Statkiem po trawie, czyli rejs szlakiem pochylni na Kanale Elbląskim

Statkiem po trawie, czyli rejs szlakiem pochylni na Kanale Elbląskim

Jedyny taki zabytek hydrotechniczny na świecie. Urządzenia, napędzane tylko siłą wody, działają w niezmienny sposób od 160 lat. Kanału Elbląskiego chyba nikomu reklamować nie trzeba. To po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy. I koniecznie zabrać tam dzieci!

23 czerwca 2019, niedziela

Informacje praktyczne

Żegluga Ostródzko-Elbląska oferuje kilka różnych rejsów po poszczególnych odcinkach kanału (szczegóły można sprawdzić na stronie www.zegluga.com.pl/). Obawialiśmy się, że pełna wycieczka, czyli prawie pięciogodzinna trasa z Elbląga do Buczyńca lub odwrotnie, z koniecznością dodatkowego powrotu autokarem do punktu startu, byłaby zbyt ambitną propozycją jak na możliwości naszych najmłodszych turystów. Na szczęście znaleźliśmy ofertę krótszego, dwugodzinnego rejsu przez dwie pochylnie i z powrotem (www.statkiempotrawie.com). To propozycja w nas w sam raz! Płyniemy!

Buczyniec – tu rozpoczynamy rejs po Kanale Elbląskim.

Wybieramy dwugodzinny rejs szlakiem pochylni.

Statek Bursztyn gotowy na przyjęcie pasażerów!

Cena rejsu dla osoby dorosłej w 2019 r. wynosi 45 zł, za bilet ulgowy/grupowy zapłacimy 35 zł, a dziecko poniżej 7 lat popłynie za 5 zł. Jeśli będziecie wybierać się na rejs w popularnych terminach (długie weekendy itp.), warto wcześniej pomyśleć o rezerwacji miejsc (my załatwialiśmy bilety z ok. miesięcznym wyprzedzeniem, no ale potrzebowaliśmy miejsc dla dużej, niemal dwudziestoosobowej grupy).

Sam rejs trwa niespełna dwie godziny, dokładny czas zależy od ewentualnego oczekiwania na skorzystanie z pochylni. U nas wszystko przebiegło gładko i całość zamknęła się w czasie 1 godzina 40 minut. Na pokładzie statku znajduje się toaleta i minibufet z przekąskami oraz ciepłymi i zimnymi napojami. Kapitan z humorem opowiada różne ciekawostki o Kanale Elbląskim i mijanych urządzeniach (i nie tylko, wierzcie, nie tylko o nich😉).

Kanał Elbląski to jedyny taki wciąż działający zabytek na świecie!

Pochylnia Buczyniec umożliwia pokonanie prawie 20-metrowej różnicy poziomów wody. Tory mają niecałe 500 m długości

Rejs po trawie zapewniają specjalne wózki transportowe poruszające się po szynach.

Po pokonaniu pochylni Buczyniec emocje nieco opadają.

Ale na krótko, bo po chwili dopływamy do kolejnej pochylni – Kąty

Pochylnia Kąty umożliwia pokonanie kolejnych 18,8 m wysokości

Niezależnie od rejsu warto jeszcze (bezpłatnie!) zobaczyć maszynownię pochylni Buczyniec. Dojście przez mostek nad kanałem, oddalony o ok. 200 m na południe od pochylni. Można zajrzeć (niestety tylko przez drzwi) do wnętrza pełnego ogromnych kół zębatych oraz zejść poniżej budynku maszynowni, gdzie z brzegu kanału technicznego świetnie widać ogromne czerwone koło wodne, napędzające cały mechanizm pochylni. Koniecznie trzeba poczekać do momentu, kiedy koło i cała maszynownia zaczną pracować – przewalające się przez koło masy wody robią ogromne wrażenie!

Maszynownia pochylni Buczyniec. Oglądanie pracujących kół i przekładni jest arcyciekawe!

Ależ to koło wodne jest ogromne!

Koło zwrotne umożliwia zmianę kierunku pracy liny.

Przy kasach sprzedających bilety na rejsy Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej znajduje się wejście do Izby Historii Kanału Elbląskiego. Bilet wstępu kosztuje 8,50 zł dla dorosłego i 6,50 zł w wersji ulgowej lub z Kartą Dużej Rodziny. W Izbie dowiemy się wielu ciekawych informacji o Kanale Elbląskim, będziemy mogli też obejrzeć kilkuminutowy film, w prosty sposób przedstawiający historię powstania kanału (warto, nawet z młodszymi dziećmi). Hitem ekspozycji (szczególnie w ocenie najmłodszych turystów) okazała się jednak ruchoma makieta pochylni w Buczyńcu, umożliwiająca szczegółowe zapoznanie się z zasadami działania tej przemyślnej konstrukcji.

Warto zajrzeć do Izby Historii Kanału Elbląskiego.

Wystawa przedstawia historię budowy kanału.

Dzieciakom szczególnie podoba się ruchoma makieta pochylni Buczyniec

Oglądamy z bliska koło hamulcowe.

To niesamowite, że urządzenia pracują bez prądu, poruszane są tylko siłą wody.

Jak to było z tym kanałem

Kanał Elbląski swoje powstanie zawdzięcza dynamicznemu rozwojowi gospodarczemu Prus w XIX w. Celem jego budowy było stworzenie stosunkowo szybkiej drogi transportu towarów (szczególnie drewna) w kierunku Morza Bałtyckiego. Drewno z rosnących w okolicy słynnych sosen taborskich  – drzew idealnych – było poszukiwanym na całym świecie budulcem okrętowych masztów (nie mogliśmy się oprzeć chęci zobaczenia na własne oczy tych drzew i po rejsie Kanałem Elbląskim podjechaliśmy do Rezerwatu Przyrody Sosny Taborskie – relację z tej wycieczki znajdziecie tutaj).

Przed wybudowaniem kanału drewno było spławiane Drwęcą do Wisły i dalej do Bałtyku. Było to jednak rozwiązanie czasochłonne, w dodatku Drwęca od XIX w. przestała być żeglowna. Zaczęto myśleć nad wykorzystaniem do transportu systemu jezior polodowcowych, których południkowy przebieg ułatwiał realizację koncepcji. Problemem, przed którym stanęli budowniczowie kanału, była jednak duża różnica poziomu wód pomiędzy jeziorami Drużno i Piniewo, przekraczająca – bagatela – 90 m! Początkowo planowano na tym (liczącym zaledwie niespełna 10 km) odcinku  budowę systemu 32 śluz komorowych. Jednak wielokrotne śluzowanie pochłaniałoby mnóstwo czasu, w dodatku łączyłoby się z ogromnym zapotrzebowaniem na wodę.

Pochylnie są napędzane całkowicie siłą wody.

Na pochylni rozmijamy się z innymi statkami białej floty.

Z boku kanału poprowadzono kanały pomocnicze.

Najbardziej spektakularne są momenty przejścia – z szyn do wody i odwrotnie

Problem rozwiązał autor pierwszego projektu kanału, Georg Jacob Steenke, który zainspirował się podobnym rozwiązaniem stosowanym już w tym czasie na Kanale Morrisa w Stanach Zjednoczonych. Pomysł budowy dziesiątek śluz zarzucono więc na rzecz suchych pochylni. Początkowo powstały cztery konstrukcje. Ostatnia, piąta pochylnia (Całuny) została zbudowana nieco później, zastępując istniejący tam początkowo system śluz. Pochylnia Całuny jako jedyna ma również inny mechanizm napędowy – wykorzystuje turbinę Francisa, a nie koło wodne (jak pozostałe pochylnie).

Budowniczowie kanału przyjęli jako bazę poziom wody w jeziorze Jeziorak (99,6 m) – największym akwenie w „górnym” systemie. Wyrównali do tej wartości poziom wody w kilku innych jeziorach, zmieniając przy tym jej naturalny poziom nawet o kilka metrów!

Poziom wody w poszczególnych częściach kanału nie jest stały. Steenke wybudował kilkanaście wodowskazów w newralgicznych miejscach szlaku (przy śluzach, pochylniach, jazach) – to właśnie te wielkie strzałki, które można zobaczyć na niektórych konstrukcjach hydrotechnicznych zlokalizowanych w kanale.

Wodowskazy umieszczano w newralgicznych miejscach kanału, np. przy śluzach i pochylniach.

Budowa Kanału Elbląskiego trwała kilkanaście lat (1844-1860), a jej koszty przewyższyły o około 10 procent koszty budowy wieży Eiffla i wyniosły w przeliczeniu na złoto około 2,5 tony tego cennego kruszcu! Obie konstrukcje łączy jeszcze jedno – zarówno przy budowie symbolu Paryża, jak i wózków przewożących statki, zastosowano technologię nitowania ;-).

Kanał Elbląski to obecnie jedyny taki zabytek hydrotechniczny na świecie. Niegdyś był niezwykle ważnym wodnym szlakiem komunikacyjnym. Rozwój transportu kolejowego stopniowo zmarginalizował jednak jego znaczenie transportowe. Na szczęście już w 1912 r. na trasę kanału zawitali turyści – i zostali tam do dzisiaj! W latach 2011-2015 kanał został zrewitalizowany i po dwuletniej przerwie w żegludze znowu możemy podziwiać tę niespotykaną nigdzie indziej na świecie drogę wodną.

Podczas rejsu zadziwiamy się 160-letnimi urządzeniami hydrotechnicznymi.

Pięć pochylni umożliwia na 9,6 km pokonanie niemal 100 m różnicy poziomów!

W roli kapitana – Grześ!

Dzielni pasażerowie podczas rejsu Kanałem Elbląskim

Grześ z zadziwieniem patrzy na „pociągostatki”