Południowy Schwarzwald – Jeziora Schluchsee i Titisee

Ostatniego dnia naszego pobytu w Schwarzwaldzie wracamy do południowej części regionu, jednak tym razem nie podążamy szlakiem najwyższych widokowych szczytów, tylko największych jezior – Schluchsee i Titisee. To pierwsze jest jeziorem zaporowym i stanowi największy schwarzwaldzki zbiornik wodny. To drugie ma pochodzenie polodowcowe i urokliwie chowa się wśród zielonych wzgórz. Położone przy jego brzegu Titisee-Neustadt i Hinterzarten to gwarne i pełne turystów kurorty-uzdrowiska. 

W obu jeziorach można się kąpać, ale brzegi nie wszędzie nadają się do kąpieli (np. nad jeziorem Titisee kąpieliska znajdziemy po północnej stronie) – najlepiej sprawdzić na mapie, gdzie wyznaczono miejsca do kąpieli. Osoby, które chcą uciec od gwaru kurortów, mogą wybrać kąpiel w znacznie mniejszym jeziorze Windgfäll-weiher, położonym nieco na północ od Schluchsee.

17 sierpnia 2017, czwartek

Częściowe zachmurzenie, ok. 23 stopni

Południowy Schwarzwald – jeziora Schluchsee i Titisee 

 

Po raz kolejny wybieramy się na południe Schwarzwaldu i po raz kolejny mamy podobne obserwacje na temat różnic między północą i południem Czarnego Lasu.

Południe słynie z najwyższych widokowych szczytów, z których niezalesionych wierzchołków rozciągają się spektakularne widoki. Są tu najbardziej znane schwarzwaldzkie jeziora. Te atrakcje jak magnes przyciągają turystów, stąd też trudniej tu o samotność na szlakach. Jednocześnie rzeźba terenu jest nieco inna. Mimo wyższej wysokości względnej częściej spotyka się tu szczytowe wypłaszczenia, przypominające nam nieco nasze Góry Izerskie.

Środkowy Schwarzwald nie może się pochwalić najwyższymi szczytami, a wierzchołki wzniesień najczęściej porasta las (na kilku szczytach podziwianie panoram umożliwiają wieże widokowe), jednak też jest tu bardzo malowniczo. To tu – jak nam się wydaje – bije serce Czarnego Lasu. Jadąc wąskimi lokalnymi dróżkami co chwilę spotyka się tradycyjne domy schwarzwaldzkie jakby żywcem wyjęte ze skansenu. Drogi są puste, uroczo wiją się przez leśne wzniesienia – to raj dla rowerzystów.

My dziś jedziemy na południe Schwarzwaldu. Naszym głównym celem są największe jeziora – chłopcy bardzo ucieszyli się perspektywą orzeźwiającej kąpieli. My z kolei liczymy na piękne widoki, urozmaicone taflami niebieskiej wody.

Zaczynamy od odwiedzenia jeziora Schluchsee. Kąpanie zostawiamy na później, teraz celujemy w najlepszy punkt widokowy na okolicę – wieżę widokową Riesenbühl  (1097 m n.p.m.). Wieża znajduje się na południe od miejscowości Schluchsee. Samochód można zostawić na leśnym parkingu. Na szczyt, na którym stoi wieża widokowa, można dojść leśną drogą, a potem – za znakami – ścieżką przyjemnie wijącą się wśród jeżyn i malin. Spacer w górę zajmuje ok. pół godziny i wymaga pokonania ok. 100 m przewyższenia. Wieża jest bardzo solidna. Pięknie stąd widać jezioro Schluchsee i okolicę. I przy wieży, i przy parkingu są przyjemne miejsca odpoczynku. Idealne miejsce na krótki spacer z dziećmi.

Samochód zostawiamy na leśnym parkingu na obrzeżach Schluchsee.

Nieopodal urządzono miłe miejsce odpoczynku.

Cel naszego spaceru wyłania się zza drzew.

Bzzzzzz!

Potem skręcamy w prawo w ścieżkę wprowadzającą na szczyt wzniesienia.

Drzew coraz mniej.

Wokół polne kwiaty, maliny i jeżyny.

Kto zmęczony, siada, kto nie – prosto na górę!

Ze ścieżki otwierają się urokliwe widoki na Schluchsee.

Wieża Riesenbühlturm – jesteśmy!

Konstrukcja zadziwia swoją solidnością.

Wszyscy dzielnie wchodzimy na górę.

…podziwiając coraz szersze widoki

Wieża rozsiadła się na wysokości 1097 m n.p.m.

Pięknie stąd widać Schluchsee.

To największy zbiornik wodny w Schwarzwaldzie.

Ściąga z panoramy – dla tych, którzy nie wiedzą, co widzą.

Na wieży podoba się i tym dużym, i tym małym!

Schwarzwaldzkie widoki chwytają za serce.

U podnóża wieży urządzono zadaszone miejsce odpoczynku.

Z racji pięknej pogody wybraliśmy kamienie.

Oststni rzut oka na wieżę Riesenbühl.

…i pora na dół.

Górna część ścieżki oferuje piękne widoki na jezioro.

Tu widoki się kończą – zaraz wkroczymy w las.

A w lesie – równie pięknie!

Sesja Rodzice by Tymo:)

Trasa naszego spaceru.

Na jezioro Schluchsee patrzyliśmy z góry, więc jezioro Titisee postanawiamy zobaczyć z perspektywy tafli jego wody😊 – wybieramy się na kąpielisko w znanym uzdrowisku Titisee-Neustadt. Na mapie sprawa wydawała się prosta, plaża z kąpieliskiem zaznaczona była na północno-zachodnim brzegu jeziora. Najpierw zajechaliśmy na parking położony obok miasta, ale daleko od jeziora, potem nawigacja zaprowadziła nas na parking dla… autobusów! Na szczęście w końcu zaufaliśmy naszym nosom geografów i przejechaliśmy przez miasto, kierując się w stronę brzegu jeziora. Tuż za parkiem zdrojowym zobaczyliśmy parking z napisem „Badestelle”, co niezmiernie nas ucieszyło!

Plaża w Titisee

Parking płatny 2 euro za pierwszą, kolejne 1 euro za kolejną godzinę płatny z góry w parkomacie. Nie ma zbyt wiele miejsca, ale nam się akurat trafiło i to w cieniu! Plaża jest bardzo przyjemna, zejście po drobnych kamyczkach, dno stopniowo zagłębia się w toń jeziora. Przy nabrzeżu jest obszerny, trawiasty teren do plażowania. Do tego sympatyczne, drewniane przebieralnie, toalety i stoisko z lodami i przekąskami. Obok wypożyczalnia sprzętu wodnego. Część terenu zagrodzona – budowane są jeszcze prysznice, więc będzie pełna kulturka ;-).

My oczywiście zaliczamy pobyt z przygodami. Jeszcze przed dotarciem na plażę Grześ tak się nam wyrywa do jeziora, że w końcu zalicza wywrotkę na betonowy chodnik i ponownie rozbija sobie oba kolana, które właśnie prawie się zagoiły od upadku w Allerheiligen. Jego krzyki słyszy chyba całe Titisee. Potem Sebusia boleśnie żądli osa. I jak tu się zrelaksować w takich okolicznościach przyrody? 😉

Jezioro Titisee – świetne miejsce na kąpiel!

Można brodzić nogami w chłodnej wodzie.

… a można kąpać się na całego!

Najpierw spacer górski, potem kąpiel – wymarzony wakacyjny dzień.

A na deser – oczywiście lody!

Bo strasznie tu fajnie!

Taki okaz grzyba mijamy po drodze do Kienbronn!

W końcu M. wyskoczyła, żeby utrwalić go na zdjęciu.

Jest zjawiskowy!

Sama kąpiel jest jednak bardzo przyjemna i sprawia starszym chłopcom (w tym R.) wiele frajdy. W tym czasie M. brodzi z Grzesiem przy brzegu, wrzucając kamyczki do wody i zajmując się tymi podobnymi maluchowo-jeziornymi atrakcjami. Nie chce nam się opuszczać Titisee, zwłaszcza, że mamy w perspektywie wieczorne pakowanie, skomplikowane przez dwa noclegi po drodze. Czy Wy też tak nie lubicie pakowania przed podróżą powrotną?

A wieczorem – pakujemy się do domu. Żeby tylko nie zapomnieć Grzesia!