Najkrótsze dojście na Przysłop pod Baranią Górą. Bardzo przyjemna trasa z Pietroszonki, przysiółka Istebnej. Szlak nadaje się dla rodzin z dziećmi, chociaż zimą raczej nie da się go pokonać w całości sankami. Wąska ścieżka wydeptana w śniegu nadaje się za to na zjazdy jabłuszkowe! A piękna sceneria polan i zasypanych śniegiem drzew zachwyca nawet przy pochmurnej aurze.
1 stycznia 2019 r., Nowy Rok
Pochmurno z opadami marznącego deszczu i śniegu, ok. -1 st.
Szlak z Pietroszonki do schroniska PTTK Przysłop pod Baranią Górą zimą
Co prawda wczoraj był sylwester, więc ciężko było wstać, ale perspektywa długiego zimowego spaceru skutecznie wygnała nas z łóżek. Prognozy pogody są bezlitosne – od jutra silne śnieżyce i wiatr – jak nic nie uda się dojechać na Pietroszonkę. Trzeba iść dzisiaj i to tylko do schroniska, bo na Baraniej widoków i tak nie będzie, a w tych warunkach z dzieciakami nie da rady.
To było nasze marzenie, żeby podczas sylwestrowego pobytu w Istebnej powtórzyć naszą wycieczkę na Baranią Górę (relacja z tej trasy, którą przeszliśmy wiosną z niespełna rocznym Grzesiem w towarzystwie czterech zaprzyjaźnionych rodzin tutaj). Niestety nie trafił nam się nawet jeden pogodny dzień, więc plan zrealizowaliśmy połowicznie, docierając tylko do schroniska. W dzisiejszych warunkach pogodowych to i tak było dużym sukcesem, zwłaszcza że wędrowaliśmy w towarzystwie naszego czteroletniego Grzesia, który trasę pokonał na własnych nogach!
Dojazd na Pietroszonkę
Najpierw musimy dojechać na Pietroszonkę (na niektórych mapach nazywaną Pietraszonką). To niby tylko 6 kilometrów od naszego domku w Istebnej, ale przy w pełni zimowych warunkach nieco obawiamy się, czy bez problemu dojedziemy i czy znajdziemy w przysiółku jakieś miejsce do zaparkowania. Droga na szczęście jest dość dobrze odśnieżona i udaje nam się wjechać nawet bez zakładania łańcuchów. Pewne problemy mamy dopiero przy parkowaniu, ale z pomocą sympatycznego kierowcy i jego patentu z podłożeniem rozłożonego łańcucha pod koła udaje nam się zaparkować po lewej stronie drogi mniej więcej w środkowej części Pietroszonki.
Najkrótszy szlak na Przysłop pod Baranią Górą
Zielony szlak prowadzi drogą i skręca w lewo w las dopiero na końcu przysiółka – tam, gdzie w prawo zjeżdża się do chatki AKT na Pietraszonce. Z ostatniej chałupy pokrzykuje za nami facet: gdzie wy idziecie w taką pogodę
i jeszcze dzieci prowadzicie? – Spokojnie, my tylko do schroniska, nie na Baranią – uspokajamy go i idziemy dalej 😉
Początkowo zmagamy się z dosyć stromym podejściem przez sporą polanę. Pamiętamy, że były stąd piękne widoki, dzisiaj niestety musimy zadowolić się piękną zimą, bo idziemy we mgle i siąpi marznący deszcz. Grześ początkowo trochę marudzi, więc miejscami R. niesie go na barana.
Za rozstajem przez chwilę mamy nieco szerzej rozdeptaną ścieżkę, ale po chwili znowu wraca nasza urocza ścieżynka wijąca się przez las i polanki. Cały czas idziemy zielonym szlakiem, teraz już bez dużego nachylenia, nawet miejscami nieco w dół. Na całym szlaku spotykamy ledwie dwie osoby i to już blisko schroniska.
Schronisko PTTK Przysłop pod Baranią Górą
Kanciastą bryłę schroniska witamy z radością, trochę już zmoczeni przez zacinające krople deszczu. Jadalnia schroniska jeszcze pięknie ozdobiona po wczorajszej imprezie sylwestrowej w klimatach kosmicznych. Mamy wrażenie, że schronisko pod opieką obecnych gospodarzy pięknieje z roku na rok. Pojawił się między innymi kącik zabaw dla dzieci. Toalety lśnią czystością i nowością. Niezmiennie dobra jest schroniskowa kuchnia. Dzisiaj wszyscy pałaszujemy chętnie pomidorówkę, naleśniki i zestawy obiadowe z roladą wieprzową oraz fileta z frytkami. Zostalibyśmy dłużej, ale pora wracać, bo pogoda robi się coraz gorsza.
Powrót do Pietroszonki
Wracamy tą samą drogą. W drodze powrotnej chłopcy mogą większe odcinki pokonywać na jabłuszkach i sankach. Niestety aura jest jeszcze bardziej niesprzyjająca. Marznący deszcz pada coraz bardziej, a wiatr zacina prosto w twarz. Mimo to cieszy nas ten spacer w zimowej scenerii. Chłopaki standardowo przekopują zaspy jabłuszkami, a Grześ co chwilę z całym impetem wpada w śnieg. Im bliżej samochodu, tym mniej martwimy się mokrymi ubraniami, w końcu przyjechaliśmy tu po to, żeby dzieci zaznały prawdziwej zimy! Przy ruszaniu z parkingu znowu musimy użyć patentu z podłożeniem łańcuchów – sprawdza się świetnie!
Nasz czas: ok. 4 godziny z postojem w schronisku, dystans: 6 km (w obie strony), przewyższenie ok. 200 m
Wieczorne lenistwo
Zmęczeni, przemoczeni i trochę niedospani (bo oczywiście Grześ wcale nie pospał dłużej niż zwykle, mimo że zasnął znacznie później…) rezygnujemy dzisiejszego wieczora z jazdy na nartach. Rezygnację ułatwiają utrzymujące się opady deszczu. W takich warunkach nie chce się wychylać nosa z domu. Starsi chłopcy przez cały wyjazd czytają komiksy z Tytusem w roli głównej, a Grześ domaga się kolejnych przygód Basi (starszaki też chętnie ich słuchają:). Wieczór z książką po takim spacerze smakuje tym lepiej!