Mediolan w jeden dzień

Weekend w Mediolanie

Mediolan. To drugie co do wielkości miasto Włoch jest bardzo dobrym celem weekendowego wypadu. Jego największym skarbem jest zachwycająca katedra – trzeci pod względem wielkości kościół katolicki na świecie – i „Ostatnia wieczerza” – fresk namalowany przez Leonarda da Vinci w dawnym refektarzu klasztoru Dominikanów. Na spokojne obejrzenie miasta, zwiedzenie świątyń i odwiedzenie muzeów należy przeznaczyć klika dni. My proponujemy wersję jednodniową – na szybki weekendowy wypad. Odwiedzamy Mediolan ze względów sentymentalnych – to właśnie tutaj poznaliśmy się równe 20 lat temu!

15 czerwca 2019

Informacje praktyczne

Dojazd. Do Mediolanu można oczywiście przyjechać swoim autem, ale jeśli planujemy jednodniową wycieczkę, to mija się z celem. Stosunkowo wygodnie i szybko dotrzemy tu samolotem. Tanie linie docierają zazwyczaj na lotnisko w Bergamo, skąd bez problemu z ciągu godziny autobus dowiezie nas do Mediolanu. Przejazdy oferują różne  firmy autobusowe (np. Terravision, Autostradale). Bilety można kupić na miejscu, zapobiegliwi mają jednak możliwość załatwienia wszystkiego jeszcze przed wyjazdem przez internet (tak zrobiliśmy my). Zwykle w ciągu pół godziny od przylotu można już mknąć w kierunku Mediolanu. Autobusy dojeżdżają na dworzec Milano Centrale, skąd do turystycznego centrum bez problemu dojedziemy metrem (4 przystanki do stacji Duomo, linia M3).

Komunikacja. Sieć komunikacji publicznej jest w Mediolanie bardzo dobrze rozwinięta. Kilka linii metra, autobusy, tramwaje, pociągi pozwalają sprawnie przemieszczać się i w obrębie miasta, i na jego obrzeża. Jednorazowy bilet kosztuje 1,50 euro, całodobowy jest o 3 euro droższy. Bilety można kupić w kioskach. Pamiętajcie, by nie wyrzucać biletów po wejściu do metra – będą jeszcze potrzebne do przejścia przez bramki przy wychodzeniu.

Kiedy zwiedzać? Największy ruch turystyczny panuje w godzinach 11-17, wtedy przy najbardziej obleganych atrakcjach (np. katedra) do wejścia tworzą się kolejki. Jeśli szczególnie zależy Wam na dokładnym obejrzeniu katedry, warto zaplanować wizytę w niej na godziny popołudniowe – wtedy słońce będzie świeciło „z tyłu” i dużo łatwiej będzie podziwiać detale architektoniczne (…oraz robić piękne zdjęcia). Od godziny 18.00 ilość turystów na ulicach znacznie się zmniejsza. Nawet na Piazza del Duomo robi się wtedy o wiele  luźniej i przyjemniej. Jeśli nie wyobrażacie sobie być w Mediolanie i nie zobaczyć „Ostatniej wieczerzy”, pamiętajcie o wcześniejszej (nawet o kilkanaście tygodni!) rezerwacji biletów!!! My chcieliśmy kupić bilety na tydzień przed naszym przyjazdem i okazało się to marzeniem ściętej głowy.

Na pewno lepiej odwiedzić Mediolan poza sezonem niż w trakcie dwóch wakacyjnych miesięcy – i ze względu na ilość zwiedzających, i ze względu na upały, które w lipcu i w sierpniu potrafią być naprawdę dokuczliwe.

Jedzenie. W Mediolanie knajpki i restauracje znajdziecie niemal na każdym kroku, choć te przy głównych atrakcjach turystycznych odstraszają cenami. Warto oddalić się trochę od centrum – wtedy będziecie mogli w większym spokoju delektować się posiłkiem, a wizyta w restauracji nie wyczyści Wam portfela. My jedliśmy w ulicznej knajpce przy ulicy Brera – knajpek było tam kilka, a ceny – co najmniej o 30% niższe. W dodatku spokojna uliczka pozwalała nacieszyć się atmosferą włoskiego miasta dużo bardziej niż zatłoczone stoliki na placu Duomo.

W centrum Mediolanu o dziwo praktycznie nie ma sklepów spożywczych, nawet wodę ciężko kupić. O zakupach warto więc pomyśleć wcześniej. Dobrze zaopatrzony duży sklep znajdziecie np. w pasażu handlowym w dolnych kondygnacjach dworca Milano Centrale.

Nocleg. Noclegi w Mediolanie nie należą do tanich. Jeśli lecicie samolotem z Bergamo, można właśnie tam poszukać zakwaterowania. My byliśmy bardzo zadowoleni z noclegu w bezobsługowym Guesthouse Selfmatic w Bergamo. Cena jak w Polsce, blisko lotniska (20 minut na piechotę), wygodnie. Jedyne, co może przeszkadzać, to hałas samolotów – na szczęście w nocy prawie nie latają.

W Mediolanie jest czysto i bezpiecznie, a jedyne, co może przeszkadzać, to nachalne zachowanie ulicznych sprzedawców i tłumy na placu katedralnym. Na Piazza del Duomo widać dużo kręcących się policjantów, obowiązują też kontrole bezpieczeństwa przy wejściu do katedry.

Mediolan w jeden dzień – co zobaczyć?

W Mediolanie spędziliśmy ok. ośmiu godzin. Zwiedzanie zaczęliśmy o 10.30. Wcześniej o 8.30 dolecieliśmy na lotnisko Bergamo, autobusem linii Terravision dostaliśmy się do Mediolanu (mimo że mieliśmy zarezerwowany bilet na autobus o 9:25, kierowca bez problemu przewiózł nas wcześniejszym kursem) i dojechaliśmy metrem (M3) prosto na Piazza del Duomo. Mediolan opuściliśmy ok. 19.00. Przez cały dzień po mieście na piechotę przeszliśmy kilkanaście kilometrów (ale gdybyśmy chcieli, moglibyśmy więcej korzystać z komunikacji publicznej). Nie śpieszyliśmy się zbytnio, przysiadaliśmy w różnych miejscach i cieszyliśmy się chwilą.

Autobusy z Bergamo dojeżdżają na dworzec Milano Centrale.

Milano Centrale to jeden z największych dworców w Europie.

Katedra

Nad Piazza del Duomo góruje wspaniała pięcionawowa katedra. To trzecia największa świątynia katolicka na świecie. Jej budowa, rozpoczęta pod koniec XIV w., trwała przez kilka kolejnych stuleci.

Wrażenia, jakie wywiera fasada z białego marmuru, ozdobiona setkami rzeźb, nie odda żadne zdjęcie, podobnie jak ogromu wnętrza świątyni, w którym kolumny wyrastają w górę jak olbrzymie drzewa – jak w animacji „Katedra” Tomasza Bagińskiego. To po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy!

Do katedry obowiązują bilety wstępu. Warto skierować się do punktu sprzedaży biletów, znajdującego się w pobliżu Museo del Duomo – tam bilety kupi się dużo szybciej (w automatach). Koniecznie trzeba wykupić bilet na spacer po tarasach dachowych świątyni! Widok na las rzeźbionych wieżyczek, piękna panorama miasta – tego nie można przegapić! Wejście schodami jest tańsze niż wjazd windą, dodatkowo ustawiają się do niego krótsze kolejki.

Katedra Narodzin św. Marii to największy skarb Mediolanu.

Katedra szczególnie pięknie prezentuje się w późnopopołudniowym słońcu.

Fasada katedry jest wykonana z białego marmuru.

Każda rzeźba na fasadzie to osobne dzieło sztuki.

Imponujące drzwi wejściowe

…wykonano z brązu.

Podziwiamy przepiękne płaskorzeźby na drzwiach wejściowych.

Spoglądamy do góry i wypatrujemy słynnej figurki Madonny – la Madonniny.

Pięć portali katedry pochodzi z XVI w.

Spacer po tarasach dachowych. Oszałamia nas finezja wieżyczek – sterczyn.

Z tej perspektywy świetnie można się przyjrzeć detalom architektonicznym katedry.

Figury na sterczynach mają nawet 3-4 m wysokości!

W tle widać nowoczesne city

Dach katedry jest ozdobiony aż 135 wieżyczkami – sterczynami.

Widok na wejście do pasażu Vittorio Emanuele II

W tle majaczy Torre Velasca – wieżowiec, zbudowany w latach 50.

Figury na sterczynach dumnie strzegą miasta.

Mediolańska katedra należy do największych świątyń na świecie.

Bogata dekoracja majestatycznych kolumn.

Człowiek czuje się wewnątrz jak mróweczka.

Katedra ma niemal 160 m długości.

Witraże w katedrze w Mediolanie też należą do największych na świecie.

Chciałoby się je studiować kawałek po kawałku.

Obok figury św. Bartłomieja obdartego ze skóry nie można przejść obojętnie.

Krypta katedralna

Wnętrze katedry może pomieścić 40 tysięcy wiernych!

To tu znajduje się grobowiec Karola Boromeusza.

Po zwiedzeniu katedry warto zabawić chwilę w okolicach samego Piazza del Duomo. Nie sposób nie zauważyć konnego pomnika Wiktora Emanuela II, pierwszego króla zjednoczonych Włoch. Warto też podejść na nieodległy Piazza Mercanti. Znajdujemy tu dawną siedzibę władz, Palazzo della Ragione, z XIII w. i nieco tylko młodszą, bo XIV-wieczną Loggię degli Osii.

Na placu katedralnym zwraca uwagę konny pomnik Wiktora Emanuela II

Palazzo della Ragione na Piazza Mercanti

XIV-wieczna Loggia degli Osii.

Galeria Vittorio Emanuele II, czyli „salon Mediolanu”

Jedno z najelegantszych miejsc w mieście. Ten pasaż handlowy, powstały wzdłuż dwóch krzyżujących się ulic, pozwala na spacery nawet w niepogodę – całość jest zadaszona. Przypomina nam nieco pasaż w kamienicy Vulturul Negru w rumuńskiej Oradei. Mediolańska galeria jest jednak od niej nieco starsza – została wybudowana w drugiej połowie XIX w. – i większa – obejmuje dwie ulice i mały ośmiokątny plac. Warto patrzeć dobrze pod nogi i odnaleźć na posadzkowej mozaice herb Turynu – żółtego byka. Nie zdziwicie się widokiem turystów, kręcących piruety na byczym przyrodzeniu. Trzykrotny obrót ma ponoć zapewnić szczęście. Przetestowaliśmy, zobaczymy😉

Eleganckie wejście do galerii Vittorio Emanuele II

Galeria nazywana jest 'salonem Mediolanu’.

Tu znajdziecie jedne z najelegantszych i najdroższych butików, restauracji i hoteli w mieście.

Obrót na przyrodzeniu byka z mozaikowego herbu Turynu przynosi ponoć szczęście.

Na Vittorio Emanuele II znajdziecie liczne restauracje i butiki – oczywiście ceny w nich są odpowiednie do lokalizacji😉 Postanawiamy trochę zaszaleć i po południu przysiadamy w jednej z kawiarni na typowo włoskie tiramisu  i cappuccino – a co, na okrągłą rocznicę należy nam się!

Teatr La Scala

Galerią Vittorio Emanuele dojdziecie z Piazza del Duomo prosto na Piazza della Scala. To tu znajduje się jeden z najsłynniejszych teatrów operowych w Europie. Klasycystyczny gmach, wzniesiony w drugiej połowie XVIII w., nie wyróżnia się może niczym szczególnym, ale wnętrze teatru przyćmiewa przepychem. Szkoda, że nie mogliśmy spędzić tam wieczoru!

La Scala to jeden z najsłynniejszych teatrów operowych w Europie.

Porta Nuova

Porta Nuova to zachowana średniowieczna brama miejska. My zawędrowaliśmy w te okolice w poszukiwaniu włoskiej knajpki zapewniającej spokój i kameralną atmosferę. Kilka takich miejsc można znaleźć na ulicy Via Brera, przy której znajduje się m.in. Akademia Sztuk Pięknych i Pinacoteca di Brera.

Porta Nuova – dawna średniowieczna brama miejska.

Prawdziwa pizza w prawdziwie włoskiej knajpce

R. chyba nie chce wracać – bawi się w kamuflaż:)

Parco Sempione i Castello Sforzesco

Ten rozległy park w stylu angielskim to oaza zieleni w sercu Mediolanu – zajmuje niemal 400 tys. m2. Zapewnia miejsce do odpoczynku po trudach zwiedzania, a jednocześnie sam oferuje mnóstwo atrakcji turystycznych. To na jego południowo-wschodnich obrzeżach znajdziecie zamek Sforzów (Castello Sforzesco) – obronną rezydencję sięgającą korzeniami XIV stulecia. W zamku mieści się muzeum zamkowe (Musei del Castello) – wstęp do niego jest płatny, ale na dziedzińce zamku można zajrzeć bezpłatnie (warto!).

Parco Sempione to rozległy park w sercu Mediolanu

Przed nami Castello Sforzesco – zamek Sforzów

Zamek sięga korzeniami XIV stulecia.

Castello Sforzesco powstał w celach obronnych.

Warowny charakter budowli najlepiej widać z pewnego oddalenia.

Na dziedzińce zamkowe wstęp jest bezpłatny.

W północno-zachodnim krańcu parku znajduje się łuk (Arco della Pace), wybudowany ku czci Napoleona w 1807 r., a  na północnym wschodzie – klasycystyczny stadion Arena Civica, pochodzący z tego samego roku.

Z tego samego okresu pochodzi Arco della Pace – łuk ku czci Napoleona

Klasycystyczny stadion Arena Civica powstał w czasach napoleońskich.

Santa Maria delle Grazie

XV-wieczna świątynia, przebudowywał ją m.in. Donato Bramante (stąd widoczne akcenty stylu renesansowego). To właśnie z nią sąsiaduje dawny refektarz klasztoru Dominikanów, w którym Leonardo da Vinci namalował „Ostatnią Wieczerzę”. Zobaczyć to jedno z najsłynniejszych dzieł Leonarda da Vinci wcale nie jest łatwo. Zwiedzanie odbywa się o wyznaczonych porach w 30-osobowych grupach. Zainteresowanie jest ogromne, a miejsc bardzo szybko brakuje. W sezonie bilety na „Ostatnią Wieczerzę” trzeba załatwiać z wielotygodniowym wyprzedzeniem (można je kupić np. za pośrednictwem strony http://www.last-supper-milan.com/). Nam biletów kupić już się nie udało. Wielka szkoda. Będziemy musieli przyjechać do Mediolanu raz jeszcze!

Santa Maria delle Grazie

Sąsiaduje z nią refektarz klasztoru Dominikanów, w którym Leonardo da Vinci namalował „Ostatnią Wieczerzę”

Bazylika Sant’Ambrogio

Jeden z najstarszych mediolańskich kościołów, ufundowany już w IV w. Dzisiejszy wygląd świątyni to efekt zmian przeprowadzonych w IX-XII w. W świątyni znajduje się grobowiec męczenników św. św. Gerwazego i Protazego. Nas szczególnie zachwyciła piękna rzeźbiona ambona i Złoty Ołtarz z … IX w. Świadomość, że znajdujemy się w tak starej świątyni jest naprawdę niesamowita!

Bazylika Sant’Ambrogio

To jeden z najstarszych mediolańskich kościołów.

W świątyni znajduje się grobowiec męczenników św. św. Gerwazego i Protazego.

Piękne romańskie kapitele kolumn.

Kościół San Maurizio

Ten XVI-wieczny renesansowy kościół jest nazywany „mediolańską Kaplicą Sykstyńską”. I nic dziwnego, całe jego wnętrze jest pokryte pięknymi freskami. Mimo że fasada świątyni nie wyróżnia się niczym szczególnym, zdecydowanie warto zajrzeć do środka. Wnętrze zachwyca bogactwem malowideł. Wśród nich znajdziecie prawdziwe perełki – freski przedstawiające sceny biblijne, wykonane m.in. przez XVI-wiecznych artystów ze szkoły Leonarda, m.in. Bernardino Luiniego i jego synów. Dziwią nas trochę XX-wieczne freski pejzażowe, wpasowane między te starsze, biblijne, ale jest ich tylko kilka. Oczy wszystkich i tak powędrują ku XVI-wiecznym malowidłom. W kościele znajdziecie też cenny instrument – najstarsze organy w Mediolanie. Obecnie do zwiedzania udostępnione są dwa pomieszczenia – i dawny kościół dla wiernych, i zamknięta niegdyś kaplica benedyktynek. Tuż obok kościoła znajduje się muzeum archeologiczne (Museo Archeologico).

Skromna fasada XVI-wiecznego kościoła San Maurizio

Kościół jest nazywany „mediolańską Kaplicą Sykstyńską”

Skoro na 'Ostatnią wieczerzę’ Leonara da Vinci się nie załapaliśmy…

Dzień w Mediolanie był dla nas wymarzonym uczczeniem 20. rocznicy naszej znajomości. Mediolan to wspaniałe zabytki – mediolańska katedra należy do najpiękniejszych na świecie. To też tak lubiana przez nas włoska atmosfera – zajadaliśmy się dziś tradycyjną pizzą w ulicznej knajpce, raczyliśmy wybornym prosecco, a na deser zaszaleliśmy i w pasażu Vittorio Emanuele spędzaliśmy leniwie czas przy pysznym panna cotta i tiramisu. Nigdzie się nie spieszyliśmy, przysiadaliśmy, by cieszyć się chwilą, i tylko ból nóg przypominał o tym, że za nami już dwudziestokilometrowy spacer. Wieczorem jeszcze raz stanęliśmy na placu przed katedrą i bez pośpiechu przyglądaliśmy się jej zjawiskowej fasadzie. Obeszliśmy sobie całą świątynię dookoła, wyszukiwaliśmy ciekawe szczegóły. Jak dobrze nie musieć nigdzie pędzić!

Dzień skończyliśmy transferem do Bergamo, gdzie wykupiliśmy sobie niedrogi nocleg – następnego dnia rano już wracaliśmy do domu, do naszych chłopaków, zostawionych na czas randkowania rodziców pod czujną opieką Babci (dziękujemy!).

Guesthouse Selfmatic w Bergamo

Lotnisko w Bergamo

Czekamy na nasz samolot, podziwiając Alpy Bergamskie.

Bergamo zostało za nami…

Alpejskie widoki na trasie z Bergamo do Warszawy zapierają dech w piersiach