Moryń – średniowieczne miasteczko w cieniu romańskiej bazyliki

Opasany średniowiecznymi murami obronnymi Moryń ma wszystko, by stać się topową atrakcją turystyczną – zabytek wielkiej rangi: największą romańską świątynię na Pomorzu, idealnie zachowany średniowieczny układ urbanistyczny, kameralną atmosferę oraz wspaniałe tereny rekreacyjne nad Jeziorem Morzycko – jednym z najgłębszych w Polsce. Widać, ze włodarze miasta od kilku lat dbają o promocję turystyczną Morynia – na rynku wita nas budynek informacji turystycznej, plaża miejska jest doskonale zorganizowana, nad jeziorem ciągnie się przyjemna spacerowa promenada, są tu też ścieżki dydaktyczne i rowerowo-spacerowe. Miasteczko jest czyste i zadbane, a wizyta w nim, zakończona kąpielą w jeziorze Morzycko, to idealny przepis na wakacyjny dzień!

Moryń – romańska bazylika, średniowieczne mury obronne i urokliwe jezioro Morzycko

13 sierpnia 2020 r.

Informacje praktyczne

W miasteczku nie powinno być problemu z zaparkowaniem samochodu – miejsca parkingowe znajdują się i w okolicy rynku, i w pobliżu murów. Orientacja nie sprawia najmniejszych problemów – opasane murami stare miasto ma tylko 300 m średnicy, a idealnym punktem orientacyjnym jest górująca nad całością wieża kościoła Św. Ducha. Jeśli chcielibyście się wykąpać w jeziorze, warto udać się na plażę miejską znajdującą się na końcu przyjeziornej promenady. Plaża prezentuje europejski standard. Dysponuje budynkami sanitarnymi, ma część piaszczystą (regularnie czyszczoną) i trawiastą, plac zabaw oraz spory pomost. Jeśli wolicie bardziej zaciszne miejsca, wybierzcie się w okolice Diabelskiego Fotela – głazu narzutowego położonego na południowych krańcach jeziora, tuż przy wjeździe do Morynia. Można też podjechać tylko kilkaset metrów dalej, na przeciwną stronę zatoczki z Diabelskim Fotelem – tam właśnie, tuż przy ścieżce rowerowej okrążającej jezioro, urządzono kameralne miejsce odpoczynku.  W obu tych miejscach znajdują się dogodne zejścia do wody, trzeba jednak wziąć pod uwagę, że są to dzikie niestrzeżone plaże, a jezioro Morzycko jest wyjątkowo głębokie – już po kilkunastu metrach od brzegu tracimy grunt pod nogami.

Bardzo dobrym miejscem do pospacerowania jest ciągnąca się wzdłuż jeziora zacieniona Promenada Raka – dzieciom na pewno spodoba się Aleja Gwiazd Plejstocenu z tropami zwierząt żyjących w epoce lodowcowej. Bardzo ciekawym miejscem jest też  ścieżka geologiczna, na której zaprezentowane są różnego rodzaju głazy narzutowe – każdemu towarzyszy odpowiedni podpis. Miejsce to znajdziecie tuż za obwarowaniami po północno-zachodniej stronie miasta. 

Spacer po Moryniu

Moryń to niewielkie średniowieczne miasteczko, na początku XIV w. otoczone kamiennymi murami obronnymi. Fortyfikacje miejskie zachowały się w niezmienionym kształcie niemal po dziś dzień. Do dziś w niezmienionym kształcie dotrwał dawny układ urbanistyczny miasta. Jeśli lubicie średniowieczne klimaty, Moryń na pewno Wam się spodoba!

Spacer po Moryniu zaczynamy z okolic rynku, niedaleko pomnika legendarnego Raka. Ów Rak to zaklęty młodzieniec, który niegdyś bohatersko przedarł się z oblężonego miasta, by prosić zaprzyjaźnione armie o pomoc.  Niestety, podczas powrotu został schwytany i ukarany śmiercią. Wieść głosi, że ukochanego Morynia nie opuścił jednak po dziś dzień – pod postacią raka zamieszkuje głębiny jeziora Morzycko. Ponoć można go zobaczyć w księżycowe noce – wtedy jego wielkie cielsko wynurza się z jeziora.

Meldujemy się w Moryniu, spacer zaczynamy od rynku.
Figura wielkiego raka związana jest ze znaną tutaj legendą o bohaterskim młodzieńcu zwanym Rakiem.

Najcenniejszym zabytkiem Morynia jest parafialny kościół Św. Ducha (XIII w., drewniana wieża dobudowana ok. 200 lat później) – ta zbudowana z granitowej kostki bazylika jest największą romańską świątynią na Pomorzu. My uwielbiamy romańskie świątynie, więc oglądanie moryńskiej bazyliki było dla nas naprawdę łakomym kąskiem. Zawsze przy okazji staramy się sprzedawać dzieciom jak najwięcej informacji o stylach architektonicznych. Strasznie fajne jest takie wspólne odkrywanie! Czasem dzieciom uda się nawet więcej zapamiętać niż nam. Dziś to właśnie dzięki naszemu Tymkowi udało nam się nie przegapić jednej ciekawostki zw. z moryńską bazyliką. Tymo dobrze zapamiętał, że na dole jednej ze ścian świątynnej wieży znajduje się kamień z wydrapaną szachownicą. Pochodzenie i funkcja symbolu do dziś pozostają niejasne. Ciekawe kto i po co wydrapał tu przed wiekami te ciemniejsze i jaśniejsze pola?

Wieża kościoła Św. Ducha wyróżnia się na tle małomiasteczkowej zabudowy.
W najniższej kondygnacji wieży zaplanowano oryginalne rozwiązanie przejazdu.
Bryła kościoła jest prosta i surowa.
Romańskie blendy w zwieńczeniu transeptu są najstarsze w kraju!
W narożu podstawy wieży warto poszukać kamienia z tajemniczą szachownicą – dotąd nie ustalono znaczenia tego symbolu.

Słonce pali niemiłosiernie, więc zaraz po obejrzeniu świątyni kierujemy się nad jezioro. Z rynku trzeba kierować się na wschód, wyjść za mury i po chwili stajemy na zacienionej przez drzewa Promenadzie Raka. Bardzo tu przyjemnie. Spacer podoba się także młodszym dzieciom, a wszystko dzięki zorganizowanej kilka lat temu Alei Gwiazd Plejstocenu. Wzdłuż promenady stoją naturalnej wielkości modele zwierząt epoki lodowcowej – łatwo tu o spotkanie z mamutem, tygrysem szablozębnym, nosorożcem włochatym czy niedźwiedziem jaskiniowym. Przed każdym modelem na chodniku zostały odciśnięty odpowiednie tropy.

Furtą Jeziorną wychodzimy poza obręb murów obronnych.
Zaraz za murami spotykamy pierwsze „gwiazdy plejstocenu” – mamuty.
Nadjeziorna promenada wiedzie w cieniu takich oto wspaniałych drzew.
Idąc promenadą, podziwiamy kolejne okazy plejstoceńskiej fauny.
Jeleń olbrzymi – rozpiętość jego poroża sięgała 4 metrów!
A tutaj lew jaskiniowy w pełnej okazałości.
Niedźwiedź jaskiniowy budzi prawdziwy przestrach!
Z promenady co chwilę można wyjrzeć na wody jeziora Morzycko.

Promenada doprowadza nas do plaży miejskiej. Kąpielisko jest czyste, z porządnym zapleczem sanitarnym, pomostem, plażą piaskową i trawiastą. My w tym roku w związku z epidemią COVID-19 unikamy tych bardziej popularnych miejsc i szukamy raczej dzikich plaż na uboczu, ale w normalnych warunkach na pewno chętnie byśmy tutaj poplażowali.

Kąpielisko w Moryniu prezentuje się bardzo okazale.

Z kąpieliska wracamy na rynek okrężną drogą, po zewnętrznej stronie kamiennych murów obronnych. Średniowieczne fortyfikacje zachowały się doskonale. Obwarowania bardzo dobrze są widoczne od północnej strony. Spacer po zewnętrznej stronie murów daje świetne wyobrażenie o tym, na jak niewielkiej przestrzeni żyli niegdyś mieszczanie.

Czas teraz z bliska przyjrzeć się fortyfikacjom miejskim.
Zza murów wychyla się wieża kościoła Św. Ducha.
Mury mierzą od 4 do nawet 8 metrów wysokości.
Ten bluszcz rośnie tutaj zupełnie jak winne krzewy na południu Europy.

Po przespacerowaniu się wzdłuż murów ponownie wchodzimy na obszar starego miasta. Tuż za murami, po zachodniej stronie, znajduje się ciekawy Kamienny Ogród, w którym można oglądać różne rodzaje głazów narzutowych – wszystko oczywiście z odpowiednimi podpisami.

Kamienny Ogród pod murami miejskimi.
Wyeksponowano tutaj różnej wielkości głazy narzutowe.
Wracamy w obręb murów miejskich.

Kąpiel w jeziorze Morzycko

Wakacyjny dzień bez kąpieli się nie liczy! Na koniec wycieczki podjeżdżamy więc w okolice Diabelskiego Fotela z nadzieją na pochlapanie się w chłodnej wodzie jeziora Morzycko. Jezioro to należy do 10 najgłębszych jezior w Polsce – jego głębokość miejscami sięga 60 metrów! Nastawiamy się na dziką plażę w okolicach Diabelskiego Fotela – głazu narzutowego, na którym według legendy zwykł siadywać diabeł, by patrzeć nocami na jezioro. To miejsce jest już, niestety, zajęte przez inną rodzinkę, więc podjeżdżamy kilkaset metrów dalej – tuz przy ścieżce pieszo-rowerowej okrążającej jezioro znajduje się kolejne dogodne zejście do wody z miłym miejscem odpoczynku (drewniane ławy i stoły). Tym razem mamy leśną plażę tylko dla siebie. Kąpiel w jeziorze jest wielką przyjemnością. Trzeba tylko uważać, bo dno szybko opada w dół i robi się głęboko – po kilku-kilkunastu metrach już tracimy dno pod nogami.

Mała plaża na południowym krańcu jeziora Morzycko – takie lubimy najbardziej!

Po popluskaniu się i poopalaniu na dzikiej plaży wracamy do naszego domku na obiad. Wycieczka do Morynia była naprawdę bardzo udana. Ciekawa i cudownie relaksująca – gorąco polecamy Moryń jako cel wakacyjnego (i nie tylko!) wypadu!

Spacer wzdłuż zachowanych  średniowiecznych fortyfikacji spodobał nam się tak bardzo, że wieczorem wybraliśmy się do jeszcze jednego miasteczka z idealnie zachowanymi murami miejskimi – Trzcińska-Zdroju. Relację z tej wycieczki możecie zobaczyć tutaj.

Więcej atrakcji po okolicy Pojezierza Myśliborskiego? Zajrzyjcie tutaj. 🙂