Łańcut

Zamek i park w Łańcucie

Wspaniała barokowa rezydencja magnacka Lubomirskich i Potockich (pierw. XVI, przeb. XVII w.), otoczona pięknym ogrodem geometrycznym i parkiem krajobrazowym, powozownia z imponującym zbiorem powozów, storczykarnia, największa ekspozycja ikon w Polsce, barokowa synagoga – wiele jest powodów do odwiedzenia Łańcuta.

My w związku z bliskością domu Dziadków jesteśmy tu częstymi gośćmi w różnych porach roku. Zamek i powozownię zwiedzaliśmy jeszcze sami, bez dzieci. Pokażemy im to wszystko, jak jeszcze trochę podrosną. Z chłopakami najczęściej wybieramy się po prostu na pobieganie po łańcuckim parku. Oczywiście najpiękniej jest wiosną, gdy kwitną kwiaty i krzewy, ale miesiące zimowe też mają swój urok: można pojeździć na sankach po parkowych alejkach i cieszyć oczy, bo miejsce naprawdę jest przepiękne.

2012.05.26

Okazją do jednego ze spacerów po łańcuckim parku jest majowy weekendowy wyjazd do Dziadków.

Park (XIX w.), w większości utrzymany w stylu angielskim, to świetne miejsce na spacer z dziećmi w każdym wieku. Testowaliśmy już spacery po parkowych alejkach i z niemowlakiem w wózku, i  brzdącem na sankach, i – jak teraz – z dwulatkiem na rowerku biegowym: za każdym razem było bardzo przyjemnie.

Dzięki „tup-tupowi” Sebusia mieliśmy całkiem niezłą prędkość przelotową, więc udało nam się przejść spory kawałek: od dawnej ujeżdżalni, poprzez okolice gloriety, ogród włoski (z fontannami do których, o zgrozo, chłopcy namiętnie celowali kamyczkami…), ogród różany i staw z rojem ozdobnych rybek (obowiązkowe karmienie chlebem), aż do szkoły muzycznej (dawnym domu ogrodników). Spacer kończymy na niewielkim, ale czystym placu zabaw (postój obowiązkowy).

Wycieczka była bardzo udana i gdyby nie alergia chłopców, która po powrocie dała o sobie znać ze zdwojoną siłą, byłoby naprawdę sielankowo.

Zamek w Łańcucie.

Zamek w Łańcucie.

Park włoski.

Park włoski.

Dawna Ujeżdżalnia.

Dawna Ujeżdżalnia.

Park w Łańcucie.

Park w Łańcucie.

Do Łańcuta na pewno jeszcze wrócimy nie raz: pokażemy chłopcom wnętrza pałacowe, powozownię, storczykarnię i oranżerię. Nas samych korci z kolei łańcucki zbiór ikon i synagoga. Dobrze, że od Dziadków tu tak blisko!

2012.12.23

Następnym razem Łańcut odwiedzamy niewiele później, przy okazji świątecznej wizyty u Rodziców R. Towarzyszy nam Justynka – przemiły gość z Australii. Na popołudnie jesteśmy zaproszeni na rodzinny obiad, więc po śniadaniu wyrywamy się tylko na krótką wycieczkę. Będąc tak blisko, nie mogliśmy nie pokazać Justynce Łańcuta.

Ta wspaniała wczesnobarokowa rezydencja magnacka największe wrażenie robi niewątpliwie w ciepłych porach roku; w zimie można się tylko domyślać, jak piękny, wypielęgnowany ogród drzemie pod śnieżną pierzynką, a wszystkie zewnętrzne rzeźby są w celu ochrony przed warunkami atmosferycznymi pochowane w drewnianych skrzyniach; niemniej jednak to przyjemna sceneria na spacer w każdej aurze.

Obchodzimy zamek dookoła po zewnętrznej stronie fos, robimy też kółko po ich wewnętrznej stronie. Chłopcom najbardziej podoba się ślizganie na zamkowych alejkach i „chrupanie” zamrożonym śniegiem. Po niespełna godzinnym spacerze chętnie wracamy do ciepłego samochodu.

Wczesnobarokowy  (XVII) zamek Lubomirskich w Łańcucie.

Wczesnobarokowy (XVII) zamek Lubomirskich w Łańcucie.

Wczesnobarokowy  (XVII) zamek Lubomirskich w Łańcucie.

Wczesnobarokowy (XVII) zamek Lubomirskich w Łańcucie.

Wczesnobarokowy  (XVII) zamek Lubomirskich w Łańcucie.

Wczesnobarokowy (XVII) zamek Lubomirskich w Łańcucie.

Łańcut, 2013.09.25

Pretekstem do naszej kolejnej wizyty w Łańcucie jest szkolne zadanie Tymka – nazbieranie kolorowych jesiennych liści na poniedziałkowe zajęcia. Korzystamy z bytności u rodziców R. i wybieramy się do łańcuckiego parku, wychodząc z założenia, że gdzie jak nie tu znajdziemy tyle różnych odmian liściastych drzew.

Spacer stwarza okazję do spojrzenia na park w Łańcucie z zupełnie innej strony. Spacerujemy po alejkach, wypatrując głównie coraz to nowych gatunków drzew. O dziwo, Tymo – nasz dyżurny przyrodnik – okazuje się nawet lepszym znawcą drzew niż my – prawie bezbłędnie rozpoznaje coraz to kolejne gatunki. Wracamy z bogatym zbiorem i poczuciem wykonanej misji:) Kto inny w klasie będzie miał liść miłorzębu japońskiego?

Jesienny Sebuś.

Jesienny Sebuś.

W górze równie pięknie.

W górze równie pięknie.

Kowaliki na każdym kroku.

Kowaliki na każdym kroku.

Odwiedzamy znajome miejsca.

Odwiedzamy znajome miejsca.

To chyba jakiś Drzewiec...

To chyba jakiś Drzewiec…

M. ogląda ogród, chłopaki nadal polują na liście.

M. ogląda ogród, chłopaki nadal polują na liście.