Prater – park rozrywki w Wiedniu

Prater nieodłącznie kojarzy się z Wiedniem, a ogromny diabelski młyn jest jednym z symboli miasta. Wizyta w tym wyjątkowym parku rozrywki to obowiązkowy punkt programu zwiedzania stolicy Austrii nie tylko dla rodzin z dziećmi. Prater to jednak nie tylko niezliczona ilość lunaparkowych atrakcji. To także otaczające go zielone tereny z infrastrukturą sportową służącą mieszkańcom Wiednia i, może przed wszystkim, tradycja sięgająca korzeniami 1766 r.  – to właśnie wtedy dawne tereny łowieckie Habsburgów zostały udostępnione mieszkańcom Wiednia.

Cały obszar Prateru jest stale otwarty dla odwiedzających, a wstęp na jego teren jest bezpłatny. Płacimy tylko za wejście do poszczególnych atrakcji i dzięki temu nawet w szczycie sezonu nie ma tutaj kolejek. Wiedeński park rozrywki odwiedziliśmy z trójką dzieci w wieku od 5 do 13 lat w sierpniu 2019 r. Zapraszamy na relację z naszej parogodzinnej wizyty na Praterze!

Prater – wyjątkowy rodzinny park rozrywki i jeden z symboli Wiednia

19.08.2019

Krótka historia Prateru

Sam Prater to tak naprawdę nie samo wesołe miasteczko, lecz ogromny park miejski rozciągający się między Dunajem i Kanałem Dunajskim. Te dawne tereny łowieckie Habsburgów zostały w 1766 r. udostępnione mieszkańcom Wiednia przez cesarza Józefa II jako publiczne miejsce odpoczynku. Obecnie Prater jest częścią jednej z głównych wiedeńskich dzielnic – Leopoldstadt. Przez lata tereny zielone zostały nieco ograniczone przez budowę kolejnych dróg, stacji metra czy autostrady, nadal jednak znajdziemy tu wiele obiektów sportowych i rekreacyjnych, jak stadion  czy otwarte baseny. Sam park rozrywki to więc tylko jedna z wielu atrakcji Prateru, chociaż niewątpliwie najbardziej znana.

Riesenrad – chyba najsłynniejszy diabelski młyn w Europie – został zbudowany jeszcze w XIX w. i jest jednym z najstarszych tego typu obiektów na świecie. Został otwarty w 1897 r. z okazji jubileuszu cesarza Franciszka Józefa. Podczas wojny konstrukcja poważnie ucierpiała. Fakt, że rekonstrukcji diabelskiego młyna podjęto się w tym samym czasie co odbudowy wiedeńskiej katedry, pokazuje, jak Riesenrad  jest ważny dla mieszkańców Wiednia – to w końcu jeden z symboli miasta!

Został zbudowany w 1897 r. – to jeden z najstarszych diabelskich młynów na świecie.

Mimo że dzisiaj na Praterze roi się od rollercoasterów czy nowoczesnych  karuzel dostarczających sporej dawki adrenaliny, to jednak na całym terenie lunaparku cały czas bardzo widoczna jest dbałość o tradycję. Na alejkach znajdziemy figury stylizowane na XIX-wiecznych wiedeńczyków, a jedna z najnowszych atrakcji parku – Prater Turm, zbudowana w 2010 r., wygląda tak, jakby została żywcem przeniesiona z poprzedniej epoki. Ta dbałość o tradycję to zdecydowanie wyróżnik Prateru spośród innych znanych nam parków rozrywki.

Niedaleko karuzeli Prater Turm spotykamy wiedeńczyków z innej epoki

Grześ próbuje zidentyfikować, co to takiego leży na ziemi

W tym budynku mieści się gabinet figur woskowych.

Na każdym kroku kuszą nowe atrakcje.

Informacje praktyczne

Na obrzeżach Prateru można znaleźć kilka parkingów. Na większości z nich za postój zapłacimy ok. 2 euro za godzinę. My wybraliśmy Garage Prater przy Ausstelungstrasse, chyba najlepiej położony (bardzo blisko słynnego diabelskiego młyna).

Skoro już o pieniądzach mowa, to trzeba wspomnieć o drugim (poza pielęgnowaniem tradycji) wyróżniku Prateru. Samo wejście do parku rozrywki nic nie kosztuje. To całkowicie otwarty teren, po którym można spacerować do woli, nawet jak z niczego nie będziemy korzystać. A co z atrakcjami? Też są dostępne za darmo? Niestety nie. Każda karuzela czy rollercoaster ma swoją własną kasę, gdzie musimy zapłacić za wstęp.

Za najlepsze atrakcje, zwykle te bardziej popularne lub mocniej podnoszące poziom adrenaliny we krwi, zapłacimy 5 euro za osobę . Na atrakcje mniejszego kalibru (np. te typowo dziecięce) obowiązują niższe ceny ( 2-3 euro za osobę). Generalnie rzecz biorąc, średnia cena atrakcji na Praterze to 4 euro za osobę (ceny z 2019 r.).  Wyjątkiem jest spektakularna dwuosobowa wyrzutnia (15 euro) oraz słynny diabelski młyn Riesenrad (12 euro).

Nasza rada: jeżeli planujecie wizytę na Praterze, to załóżcie sobie z góry, ile pieniędzy planujecie wydać na wszystkie atrakcje, a potem ściśle się trzymajcie wyznaczonego limitu. Nam się udało zmieścić w założonym budżecie, który był zresztą znacząco mniejszy niż koszt jednodniowego wejścia do Europa-Parku w niemieckim Rust (nasza relacja z dwukrotnych odwiedzin w tym przepięknym tematycznym parku rozrywki tutaj). Bez takiego planu można Prater opuścić z zupełnie pustym portfelem – pieniądze uciekają z niego szybkością pędzącego rollercoastera!

Na terenie można znaleźć wiele różnych punktów gastronomicznych – od budek z lodami czy hamburgerami przez knajpki ze stolikami na tarasach po ekskluzywne restauracje. Ceny oczywiście też są zróżnicowane, nam udało się zamknąć w kwocie 50 euro za obiad dla pięcioosobowej rodziny w lokalu ze średniej półki.

Nieprzyjemnym zaskoczeniem były dla nas płatne toalety. Wyjątek stanowiły te na terenie diabelskiego młyna czy restauracji, ale tam, jak wiadomo, nie wchodzi się za darmo 😉

Prater – wchodzimy!

Rozpoczynamy polowanie na najciekawsze atrakcje Prateru!

Prater – jakie atrakcje wybrać

Diabelskie młyny, na czele z najstarszym i najsłynniejszym Riesenrad, karuzele łańcuchowe, kolejki górskie, domy strachów, autodromy, gabinet figur woskowych, atrakcje zapewniające maksymalną dawkę adrenaliny, a może małe karuzele dla maluchów? Spośród 250 atrakcji każdy wybierze coś dla siebie.  Poniżej opisujemy te, które wypróbowaliśmy na sobie, ale nie wyczerpuje to absolutnie listy dostępnych na Praterze rozrywek. Jeśli przyjedziemy tu po raz kolejny, na pewno spróbujemy czegoś innego.

Klasyka

Wiener Riesenrad – symbol Prateru, jeden z symboli Wiednia, jedna z najstarszych tego typu konstrukcji na świecie. Nie znajdziecie tu dużej dawki adrenaliny, bo konstrukcja obraca się bardzo powoli. Przejażdżka na najsłynniejszym diabelskim młynie ma jednak duży walor sentymentalny – możemy poczuć się jak wiedeńczycy z okresu belle époque. Z wysokości 65 m rozciąga się piękny panoramiczny widok na miasto. Podobno niezapomnianych wrażeń dostarcza przejażdżka w nocy. Przejażdżkę Wiener Riesenrad odbyliśmy wszyscy w ramach Karty Dolnej Austrii (Niederösterreich Card).

Wiener Riesenrad to jeden z symboli Wiednia.

Przed wejściem w gondolkach urządzono ciekawe ekspozycje.

Makieta Wiener Riesenrad z czasów przed II wojną światową – miał wtedy dwa razy więcej gondolek.

Trafiamy również na makietę… Odsieczy Wiedeńskiej!

Jan Sobieski zajmuje zasłużone miejsce.

W jednej z 15 gondolek wiedeńskiego diabelskiego młyna.

Koło kręci się bardzo wolno, dzięki czemu niespiesznie możemy delektować się widokami z lotu ptaka.

Świetnie widać z góry wieże katedry św. Szczepana.

Z drugiej strony towarzyszą nam widoki na bardziej nowoczesny Wiedeń.

Prater Turm – najwyższa łańcuchowa karuzela na świecie (rekord w 2010 r. wpisany do księgi rekordów Guinessa)! Oferuje wspaniały widok na Wiedeń z wysokości 117 m. Krzesełka kręcą się dosyć łagodnie, są godne polecenia nawet dla osób, które nie lubią szybkich karuzel, jedyny warunek: brak dużego lęku wysokości. Wstęp dla dzieci od 7 lat, Grzesiek więc się nie załapał – jechaliśmy w dwóch dwójkach, na zmianę. Jeśli nie chcecie wydawać pieniędzy na dużo droższy Wiener Riesenrad, Prater Turm jest dobrą alternatywą – widoki są równie szerokie. Niestety, na karuzelę ze względów bezpieczeństwa nie można zabrać aparatów fotograficznych.

Tego nie można przegapić! Prater Turm to najwyższa na świecie karuzela łańcuchowa!

Blumenrad – kolejny diabelski młyn, mniejszy od sławnego przodka, ale bardzo atrakcyjny wizualnie (przez nas nie testowany).

Blumenrad to znacznie młodszy, ale jakże piękny młyn diabelski!

Dla śmiałków

Booster – już z daleka widać dwa ogromne ramiona, zataczające gigantyczne koła ze śmiałkami siedzącymi na ich końcach. Widoki na Wiedeń z każdej perspektywy, także tej do góry nogami! Duże przeciążenia, prędkość do 100 km/h. Na górze karuzela zwalnia, pozwalając na spokojne podziwianie panoramy miasta. Ale tylko na chwilę, potem emocje zaczynają się od nowa! Na przejażdżkę zdecydowali się M. z T.

Discovery Revolution – przypomina ogromną huśtawę, tylko tu siedzimy w kręcącym się kole umocowanym na końcach ogromnego ramienia, które zatacza pełne okrążenia. Kilkakrotnie zawisamy głową do dołu! Zastrzyk adrenaliny gwarantowany – M. i T. sprawdzili to na własnej skórze!

Schwarze Mamba – śmiałkowie siedzą na długim ramieniu tytułowej Czarnej Mamby. Duża prędkość plus nieprzewidywalne ruchy gwarantują solidny zastrzyk adrenaliny. R. przejażdżka podobała się tak bardzo, że zaraz po jej zakończeniu namówił na to szaleństwo M., a sam został z młodszymi chłopcami. Tymo jechał razy dwa. Rzeczywiście wrażanie pierwsza klasa, ale tylko dla osób lubiących najbardziej szalone atrakcje.

Po zajęciu miejsca w fotelach zastanawiamy się, czy na pewno dobrze zrobiliśmy… Tak!

Czarna Mamba to zdecydowanie atrakcja dla odważnych!

Volare, czyli latający rollercoaster. Przejażdżka ma imitować latanie, dlatego jedzie się w pozycji leżącej na brzuchu. Atrakcja raczej dla odważniejszych nastolatków i dorosłych. Volare testowali R. i T.

Rodzinne

Aqua Gaudi – wodny rollercoster dostępny dla dzieci od 6 lat/110 cm wzrostu, więc Grześ się załapał – przejechaliśmy się wszyscy. Łódeczki stylizowane na wydrążone pnie drzew, na koniec pięciominutowej przejażdżki rozpędzona łódka z głośnym pluskiem wpada do wody. Chlapie, ale tylko trochę 😉

Aqua Gaudi – wodny rollercoaster – zapewnia chwilę ochłody w gorące dni.

Chlapie, ale nie tak bardzo – nie będziecie cali mokrzy!

Sombrero – przejażdżka w meksykańskich wirujących kapeluszach to atrakcja dla całej rodziny! Świetny prowadzący, który dopytuje o imiona uczestników, a w trakcie jazdy wita każdego i wesoło komentuje przez głośniki, także po polsku (i w innych językach, zależnie od narodowości pasażerów). Wszystkim nam się podobało! Dla dzieci od 6 lat.

Wirujące kapelusze Sombrero to bardzo przyjemna rodzinna atrakcja.

Zajmujemy miejsca i w meksykańskich rytmach zaczynamy wirowanie!

Gheisterschloss – najstarszy nawiedzony dom na Praterze, otwarty już w 1955 r. Klasyka: jedziemy w ciemności i z różnych stron wyskakują na nas straszydła przy akompaniamencie przerażających dźwięków. Wyróżnikiem pałacu strachów jest ogromny gadający goryl przy wejściu – trudno go przeoczyć. Na przejażdżkę można zabrać nawet odważne starsze przedszkolaki – byle w towarzystwie osoby dorosłej. M. była z młodszymi chłopcami, którzy niespecjalnie dali się przestraszyć.

Gheisterschloss – najstarszy nawiedzony dom na Praterze.

Breakdance – karuzela, która obraca nami w różne strony w rytm energetycznych hitów. Przejażdżka jest dość szalona. Limit wieku to 6 lat, ale dzieciaki muszą lubić takie atrakcje.

Breakdance to rodzinna atrakcja, zapewniająca mocne wrażenia!

Wilden Maus – prawdziwie rodzinny rollercoaster. Mimo że z atrakcji mogą skorzystać dzieci już od 6. roku życia, to wrażenia z jazdy są naprawdę niezłe! R. z chłopakami potwierdzają!

Kolejka Wilden Maus bardzo przypadła do gustu naszym chłopakom.

Turbo Autodrom – tutaj można zupełnie bezkarnie jeździć pod prąd i wjeżdżać w innych. I to nawet bez prawa jazdy! Atrakcja płatna nie od osoby, lecz samochodzika (3 euro) – można wsiąść razem z młodszym dzieckiem.

Turbo Autodrom. Kto najbardziej w Grzesia wjeżdżał – bracia!

Do samochodzika można wsiąść razem z dzieckiem.

Dla maluchów

Paris Stockautobahn – nawet najmłodsi mogą poczuć się jak na autostradzie w Paryżu! Dzieci jadą tu samodzielnie, muszą tylko wybrać pojazd – straż pożarną, ambulans, a może terenowy jeep? Grześ testował i bardzo mu się podobało. Atrakcja dla przedszkolaków.

Paris Stockautobahn – nawet maluchy mogą tu jeździć po paryskiej autostradzie!

Jedyny problem to który pojazd wybrać!

Lollipop – skacząca wieża, dziecięca wersja wieży swobodnego spadania. Całkiem fajna (M., która była z Grzesiem, potwierdza!). Dla dzieci od 5 lat, maluchom do 7 lat w przejażdżce musi towarzyszyć osoba dorosła.

Eisberg – wycieczka w krainę lodu, do polecenia nawet z przedszkolakiem. Jadąc wagonikiem, możemy zobaczyć foki, niedźwiedzia polarnego, a nawet zanurkować na dno oceanu. Atrakcja posiada elementy interaktywne – w wagonikach znajdują się aparaty fotograficzne, którymi trzeba celować w świecące punkty. Jeśli trafimy, światełka zgasną. Bilety kosztują 3,50 euro, dzieci poniżej 110 cm wchodzą za darmo w towarzystwie osoby dorosłej. Przyjemna przejażdżka za niewygórowaną cenę.