwentną stylistyką dawne osiedle górnicze mogłoby inspirować wielu współczesnych deweloperów. Aż trudno uwierzyć, że te stylowe budynki z czerwonej cegły z jaskrawoczerwonymi obramowaniami okien zostały niegdyś zbudowane jako mieszkania robotnicze. Cały układ urbanistyczny Nikiszowca figuruje w rejestrze zabytków i od 2011 r. jest chroniony jako Pomnik Historii.

Nikiszowiec – dawny Nikischschacht – został zaprojektowany przez Emila i Georga Zillmanów jako osiedle mieszkaniowe dla pracowników tutejszej kopalni. Nikiszowiec został zbudowany ponad sto lat temu przez koncern górniczy Giesche.

Na osiedle składa się dziewięć trzykondygnacyjnych bloków po ok. 165 mieszkań w każdym z nich. Bloki tworzyły wieloboki z wewnętrznymi dziedzińcami. Nazywane „familiokami” budynki z czerwonej cegły z jednolicie czerwonymi obramowaniami okien układały się w harmonijne kwartały.

Układ osiedla był starannie zaplanowany. Mieszkańcom miało zostać dostarczone wszystko, co niezbędne do życia. W podwórzach budynków urządzano chlewiki, stawiano nawet piece chlebowe. Poza blokami w osiedlu zbudowano dodatkowo szkołę (budynek pełni swoje funkcje do dziś) i szpital. Całość stworzyła niespotykany, bardzo spójny układ architektoniczny. Jego niespotykana wartość została potwierdzona wpisem do rejestru zabytków. Od 2011 r. Nikiszowiec jest też chroniony jako Pomnik Historii.

Spacer warto zacząć od odwiedzin w punkcie informacji turystycznej, usytuowanym w budynku filii Muzeum Historii Katowic przy ulicy Rymarskiej. Można bezpłatnie wypożyczyć audioprzewodnik po Nikiszowcu, obowiązkowo trzeba poprosić o plan osiedla Nikiszowiec wraz z miniprzewodnikiem i planem ścieżki edukacyjno-spacerowej.

My też tak robimy, ale głód kieruje nas najpierw na obiad do restauracji Śląska Prohibicja. Tanio nie jest, ale jedzenie jest pyszne, wystrój też wysmakowany, niegryzący się z klimatem dawnego Nikiszowca. Zraz wołowy z kluskami śląskimi i modrą kapustą – byłoby grzechem zjeść coś innego, będąc w takim miejscu! Najedzeni z dziką radością oddajemy się przyjemności spaceru po Nikiszowcu.

Nikiszowiec. Przed oddaniem się przyjemności spaceru postanawiamy najpierw coś zjeść.

Rolada wołowa z kluskami śląskimi i modrą kapustą – w takim miejscu grzechem byłoby zjedzenie czegoś innego.

Sercem Nikiszowca jest Plac Wyzwolenia. Pełni funkcję nieformalnego nikiszowieckiego rynku. Dominantą placu jest ceglany kościół św. Anny z 1927 r. Budulec jest taki sam jak otaczających budynków, co pogłębia wrażenie niesamowitej spójności. Przed dalszym spacerem warto podejść do wagonika górniczego znajdującego się tuż kościołem. Najciekawszy jest jednak nie sam wagonik, ale to, co stoi na nim – maleńka makieta Nikiszowca. Dopiero patrząc na osiedle z lotu ptaka, widzimy, w jak niezwykle harmonijny i przemyślany sposób zostało zbudowane. Widziane z góry, przypomina amfiteatr ze „sceną” w miejscu kościoła św. Anny. Dzięki takiemu rozplanowaniu z każdego zakątka osiedla można było szybko dostać się na centralny plac.

Nikiszowiec

Sercem Nikiszowca jest przestronny Plac Wyzwolenia.

Kościół św. Anny – duchowe serce Nikiszowca – został zbudowany w 1927 r.

Kościół św. Anny podobnie jak otaczające go familoki zbudowany został z czerwonej cegły.

Warto podejść do wagonika stojącego przed kościołem.

Nikiszowiec

Na makiecie widać niezwykły „amfiteatralny” układ osiedla

Plac Wyzwolenia był niegdyś centrum handlowym – odbywały się tu jarmarki, w arkadowych podcieniach mieściły się sklepy – zresztą są tu także dziś i nawet mają dopasowane do całości witryny – szacun! Ciąg sklepów pod arkadami nazywany był potocznie „komzonami”.

Sklepy w arkadowych podcieniach placu nazywane są „komzonami”.

Będąc na Placu Wyzwolenia, koniecznie trzeba zwrócić uwagę na budynek poczty. Odnajdziecie go na pewno, by wyróżnia go jeden z najbardziej charakterystycznych motywów Nikiszowca. O czym mowa? Oczywiście o słynnej mozaice z secesyjnymi różami, obecnej na chyba wszystkich materiałach informacyjnych o Nikiszowcu.

Poczta mieści się w budynku dawnej karczmy

Nikiszowiec

Mozaikowe secesyjne róże to jeden z najczęściej fotografowanych detali w Nikiszowcu.

Z Placu Wyzwolenia warto skierować się na południowy zachód, w ulicę św. Anny. To chyba najbardziej znana ulica Nikiszowca – ma już na swoim koncie nawet kilka ról filmowych. Jej perspektywę zamyka sylweta nikiszowicekiego kościoła Św. Anny. Idąc w drugą stronę, ulica wyprowadzi nas poza osiedle, na ulicę Szopienicką. Warto tak właśnie pójść.

Kościół św. Anny tak jak całe osiedle został zaprojektowany przez Emila i Jerzego Zillmannów.

Ulicą św. Anny można dojść poza obręb osiedla, na ul. Szopienicką.

Bloki były połaczone ze sobą zadaszonymi nadwieszkami, przerzuconymi nad ulicami.

W Nikiszowcu wybudowano dla górników i ich rodzin dziewięć trzykondygnacyjnych bloków – ‚wielobloków’

Przy ulicy Szopienickiej mieści się bowiem kolejny zabytkowy zespół obiektów – szyb „Pułaski”, obejmujący m.in. nadszybie z wieżą wyciągową i inne budynki, m.in. warsztat, sortownię i łaźnię. Szyb jest wykorzystywany do dziś jako główny szyb kopalni Wieczorek. To jeden z szybów, z których powodu wybudowano osiedle górnicze. Górników z Nikiszowca i pobliskiego Giszowca do pracy nieodpłatnie dowoziła wąskotorowa kolejka Balkan. Ulgowe przejazdy przysługiwały również rodzinom pracowników – na niespełna czterokilometrowej trasie kolejka przewoziła kiedyś dziennie nawet ponad 8 tys. pasażerów! Balkan kursował aż do 1977 r. Przed szybem „Pułaski” stoją dziś dwa zachowane wagoniki kolejki.

Zabytkowy zespół obiektów szybu Pułaski.

Dwa zachowane wagoniki dawnej kolejki Balkan, wożącej niegdyś robotników do pracy.

Nie zdążyliśmy zobaczyć budynku modernistycznego dawnego ratusza z 1931 r., dawnej siedziby urzędu gminy Janów, do której należał Nikiszowiec. Kilkaset metrów dalej, przy ul. Oswobodzenia mieści się Galeria Szyb Wilson – największa prywatna galeria sztuki współczesnej w Polsce. W budynku byłego szybu kopalni „Wieczorek” odbywa się wiele koncertów, przedstaiwń, targów i oczywiście wystaw. Właśnie teraz odbywa się tam Art Naif Festiwal, na którym prezentowane są prace malarzy nieprofesjonalnych z całego świata!

Odnosimy wrażenie, że właśnie w takich miejscach jak Nikiszowiec bije serce Śląska. Jeśli przejeżdżacie koło Katowic, warto zaplanować tu przerwę w podróży. Nikiszowiec jest też dobrym miejscem na spacer dla rodzin z maluchami – po osiedlowych uliczkach prawie nie jeżdżą samochody, w zacienionych dziedzińcach można znaleźć place zabaw. Cudowna jest spójna stylistyka – wszystkie obramowania okien są odmalowane na świeży czerwony kolor. Informacja turystyczna jest dobrze zorganizowana i działa sprawnie. Opracowano ścieżkę spacerową, do której można dostać mapkę. Jest też przyzwoite zaplecze gastronomiczne, Widać, że Nikiszowiec zaczyna być rozpoznawalny i przyciągać turystów – spotykaliśmy dziś grupę turystów anglojęzycznych. Pojawiają się też inicjatywy kulturalne – miejsce naprawdę żyje!

Nadwieszka, czyli zadaszony mostek łączący sąsiadujące ze sobą bloki.

W osiedlu panuje niesamowity ład i harmonia architektoniczna

Wyróżnikiem osiedla są pomalowane na czerwono obramowania okien.

Zamykamy oczy i przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz…

Kwiaty pięknie ubarwiają surowość czerwonej cegły.

Jeden z zaułków Nikiszowca.

A przy okazji kolejnego przejazdu przez Śląsk planujemy wizytę w Giszowcu – pobliskim osiedlu mieszkalnym zaprojektowanym w nawiązaniu do idei miasta – ogrodu!

Busko-Zdrój – miejsce na rodzinny spacer

Kameralne uzdrowisko, malowniczo położone wśród zielonych pofalowań Ponidzia. Rozległy park zdrojowy to idealne miejsce na spacer w upalny dzień. Busko-Zdrój ma też swoją perłę. To klasycystyczny budynek łazienek – obecnego sanatorium Marconi, zaprojektowany przez Henryka Marconiego. Koniecznie zajrzyjcie do środka – wnętrza robią jeszcze większe wrażenie – i spróbujcie leczniczych wód siarczkowych i jodowo-bromkowych. Dla dzieci plac zabaw w parku zdrojowym i fontanna na rynku, dla każdego kawiarnie i spokój uzdrowiska. Zapraszamy!

10 lipca 2018, wtorek

Słonecznie, ale burzowo, do 28 stopni

Busko-Zdrój. Spacer po deptaku i parku zdrojowym

Jak przystało na sędziwe małżeństwo przygotowania do 15. rocznicy ślubu rozpoczynamy w … uzdrowisku Busko-Zdrój! Najwyższy czas się ustatkować, żadnych tam górskich wspinaczek i szalonych włóczęg! Stateczny spacer po alejkach parku zdrojowego, łyczek leczniczej wody w sanatorium Marconi i kawka na kawiarnianym tarasiku. Chi, chi, naprawdę tak zrobiliśmy!

No dobra, powiemy, jak było naprawdę – do Buska zajechaliśmy przy okazji przejazdu na trasie Warszawa – Rzeszów – Tatrzańskie Zręby. Spacerek był bardzo miłą przerwą w podróży.  To już drugi raz, kiedy odwiedzamy Busko w niedługim czasie. Ostatnio zajrzeliśmy tu, wracając z chłopcami w czerwcowego wyjazdu w Beskid Sądecki i Niski, ale wtedy udał nam się tylko spacer po parku zdrojowym – z Buska wygoniła nas burza. Teraz nadrabiamy zaległości.

Polskie uzdrowiska mają swój klimat i urok. Nie warto czekać z odwiedzinami aż zostaniemy tam skierowani jako kuracjusze sanatoryjni! 🙂 Rodziny z dziećmi znajdą zwykle miejsce na spacer, są deptaki, parki zdrojowe, a i lody przy deptaku też się znajdą! Zapraszamy na relacje z naszych spacerów po innych polskich miejscowościach uzdrowiskowych:

Ciechocinek – postój w drodze nad morze

Inowrocław – jedna z atrakcji naszego wyjazdu na Pałuki

Spacer po Konstancinie

Duszniki-Zdrój, Polanicę i Kudowę-Zdrój odwiedziliśmy podczas naszego wypadu w Góry Stołowe

Busko Zdrój jest uzdrowiskiem o niemal dwustuletniej tradycji. Było niegdyś jednym z największych uzdrowisk w Królestwie Polskim. Tutejsze wody siarczkowe i bromkowo-jodkowe może nie mają wybitnych walorów smakowych, ale lecznicze – zdecydowanie tak.

Busko Zdrój – uzdrowisko o niemal dwustuletniej tradycji

Historia miejscowości sięga jednak znacznie dalej w przeszłość. Pierwsze wzmianki o Busku pochodzą z XII w., a prawa miejskie nadane zostały w 1287 r. przez księcia Leszka Czarnego. Kroniki zakonne wspominają też o tym, że w 1393 r. królowa Jadwiga zażywała kąpieli w tutejszej solance. Ta informacja znacznie podnosi rangę uzdrowiska, prawda?

Dodatkowo pod koniec XVIII w. wydobywano w Busku na skalę przemysłową solankę i do czasu zajęcia miasta przez Austriaków warzono tutaj sól.

Malowniczo położone między zielonymi pagórkami Ponidzia Busko-Zdrój pozostaje dzisiaj nieco zapomniane na turystycznej mapie Polski, a tymczasem zdecydowanie warto zajrzeć tutaj nie tylko w celu odbycia kuracji sanatoryjnej! Spacer po miejskim deptaku i parku zdrojowym to świetna atrakcja dla każdego, a na pewno warto ją polecić rodzinom z dziećmi, na przykład w drodze do Krynicy-Zdroju.

Parkujemy na parkingu w pobliżu skrzyżowania ulicy 1 Maja i Kopernika. Kolejny parking jest nieco dalej na zachód. Stąd dosłownie 100 m dzieli nas od willi „Bristol”, pochodzącej z pocz. XX w. Obecnie to chyba najlepszy ośrodek SPA w mieście. Tutaj też skręcamy w lewo (na północ), w Aleję Adama Mickiewicza, czyli bardzo sympatyczny buski deptak.

Willa ‚Bristol’ została zbudowana na początku XX w.

Spacer Aleją Adama Mickiewicza

Deptak prowadzi lekko pod górę aż do rynku. Po lewej mijamy budynek centrum kultury, przed którym stoi ławeczka Wojtka Belona – lidera Wolnej Grupy Bukowina. Artysta był bardzo związany z Buskiem – tu chodził do szkoły i mieszkał przez wiele lat, tu też jest pochowany, a wspomniane centrum kultury nosi jego imię. Nieco dalej po prawej widzimy pomnik księcia Leszka Czarnego, któremu Busko zawdzięcza nadanie praw miejskich przed ponad 700 laty.

Aleja Adama Mickiewicza łączy centrum Buska z parkiem zdrojowym.

Ławeczka Wojtka Belona – centrum kultury również nosi jego imię.

Wojtek Belon chodził do szkoły w Busku, tu mieszkał też przez wiele lat.

Mijamy pomnik Leszka Czarnego, który w XIII w. nadał Busku prawa miejskie.

Po kilkuset metrach mijamy po prawej piękną drewnianą willę, mieszczącą dzisiaj Muzeum Ziemi Buskiej i galerię sztuki BWA „Zielona”. Stąd już dosłownie parę kroków i meldujemy się na buskim rynku, którego niewątpliwym centrum jest bardzo sympatyczna fontanna – ale szkoda, że nie ma z nami chłopaków! Tak, tak, już za nimi tęsknimy!

Rynek zdobi sympatyczna fontanna.

Teraz czas na park zdrojowy, zawracamy więc i teraz kierujemy się Aleją Adama Mickiewicza na południe. Aleja jest nieźle zacieniona przez liczne drzewa, a do tego miejscami obsadzona pięknymi kwiatami. W kilku miejscach zdobią ją nowoczesne rzeźby. To naprawdę miły spacer! Teraz dobrze widać, że deptak jest osią architektoniczną miasta, mającą swoje przedłużenie w głównej alei parku zdrojowego.

Aleją Adama Mickiewicza wracamy w kierunku parku zdrojowego. Deptak tworzy piękną oś kompozycyjną.

Park zdrojowy w Busku-Zdroju.

Po przekroczeniu ul. 1 Maja wchodzimy na teren parku. Ten piękny, rozległy na kilkanaście hektarów teren porasta kilka tysięcy drzew – dostojne lipy, klony, jesiony, graby. Wzdłuż alejek spacerowych są piękne rabaty kwiatowe.

Park zajmuje teren kilkunastu hektarów.

Park ozdabiają piękne rabaty kwiatowe.

Busko-Zdrój

Głowna aleja doprowadza do budynku sanatorium Marconi.

Po chwili Busko-Zdrój ukazuje nam swoją perłę. Przed nami wyłania się przepiękny budynek sanatorium Marconi – dawne uzdrowiskowe łazienki. Ten klasycystyczny budynek został zbudowany w 1836 r. wg projektu Henryka Marconiego. Sanatorium pięknie prezentuje się także wewnątrz. Z jednej strony część lecznicza, z drugiej – hotelowa. Idąc na wprost, wchodzimy do przestronnej sali koncertowej – dawnej sali balowej. Jest też niewielka pijalnia wód, z której postanawiamy ochoczo skorzystać. Latka lecą, więc zdrowiu trzeba pomóc! W recepcji kupujemy plastikowe kubeczki i lecimy!

Busko-Zdrój

Budynek został zaprojektowany w 1836 r. przez Henryka Marconiego.

Szukamy naszego nazwiska na parkowej Alei Gwiazd:)

Budynek sanatorium pełnił niegdyś funkcję uzdrowiskowych łazienek.

Busko-Zdrój

Klasycystyczna bryła budynku jest prawdziwą ozdobą parku.

Podchodzimy pod główne wejście.

…i podziwiamy wnętrza sanatorium Marconi – one naprawdę zachwycają!

W okazałym holu znajduje się pijalnia wód.

Piękne kolumny w głównym holu sanatorium

Z holu wchodzi się do przestronnej sali koncertowej – dawnej sali balowej.

Z napełnionymi kubeczkami zasiadamy pod kolumnadą w sanatoryjnej kawiarni. Czekając na kawkę, rozpoczynamy degustację zdrowotnych buskich wód leczniczych… Ten smak powala! Dosłownie! Nie daliśmy rady wypić więcej niż po jednym łyku obu rodzajów wód: siarczkowych oraz bromkowo-jodkowych. Obie wody śmierdzą strasznie, a do tego ta druga wygląda jak woda wytopiona z brudnego śniegu. No cóż, może ogrodowym kwiatkom nie zaszkodzi 😉 Może lepiej, żeby Busko-Zdrój nie kojarzyło nam się z wodą mineralną… Kawa i serniczek smakują za to wybornie i nastrajają nas optymistycznie przed dalszą częścią naszej podróży w Tatry!

Między kolumnami przysiadła sanatoryjna kawiarenka.

Nie mogliśmy nie przysiąść w takim malowniczym miejscu!

Woda jodkowa z ujęcia w pijalni – zwróćcie uwagę na kolor. O smaku nie wspomnimy – najlepiej spróbujcie sami!

W parku zdrojowym oglądamy jeszcze neogotycką kaplicę św. Anny z końca XIX w., a także położoną nieopodal Willę Oblęgorek z 1903 r.

Neogotycka kaplica św. Anny w parku zdrojowym

Willa Oblęgorek z 1903 r.

Pora wracać, chociaż senna atmosfera kameralnego uzdrowiska zachęca, żeby posiedzieć dłużej na jednej z ławeczek. Szczególnie podoba nam się doskonale widoczna oś architektoniczna prowadząca od budynku łazienek poprzez cały park zdrojowy i deptak aż na rynek Buska.

Do wizyty w Busku zachęcamy szczególnie rodziny z dziećmi. To świetne miejsce na przystanek w podróży. W parku po zachodniej stronie jest niewielki plac zabaw. Dzieciaki mogą też pochlapać się w fontannie – słupy wody wystrzelające z powierzchni rynku to świetna zabawa w upalny dzień. My zajrzeliśmy tutaj wracając z wyjazdu w Beskid Niski i Sądecki, z okolic Krynicy-Zdroju.

Miesiąc wcześniej byliśmy tu na spacerze całą rodziną!

Też spacerowaliśmy po parku zdrojowym, dodatkowo zwiedzając plac zabaw.

Do sanatorium Marconi z chłopakami tylko zaglądaliśmy.