Czarnogóra część I – Jezioro Szkoderskie, Boka Kotorska i Biogradski Park Narodowy

25 sierpnia 2013, niedziela

Cały dzień piękna, upalna pogoda, ok. 32 stopnie

Rano budzi nas dopiero telefon od chłopców po 8:00, a i potem jakoś nie możemy się zwlec z łóżka. W efekcie wyjeżdżamy dopiero koło 10:30.

Naszą przygodę z Czarnogórą zaczynamy od wyjątkowo malowniczego Jeziora Szkoderskiego. Już sam dojazd samochodem dostarcza niezapomnianych widoków – najpierw jedziemy wzdłuż wybrzeża Adriatyku usianego miejscowościami wypoczynkowymi, potem w okolicy miejscowości Durmani, za Petrovacem, kierujemy się na północ i przejeżdżamy przez góry (które w Czarnogórze bezpośrednio graniczą z morzem, co dla amatorów pięknych widoków stwarza mieszankę wybuchową…), korzystając z kilkukilometrowego (opłata 2,5 Euro) tunelu przez góry. Po chwili naszym oczom ukazuje się przepiękne Jezioro Szkoderskie.

Virpazar zaprasza na przygodę z Jeziorem Szkoderskim.

Virpazar zaprasza na przygodę z Jeziorem Szkoderskim.

Tą łodzią będziemy płynąć.

Tą łodzią będziemy płynąć.

Gotowi na rejs!.

Gotowi na rejs!.

Czarnogóra objęła teren jeziora ochroną parku narodowego. Ten największy śródlądowy zbiornik wodny Bałkanów powstał w wyniku zalania doliny krasowej przez wody rzek. W efekcie rzeczywiście wygląda jak pasmo górskie zalane wodą  – co chwila z jeziora wyrasta pagórek, dodatkowo ozdobiony zabytkowym monasterem lub po prostu skalistym wybrzeżem. Tego się nie da opisać, to po prostu trzeba zobaczyć – jak mawiały Trzmieliki z książki o Bzyczku i Buczku.

Największą ochotę mamy na rejs łódką po jeziorze, obejmujący  jego największe atrakcje turystyczne, ale nie bardzo wiemy, jak to załatwić. Mamy wizję jakiegoś centrum turystycznego, gdzie wywieszone są plany rejsów z cennikiem i gdzie można się wszystkiego dowiedzieć. Rzeczywistość wygląda inaczej – przejażdżki łodziami oferują prywatni organizatorzy, nagabujący podjeżdżających na parking od samego wyjścia z samochodu. Przekonujemy się o tym już w miejscowości Vranjina, gdzie mieści się siedziba parku narodowego. Przypominają się nam dawni busiarze w Zakopanem sprzed 10 lat. Nie udaje nam się załapać na większą łódkę, za to kupujemy w centrum informacji dokładną mapę jeziora. Wracamy więc kawałek do Virpazaru i tu już dajemy się schwytać na wędkę pracownikom hotelu i restauracji Pelikan. Od razu udaje nam się dostać na łódkę. W cenie 40 Euro/2 os. mamy dwugodzinny rejs po jeziorze. Na dokładne poznanie całego akwenu potrzeba by było kilku dni, ale przynajmniej możemy poczuć atmosferę tego pięknego miejsca. Łódź podpływa  najpierw pod wysepkę Grmožur, na której znajdują się ruiny XIX-wiecznej tureckiej twierdzy, do której Tito zsyłał więźniów politycznych (nazywanej „czarnogórskim Alcatraz”). Następnie podpływamy pod XV-wieczny monaster Św. Mikołaja, a potem kierujemy się na drugą stronę jeziora – bardziej urozmaiconą  porosłą roślinnością. Po drodze fotografujemy kormorany i malownicze lotosy.

Jezioro Szkoderskie.

Jezioro Szkoderskie.

Monaster Św. Mikołaja i cerkiew Wniebowzięcia NMP (XV w).

Monaster Św. Mikołaja i cerkiew Wniebowzięcia NMP (XV w).

Kormorany na Jeziorze Szkoderskim.

Kormorany na Jeziorze Szkoderskim.

Jezioro Szkoderskie.

Jezioro Szkoderskie.

Poturecka twierdza na wyspie Grmožur.

Poturecka twierdza na wyspie Grmožur.

...nazywana 'czarnogórskim Alcatraz'.

…nazywana 'czarnogórskim Alcatraz’.

Jezioro Szkoderskie.

Jezioro Szkoderskie.

Po przejażdżce łódką idziemy za ciosem i decydujemy się dodatkowo wzbogacić kasę restauracji Pelikan, zjadając tam obiad. Decyzja okazuje się trafiona – zupa rybna, stek zapiekany z domowym serem i naleśniki z orzechami i miodem są warte grzechu.

Obiad w Virpazarze.

Obiad w Virpazarze.

Po obiedzie zastanawiamy się, które z atrakcji rejonu Jeziora Szkoderskiego wybrać – żal rezygnować z każdej. W końcu decydujemy się odpuścić wyspy Moračnik i Starčevo z monasterami i pojechać górską drogą w kierunku miejscowości Rijeka Crnojevića z nadzieją na piękne widoki na jezioro. Wrażenia przerastają nasze oczekiwania. Dopiero z góry można docenić niezwykłość krajobrazów Jeziora Szkoderskiego, z wysepkami pośrodku, w ramce górskich krajobrazów. Najpiękniejszy widok otwiera się jednak na meandry Rijeki Crnojevića w północno-zachodnim krańcu jeziora. Coś niezapomnianego. Oczywiście za wrażenia trzeba zapłacić. Przejazd trasą Virpazar-Rijeka Crnojevića to trasa dla kierowców o zdecydowanie mocnych nerwach – droga jest wąska i przepaścista, ale to, co przysparza największych kłopotów, to rozmijanie się z autami jadącymi z naprzeciwka. M. cieszyła się, że to nie na nią padła przyjemność kierowania autem.

Do odważnych świat należy - jedziemy obejrzeć jezioro z góry.

Do odważnych świat należy – jedziemy obejrzeć jezioro z góry.

Jezioro Szkoderskie.

Jezioro Szkoderskie.

Jezioro Szkoderskie.

Jezioro Szkoderskie.

Jezioro Szkoderskie i Rijeka Crnojevića.

Jezioro Szkoderskie i Rijeka Crnojevića.

Jezioro Szkoderskie.

Jezioro Szkoderskie.

Rijeka Crnojevića.

Rijeka Crnojevića.

Rijeka Crnojevića.

Rijeka Crnojevića.

Rijeka Crnojevića.

Rijeka Crnojevića.

Jezioro Szkoderskie i Rijeka Crnojevića. Ale tu pięknie...

Jezioro Szkoderskie i Rijeka Crnojevića. Ale tu pięknie…

Za miejscowością Rijeka Crnojevića kierujemy się w kierunku Podgoricy. W pewnym momencie na szosie widzimy przechodzącego dostojnie żółwia – M. natychmiast wyskakuje z samochodu, strzela kilka fotek, a potem przenosi niefrasobliwego przechodnia w bezpieczne miejsce na trawy.

Nagle na jezdnię wtargnął żółw.

Nagle na jezdnię wtargnął żółw.

Nasz pierwszy dzień pobytu w Czarnogórze kończymy wizytą w stolicy kraju – Podgoricy. Wjeżdżając do miasta, zauważamy nowoczesne budynki i centra handlowe, jednak stare centrum Podgoricy sprawia wrażenie zaniedbanego. Zniszczenia wojenne i te po trzęsieniu ziemi z lat 70. na pewno zrobiły swoje. Robimy więc tylko zdjęcie potureckiej Wieży Zegarowej (XVIII w.),po czym podejmujemy zakończoną powodzeniem próbę znalezienia meczetu. Pobyt w mieście kończymy podjechaniem pod XIII-wieczną cerkiew Św. Jerzego zbudowaną pod „tytułowym” wzgórzem Gorica.

Podgorica - turecka wieża zegarowa (XVIII).

Podgorica – turecka wieża zegarowa (XVIII).

Jeden z podgorickich meczetów, dzielnica Stara Varoš.

Jeden z podgorickich meczetów, dzielnica Stara Varoš.

Podgorica, dzielnica Stara Varoš.

Podgorica, dzielnica Stara Varoš.

Cerkiew Św. Jerzego (XIII) pod Wzgórzem Gorica.

Cerkiew Św. Jerzego (XIII) pod Wzgórzem Gorica.

Carnogóra jest piękna, ale stolica nie robi najlepszego wrażenia… Na kwaterę wracamy znaną nam już drogą przez tunel.

Wieczorem nadrabiamy zaległości w zapiskach i w porządkowaniu zdjęć, degustując czarnogórskie wino. Na zdrowie!

 

27 sierpnia 2013, poniedziałek

Od rana parno i przelotne deszcze i burze, późnym popołudniem rozpogadza się

Dziś postanawiamy się zmierzyć z największą atrakcją turystyczną tutejszego wybrzeża – Boką Kotorską. To jedno z podstawowych miejsc, z którymi kojarzy się Czarnogóra. Adriatyk wgryza się tu w głąb lądu, tworząc malowniczy system czterech zatok, z morza wyrastają góry, a nad brzegiem usadowiły się zabytkowe miasta z długą historią. To wszystko w oprawie śródziemnomorskiej roślinności. Ech…

Rano decydujemy się najpierw pojechać do Kotoru, mając nadzieję, że choć przez chwilę będzie nam dane cieszyć się tym pięknym miastem bez tłumu turystów.

Kotor, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, ujmuje nas przede wszystkim swoją autentycznością. Nie jest może wymuskany i wypolerowany, mury nie lśnią bielą jak w Dubrowniku, ale ma wyjątkową, właściwą sobie atmosferę – komercja dopiero tu wkracza. Plątanina wąskich, nieregularnych uliczek, stare świątynie i pałace, kolorowy bruk pod nogami i bajkowy widok rozciągający się na miasto i Bokę Kotorską spod ruin starej twierdzy czuwającej nad miastem  – to wszystko sprawia, że Kotor jest obowiązkowym punktem pobytu w Czarnogórze.

Wchodzimy do miasta przez Bramę Południową i oglądamy spory fragment miejskich fortyfikacji (powst. od średniowiecza do XVIII w.). Następnie zagłębiamy się w plątaninę wąskich uliczek, co kawałek spotykając różnobarwne koty (stąd KOTor? – śmieje się M.). Po niedawnym deszczu kamienie są śliskie i błyszczące. Dochodzimy pod główny zabytek miasta – romańską katedrę św. Tryfuna (patrona Kotoru). Wnętrze świątyni kryje wiele zabytków – m.in.  sarkofag z IX w., średniowieczną Pietę, romańsko-gotyckie cyborium. Można też zwiedzić bogaty skarbiec – udaje nam się nawet znaleźć krucyfiks, którym wysłannik papieski błogosławił armię Sobieskiego pod Wiedniem.

Kotor, Brama Południowa.

Kotor, Brama Południowa.

Wchodzimy na kotorska starówkę przez Bramę Poludniową.

Wchodzimy na kotorska starówkę przez Bramę Poludniową.

Kotor od razu kradnie nasze serca.

Kotor od razu kradnie nasze serca.

Romańska (XII) katedra św. Tryfuna, Kotor.

Romańska (XII) katedra św. Tryfuna, Kotor.

Romańsko-gotyckie cyborium.

Romańsko-gotyckie cyborium.

Sarkofag z IX w.

Sarkofag z IX w.

Krucyfiks, który błogosławił armię Sobieskiego.

Krucyfiks, który błogosławił armię Sobieskiego.

Po zwiedzeniu katedry robimy zdjęcie Pałacowi Drago z ciekawymi gotyckimi oprawami okien i kierujemy się w kierunku głównego placu miasta. Zaraz potem zaczyna padać. Chowamy się czym prędzej pod główną bramą miejską – Bramą Morską. Czekając, kiedy deszcz się skończy, wyglądamy na wieżę zegarową (pocz. XVII w.) i stojący tuż obok średniowieczny pręgierz; wychylamy się też, by obejrzeć sąsiadujący z bramą Pałac Namiestnika Wenecji (XV w.). Pada dość długo, ale wreszcie przestaje, kontynuujemy więc nasz kotorski spacer. Znajdujemy piękny romański kościół NMP (XIII w.) oraz patrzymy, jak maleńka romańsko-bizantyńska cerkiew św. Łukasza (XII w.) sąsiaduje z  dużo większą cerkwią sprzed 100 lat. Znowu zaczyna padać, więc wyglądamy jeszcze przez Bramę Północną na obmywającą mury obronne rzekę Skudrę i zaczynamy rozglądać się za jakimś miejscem na obiad, bo pada coraz mocniej. W końcu udaje nam się znaleźć sympatyczną knajpkę i przeczekujemy tam największą ulewę. Na parasole leje deszcz, a my spokojnie zajadamy sobie ciepły obiad – to była dobra decyzja.

Gotycki pałac Draga.

Gotycki pałac Draga.

Detal kotorskiej starówki.

Detal kotorskiej starówki.

Gdzieś w Kotorze.

Gdzieś w Kotorze.

Detal kotorskiej starówki.

Detal kotorskiej starówki.

Wieża zegarowa (pocz. XVII) i średniowieczny pręgierz.

Wieża zegarowa (pocz. XVII) i średniowieczny pręgierz.

Pałac Namiestnika Wenecji (XV) tonie w strumieniach deszczu.

Pałac Namiestnika Wenecji (XV) tonie w strumieniach deszczu.

Renesansowa Brama Morska.

Renesansowa Brama Morska.

Romańsko-gotycki kościół Św. Michała.

Romańsko-gotycki kościół Św. Michała.

Cerkiew Św. Łukasza, Kotor.

Cerkiew Św. Łukasza, Kotor.

Gdzieś w Kotorze.

Gdzieś w Kotorze.

Romański kościół NMP.

Romański kościół NMP.

XII-wieczna cerkiew Św. Łukasza, Kotor.

XII-wieczna cerkiew Św. Łukasza, Kotor.

Rzut oka na kotorskie fortyfikacje.

Rzut oka na kotorskie fortyfikacje.

KOTor.

KOTor.

KOTor.

KOTor.

Po obiedzie, kiedy już mamy wracać do samochodu, nagle przejaśnia się. Korzystając z przerwy pomiędzy dwiema burzami, ruszamy w stronę twierdzy św. Jana. Te ponad tysiąc stopni w górę daje się nam w dzisiejszej parnej aurze mocno we znaki, zwłaszcza że spieszymy się, słysząc ciągle groźne pomruki burzy z sąsiedniej zatoki. Po drodze oglądamy pięknie położoną cerkiew Gospe od Zdravlja (XVI w.). Umieszczona na stoku góry nad miastem świątynia miała chronić mieszkańców przed dżumą. Miejskie fortyfikacje, powstające stopniowo przez wiele setek lat, ostatecznego kształtu nabrały w XVIII w. Dopiero z bliska można je w pełni podziwiać, znaczna część schodów prowadzi po prostu wzdłuż murów lub po nich. Nie możemy sobie pozwolić na zbyt długie oglądanie widoków miasta na tle zatoki i otaczających gór, bo grzmoty przybierają na sile. Wchodzimy między zabudowania Kotoru wraz z pierwszymi kroplami deszczu.

Wejście do twierdzy Św. Jana.

Wejście do twierdzy Św. Jana.

Odsłaniają się coraz piękniejsze widoki.

Odsłaniają się coraz piękniejsze widoki.

Kotor z góry.

Kotor z góry.

Kotor z góry.

Kotor z góry.

Twierdza Św. Jana.

Twierdza Św. Jana.

Znajdź trójkąt.

Znajdź trójkąt.

Zejście z twierdzy Św. Jana na kotorską starówkę.

Zejście z twierdzy Św. Jana na kotorską starówkę.

Cerkiew górująca nad Kotorem (XVI) chroni przed dżumą.

Cerkiew górująca nad Kotorem (XVI) chroni przed dżumą.

Do samochodu udaje nam się dotrzeć przed kolejną ulewą, w czasie której przejeżdżamy wzdłuż brzegów Boki Kotorskiej do Perastu. Spacer po tym miasteczku to prawdziwy odpoczynek po wizycie w zatłoczonym Kotorze (chociaż my i tak ominęliśmy częściowo główne tłumy, wyjeżdżając dzisiaj wcześnie rano). Głodni szczegółów mogą odszukać wszystkie pałace i kościoły, z których najwięcej pochodzi z czasów panowania weneckiego. My oglądamy barokowy pałac Bujevića (XVII w., obecnie Muzeum Miejskie) oraz kościół św. Mikołaja (XV w.), a poza tym staramy się po prostu podelektować spokojem oraz pięknymi widokami miasta (zamieszkałego na stałe przez zaledwie 350 osób!) i otaczającej je przyrody. Spoglądamy też oczywiście na dwie urocze pobliskie wysepki (jedna z kościołem MB na Skale, druga z ruinami klasztoru cystersów).

Perast wita.

Perast wita.

Boka Kotorska oglądana z Perastu.

Boka Kotorska oglądana z Perastu.

I hop!.

I hop!.

Barokowy (XVI) pałac mieści Muzeum Miejskie.

Barokowy (XVI) pałac mieści Muzeum Miejskie.

Kościół Św. Mikołaja (XV), Perast.

Kościół Św. Mikołaja (XV), Perast.

Zegar na wieży kościoła Św. Mikołaja.

Zegar na wieży kościoła Św. Mikołaja.

Wysepki w pobliżu Perastu.

Wysepki w pobliżu Perastu.

Widac też wysepkę z kościołem MB na Skale (XVII).

Widac też wysepkę z kościołem MB na Skale (XVII).

Ostatni rzut oka na Perast.

Ostatni rzut oka na Perast.

Ostatnim punktem naszego dzisiejszego przebogatego programu jest wizyta w Herceg Novi. Zaczynamy od szklanki mrożonej kawy z lodami w tutejszej restauracji. Z nową energią idziemy potem na plac Herceg Stjepana z cerkwią Michała Archanioła (XIX w.) pośrodku. Oryginalne połączenie stylów (bizantyńskiego, gotyckiego i barokowego) tej eklektycznej budowli dobrze harmonizuje z otaczającymi ją wysokimi palmami. Spacerując po mieście, zauważamy bogactwo roślinności (nie na darmo Herceg Novi bywa nazywane „miastem kwiatów”). Będąc w Herceg Novi, nie sposób też pominąć dwóch twierdz: nadmorskiej Forte Mare oraz położonej ponad starówką twierdzy Kanli Kula. Trzecia, najbardziej urokliwa, twierdza Španjola, położona jest w sporym oddaleniu od centrum, na wysokości 170 m n.p.m. Dojście do niej jest praktycznie nieoznakowane, najlepiej o drogę pytać miejscowych (my najpierw zapuszczamy się o kilkaset metrów za daleko). Twierdza obecnie jest uroczo zarośnięta przez bujną roślinność, ale we wnętrzu panuje spory bałagan, pozostawiony przez miejscowych imprezowiczów (wstęp jest całkowicie otwarty). Z murów twierdzy odsłaniają się jednak przepiękne widoki na miasto oraz ujście Boki Kotorskiej do Adriatyku (widoczne dokładnie na wprost). Stąd dopiero widać, dlaczego włodarze Herceg Novi mogli kontrolować kto wpłynie na wody Boki… (widać jeszcze ślady działa skierowanego w tę stronę, prawdopodobnie jeszcze w XX w., bo twierdza do tego czasu pełniła swoją funkcję). Wszystkie fortece Herceg Novi swój ostateczny kształt zawdzięczają Turkom, panującym tutaj przez ponad 200 lat.

Herceg Novi, turecka twierdza Kani Kula (XVI).

Herceg Novi, turecka twierdza Kani Kula (XVI).

Wieża zegarowa w Herceg Novi.

Wieża zegarowa w Herceg Novi.

Cerkiew Św. Michała Archanioła (XIX) - 'Belavista'.

Cerkiew Św. Michała Archanioła (XIX) – 'Belavista’.

Twierdza Forte Mare (XIV i nast.), Herceg Novi.

Twierdza Forte Mare (XIV i nast.), Herceg Novi.

Twierdza Forte Mare (XIV i nast.), Herceg Novi.

Twierdza Forte Mare (XIV i nast.), Herceg Novi.

45. Jedna z uliczek Herceg Novi.

Turecka Twierdza Španjola (XVI) - wchodzimy.

Turecka Twierdza Španjola (XVI) – wchodzimy.

Twierdza Španjola.

Twierdza Španjola.

Twierdza Španjola.

Twierdza Španjola.

Jeden z obecnych mieszkańców twierdzy.

Jeden z obecnych mieszkańców twierdzy.

Herceg Novi i Boka Kotorska z Twierdzy Španjola.

Herceg Novi i Boka Kotorska z Twierdzy Španjola.

Nasyceni śródziemnomorskim pięknem Boki Kotorskiej, wracamy do domu po ponad 10 godzinach zwiedzania. W Kotorze spędziliśmy 4 godziny, w Peraście niecałą godzinę, a w Herceg Novi 2 godziny, resztę czasu zajęły nam przejazdy (dzisiaj nieco dłużej czekaliśmy na prom, ok. 15 minut – nie załapaliśmy się na wcześniejszy, a potem kolejny odpłynął pusty po wyjeździe samochodów).

Z powrotem przez Bokę Kotorską przeprawiamy sie promem.

Z powrotem przez Bokę Kotorską przeprawiamy sie promem.

 

27 sierpnia 2013, wtorek

Od 2:00 w nocy aż do południa ciągle burze i ulewa, potem przejaśnienia, ale chłodno, do 19 st.

Wypad w Czarnogórskie góry (w czarnoGÓRY?)

Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie odwiedzili choćby na krótko czarnogórskich gór. W tym roku problemy zdrowotne R. nie pozwalają nam w pełni korzystać z wycieczek górskich, ale postanowiliśmy chociaż pojeździć po górzystej części kraju i przespacerować się w kilku urokliwych miejscach. Jak kiedyś przyjedziemy tu pochodzić po górach, to już będziemy wiedzieli co i jak:)

Już w nocy obudziła nas burza, ale gdy rano nadal lało i grzmiało, byliśmy nieco zdziwieni. Bez większego pośpiechu wstaliśmy i po śniadaniu spakowaliśmy się na dwudniową eskapadę. Jak tylko ruszyliśmy (ok. 9:45), to znowu po dosłownie kilkuminutowej przerwie zaczęła się praktycznie nieustająca nawałnica, w której jechaliśmy przez kolejne dwie godziny. Jeszcze nigdy nie widzieliśmy tak intensywnych i długotrwałych burz! Bałkańskie załamanie pogody naprawdę jest imponujące. W naszych górach burza trwa zwykle kilkadziesiąt minut, potem ewentualnie dłużej leje, ale już bez wiatru, piorunów itp. Tutaj mieliśmy wrażenie, że nad całą Czarnogórą rozciąga się jedna wielka chmura burzowa. Utrudniało to nam mocno podróż, w taką pogodę podczas jazdy przez góry trzeba było przede wszystkim uważać na spore kamienie o bardzo ostrych krawędziach, które staczają się z górskich ścian, a potem leżą na drodze. Poza tym na drogi nie narzekamy, są wystarczająco szerokie i mają przyzwoitą nawierzchnię.

Bałkańska burza na szosie pod Cetinje (masywu Lovcenu).

Bałkańska burza na szosie pod Cetinje (przejazd przez masyw Lovcenu).

Pomimo załamania pogody dzień mamy bardzo udany. Po drodze podziwiamy malowniczą dolinę Moračy, wzdłuż której prowadzi nasza szosa. Pierwszy postój robimy przy monasterze Morača (zał. w XIII w.). Szczególnie główna cerkiew soborowa Wniebowzięcia NMP robi na nas duże wrażenie. Freski (w większości z XVII w., ale są też fragmenty XIII-wiecznych), ikony, romańsko-bizantyńska architektura i szczególna atmosfera duchowa tego miejsca tworzą niepowtarzalną mieszankę. Zaglądamy też do starszej, ale mniejszej cerkwi św. Mikołaja i oglądamy budynki konaku. Cały monaster pięknie prezentuje się na tle „parujących” po deszczu gór.

Dolina Moračy.

Dolina Moračy.

Monaster Morača.

Monaster Morača.

Cerkiew soborowa Wniebowzięcia NMP.

Cerkiew soborowa Wniebowzięcia NMP.

XIII-wieczne freski...

XIII-wieczne freski…

Wnętrze cerkwi Wniebowzięcia NMP.

Wnętrze cerkwi Wniebowzięcia NMP.

Dzwonnica i cerkiew św. Mikołaja.

Dzwonnica i cerkiew św. Mikołaja.

Cudowna woda obok budynku konaku.

Cudowna woda obok budynku konaku.

Kolejny dłuższy przystanek to wizyta w Biogradskim Parku Narodowym. Zaliczamy spacer wokół Jeziora Biogradskiego, największego jeziora w masywie Bjelasicy. Dla nas to przyjemna chwila oderwania od zgiełku zwiedzanych w poprzednich dniach miast… bezcenne! Trasa spaceru prowadzi wśród kilkusetletnich, omszałych drzew (tutejsze lasy są uznawane za jedną z trzech naturalnych puszcz w Europie, a roślinność bardziej przypomina tę znaną nam z Karpat) i kładkami przez rozlewiska Biogradskiej Rijeki. Po drodze widzimy też ciekawe źródła i… niesamowicie dużego ślimaka! Pełni wrażeń siadamy w tutejszej restauracji i chętnie rozgrzewamy się pyszną zupą i naleśnikami z miodem i orzechami (po których jednak wieczorem nam trochę niedobrze…).

Jezioro Biogradskie.

Jezioro Biogradskie.

Spacer wokół Jeziora Biogradskiego.

Spacer wokół Jeziora Biogradskiego.

Jezioro Biogradskie.

Jezioro Biogradskie.

Kilkusetletnie buki.

Kilkusetletnie buki.

Kilkusetletnie buki.

Kilkusetletnie buki.

Biogradska Rijeka.

Biogradska Rijeka.

Kładki cd.

Kładki cd.

Niesamowite drzewa tutejszej puszczy.

Niesamowite drzewa tutejszej puszczy.

Spacer wokół Jeziora Biogradskiego.

Spacer wokół Jeziora Biogradskiego.

Ostatni punkt programu to kanion Tary. Jedziemy jego zboczami przez kilkadziesiąt kilometrów, parokrotnie się zatrzymując, żeby podziwiać rzekę i jej dzieło. Droga to wznosi się kilkaset metrów ponad dno doliny, to opada prawie nad rzekę, umożliwiając nawet zejście do wody. Widoki są niezapomniane, a dodatkowych wrażeń dostarcza pięknie poprowadzona droga. W pewnym momencie spotykamy trzy samotnie wędrujące krowy. Zatrzymujemy się też oczywiście przy słynnym moście na Tarze, który po wybudowaniu (w roku 1940) był największym mostem w Europie. Do dzisiaj ażurowa konstrukcja może budzić podziw, a dodatkowo, co ważne, nie psuje uroku okolicy, a nawet podnosi walory krajobrazowe tego miejsca. Po obowiązkowych fotkach i zakupie regionalnego miodu z bakaliami ruszamy już prosto do Žabljaka, gdzie postanawiamy dzisiaj przenocować przed planowanym na jutro odwiedzeniem gór Durmitor.

Pierwsze spojrzenie na kanion Tary.

Pierwsze spojrzenie na kanion Tary.

A te panie co tu robią same...

A te panie co tu robią same…

Malowniczy tunel.

Malowniczy tunel.

Tara w pełnej okazałości.

Tara w pełnej okazałości.

Kanion Tary.

Kanion Tary.

Jeszcze jeden tunelik.

Jeszcze jeden tunelik.

Pierwsze spojrzenie na most na Tarze.

Pierwsze spojrzenie na most na Tarze.

Most na Tarze.

Most na Tarze.

Most na Tarze.

Most na Tarze.

Spojrzenie na Tarę z mostu.

Spojrzenie na Tarę z mostu.

Spojrzenie z mostu na kanion Tary

Spojrzenie z mostu na kanion Tary

Przed nami Durmitor.

Przed nami Durmitor.

Na miejscu lądujemy ok. 18:30. Nasz Hotel Lovac, w którym zarezerwowaliśmy wcześniej nocleg przez Internet, okazuje się bardzo przyzwoitą metą. Mamy spory pokój z łazienką i aneksem kuchennym za 28 Euro. Pewnie nie byłoby problemu ze znalezieniem kwatery, bo wokoło ich pełno (Žabljak to wiodący ośrodek narciarski w Czarnogórze), ale woleliśmy mieć pewność noclegu i spokój.