Poznań, 2006.11-12

Pretekstem do rodzinnego zwiedzania Poznania była konferencja R. organizowana w tym właśnie mieście. Uznaliśmy, że oto nadarza się świetna okazja na wycieczkę: po pierwsze: nie znaliśmy jeszcze dokładnie Poznania (a wiedzieliśmy, że jest piękny), a po drugie: chcieliśmy wykorzystać ostatnie miesiące, w których Tymo jeździ w wózku i na spacerach zasypia – wbrew pozorom w pierwszym roku życia dziecko jest bardzo wdzięcznym towarzyszem wędrówki: można z nim oglądać, na co tylko przyjdzie ochota, a pociecha nie marudzi (hmm, z reguły …), nie neguje rodzicielskich planów, nie ma jeszcze kłopotów z karmieniem. Wyjazd był bardzo udany – udało nam się złapać przepiękne wczesnozimowe słońce i magiczną atmosferę.

30 listopada, czwartek

Ok. 6 stopni, mżawka i mgła, ale po południu mamy już słońce!

Warszawa-Poznań (5:50-10:20)

Mimo że wyruszamy raniutko, wyjazd z Warszawy jest koszmarny: ciemno i dżdżysto, duży ruch na drodze i nasza upiorna tłusta plama na szybie (…która nie chce się niczym zmyć…). Pełno tirów i różnych dziwnych „mechanizmów” typu pilotowana kolumna pojazdów wiozących wielkie metalowe konstrukcje i jadących pod prąd przez rondo.

Po zjeździe na Piątek robi się pusto, choć droga wąska.

Końcowe 160 km to nareszcie luksus (szkoda, że dość drogi…) – autostradą kilometry uciekają nie wiadomo kiedy.

Tymo zachowuje się super, najpierw śpi, a potem aż przez półtorej godziny się bawi. Problemy mamy tylko z jego rozpraszaniem się przy jedzeniu.

Zaraz po przyjeździe szybko rozpakowujemy się w wygodnym lokum – wynajęliśmy małą kawalerkę w nowym bloku, niedaleko miejsca konferencji R.

Po południu R. przypomina sobie, po co tu przyjechał, czyli udaje się na konferencję, a w tym czasie M. z T. bawią się w domu.

Wieczorem udaje się nam jeszcze całą trójką wyrwać na szybki spacer po poznańskiej starówce. Oglądamy ładnie podświetlony, obszerny rynek z przepięknym renesansowym ratuszem (b. ładna iluminacja), wąskimi kamieniczkami – domami budniczych, fontannami w czterech rogach i słynną figurą Bamberki. Poznań od pierwszego spaceru robi na nas bardzo dobre wrażenie – zabytkowe centrum jest ładnie odnowione, zadbane i bardzo atrakcyjne turystycznie.

Powitanie z Poznaniem

Powitanie z Poznaniem

Nasze lokum

Nasze lokum

 1 grudnia, piątek

Ok. 7 stopni i piękne słońce

Przedpołudnie R. spędza na konferencji, a M. z T. bawią się w domu. Po powrocie R. jemy szybko obiad i w drogę!

Spacer Centrum – Targi Poznańskie – Park Wilsona obfituje w atrakcje turystyczne. Oglądamy imponującą bryłę zamku, stylowe budynki uniwersyteckie: Colegium Maius i Colegium Minus, Teatr Wielki, Plac Mickiewicza z pomnikami samego wieszcza i ofiar czerwca 1956, Filharmonię. Wejście na teren Targów Poznańskich i słynne „szklane domy” w dzisiejszych czasach nie robią już tak dużego wrażenia (przydałby się remont?), ale dobrze je zobaczyć na własne oczy. Spacer kończymy w Parku Wilsona z amfiteatrem, dużą palmiarnią, stawami i alpinarium.

Wracając, wymieniamy wrażenia: Poznań to atrakcyjne miasto o wielkomiejskim charakterze. Przejezdny widzi dużo okazałych, poodnawianych budynków. Poza starówką toczy się normalne miejskie życie, z całym dobrodziejstwem inwentarza (korki itp.). Przez chwilę chcemy porównać Poznań do jakiegoś znanego nam miasta, ale po namyśle stwierdzamy, że ma on swoją niepowtarzalną atmosferę.

Zadziwiają nas dziwnie zsynchronizowane światła – przez jedną ulicę musimy przechodzić aż na cztery raty!

Tymo wszystkie atrakcje przesypia. Jest nieświadomy nawet tego, że jego pojazd znów łapie gumę (mimo że był wulkanizowany dwa dni przed wyjazdem). A my jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się choć na chwilę przełamać rutynę i wyrwać z domu.

Zamek

Zamek

Colegium Maius

Colegium Maius

Colegium Minus

Colegium Minus

Teatr Wielki zw. Operą

Teatr Wielki zw. Operą

Akademia Muzyczna

Akademia Muzyczna

My spacerujemy, Tymuś śpi

My spacerujemy, Tymuś śpi

Targi Poznańskie

Targi Poznańskie

Palmiarnia w Parku Wilsona

Palmiarnia w Parku Wilsona

 2 grudnia, sobota

Słońce, ale powietrze już zimowe, ok. 4 stopni

Nareszcie od początku do końca razem spędzony dzień, bez żadnych konferencji.

Rano wybieramy się na spacer nad Jezioro Malta przez Ostrów Tumski

Chcemy wyjść wcześniej, ale rano zaspaliśmy do 7:30, a potem w TV był półfinał MŚ w siatkówce (wygrany mecz z Bułgarią), więc nad Jezioro Malta pędzimy prawie biegiem, naiwnie sądząc, że o 10:00 będzie uruchomiona fontanna (no co, tak zapewniał przewodnik…). Oczywiście na miejscu okazuje się, że w zimowych porach roku  tego typu atrakcje są nieczynne. Mimo to i tak spacer nad Maltą sprawia nam wiele radości. Okolica jest bardzo malownicza: dookoła tereny rekreacyjne, ścieżki rowerowe, stok narciarski, lodowisko, kolejka wąskotorowa. Zwracamy uwagę na tor regatowy wioślarzy na jeziorze, obserwujemy chwilę trenujących kajakarzy i kanadyjkarzy (… ale niewygodnie!).

W drodze powrotnej zahaczamy o Ostrów Tumski otoczony wodami Warty i Cybiny. Na brzegach widać pozostałości śluzy i umocnień. Na wyspie oglądamy niezwykle imponującą Katedrę Piotra i Pawła (w środku kilkanaście kaplic; kryptę z grobami pierwszych władców Polski można zwiedzać tylko z przewodnikiem – my nie mogliśmy, bo organista hukiem organów obudził nam Tyma), Pałac Arcybiskupi oraz Akademię Lubrańskiego z pomnikiem Jana Kochanowskiego przed nią.

Wracamy przez rynek ulicą Żydowską, po drodze odnajdujemy budynek synagogi. Na rynku pstrykamy jeszcze kilka zdjęć w słońcu i wracamy do domu.

Na obiad zamawiamy pizzę na telefon – ale wygoda z małym dzieckiem! Tymo trochę poszalał, więc wybieramy się na kolejny spacer: do Parku Cytadela.

Po drodze oglądamy przestronny Plac Wolności, Muzeum Narodowe, Bazar, Bibliotekę Raczyńskich i Teatr Ósmego Dnia. Do parku idziemy dalej Alejami Marcinkowskiego i przez Wzgórze Św. Wojciecha: znajdujemy kościoły Św. Wojciecha i Św. Józefa, Pomnik Armii Poznań i Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan.

Na teren Parku Cytadela wchodzimy stromym zboczem wzgórza pomiędzy cmentarzami (gł. wojskowymi). Obok Muzeum Uzbrojenia wypatrujemy niewielką plenerową ekspozycję czołgów i samolotów – spodobałoby się Tymowi, gdyby był większy. Największe wrażenie robi na nas jednak plenerowa kompozycja „Nierozpoznani” autorstwa Abakanowicz – 112 postaci odlanych z żeliwa skłania do chwili refleksji.

Wracamy przez rynek, gdzie robimy ostatnie zdjęcia i kupujemy obowiązkowe rogale marcińskie na dzisiejszą kolację – mniam! Na pożegnanie oglądamy też ciekawie zaprojektowane, budowane właśnie Centrum Kulturalno-Handlowe Stary Browar.

Jezioro Malta z torem regatowym

Jezioro Malta z torem regatowym

A ciuchcią pojedziemy, jak Tymuś podrośnie

A ciuchcią pojedziemy, jak Tymuś podrośnie

Katedra św.św. Piotra i Pawła

Katedra św.św. Piotra i Pawła

Psałteria i Kościół NMP in Summo

Psałteria i Kościół NMP in Summo

Poznański rynek

Poznański rynek

Rynek i domy budniczych

Rynek i domy budniczych

Fontanna Neptuna

Fontanna Neptuna

Arkadia

Arkadia

Biblioteka Raczyńskich

Biblioteka Raczyńskich

'Nierozpoznani' Abakanowicz

'Nierozpoznani’ Abakanowicz

'Stary Browar'

'Stary Browar’

I tak kończy się nasz weekendowy wypad do Poznania. Nam dostarczył mnóstwa miejskich wrażeń, a Tymo, zapytany o wrażenia, na pewno odpowiedziałby: „świetnie mi się spało” – w ramionach Morfeusza spędził wszystkie nasze spacery🙂