Hohe Wand – skalna ściana na skraju Alp Wiedeńskich

Hohe Wand, zalesiony wapienny płaskowyż położony zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Wiednia, idealnie nadaje się na rozpoczęcie rodzinnej przygody z via ferratami. Na urwistej kilkusetmetrowej wapiennej ścianie wytyczono wiele ferrat o różnym stopniu trudności, w tym sporo łatwych, idealnie nadających się dla dzieci.

Godzinna trasa Völlerinstieg, wprowadzająca na szczyt płaskowyżu, ma postać ścieżki ubezpieczonej stalową liną (trudności A). Nie ma niej ekspozycji, przepaści, dużego nachylenia – to świetne miejsce, by poćwiczyć z dziećmi korzystanie ze sprzętu autoasekuracyjnego, w tym technikę przepinania karabinków. Völlerin jest pierwszą trasą, na której nasi starsi chłopcy mieli okazję przekonać się, jak wygląda poruszanie się na ferracie – i bardzo im się spodobało!

Hohe Wand jest oczywiście wart odwiedzenia również przez turystów niezainteresowanych ferratami. Na płaskowyżu znajdziecie wiele rodzinnych szlaków i atrakcyjnych punktów widokowych, na które można dojść (lub nawet dojechać) bez trudności. Jednym z takich miejsc jest Skywalk – stalowa platforma zawieszona na samej górze skalnego urwiska.

Hohe Wand – idealne miejsce na rozpoczęcie rodzinnej przygody z via ferratami

21 sierpnia 2019

Informacje praktyczne

Na płaskowyż Hohe Wand można dostać się drogą płatną (opłaty są pobierane tylko w weekendy i święta). Punktem wyjścia ścieżki Völlerin jest parking Sonnenuhr, położony niedaleko miejscowości Maiersdorf. Ścieżka doprowadza na skraj płaskowyżu (wyjdziemy niedaleko pensjonatu Postl, niecałe 5 minut drogi od widokowej platformy Skywalk).

Völlerinstieg nie jest typową ferratą, to raczej ścieżka ubezpieczona stalową liną. Doświadczeni turyści górscy zapewne w ogóle nie będą na niej stosować autoasekuracji. Ale na stawianie pierwszych kroków na ferratach z dziećmi jest super. Wstęp na Skywalk jest płatny (1,80 euro za osobę dorosłą i 1 euro za dziecko), odliczoną kwotę należy wrzucić do metalowej skrzynki; informują o tym odpowiednie napisy.

Hohe Wand

Hohe Wand to wapienny płaskowyż w Dolnej Austrii, rozciągający się na przestrzeni 8 kilometrów ok. godzinę drogi samochodem na południowy zachód od Wiednia. Rzeźba terenu nosi silne ślady zjawisk krasowych – w masywie doliczono się ponad 250 jaskiń. Hohe Wand jest podcięty stromą kilkusetmetrową ścianą skalną – stąd nazwa (Hohe Wand to w końcu „wysoka ściana”). W najwyższym punkcie płaskowyż osiąga 1132 m wysokości. Część obszaru jest objęta ochroną jako Park Przyrody Hohe Wand.

Przed nami kilkusetmetrowe urwisko Hohe Wand.

Masyw jest bardzo atrakcyjny turystycznie – na niewielkim obszarze wyznaczono ponad 700 dróg wspinaczkowych o różnych stopniach trudności, znajdziemy tu także via ferraty i zwykłe rodzinne szlaki turystyczne. Hohe Wand to także popularne miejsce startu paralotniarzy – przy sprzyjających warunkach niebo nad Hohe Wand mieni się wszystkimi kolorami tęczy.

Na płaskowyżu napotkamy wiele pięknych punktów widokowych. Spośród nich najbardziej spektakularny jest tzw. Skywalk – ażurowa konstrukcja z metalu, wystająca poza krawędź urwiska. Niedaleko muzeum alpejskiego znajduje się inny często odwiedzany punkt widokowy – stalowa wieża widokowa o wysokości 18 m.

Völlerinstieg

Na parkingu Sonnenuhr rozdzielamy się – R. wysadza M. ze starszymi chłopcami, a sam z Grzesiem jedzie na górę płaskowyżu na parking przy pensjonacie Postl (po drodze załatwiając małe zakupy spożywcze) – nasz najmłodszy turysta jest jeszcze za mały na takie trasy.

Ekipa ”ferratowa” rusza przed siebie za drogowskazami na Völlerinstieg. Trasa jest znakowana na zielono. Najpierw przecinamy pastwiska – na nich trzeba skręcić w ścieżkę odbijającą w prawą stronę (to dość mylne miejsce, dzień wcześniej, gdy wieczorem robiliśmy rekonesans, poszliśmy początkowo źle). Nasz szlak początkowo prowadzi ścieżką przez las. Po kilkunastu minutach pod nogami zaczynają pojawiać się skały. Nie jest trudno, ale trasa stwarza okazję, by przypomnieć chłopcom o podstawowych zasadach (trzy punkty podparcia itp.).

Na początek łagodne podejście pod ścianę.

Zaczynamy skalne podejście.

Trasa ferraty Vollerin jest oznaczona zielonymi znakami.

Zaczynają się ubezpieczone odcinki.

Mijamy takie efektowne skalne ściany.

Na szczycie urwiska widzimy taras widokowy Skywalk.

Dzieciaki rozpiera duma.

Teraz podejście prowadzi pod pionową skalną ścianą.

Ferrata Vollerin to świetne miejsce na stawianie pierwszych kroków na ubezpieczonych szlakach.

Podchodzimy wzdłuż ściany.

Potem im dalej, tym piękniej. Najbardziej malowniczym odcinkiem trasy jest fragment, kiedy ścieżka przeciska się pod gigantycznym zablokowanym blokiem skalnym – wędrówka w takiej skalnej scenerii to sama przyjemność!

Przed nami chyba najciekawszy odcinek.

Szlak wprowadza w szczelinę między skałami.

Tymo najchętniej wszedłby prosto w górę po skałach.

Trzeba jednak wracać na szlak.

Przechodzimy pod zaklinowanym blokiem skalnym.

W międzyczasie mimochodem dzieci mogą się przyzwyczaić do obsługi sprzętu ferratowego.

Skalny przesmyk zostaje za nami.

Nie da się ukryć, że to szlak z tradycjami.

Następnie ścieżka znów na chwilę zmienia się w leśną. Momentami z prawej strony odsłaniają się piękne widoki na leżącą w dole miejscowość Maiersdorf.

Ostatni odcinek szlaku to malownicza rampa skalna, po której została poprowadzona ścieżka. Stalowe liny pełnią tu głownie funkcję dodatkowego zabezpieczenia, realnie nie ma konieczności stosowania autoasekuracji, ale dzieci mają tu świetną okazję do poćwiczenia przepinania karabinków – M. więc wykorzystuje okazję do podszlifowania u chłopaków umiejętności, które mogą się przydać w kolejnych latach. Już nie możemy doczekać się, kiedy weźmiemy naszych chłopców na ambitniejsze trasy! Na wszystko jednak przyjdzie czas.

Teraz pora na ostatnią skalną rampę.

Można się spokojnie nacieszyć pięknym szlakiem.

…i porozwijać fotograficznie – Tymo poluje na lokalne sukulenty.

Jeszcze jeden portret.

Na punkcie widokowym u wylotu rampy czeka już R z Grzesiem.

Jeszcze kilka przepięć karabinków.

I już jesteśmy w komplecie na punkcie widokowym.

Dzisiaj już karabinki się nie przydadzą.

Mamy stąd piękny widok na Maiersdorf

Ostatni odcinek to już po prostu stroma ścieżka po zboczu.

Nasze wrażenia

Wybór wycieczki na dziś był strzałem w dziesiątkę. Trochę skał, trochę stalowych lin, do których można się powpinać, malownicze odcinki w skalnej scenerii, ale przede wszystkim nie było zbyt trudno, więc dzieciaki się nie zniechęciły, tylko wołały o jeszcze! Na pewno wrócimy do tematu w kolejnych latach!

Na górze czekał R. z Grzesiem – właściwie zszedł w stronę reszty ekipy początkowym fragmentem zielonego szlaku. Grzesiek oszalał na punkcie karabinków. Cały czas dopytywał, kiedy sam będzie miał takie fajne bajery i błagał, żeby móc choć przez chwilę potrzymać końcówkę lonży – świetnie się nią bawiło w pociąg 😉

Wycieczkę zakończyliśmy wspólną wizytą na punkcie widokowym Skywalk. To było bardzo przyjemne przedpołudnie!

Najpierw na naturalnym punkcie widokowym.

A za chwilę na stalowej konstrukcji Skywalk Hohe Wand.

Pod nami piękna mozaika pól Dolnej Austrii.

Można się poczuć prawie jak ptak.

Sebuś jak zwykle okupuje lornetkę.

Zalesiony płaskowyż Hohe Wand kończy się kilkusetmetrowymi urwiskami.

Tuż obok Skywalk możemy zobaczyć wspinaczy na trudnej ferracie.

Widok w dół przyprawia o zawrót głowy – w rogu zdjęcia parking, z którego startuje szlak na ferratę Vollerin.

Ostatnie spojrzenie na urwiska Hohe Wand.

Wszyscy są naprawdę zadowoleni.

Trasa w liczbach: ponad 300 m przewyższenia, szlak bardzo wolnym tempem przeszliśmy w 75 minut (gdyby ktoś się spieszył i szedł bez dzieci, spokojnie mógłby wejść na górę w 50-55 minut)