Ujazd

Zamek Krzyżtopór w Ujeździe

2012.08.19

Słonecznie, do 30 stopni

Nasze pierwsze spotkanie z Zamkiem Krzyżtopór miało miejsce w majowy weekend 2005 roku, przy okazji zwiedzania (jeszcze tylko we dwoje, z Tatą M.) Sandomierza i okolic. Monumentalne ruiny zrobiły wówczas na nas takie wrażenie, że postanowiliśmy jeszcze tu wrócić, najlepiej razem w dziećmi.

Okazja nadarzyła się w sierpniu 2012 roku. Dzień wcześniej wróciliśmy z naszej randki w Alpach Bawarskich i zajechaliśmy w okolice Rzeszowa odebrać Tymusia od Dziadków. Następnego dnia, w niedzielę, po wczesnym obiedzie, ok. 14.00, ruszyliśmy do Warszawy.

W naszym wydaniu podróż nie byłaby podróżą bez postoju w jakimś ciekawym miejscu – Tymuś już od rana dopytywał się, jaką będziemy dziś mieli „wyprawę”. Nie chcieliśmy zbytnio zbaczać z trasy, więc zatrzymaliśmy się w Zamku Krzyżtopór w Ujeździe.

W porównaniu z naszą ostatnią wizytą siedem lat temu, trochę się zmieniło. Po pierwsze: znacznie podrożały bilety wstępu – z 3 na 8 zł. Ale to dobrze, potrzebne są przecież środki na utrzymanie tego miejsca. Po drugie: zauważyliśmy, że prowadzone są obecnie prace remontowe (na pewno dach i prace zabezpieczające ruiny, ale chyba też odbudowywanie fragmentów murów) w ramach finansowanego częściowo z funduszy europejskich projektu „Zamek Krzyżtopór sztandarowym produktem turystycznym województwa świętokrzyskiego”. Aż nam się ciepło zrobiło na sercu. Co jak co, ale ruiny w Ujeździe są naprawdę niezwykle interesujące i trzeba zainwestować w ich odpowiednią oprawę, by przyciągnąć turystów, nie tylko lokalnych. I po trzecie: ostatnio, w majowy weekend, kręciło się tu tylko kilka osób. Dziś oglądaliśmy zamek w tłumie zwiedzających. Pewnie to zasługa sierpniowej niedzieli, zamykającej „długi weekend”.

Miło wrócić ze swoim dzieckiem w znane z ”przeddzieciowego” okresu miejsce. Opowiadaliśmy Tymusiowi o ogromie i przepychu dawnej (1. poł. XVIII w.) rezydencji obronnej Krzysztofa Ossolińskiego, pokazywaliśmy mu symbole krzyża i toporu nad wejściem, wywodząc z nich nazwę zamku, mówiliśmy o powiązaniach konstrukcji budowli z kalendarzem: cztery wieże – jak pory roku, 12 sal balowych – jak liczba miesięcy, 52 komnaty – tyle, ile tygodni, i 365 okien – tyle, ile dni w roku. Próbowaliśmy odnaleźć miejsce dawnego akwarium w suficie i wyobrazić sobie, że stoimy w stajni z marmurowymi żłobami i kryształowymi lustrami. Tymo był zachwycony. Najbardziej podobało mu się to, że może sam ustalać trasę zwiedzania ruin: wynajdywał więc głównie wąskie przejścia i jakieś boczne zaułki. Wróciliśmy do samochodu kompletnie zakurzeni. Ale co tam! Zawsze to jakaś pamiątka:)

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Tymo, krzyż i topór

Tymo, krzyż i topór

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII), Ujazd

Zamek Krzyżtopór (XVIII) - jeszcze jedno spojrzenie

Zamek Krzyżtopór (XVIII) – jeszcze jedno spojrzenie

Zamek Krzyżtopór (XVIII) - jeszcze jedno spojrzenie

Zamek Krzyżtopór (XVIII) – jeszcze jedno spojrzenie

Zamek Krzyżtopór (XVIII) - jeszcze jedno spojrzenie

Zamek Krzyżtopór (XVIII) – jeszcze jedno spojrzenie