Dolomity, dzień 5. Wejście na Piz Boé granią Cresta Strenta.

23 sierpnia 2016, wtorek

Samo słoneczko, coraz cieplej, do 23 st.

Wejście na Piz Boé granią Cresta Strenta

Wczoraj wróciliśmy tak skonani, że postanowiliśmy zrobić sobie przerwę od gór i trochę się polenić. Ale gdy rano wyjrzeliśmy za okno i zobaczyliśmy bezchmurne niebo – no po prostu nie dało się zrezygnować z wycieczki.

Po burzy mózgów na dzisiejszy dzień „kondycyjny” obieramy cel wymagający niezbyt długiego i niezbyt trudnego dojścia, ale za to oferujący piękne widoki – Piz Boé (3152 m n.p.m.) – trzytysięcznik masywu Selli.

Grupa Selli z Tofany di Dentro, na dole wystaje Zimes de Fanes.

Grupa Selli z Tofany di Dentro, na dole wystaje Zimes de Fanes.

Na jego szczyt prowadzi aż sześć różnych dróg. Po namyśle odrzucamy propozycję najkrótszego i najłatwiejszego wejścia z przełęczy Forcella Pordoi – w sezonie wędrują tędy tłumy ludzi wjeżdżających kolejką na Sass Pordoi, a szlak nie jest specjalnie ciekawy. W zamian wybieramy wejście na Piz Boé od północnego-wschodu, granią Cresta Strenta. To trasa ze wszech miar warta polecenia. Widoki są przefantastyczne, a szlak ciekawy i nienużący. Trudności skalne niewielkie, choć na grani miejscami jest spora ekspozycja, co dla niektórych może zapewne stanowić problem. Sprzęt ferratowy niepotrzebny, choć kask – chyba jak na wszystkich szlakach Dolomitów – nie zawadzi.

Rano podjeżdżamy do miejscowości Corvara , skąd wyciągiem gondolowym i krzesełkowym Vallon wjeżdżamy na wysokość ponad 2500 m. Tym razem wszystko działa, nie to co wczoraj, ale radość!

Przed nami Corvara - stąd zaczniemy wycieczkę.

Przed nami Corvara – stąd zaczniemy wycieczkę.

Po zejściu z wyciągu kierujemy się do schroniska Kostner (2541 m).

Po zejściu z wyciągu kierujemy się do schroniska Kostner (2541 m).

Spacer z górnej stacji do schroniska Kostner zajmuje ok. 15-20 min. Spod schroniska roztaczają się piękne widoki, ale nie zabawiamy dłużej, tylko ruszamy w dalszą drogę, pomni wczorajszego niezdążenia na kolejkę.

Po chwili schronisko zostaje za nami.

Po chwili schronisko zostaje za nami.

Surowy krajobraz masywu Selli.

Surowy krajobraz masywu Selli.

Po lewej stronie widać dalszy przebieg naszego szlaku.

Po lewej stronie widać dalszy przebieg naszego szlaku.

Po chwili wygodna ścieżka znika – chowamy kijki i przez kolejne chwile zajęci jesteśmy pokonywaniem progów skalnych. Skała jest dobrze urzeźbiona i ten odcinek nie sprawia problemów. Piarżyste podejście na grań Cresta Strenta jest nieco męczące i trochę się dłuży, z przyjemnością stajemy wreszcie na grani.

Nasz cel - po prawej grań Cresta Strenta, po lewej - szczyt Piz Boé.

Nasz cel – po prawej grań Cresta Strenta, po lewej – szczyt Piz Boé.

Na tej trasie szlak jest oznakowany wzorowo.

Na tej trasie szlak jest oznakowany wzorowo.

Rzadkie na tej wysokości urozmaicenie skalnego krajobrazu.

Rzadkie na tej wysokości urozmaicenie skalnego krajobrazu.

Cresta Strenta i Piz Boé coraz bliżej.

Cresta Strenta i Piz Boé coraz bliżej.

Ostatni, graniowy odcinek to najprzyjemniejsza część szlaku. Ze wszystkich stron otaczają nas wspaniałe widoki, a i nudno też nie jest – grań jest wąska, dużo powietrza pod nogami, miejscami trzeba uważnie stawiać kroki.

Po wyjrzeniu za grań jak na dłoni widać schronisko Boé.

Po wyjrzeniu za grań jak na dłoni widać schronisko Boé.

Za nami Piz Lech Dlace - stamtąd przyszliśmy.

Za nami Piz Lech Dlace – stamtąd przyszliśmy.

W masywie Selli są płaskowyże, ale też głębokie kaniony.

W masywie Selli są płaskowyże, ale też głębokie kaniony.

Przejście Cresta Strenta nie ma dużych trudności technicznych, za to ekspozycja jest spora.

Przejście Cresta Strenta nie ma dużych trudności technicznych, za to ekspozycja jest spora.

Grań w niezwykle widokowy sposób wprowadza na Piz Boé.

Grań w niezwykle widokowy sposób wprowadza na Piz Boé.

Na szczyt Piz Boé wchodzimy w sznureczku innych turystów, którzy dotarli tu od strony Sass Pordoi. Okolice wierzchołka swoim zatłoczeniem przypominają nasz Giewont czy Rysy, no może poza jedną różnicą – na szczycie Piz Boé dodatkowo jest schronisko z tarasem restauracyjnym, miejscem do lądowania helikopterów itp. Naprawdę! Przez to szczyt traci zupełnie swój wysokogórski charakter – jesteśmy przecież na wysokości 3152 m! Uświadamiamy sobie, że właśnie pobijamy swój rekord – tak wysoko jeszcze nigdy nie byliśmy! Niesmak spowodowany nadmiarem szczytowej cywilizacji wynagradzają rozciągające się ze wszystkich stron wspaniałe panoramy.

Krzyż na szczycie Piz Boé.

Krzyż na szczycie Piz Boé.

Hura, jesteśmy na Piz Boé! Gdyby ktoś nie wierzył - jest tabliczka.

Hura, jesteśmy na Piz Boé! Gdyby ktoś nie wierzył – jest tabliczka.

Widok z Piz Boé na Marmoladę.

Widok z Piz Boé na Marmoladę.

Widok na masyw Selli, po lewej Sass Pordoi z górną stacją kolejki.

Widok na masyw Selli, po lewej Sass Pordoi z górną stacją kolejki.

Górskie drogi najlepiej oglądać z lotu ptaka.

Górskie drogi najlepiej oglądać z lotu ptaka.

Zejście z Piz Boé wschodnim szlakiem Rissa da Pigolérz

Gęsta sieć szlaków w okolicy Piz Boé umożliwia nam powrót do górnej stacji kolejki inną drogą. Wybieramy szlak wprowadzający na Piz Boé od wschodu, tzw. Rissa da Pigolérz. Trasa jest na pewno mniej widokowa niż szlak przez Cresta Strenta, za to szybsza i łatwiejsza.

Schodzimy z Piz Boé od wschodu, trasą Rissa da Pigolérz.

Schodzimy z Piz Boé od wschodu, trasą Rissa da Pigolérz.

Odpoczynek w takiej scenerii - bajka!.

Odpoczynek w takiej scenerii – bajka!.

Główną trudnością szlaku są najpierw usypujące się spod nóg piargi, a potem – zejście stromym i niewygodnym żlebem, od którego nota bene szlak wziął swoją nazwę. Kiedyś jakaś ścieżka tam była, ale teraz wszystko przeminęło z piargiem. Jest stromo, a wszystko jedzie spod nóg. Rozwieszone z boku liny specjalne nie poprawiają sytuacji. My wybraliśmy strategię schodzenia najpierw jedną, potem drugą stroną żlebu, przytrzymując się skał, ale inni turyści wybierali wariant na wprost. Który lepszy, nie wiadomo, na pewno potrzebny tu spokój i rozwaga. Przyda się też kask na głowie, szczególnie jeśli nad nami idą inne osoby.

Zejście osypującym się żlebem zdecydowanie nie należało do przyjmności.

Zejście osypującym się żlebem zdecydowanie nie należało do przyjmności.

Po pokonaniu żlebu ścieżka zmienia się w wygodną autostradę. Szczególnie przyjemnie wspominamy fragment prowadzący pod imponującymi okapami skalnymi.

Stąd już tylko łatwa droga do schroniska Kostner. Nad nami imponujące okapy skalne.

Stąd już tylko łatwa droga do schroniska Kostner. Nad nami imponujące okapy skalne.

Z prawej spogląda na nas królowa Marmolada.

Z prawej spogląda na nas królowa Marmolada.

I zamykamy pętelkę - przed nami schronisko Kostner.

I zamykamy pętelkę – przed nami schronisko Kostner.

Dwie godziny ze spokojnym odpoczynkiem w środku schodzenia i stawiamy się przy górnej stacji kolejki krzesełkowej. Te okolice są bardzo licznie odwiedzane przez turystów, mimo to ani rano, ani teraz czekać na wyciąg nie musimy. Najpierw krzesełka, potem gondola i jesteśmy z powrotem w Corvarze.

Podczas zjazdu wyciągiem krzesełkowym upolowaliśmy jeziorko de Boa.

Podczas zjazdu wyciągiem krzesełkowym upolowaliśmy jeziorko de Boa.

Okolice górnej stacji wyciągu gondolowego.

Okolice górnej stacji wyciągu gondolowego.

Dzisiejsza wycieczka na tyle nas nie wymęczyła, że mamy ochotę jeszcze na krótki spacer na dole. Byliśmy przekonani, że włoskich knajpek będzie tu jak grzybów po deszczu, a tymczasem mamy wielki problem, by znaleźć miejsce, gdzie można coś zjeść. Już wydaje nam się, że znaleźliśmy odpowiednie miejsce, ale po zajęciu stolika pani informuje nas, że kuchnia jest czynna dopiero od 18:00. Trzeba było zjeść coś przy wyciągu – widzieliśmy przecież napis Pizza Boé, który tak bardzo nas rozbawił – a nie szukać lokalnego niewiadomoczego). Wreszcie udaje nam się znaleźć bar, w którym zjadamy pokaźną bruschettę i smaczny zawijasek z szynką i cukinią. Może robić za obiad;)

Nasze czasy: 10:40-11:00 schronisko Kostner, 11:00-13:45 wejście na Piz Boé granią Cresta Strenta, 14:00-16:00  zejście szlakiem Rissa da Pigolérz