Kto chce zobaczyć jeden z największych głazów narzutowych w Polsce, powinien wybrać się na Mazowsze, w okolice miejscowości Zawady, leżącej tuż obok trasy katowickiej. Ze swoimi 40 m obwodu jest niewiele mniejszy od polskiego rekordzisty, głazu Trygław znajdującego się na Pomorzu Zachodnim – zajmuje chlubne drugie miejsce pod względem wielkości. Głaz Mszczonowski spokojnie leży sobie w zagłębieniu w ziemi, obrośnięty krzewami i drzewami. Docierają tu naprawdę nieliczni turyści, mimo że nieodległą trasą katowicką pędzą sznury samochodów. Trafić tu niełatwo, bo atrakcja nie jest w żaden sposób oznaczona, a głaz chowa się w kępie drzew i krzewów, więc czy warto? Zdecydowanie! Rozmiar mazowieckiego olbrzyma zrobi wrażenie na każdym! Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie ten piękny pomnik przyrody nieożywionej zostanie lepiej wyeksponowany (oznaczona ścieżka, przecięcie obrastającej go gęstwiny itp.) – zdecydowanie na to zasługuje!
Continue readingTag Archives: głaz narzutowy
Kamień Tatarski
Tatary: Kamień Tatarski – największy głaz narzutowy na Mazurach
25 czerwca 2017, niedziela
Spore zachmurzenie, przelotne opady deszczu, ok. 20 stopni
Jeśli będziecie kiedyś przejeżdżali siódemką przez okolice Nidzicy, koniecznie trzeba zboczyć nieco z drogi do miejscowości Tatary i poszukać największego na Mazurach głazu narzutowego – Tatarskiego Kamienia.To cudowne miejsce na postój z dziećmi. Wokół żywej duszy, za to piękne mazurskie pola z majaczącym na horyzoncie nidzickim zamkiem, dwie wygodne ławeczki, no i najlepszy możliwy plac zabaw – głaz, na który można się wspinać (konieczny baczny nadzór nad dziećmi, z głazu łatwo można spaść!). Głaz ma 19 m obwodu i 6,5 m długości. Kiedyś ponoć był znacznie większy, ale sukcesywnie odłupywano go do potrzeb budowlanych – m.in. wyrabiano z niego kamienie młyńskie. Każdy na pewno zwróci uwagę na kulę armatnią, przyczepioną na górze głazu. Kula ta upamiętnia legendę, według których kula wystrzelona z murów Nidzicy odstraszyła w 1656 r. Tatarów od zdobycia miasta (stąd nazwa głazu). Inna wersja mówi, że kula trafiła w talerz z jadłem tatarskiego wodza. Obie wersje są mocno naciągane, ale dają pole wyobraźni. Najlepiej przyjechać tu samemu i samemu poszukać przy głazie pamiątek po czambułach tatarskich.
My odwiedziliśmy to miejsce przy okazji powrotu z Grzesiem znad morza, gdzie zostawiliśmy starszych chłopców na wakacje z Babcią i Dziadkiem.