Bańska Szczawnica to jedno z najstarszych i najpiękniejszych miast Słowacji, od 1993 r. wpisane na listę UNESCO. Warto tu przyjechać szczególnie ze względu na jego górniczą przeszłość – Bańska Szczawnica była jednym z najbardziej znanych miast górniczych w Europie! Aby poczuć chociaż na chwilę atmosferę dawnej kopalni, koniecznie trzeba wybrać się na półtorakilometrowy spacer połączony ze zwiedzaniem podziemnych sztolni w skansenie górniczym. O dawnej świetności Bańskiej Szczawnicy świadczą wspaniałe zabytki skupione wokół Placu Trójcy Świętej i wzgórza Paradajs (sic!). Wisienką na torcie jest piękne położenie miasta w otoczeniu malowniczych Gór Szczawnickich.
Bańska Szczawnica – skarb ukryty w górach
Informacje praktyczne
Z miejscowości Donovaly dojazd zajmuje około godziny, z Bańskiej Bystrzycy dostaniecie się tu w ok. 30 minut (ale tylko jeśli macie wykupioną winietę – ominięcie płatnego odcinka autostrady spowoduje wydłużenie drogi o prawie pół godziny). Link do strony pozwalającej na zakup słowackiej winiety online: https://eznamka.sk/selfcare/purchase
Winietę (w tej samej cenie) można też bez problemu kupić na stacjach benzynowych, cena najkrótszej winiety 10-dniowej w 2020 r. wynosiła 10 euro.
Bańska Szczawnica nie zmęczy Was tłokiem. W początku lutego w czasie słowackich ferii po mieście kręcili się jedynie pojedynczy turyści. Nie było też problemu ze znalezieniem miejsca do zaparkowania.
Naszym zdaniem wycieczkę warto zacząć od zwiedzenia skansenu górniczego (Banské Muzeum w Prírode), na deser zostawiając sobie spacer po zabytkowym centrum miasta i wizytę w którejś z tutejszych restauracji:)
Skansen górniczy znajduje się na południowych obrzeżach miasta. Parking obok skansenu oznaczony jest jako płatny, opłacany zdalnie, ale pani w kasie skansenu uspokoiła nas, że w zimie nie musimy go opłacać, tym bardziej, że system opłat sms-owych można obsłużyć tylko ze słowackich komórek. Ceny biletów wstępu: W 2020 r za bilet rodzinny płaciło się 20 euro, dodatkowo dla naszego najmłodszego Grzesia musieliśmy wykupić wstęp za 1 euraka (cena dla dzieci 4-6 lat). Zwiedzanie odbywa się o pełnych godzinach, jeżeli zgromadzi się co najmniej 5-osobowa grupa (w naszej grupie o 12:00 było około 30 osób).
Według nas sztolnie skansenu górniczego w Bańskiej Szczawnicy to atrakcja odpowiednia dla dzieci w wieku od 4 lat wzwyż. Niektórym maluchom pewnie może się trochę nudzić, bo przewodnik mówi po słowacku, na trasie zwiedzania nie ma też praktycznie żadnych interaktywnych eksponatów czy prezentacji poza jednym krótkim filmem. Starsze dzieci za to z pewnością docenią możliwość powłóczenia się po wiekowych sztolniach.
Zwiedzanie trwa półtorej godziny i wymaga przejścia około półtora kilometra i kilkudziesięciu schodów (wejście do sztolni znajduje się sporo poniżej budynku kas). Przed wejściem do kopalni zakłada się ochronny płaszcz (warto – z góry kapie!), na głowę wciskamy kask, dodatkowo przewodnik rozdaje górnicze latarki (jedna na dwie osoby).
Po zwiedzeniu skansenu górniczego obowiązkowo trzeba wybrać się do zabytkowego centrum miasta. Na spacer poświęćcie co najmniej godzinę-półtorej. Okolica jest jednak tak malownicza, że w Bańskiej Szczawnicy można spędzić na pewno nawet kilka ładnych dni, łącząc pobyt z wycieczkami w pobliskie Góry Szczawnickie.
Krótka wersja historii Bańskiej Szczawnicy
Tereny dzisiejszej Bańskiej Szczawnicy to dawny obszar aktywności wulkanicznej. To właśnie budowa geologiczna, a właściwie złoża rud metali szlachetnych, stały się podstawą przyszłego bogactwa okolicy. Ślady pierwszej osady górniczej i odkrywkowej eksploatacji żył rud metali na wierzchołki wzgórza Glanzenberg pochodzą z XI w.
Początkowo prace górnicze polegały głównie na ręcznym drążeniu poziomych lub ukośnych korytarzy – sztolni. Wykorzystywano jedynie proste narzędzia – młoty, dłuta i oskardy. Wraz z wyczerpaniem się złóż położonych blisko powierzchni pojawiło się coraz więcej problemów z wydobyciem. Rosły koszty, coraz więcej trudności sprawiała woda dostająca się do sztolni. Dodatkowo w tym okresie (XVI w.) pojawiło się na tutejszych ziemiach zagrożenie ze strony Turków.
Ponowny rozkwit górnictwa zaczął się od XVII w. Od tego czasu tutejsze kopalnie wiodły prym nie tylko w samym wydobyciu rud metali (w samym 1690 r. uzyskano ponad 600 kg złota i 29 ton srebra!). Kluczowe dla znaczenia Bańskiej Szczawnicy były osiągnięcia technologiczne. W 1627 r. po raz pierwszy zastosowano tutaj proch strzelniczy do prac górniczych. W kolejnych dziesięcioleciach wybudowano całą sieć zbiorników wodnych, zwanych „tajchami”, służących gromadzeniu wody, wykorzystywanej potem do napędzania urządzeń górniczych – szczególnie pomp odwadniających podziemne korytarze.
Duże znaczenie miało też założenie w Bańskiej Szczawnicy szkoły górniczej (1735 r.). Od 1763 r,.stała się ona szkołą wyższą, a od 1770 r. przyjęła nazwę Akademii Górniczej (później Akademii Górniczo-Leśnej). Co prawda w 1918 r. szkoła została przeniesiona do węgierskiego Sopron, ale i tak jest najstarszą istniejącą do dzisiaj uczelnią techniczną na świecie!
Obecnie nie działają już w okolicy żadne kopalnie, a miasto wyludnia się. Jednak wpisanie w 1993 r. na listę dziedzictwa UNESCO daje nadzieję, że turystyka i kultura pozwolą Bańskiej Szczawnicy nie tylko przetrwać, lecz także zachować jej niepowtarzalny charakter!
Skansen górniczy (Banské Muzeum w Prírode)
Już przed budynkiem kas stoi kilka starych maszyn górniczych. Ich eksploracja pochłania chłopcom kilkadziesiąt minut czekania na wyznaczoną godzinę spotkania z przewodnikiem. Podczas półtoragodzinnego zwiedzania możemy poczuć na własnej skórze realia podziemnego życia. Na początek zakładamy ubrania ochronne i kaski, dostajemy nawet do rąk prawdziwe górnicze latarki. Początkowo trochę nas to śmieszy, ale potem okazuje się, że w ciasnych tunelach kaski nie raz ochroniły nasze głowy przed solidnym uderzeniem, i kapiąca ze stropów woda nie zmoczyła naszych ubrań dzięki ochronnym płaszczom.
Trasa prowadzi po dwóch górnych poziomach związanych z szachtą Ondrej – sztolni Bartłomiej i Jan. Trasa pokonuje ponad kilometr korytarzy, które zostały wydrążone w okresie między XVII a XIX w. Możemy zobaczyć warunki pracy górników, ich narzędzia i maszyny, których używali do wydobywania cennych złoto i srebronośnych rud. Przewodnik opowiada o wszystkim po słowacku, więc mamy pewne trudności ze zrozumieniem szczegółów, co jednak nie przeszkadza w ogólnym odbiorze 😉 Szczególnie ciekawe są elementy techniczne funkcjonowania kopalni – podziemny kierat dla koni, oryginalne pompy, kolejki podziemne itp. Po zakończeniu zwiedzania można też samemu zobaczyć, jak używało się słynnej klopaćki – dającej górnikom sygnał do rozpoczęcia pracy.
Tutejsza ekspozycja funkcjonuje od 1974 r. i… to daje się odczuć. Na plus trzeba natomiast zapisać to, że czekając na rozpoczęcie zwiedzania, dzieciaki mogą pobuszować w starych maszynach górniczych stojących przed budynkiem kas, w pobliżu jest też atrakcyjny „kopalniany” plac zabaw. Przydałoby się jednak więcej interaktywnych elementów, jakaś przejażdżka podziemną kolejką albo prezentacja multimedialna… Pod tym względem polska kopalnia złota w Złotym Stoku czy też kopalnia soli Salzbergwelt w niemieckim Berchtesgaden biją tutejszy skansen górniczy na głowę. Linki z naszych wycieczek w te miejsca zamieszczamy poniżej:
Kopalnia soli Salzbergwelt w Berchtesgaden
Bańska Szczawnica – zabytkowe centrum
Starówka skupia się wokół Placu Trójcy Świętej z dominantą w postaci pięknej kolumny morowej tej samej nazwy oraz dominującego nad centrum miasta wzgórza Paradajs (cudowna pisownia, nieprawdaż?:)), na którym rozsiadły się budynki kompleksu Starego Zamku. Oczywiście Bańska Szczawnica na tym się nie kończy, bo na okolicznych wzgórzach zobaczycie chociażby Nowy Zamek czy barokową kalwarię Scharfenberg.
My po długim spacerze po kopalnianych podziemiach zwiedzanie samego miasta potraktowaliśmy trochę po macoszemu. Skupiliśmy się na gastronomii, zaczynając od obiadu w Black M 😉 Później zrobiło się już trochę późno, więc ograniczyliśmy się do kilku ujęć na Placu Trójcy Świętej i podejścia pod kompleks Starego Zamku na wzgórzu Paradajs. Nie wchodziliśmy już na teren zamku i nie oglądaliśmy tamtejszych ekspozycji, ograniczyliśmy się do podziwiania widoków na miasto i otaczające je Góry Bystrzyckie spod zamkowych murów.