Seekofel – graniowa ferrata w Dolomitach Lienzkich
Piękne graniowe przejście w bliskim sąsiedztwie Karlsbader Hütte, głównego schroniska Dolomitów Linezkich. Szlak pozwala poczuć prawdziwą atmosferę dolomitowych gór. Fantastycznie ukształtowane turnie, niesamowity warstwowy układ skał, a do tego szerokie widoki, nie tylko dookoła, lecz także bezpośrednio w dół ze szczytów Eggerturmu i Seekofla.
Ferrata na Seekofel nie pozwala się nudzić – zmieniają się widoki, zróżnicowany jest też sam jej przebieg. Trudności na trasie są umiarkowane, większe jedynie przy przejściu przez Eggerturm, jednak to miejsce można ominąć łatwiejszym trawersem.
Dla nieferratowców polecamy nawet samo podejście na punkt widokowy ponad schroniskiem Karlsbader Hütte albo dalej, na przełęcz Ödkarscharte i widokowy szczyt Teplitzer Spitze. Z Ödkarscharte można zejść też alternatywną drogą przez przełęcz Kerschbaumer Törl, co dodatkowo urozmaici trasę.
19 lipca 2019 r., piątek
Informacje praktyczne
Dojazd płatną drogą (8 euro) do dużego parkingu przed schroniskiem Dolomitenhütte na wysokości ok. 1600 m n.p.m. Asfaltową drogą pokonujemy prawie 1000 m przewyższenia w 15 minut. W porównaniu z drogą do parkingu przy Klammbrückl ta jest po prostu świetna – na całej długości jest asfalt.
Wchodzimy pod schronisko Karlsbader Hütte, a od niego kierujemy się na południe szlakiem na przełęcz Ödkarscharte, oznaczonym wyjątkowo, bo niebieskimi kółkami i plamami na skałach. Uwaga! Przy schronisku nie ma drogowskazu na ferratę (przynajmniej my nie zauważyliśmy). Trasa samej ferraty jest znakowana czerwonymi kropkami.
Stopień trudności. Ferrata Seekofel jest ciekawa i urozmaicona. Jej trasa cały czas trzyma się grani. Na początku i przed samym szczytem spotkacie spore odcinki prowadzące piarżystymi ścieżkami. Ferrata jest średnio trudna (B/C) – przez większość trasy trudności B, jedynie w kilku miejscach trzeba się bardziej nagłowić, gdzie postawić nogę (B/C). Najwięcej trudności sprawia wejście na szczyt Eggerturmu (mocne C, bardzo stromo w górę bez klamer, czasami tarciowe wspinanie), ale można ominąć ten odcinek łatwiejszym ferratowym trawersem (B/C) – gdy będziemy szli na Seekofel, łatwiejszy wariant to prawe odgałęzienie, trudniejszy, przez szczyt Eggerturmu – lewe (uwaga, na schemacie ferraty można zrozumieć, że jest zupełnie odwrotnie!).
Dojście na przełęcz to ścieżka w żywym piargu – jesteśmy przecież w dolomitowych górach 🙂 Łatwo tu o poślizgnięcie, na tym odcinku bardzo przydadzą się kijki (na czas pokonywania ferraty można je przytroczyć do plecaka lub zostawić na przełęczy – zabierzemy je w drodze powrotnej).
Z parkingu przy Dolomitenhütte do schroniska Karlsbader Hütte
Po przejechaniu płatną drogą zostawiamy samochód na parkingu przy Dolomitenhütte (1616 m n.p.m.). Schronisko jest bardzo malowniczo położone na wysokim tarasie skalnym – trochę przypomina nam nasz Szczeliniec. W okolicy schroniska znajduje się park wspinaczkowy.
Ruszamy żwirową drogą w górę doliny. Po chwili po prawej stronie mijamy szałas i uroczą kapliczkę z dzwonnicą. Za polaną z kapliczką, tuż przy szlaku, znajduje się skała z tablicami upamiętniającymi ludzi, którzy zginęli w górach.
Po krótkim czasie od drogi odgałęzia się w prawo znakowana ścieżka do schroniska – do Karlsbader Hütte można dojść albo drogą, albo czterema skrótami ścinającymi jej serpentyny. Ze względu na oszczędność czasu wybieramy wejście ścieżką – jest dość wygodna.
Gdy wychodzimy poza górną granicę lasu, zaczynają nam towarzyszyć obłędne widoki na otaczające dolinę szczyty Dolomitów Lienzkich. Bardzo szybko po prawej stronie wypatrujemy szczyty Grosse– i Kleine-Gamswiesenspitze – byliśmy na nich podczas pokonywania przepięknej ferraty Madonnen (na Grosse-Gamswiesenspitze można wejść też szlakiem bez ferraty; gorąco polecamy wycieczkę na ten szczyt – to chyba jedno z najpiękniejszych widokowo miejsc w Dolomitach Lienzkich, zob. naszą relację tutaj).

Rozpoznajemy znane nam z feraty Madonnen szczyty Kleine- i Grosse-Gamswiesenspitze.
Na wypłaszczeniu przed schroniskiem urządzamy sobie miły postój w zadaszonej wiacie, przyklejonej do ogromnej wanty.
Schronisko Karlsbader Hütte (2261 m n.p.m.) jest pięknie położone nad stawem Laserzsee w górnym piętrze doliny. Z trzech stron jest otoczone wachlarzem postrzępionych dolomitowych szczytów – bardzo tu ładnie. Dojście z parkingu do schroniska spokojnym tempem zajmuje ok. 2 godz.
Karlsbader Hütte – przełęcz Ödkarscharte (2596 m n.p.m.)
Do przełęczy, na której zaczyna się ferrata na Seekofel, dojdziemy ścieżką przez piargi spadające ze zboczy Teplitzer Spitze. Po piargach idzie się jak to po piargach ;), wszystko spod nóg ucieka – na tym odcinku bardzo przydadzą się kijki. Po drodze mijamy punkt widokowy z krzyżem – pięknie stąd prezentuje się otoczenie doliny i stawki Laserzsee. Jeśli nie chcecie iść dalej, tu możecie zakończyć wycieczkę – po drodze nie będzie trudno. My jednak idziemy dalej długim , powoli wznoszącym się w grę trawersem przez piargi. Na koniec kilka zakosów i stajemy na przełęczy Ödkarscharte. Od schroniska na przełęcz wchodziliśmy ponad godzinę.
Ferrata na Seekofel (2738 m n.p.m.)
O początku ferraty informuje tablica ze schematycznym przebiegiem drogi i rozpisanymi stopniami trudności na poszczególnych odcinkach. Uwaga! Stalowe liny nie zaczynają się na przełęczy – najpierw idziemy kilka minut granią, trochę po skałach, trochę ścieżką. Trasa jest oznaczona czerwonymi kropkami wymalowanymi na skałach.
Po ferracie idzie się bardzo przyjemnie. Trochę trawersujemy, trochę wspinamy się w górę, po drodze mijamy ze dwa-trzy bardziej kłopotliwe miejsca – dla rozrywki. Cały czas droga prowadzi w pięknej scenerii skalnej. Amatorzy żelaznych perci na pewno poczują się ukontentowani!
Gdy zobaczycie, że ferrata rozdziala się na dwa odcinki – lewy, prowadzący w górę, i prawy, trawersujący, to znak, jesteście mniej więcej w połowie drogi, przed wejściem na turniczkę Eggerturm. Jeśli czujecie się na siłach, wybierzcie lewy wariant, wprowadzający na Eggerturm – jest trudno (mocne C), ale bez przewieszek. Trudność polega głównie na tym, że ferrata wiedzie tu niemal pionowo w górę, a nie ma wygodnych klamer, na których można by postawić stopę – trzeba szukać punktów podparcia. Eggerturm to bardzo ładny punkt widokowy przed szczytem Seekofla. Szczególnie podoba nam się widok w dół doliny – kolor stawku Laserzsee jest zjawiskowy! Zejście z Eggerturmu jest już już łatwe (B).
Druga część ferraty mija znacznie szybciej, mniej tu też trudności. Ostatni fragment trasy pokonujemy już bez umocnień (bez trudności, ścieżka, trochę skał, ale trzeba tu uważać i ostrożnie stawiać kroki – jest dość powietrznie). Niedaleko przed szczytem znajduje się malownicze skalne okno. Koniecznie wyjrzyjcie przez nie na stawek Laserzsee i schronisko Kalsbader Hütte!
Na szczycie Seekofla, jak to w austriackich Aplach, znajduje się krzyż. Wpisujemy się też do księgi wejść. Widoki są szerokie, świetnie widać i otaczające Seekofel Dolomity Lienzkie, na południu majaczą Alpy Karnickie i włoskie Dolomity, a na północy – szczyty Wysokich Taurów.
Ferratę na szczyt przeszliśmy w półtorej godziny, a nie w dwie, jak przewidywał schemat. Nie szliśmy jakoś bardzo szybko.
Droga powrotna
Wracamy sprawnie – straszą nas trochę ciemne chmury i przelotne opady deszczu, które – jak widzimy z góry – nawiedzają raz tę, raz tamtą dolinkę. Mamy w głowie, że wędrówka po ferracie podczas burzy to fatalny pomysł, stąd przyspieszamy kroku.
Zatrzymujemy się na dłużej dopiero za przełęczą Ödkarscharte. Zdejmujemy ferratowy ekwipunek i dzwonimy do naszego Sebusia, który podobnie jak Tymo – przebywa właśnie na obozie harcerskim nad morzem (pozdrawiamy 19 WDH Przygoda i 19 WDS Horyzont!!!), Jesteśmy tacy dumni z naszych harcerzy!!!
Ścieżka od przełęczy do schroniska jest bardzo piarżysta, ślizgamy się co chwilę – dobrze, że mamy ze sobą kijki.
Droga od schroniska na dół mija już szybko. Tym razem też idziemy skrótami. Ani się oglądamy i już jesteśmy na parkingu.
Wracając do domu, rozmawiamy o tym, że wycieczka na Seekofel dała nam okazję do prawdziwego dotknięcia – dosłownie i w przenośni – Dolomitów Lienzkich. Były i piargi i buty białe od pyłu, i strzeliste turniczki, i wspinaczka w skale, i cudne widoki na postrzępione granie. Podobają się Wam włoskie Dolomity? Pokochacie też Dolomity Lienzkie!