Gdynia część II – Gdańsk, Sopot i Puck

21.01.2015, środa

Pochmurno i przelotny śnieg z deszczem, ok. 1 st.

Ośrodek Kultury Morskiej w Gdańsku

Z racji utrzymującej się kiepskiej pogody wybieramy na dzisiaj kolejną zadaszoną atrakcję. Odpowiednio wyekwipowani (wyprawa z dojazdem zajmie nam ponad pięć godzin, więc niezbędne będzie karmienie, przewijanie, ściągania mleka itp…) ruszamy w drogę. Parkujemy na Podwalu Staromiejskim i szybciutko kierujemy się do celu, gdyż właśnie mija 12:00, a właśnie o pełnych godzinach są wejścia na najciekawszą, interaktywną ekspozycję Ośrodka Kultury Morskiej. Continue reading

Gdynia część I – z podwodnego świata do krainy kaktusów

15.01.2015, czwartek

Całkiem ładnie, ok. 5 st.

Wyjazd zaplanowaliśmy na wczesne popołudnie – Sebuś jeszcze dzisiaj w przedszkolu miał bal karnawałowy, na który bardzo chciał pójść. Był przebrany za króla i prezentował się naprawdę okazale.

Dzięki bardzo intensywnym wysiłkom podejmowanym od wczoraj wyrabiamy się z pakowaniem około południa. Babcia z Dziadkiem odbierają chłopców i po nakarmieniu Grzesia wyruszamy około 13:40.

Dzisiejsza droga przebiega w 95% autostradą, więc mija nam szybko i spokojnie. Chłopcy są świetnymi kompanami w podróży – i to wszyscy! Grześ ok. 2/3 czasu przesypia, a resztę grzecznie siedzi i rozgląda się, rozdając uśmiechy. Sebuś przesypia pierwszą część trasy, a potem miło trajkocze. Tymuś wspaniale pomaga kierowcy z nawigacją i dbaniem o oprawę muzyczną podróży. Słuchamy Czesława i Happysada, a chłopcy – nowej płyty Arki Noego. Continue reading

Rzeszów

Muzeum Dobranocek w Rzeszowie

2011.11.12

To świetne, przyjazne miejsce dla młodszych dzieci, a i dorośli z łezką w oku przypomną sobie własne dzieciństwo.

Ekspozycja muzeum jest naprawdę niepowtarzalna: wszystkie eksponaty związane są z PRL-owskimi wieczorynkami – od lalek – odtwórców głównych ról – po przeróżne przedmioty z nadrukami wieczorynkowych bohaterów. Przestrzennie i przyjaźnie dla dzieci w każdym wieku.

Całości dopełnia pokaz dawnych bajek w stylowo urządzonym pomieszczeniu. Kolorowe buzie bohaterów wieczorynek, wymalowane na oparciu każdego z krzeseł, dodatkowo zachęcają do obejrzenia seansu.

Chłopcy byli zachwyceni. I spisali się na medal. Tymuś gawędził z przemiłą panią przewodnik (on to ma gadane!), a Sebuś czuł się w nieznanym przecież dla siebie miejscu jak u siebie w domu. Najchętniej sam by wszystko rozmontował i poustawiał po swojemu. Na pokazie bajek głośno komentował wszystko, co widział na ekranie i chodził z krzesła na krzesło. Na szczęście obsługa muzeum jest dla takich zachowań małych gości zupełnie wyrozumiała. Polecamy!

Przyszli piłkarze w Rzeszowie.

Przyszli piłkarze w Rzeszowie.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Uczniowie dawnej szkoły.

Uczniowie dawnej szkoły.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Muzeum dobranocek, Rzeszów.

Spacer po centrum Rzeszowa

2014.12.21

W przedbożonarodzeniowy weekend jedziemy z wizytą do Dziadków. Niedzielę spędzamy szczególnie przyjemnie. Po śniadaniu, korzystając z pięknego słoneczka za oknem, wybieramy się na spacer po głównych zabytkach Rzeszowa. Wcześniej przepytujemy Dziadków ze znajomości głównych atrakcji turystycznych ich miasta – zabawa na 102, nawet R. przyznaje, że na rodzinne miasto patrzy się głównie pragmatycznym, a nie turystycznym wzrokiem.

Rzeszów jest czysty i zadbany, więc spacer po centrum jest prawdziwą przyjemnością. Frajdę mają również chłopaki – najpierw urządzamy im zabawę w znajdowanie zabytków (które wcześniej pokazujemy im na zdjęciach), potem robimy konkurs: kto wypatrzy więcej dekoracji świątecznych. Grześ cały spacer śpi smacznie w wózku. Jest bardzo przyjemnie – jak to dobrze ruszyć się od stołu.

Zwiedzanie zaczynamy od imponującego rozmiarem Zamku Lubomirskich (kon. XVI w., potem przeb.), mieszczącego obecnie sąd i prokuraturę.

Zamek Lubomirskich (kon. XVI, przeb. XIX-XX).

Zamek Lubomirskich (kon. XVI, przeb. XIX-XX).

Nasi turyści wypatrują zabytków.

Nasi turyści wypatrują zabytków.

Tuż obok znajduje się Letni Pałac Lubomirskich – budynek i ogrodzenie jest aktualnie w remoncie. Rzucamy okiem na secesyjne wille przy alei Pod Kasztanami i kierujemy się na najbardziej znany deptak Rzeszowa – ul. 3 Maja. M. pamięta, że właśnie tu R. ją zabrał na pierwsze narzeczeńskie lody przy okazji wizyty u przyszłych Teściów:) Dziś interesuje nas głównie dawny konwent pijarów – barokowy zespół klasztorny obejmuje kościół Św. Krzyża (XVII w., proj. Tylman z Garmen) z pięknym barokowym wystrojem, klasztor (obecnie siedziba Muzeum Okręgowego) i jedną z najstarszych (poł. XVII w.) polskich szkół – pijarskie kolegium (obecnie I LO).

Kościół św. Krzyża (XVII), proj. Tylmana z Garmen.

Kościół św. Krzyża (XVII), proj. Tylmana z Garmen.

Barokowe wnętrze Kościoła Św. Krzyża.

Barokowe wnętrze Kościoła Św. Krzyża.

Pijarskie kolegium - obecnie I LO w Rzeszowie.

Pijarskie kolegium – obecnie I LO w Rzeszowie.

Ulicą 3 Maja idziemy w kierunku rynku. Przed nami rysuje się rzeszowska fara (XV w., przeb. w stylu barokowym).

Kościół farny (XV, wielokrotnie przeb.).

Kościół farny (XV, wielokrotnie przeb.).

Zatrzymujemy się jeszcze na chwilę w sklepie – Sebuś coraz głośniej domaga się o picie. Na rynku uwagę chłopców zwraca duża choinka, my przypatrujemy się raczej koronkowej sylwetce ratusza (kon. XVI w.). Potem już wszyscy podchodzimy pod zajmującą centralne miejsce na rynku XVII-wieczną studnię, chłopaki zaglądają nawet do środka – dna nie widać! My odszukujemy jeszcze kamienicę nr 19 – podobno najstarszą na rynku, sięgającą korzeniami przełomu XV i XVI w.

Rzeszowski ratusz (kon. XVI, przeb. XIX-XX).

Rzeszowski ratusz (kon. XVI, przeb. XIX-XX).

Studnia z XVII w - bardzo głęboka - sprawdzaliśmy.

Studnia z XVII w – bardzo głęboka – sprawdzaliśmy.

Pomnik Tadeusza Kościuszki.

Pomnik Tadeusza Kościuszki.

Kamienica nr 19 powstała prawd. w końu XV w.

Kamienica nr 19 powstała prawd. w końu XV w.

Opuszczamy rynek i przenosimy się do bardziej współczesnej atrakcji turystycznej – okrągłej kładki dla pieszych, o której swego czasu było bardzo głośno – mówiono, że to jedyna tego typu konstrukcja w Europie. Rzeczywiście, kładka jest miła dla oka, a wykorzystane do budowy materiały nadają jej nowoczesny wygląd.

Z kładki doskonale prezentuje się jeszcze jedna wizytówka Rzeszowa – Pomnik Czynu Rewolucyjnego (znany również – ze względu na charakterystyczny kształt – pod inną nazwą, ale o tym zmilczmy:).

Okrągła kładka - hit turystyczny ostatnich lat.

Okrągła kładka – hit turystyczny ostatnich lat.

Widok z kładki na słynny rzeszowski pomnik ... Czynu Rewolucyjnego.

Widok z kładki na słynny rzeszowski pomnik … Czynu Rewolucyjnego.

Słynny rzeszowski pomnik ... Czynu Rewolucyjnego.

Słynny rzeszowski pomnik … Czynu Rewolucyjnego.

Zbliża się pora karmienia, więc zaczynamy kierować się w stronę samochodu. Ostatnim punktem na naszej dzisiejszej trasie jest barokowy zespół klasztorny bernardynów z kościołem NMP (XVII w.).

Zespół klasztorny Berardynów (XVII).

Zespół klasztorny Berardynów (XVII).

Niedawno obok urządzono sympatyczne tzw. ogrody bernardyńskie, jednak na pospacerowanie po nich już dziś nie starcza nam czasu. Cóż, będzie do tego zapewne jeszcze nie jedna okazja. Chętnie wybierzemy się też obejrzeć podziemną trasę turystyczną, ale to już jak zrobi się cieplej i będzie można wziąć Grzesia w chustę.

 

Łańcut

Zamek i park w Łańcucie

Wspaniała barokowa rezydencja magnacka Lubomirskich i Potockich (pierw. XVI, przeb. XVII w.), otoczona pięknym ogrodem geometrycznym i parkiem krajobrazowym, powozownia z imponującym zbiorem powozów, storczykarnia, największa ekspozycja ikon w Polsce, barokowa synagoga – wiele jest powodów do odwiedzenia Łańcuta.

My w związku z bliskością domu Dziadków jesteśmy tu częstymi gośćmi w różnych porach roku. Zamek i powozownię zwiedzaliśmy jeszcze sami, bez dzieci. Pokażemy im to wszystko, jak jeszcze trochę podrosną. Z chłopakami najczęściej wybieramy się po prostu na pobieganie po łańcuckim parku. Oczywiście najpiękniej jest wiosną, gdy kwitną kwiaty i krzewy, ale miesiące zimowe też mają swój urok: można pojeździć na sankach po parkowych alejkach i cieszyć oczy, bo miejsce naprawdę jest przepiękne. Continue reading

Przemyśl

Spacer po Przemyślu

i zwiedzanie Muzeum Dzwonów i Fajek

2012.12.22

-7oC, całkowite zachmurzenie

Mamy właściwie jedno przedpołudnie na spokojną wycieczkę, więc musimy nieźle się nagłowić, co wybrać, gdzie zabrać naszego australijskiego gościa (jesteśmy na świątecznej wizycie u Rodziców R. z bardzo miłym gościem – Justynką z Australii). Po przejrzeniu wszystkich naszych „planów do zrobienia”, wybieramy Przemyśl. Po pierwsze: to cel oddalony tylko o godzinę drogi od domu Dziadków, co nam bardzo odpowiada, a po drugie – i najważniejsze – to miasto pełne zabytków, mające wielowiekową i wielokulturową historię, uznawane za jedno z najpiękniejszych w Polsce.

Parkujemy na ciekawym, bo nieregularnym i pochyłym rynku, gdzie naszą uwagę przykuwają od razu trzy rzeczy: my zwracamy uwagę na pięknie zachowane, stare kamieniczki (XVI-XVIII w.), niektóre z podcieniami, natomiast chłopcom podoba się zwłaszcza nawiązująca do herbu miasta fontanna z niedźwiedzicą i niedźwiadkami i pięknie przystrojone przez uczniów lokalnych szkół choinki (np. z bombkami – niedźwiadkami).

Rynek w Przemyślu.

Rynek w Przemyślu.

Fontanna nawiązująca do herbu miasta.

Fontanna nawiązująca do herbu miasta.

Mieszczańskie kamieniczki (XVI-XVIII) w Przemyślu.

Mieszczańskie kamieniczki (XVI-XVIII) w Przemyślu.

Mieszczańskie kamieniczki (XVI-XVIII) w Przemyślu.

Mieszczańskie kamieniczki (XVI-XVIII) w Przemyślu.

Choinki na przemyskim rynku.

Choinki na przemyskim rynku.

Z rynku idziemy dość stromo w górę w kierunku przemyskiego zamku, po drodze mijając archikatedrę (XV w., przeb. XVIII, XIX, XX w.). Naszą uwagę przykuwają zwłaszcza przepiękne kute drzwi i tablica upamiętniająca 500-lecie bitwy od Grunwaldem. Obok katedry stoi osobno ponad 70-metrowa barokowa dzwonnica (bud. XVIII–pocz. XX w.).

Katedra (XV, przeb. XVIII, XIX) i barokowa (XVIII) dzwonnica.

Katedra (XV, przeb. XVIII, XIX) i barokowa (XVIII) dzwonnica.

Przemyska katedra (XV, przeb. XVIII, XIX).

Przemyska katedra (XV, przeb. XVIII, XIX).

Katedra (XV, przeb. XVIII, XIX) i barokowa (XVIII) dzwonnica.

Katedra (XV, przeb. XVIII, XIX) i barokowa (XVIII) dzwonnica.

Przemyska katedra (XV, przeb. XVIII, XIX).

Przemyska katedra (XV, przeb. XVIII, XIX).

Drzwi do katedry.

Drzwi do katedry.

Tablica upamiętniająca 500-lecie bitwy pod Grunwaldem.

Tablica upamiętniająca 500-lecie bitwy pod Grunwaldem.

Wnętrze przemyskiej katedry.

Wnętrze przemyskiej katedry.

Brama prowadząca na dziedziniec zamku (zb. w XIV w. przez Kazimierza Wielkiego, przeb. XVI w., w znacznej części rozebrany w XVIII w.) jest – nie wiedzieć czemu – zamknięta (jest przecież sobotnie przedpołudnie) – zadowalamy się więc obejrzeniem zamkowych murów obronnych z zewnątrz. Zamkowa baszta przypomina nam tę z Krasiczyna. Chłopców najbardziej interesuje jednak chrupiący śnieg przed zamkiem i śliska ulica, którą wracamy do centrum.

Późnorenesansowy (XVII) zamek.

Późnorenesansowy (XVII) zamek.

Baszta przemyskiego zamku.

Baszta przemyskiego zamku.

Po podejściu pod zamek kierujemy się w stronę wspaniałych przemyskich kościołów. Takie zagęszczenie świątyń na metr kwadratowy doprawdy rzadko się spotyka. W jednej linii, jeden nad drugim, znajdują się tu kościoły: franciszkanów (XVIII w.) z charakterystycznymi barokowymi posągami przed wejściem, pięknie odnowiona, imponująca katedra grekokatolicka (XVII w.) i  – najwyżej położony – kościół karmelitów bosych (XVII w.) z przepiękną amboną w kształcie łodzi (XVIII w.; zachwyciła nawet chłopców). Obchodzimy świątynię dookoła i rzucamy okiem na ładnie zachowany fragment murów obronnych Przemyśla.

Kościół Franciszkanów (XVIII), Przemyśl.

Kościół Franciszkanów (XVIII), Przemyśl.

Kościół Franciszkanów (XVIII), Przemyśl.

Kościół Franciszkanów (XVIII), Przemyśl.

Katedra grekokatolicka (świątynia pojezuicka), XVII.

Katedra grekokatolicka (świątynia pojezuicka), XVII.

Katerda grekokatolicka (świątynia pojezuicka), XVII.

Katerda grekokatolicka (świątynia pojezuicka), XVII.

Kościół Karmelitów Bosych i katedra grekokatolicka.

Kościół Karmelitów Bosych i katedra grekokatolicka.

Kościół Karmelitów Bosych (XVII).

Kościół Karmelitów Bosych (XVII).

Kazalnica (XVIII) w kościele Karmelitów Bosych.

Kazalnica (XVIII) w kościele Karmelitów Bosych.

Fragmenty dawnych murów miejskich Przemyśla.

Fragmenty dawnych murów miejskich Przemyśla.

Ostatnim punktem programu jest wizyta w niespotykanym chyba nigdzie indziej Muzeum Fajek i Dzwonów. Muzeum mieści się w nieodłącznie kojarzonej z Przemyślem barokowej Wieży Zegarowej (XVIII w., pierwotnie miała być fragmentem projektowanej katedry grekokatolików). Można tu obejrzeć dwie niezwykłe ekspozycje: wystawę prezentującą dorobek przemyskich ( i nie tylko) mistrzów fajkarstwa oraz ekspozycję dzwonów kościelnych (eksponaty nawet z XVIII w.) i okrętowych (nas najbardziej zainteresował tzw. dzwon nurkowy – nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się z czymś takim). Zainteresowani mogą zgłębić wiedzę o procesie produkcji dzwonów. Ukoronowaniem wizyty w muzeum jest podziwianie panoramy miasta ze szczytu wieży. Schodząc, kupujemy chłopcom po pamiątkowym dzwoneczku, co dopełnia wrażeń. Polecamy to niezwykłe muzeum i dla dużych i dla małych! (jedyna jego wada – nie ma – o zgrozo – toalety).

Wieża Zegarowa (XVIII) w Przemyślu.

Wieża Zegarowa (XVIII) w Przemyślu.

Wchodzimy do przemyskiego Muzeum Fajek i Dzwonów.

Wchodzimy do przemyskiego Muzeum Fajek i Dzwonów.

Już przed wejściem witają nas dzwony.

Już przed wejściem witają nas dzwony.

Potem oglądamy fajki - tu wodne.

Potem oglądamy fajki – tu wodne.

Niektóre fajki są naprawdę wymyślne.

Niektóre fajki są naprawdę wymyślne.

Dla chłopców fajki są raczej abstrakcyjne, na szczęście.

Dla chłopców fajki są raczej abstrakcyjne, na szczęście.

Faje i fajki - cd.

Faje i fajki – cd.

Kolejne ekspozycje są coraz wyżej.

Kolejne ekspozycje są coraz wyżej.

Wchodzimy do krainy dzwonów.

Wchodzimy do krainy dzwonów.

Weszliśmy na sam szczyt Wieży Zegarowej.

Weszliśmy na sam szczyt Wieży Zegarowej.

A gdyby tak można było zadzwonić...

A gdyby tak można było zadzwonić…

Oglądamy przemyskie świątynie z góry.

Oglądamy przemyskie świątynie z góry.

Teraz w szerszym planie.

Teraz w szerszym planie.

Nad nami już tylko herbowy niedźwiedź.

Nad nami już tylko herbowy niedźwiedź.

Żegnają się z nami dzwony, oczywiście.

Żegnają się z nami dzwony, oczywiście.

Nie zapominajmy o niedźwiedziu.

Nie zapominajmy o niedźwiedziu.

Ostatni rzut oka na Wieżę Zegarową.

Ostatni rzut oka na Wieżę Zegarową.

Przemyśl słynie też z pozostałości ogromnych fortów (twierdza Przemyśl ustępowała w XIX w. jedynie dwóm innym w Europie). Ten rarytas zostawiamy sobie na osobną wycieczkę, gdy Sebuś będzie już troszkę większy.

Krasiczyn

Zamek Krasickich i park krajobrazowy w Krasiczynie

2010.09.24

Do pięknego późnorenesansowego zamku Krasickich (XVI w.) urządzamy sobie wycieczkę w piękny, ciepły wrześniowy piątek. Porywamy dla towarzystwa Babcię Stasię, pakujemy chłopców do samochodu i w drogę!

Zamek naprawdę jest przepiękny. Największe wrażenie robią na nas sgraffitowe dekoracje (przypominamy sobie słonia w Trzebiatowie, któremu kilka lat temu dziwiliśmy się z małym Tymkiem) i ozdobna attyka.

Zamek w Krasiczynie, XVI w.

Zamek w Krasiczynie, XVI w.

Dziedziniec zamkowy.

Dziedziniec zamkowy.

Co tam jest...

Co tam jest…

Zamek w Krasiczynie, XVI w.

Zamek w Krasiczynie, XVI w.

Zamek w Krasiczynie, XVI w.

Zamek w Krasiczynie, XVI w.

Zamek w Krasiczynie, XVI w.

Zamek w Krasiczynie, XVI w.

Spacer po otaczającym zamek parku krajobrazowym to naprawdę sama przyjemność. Chłopaki biegają po parkowych alejkach; najbardziej podoba im się drewniany podeścik, po którym można ganiać dookoła miłorzębu japońskiego.

Dęby Sapiehów.

Dęby Sapiehów.

Sebuś w Krasiczynie.

Sebuś w Krasiczynie.

Dookoła miłorzębu japońskiego.

Dookoła miłorzębu japońskiego.

Wracając, zatrzymujemy się nad Sanem. Jest po prostu przepięknie. Tymuś wrzuca kamienie do wody, Sebuś je podwieczorek.

Nad Sanem.

Nad Sanem.

Cała wycieczka była bardzo udana. Oczywiście z maluchami nigdy nie jest za słodko. Sebuś nie bardzo chciał jeździć w wózku (wolałby chodzić za rączki, ale tylko tam, gdzie on sam chce), w foteliku samochodowym miewał chwile słabości. Ale takie rzeczy na szczęście z czasem się zapomina. Ogólnie rzecz biorąc, wróciliśmy wszyscy bardzo zadowoleni i pełni wrażeń.