Escher in het Paleis
Co powiecie na wizytę w muzeum Mauritsa Eschera, jednego z najsłynniejszych holenderskich grafików, eksperymentującego ze złudzeniami optycznymi, zafascynowanego naturą i matematyką? Propozycja brzmi jako niezbyt odpowiednia dla dzieci? Jest wręcz przeciwnie! W Muzeum Eschera młodzi koneserzy sztuki na interaktywnych ekranach sami mogą tworzyć wzory inspirowane sztuką tego artysty. A jego prace są zaproszeniem do magicznego świata fantazji, fascynującego dla odbiorców w każdym wieku!
28 kwietnia 2019
Informacje praktyczne
Wstęp do Escher in het Paleis (to pełna nazwa muzeum) kosztuje 10 euro za osobę dorosłą i 6,5 euro za dziecko w wieku 6-15 lat. My skorzystaliśmy z biletu rodzinnego za 26,5 euro dla dwóch osób dorosłych i dwojga dzieci w wieku 6-15 lat (Grześ załapał się w gratisie ;-)). W muzeum można bezpłatnie otrzymać dwustronną kartę do muzealnej gry – questa. Dostępna jest holenderska i angielska wersja językowa. Chłopcy szybko łapią questowego bakcyla i szukają wśród prac Eschera tych, które znajdują się w zadaniach. Za wypełnienie całości dostają na koniec drobną pamiątkę – naklejki z Escherowskimi wzorami – to świetny sposób na zaangażowanie starszych dzieci. Jednak największe atrakcje kryje najwyższa kondygnacja muzeum – zresztą poczytajcie dalej, sami się przekonacie!
Escher in Het Paleis – Muzeum Eschera
Muzeum mieści się w dawnym pałacu zimowym królowej Emmy, małżonki króla Wilhelma. Budynek został zbudowany w XVIII w. przez wpływowego holenderskiego finansistę. W eleganckiej kamienicy nocował w 1811 r. nawet sam Napoleon. Pałac został kupiony przez królową Emmę pod koniec XIX w. W 1991 r. królowa Beatrycze odsprzedała budynek miastu, z tym zastrzeżeniem jednak, że jego wnętrza będą wykorzystywane na cele kulturalne. Od 2002 r. w pałacu mieści się stała wystawa retrospektywna Mauritsa Cornelisa Eschera – jednego z najsłynniejszych grafików świata.
Zanim zanurzymy się w fantastyczny świat prac Eschera, nasz wzrok na pewno przyciągną niezwykle oryginalne ogromne kryształowe żyrandole – a to w kształcie parasolki, a to wiolonczeli, książki czy butelki, a to wiszącego pod sufitem człowieka. To efekt pracy współczesnego holenderskiego artysty Hansa van Bentema. Koniecznie zwróćcie na nie uwagę!
Zwiedzanie wystawy zaczynamy od najniższej kondygnacji, potem wspinamy się coraz wyżej. Najpierw możemy oglądać wczesne prace Eschera. To właśnie w nich szczególnie widać inspirację pięknem przyrody Włoch, w których Escher mieszkał przez kilkanaście lat swego życia. Tablice informacyjne w kolejnych salach dostarczają nam coraz więcej wiadomości na temat twórczości Eschera. Zwracamy uwagę na motywy przyrodnicze – ryby, ptaki, owady, płazy w niespotykanych odsłonach pojawiają się na grafikach! Czytamy też o eksperymentach Eschera z perspektywą – oglądając jego prace, często ma się wrażenie, jakby oglądało się obiekty z lotu ptaka albo odwrotnie – jakbyśmy patrzyli z perspektywy żaby.
Artysta fascynował się też lustrzanymi odbiciami, m.in.stworzył autoportret jako odbicie w lustrzanej kuli trzymanej w ręce. Bawił się też iluzją, tworząc niemożliwe w rzeczywistości formy. Bardzo spodobało nam się określenie takich prac jako mindscapes, w porównaniu, do landscapes z pierwszego okresu twórczości.
Podobno fascynacja Eschera klatkami schodowymi, które na jego pracach przybierają wręcz fantastyczne i nieprawdopodobne formy, wzięła się z… młodzieńczej nudy na lekcjach! W szkole Escher ponoć okrutnie się nudził i uciekał we własne fantazje, dla których inspiracją była m.in. szkolna klatka schodowa! Problemy ze skupieniem się na lekcjach często widać idą w parze z nieprzeciętną kreatywnością – tak właśnie było u Eschera!
Jednym ze znaków rozpoznawczych artysty są też metamorfozy i cykle, które powiązane są z tematyką nieskończoności czasu i przestrzeni. Kolejne prace o tytułach Metamorphosis miały po kilka metrów długości i całe były powracającym do punktu wyjścia cyklem zmian w charakterystycznych dla artysty wzorach z motywami przyrodniczymi. To jakby cały narracje zamknięte w artystycznej formie.
Muzeum Eschera to nie tylko wystawa, ale też interaktywne doświadczenie.
Wędrówka przez kolejne sale na pierwszej i drugiej kondygnacji pałacu jest podróżą przez kolejne etapy twórczości Eschera. Na najwyższym piętrze jesteśmy już nie tylko odbiorcami sztuki,lecz także mamy możliwość bezpośrednio jej doświadczyć różnymi zmysłami. Między innymi możemy wziąć do ręki lustrzaną kulę i obejrzeć siebie i otoczenie z tej niecodziennej perspektywy. Jest też możliwość zrobienia i wydrukowania zdjęcia z pokoju Amesa, ale z pokojem Amesa (optyczną iluzją, w której można stać się olbrzymem lub liliputem – w zależności od tego, w którym miejscu staniemy) zapoznawaliśmy się bliżej dwa dni wcześniej w Wieży Tysiąclecia w Magdeburgu (nasza relacja tutaj).
W sali multimedialnej dwuwymiarowa prezentacja filmowa wyświetlana na trzech ścianach przez pięć projektorów pozwala nam doświadczyć wielu iluzji i zagłębić się w fantastycznych światach. Nawet Grześ z zapartym tchem ogląda ten pokaz, mówiąc co chwilę „lecimy”, bo rzeczywiście można poczuć się jak w locie przez niemożliwe formy i światy.
Ale najlepsze jeszcze przed nami. W kolejnej sali sami możemy tworzyć własne geometrycznie powtarzalne wzory i kompozycje przy pomocy dużego ekranu dotykowego. Efekty końcowe nie giną w cyfrowej pustce, bo możemy je sobie wysłać e-mailem! Jaka to cudowna pamiątka! Na tym jednak nie koniec. Na innych ekranach można samemu pobawić się w tworzenie niemożliwych geometrycznych kształtów i konstrukcji wzorowanych na dziełach Eschera lub zbudować je z magnetycznych klocków i ustawić w taki sposób, by w lustrze ukazał się zamierzony iluzoryczny kształt! Oj, ciężko wyciągnąć stąd chłopców!!!
A to efekt pracy Grześka:)
Na deser zostaje nam jeszcze wizyta w sklepie z pamiątkami, związanymi z grafikami Eschera. Motywy graficzne, zaczerpnięte z twórczości artysty, możemy zabrać do domu na koszulkach, kartkach pocztowych, reprodukcjach i na dziesiątki innych sposobów. Ostatecznie kupujemy podstawki pod napoje, ale wybór był trudny!
Aleja ambasad – Lange Voorhout
W drodze powrotnej omijamy już serce haskiej starówki, kierując się prosto w stronę naszego samochodu. Najkrótsza, a jednocześnie bardzo przyjemna trasa, prowadzi wprost spod budynku Muzeum Eschera przez pięknie obsadzoną drzewami aleję Lange Voorhout. Tą reprezentacyjną ulicą przez kilka wieków przechadzali się bywalcy haskich salonów. Obecnie część dawnych patrycjuszowskich kamienic jest siedzibą ambasad. Ostatnie kilkaset metrów idziemy przez okolice ulic Noordeinde i Molenstraase. Ulice te są pełne galerii sztuki, sklepów z antykami i butików najlepszych marek świata. Trochę przypomina nam się spacer po Zurychu (Zurych z dziećmi – nasza relacja tutaj), tylko na budynkach powiewają flagi holenderskie, a nad głowami wiszą latarnie w kształcie królewskich koron.
Jeśli chcielibyście poczytać więcej o zabytkach Hagi, odsyłamy do wpisu, w którym opisujemy rodzinny spacer po tym administracyjnym sercu Holandii (relacja tutaj).