26 grudnia 2016, poniedziałek
Cały dzień pada i mocno wieje, do 9 stopni
Kraczkowa-Mostowice
W Góry Orlickie ruszamy rano drugiego dnia Świąt. Żegnamy się z Babciami, Dziadkami i poświątecznie objedzeni pakujemy się do samochodu. To cud, że wszystko udało się wpakować do bagażnika.
Pierwsze 370 km, od Rzeszowa do wysokości Opola mkniemy autostradą A4. Co tu dużo mówić, bajka mimo pogody i zwiększającego się z biegiem dnia ruchu. Gramy w nasze rodzinne zabawy – inteligencję i wymienianie jak największej ilości rzeczy na daną literę, które udaje nam się wypatrzeć z okien samochodu. Chłopcy spisują się na medal. Nie korzystają ze swoich „mocy” (moc „Jamu” = Ja mu tego nie zrobiłem, moc „BoOn” (..zrobił to i to), moc „Noi (co z tego)” itp.). Grzesiek stara się bawić razem z nami, momentami rozbawiając całą rodzinę (samochód na h? – „ZABA!”) /żabki są ostatnio bardzo na topie/. Zatrzymujemy się raz w StopCafé, gdzie nawet udaje nam się (mimo drugiego dnia świąt) zjeść obiad. Po zjeździe z autostrady im dalej, tym jazda idzie bardziej opornie. I coraz ciemniej, i droga coraz gorsza. Z radością witamy Mostowice – naszą feryjną metę.
Mostowice
Mostowice to stara łańcuchowa wieś położona między Górami Bystrzyckimi i Orlickimi. Leży nad malowniczą graniczną rzeką Dzika Orlicą – dopływem Łaby. Do II wojny światowej była największą wsią regionu – funkcjonował tu niegdyś młyn wodny, browar, gorzelnia, tartak, wytwórnia zabawek i zapałek, a nawet jedyna w Prusach szlifiernia kamieni ozdobnych!. Tuż za mostem granicznym pyszniła się pokaźna gospoda z kilkudziesięcioma miejscami noclegowymi. Teraz trudno w to uwierzyć. Według naszego gospodarza obecnie w Mostowicach mieszka tylko … siedmiu stałych mieszkańców, a po dawnej gospodzie została tylko rzucająca się w oczy ruina.
Obecnie jedynym świadkiem dawnej świetności Mostowic jest późnobarokowy kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Świątynia powstała pod koniec XVIII w. Z tego samego okresu pochodzi też obraz w ołtarzu głównym i stojąca przed wejściem rzeźba św. Jana Nepomucena. Kiedyś na tyłach kościoła znajdował się – jak nam się wydaje – niemiecki cmentarz. Obecnie większość nagrobków jest poniszczona i ustawiona pod rozsypującym się kamiennym murkiem. Spod śniegu i trawy wystają dawne niemieckie napisy. Jak się ogląda to miejsce, ma się ciarki na plecach.
Mieszkamy w apartamentach Dzika Orlica. Nasze lokum jest miłe, ciepłe i czyste, ale niezbyt duże, co wymaga od nas doskonałej organizacji przy rozpakowywaniu. Domek jest miło usytułowany tuż przy granicznej rzece Dzika Orlica. Do Czech mamy rzut beretem – pieszo 2 minuty do granicznego mostu. Jedyny minus tej lokalizacji to zasięg komórkowy – dociera tutaj tylko czeski sygnał, więc chcąc nie chcąc, funkcjonujemy na roamingu.
Nasz czas: Rzeszów-Mostowice, 10:00-16:30, ok. 500 km