Z Kuźnic na Halę Kondratową

Niedługa wycieczka, bez ostrych podejść i trudności technicznych. Trasa łatwa do przejścia niezależnie od pogody. Warto zahaczyć też o Kalatówki, a rodzinki z młodszymi pociechami mogą spokojnie ograniczyć wycieczkę do odcinka Kuźnice – Kalatówki. Też będzie co wspominać, a smaczne zestawy obiadowe w Hotelu na Kalatówkach po takim spacerku szybko znikną z talerzy 😉

Wycieczka z dziećmi na Halę Kondratową

13 listopada 2016, niedziela

Przepiękna zima, -5 stopni i prószący śnieg

Dzisiaj dysponujemy ograniczoną ilością czasu – po południu musimy się spakować i zdążyć na powrotny pociąg do Warszawy, więc nie szalejemy z planami wycieczkowymi. Decydujemy się na spacer na Halę Kondratową.

Kuźnice-Hala Kondratowa

Padający przez całą noc śnieg zadbał o bajkową scenerię. Idziemy wydeptaną ścieżką po świeżym puchu. Jest przeuroczo – aż trudno uwierzyć, że to dopiero połowa listopada. Zazwyczaj bardzo ruchliwy szlak jest dzisiaj całkiem kameralny.

Trudno się oprzeć pokusie...

Trudno się oprzeć pokusie…

Zima potrafi zachwycić.

Zima potrafi zachwycić.

Ale to nadal listopad.

Ale to nadal listopad.

Zimowy wędrowiec.

Zimowy wędrowiec.

Polana Kalatówki ze szlaku na Halę Kondratową.

Polana Kalatówki ze szlaku na Halę Kondratową.

Szlak przyjemnie trawersuje lesiste zbocze.

Szlak przyjemnie trawersuje lesiste zbocze.

Wszystko przykrywa coraz grubsza warstwa śniegu.

Wszystko przykrywa coraz grubsza warstwa śniegu.

Mamy do pokonania tylko 300 m przewyższenia, a ścieżka wznosi się łagodnie, więc idziemy całkiem sprawnie. Zwłaszcza zadziwia nas tryskający energią Sebuś – M. z Tymem ciągną dziś tyły. Chłopcy są nieco rozczarowani, że szlak nie jest… zlodzony i nie ślizgają się na każdym kroku – no kto by pomyślał, co najbardziej utkwiło im w pamięci z wczorajszej wycieczki:)  Zabawiamy się wymyślaniem niezbyt mądrych zagadek, więc całkiem nam wesoło. Na jedną porcję dociągamy na Kondratową (1333 m).

Hala Kondratowa, przed nami schronisko.

Hala Kondratowa, przed nami schronisko.

Na schronisko najlepiej spojrzeć z góry.

Na schronisko najlepiej spojrzeć z góry.

Można też stąd spojrzeć w stronę Przełęczy pod Kopą Kondracką.

Można też stąd spojrzeć w stronę Przełęczy pod Kopą Kondracką.

Na tarasie schroniska.

Na tarasie schroniska.

Opowiadamy chłopakom o tym najmniejszym w Tatrach schronisku. Najbardziej podoba im się historia o lawinie głazów, która ponad pół wieku temu spadła spod grani Długiego Giewontu – z zaciekawieniem oglądają 30-tonowy głaz, który wówczas wbił się w jadalnię. W środku gwarno i ruchliwie – spotykamy grupę młodzieży, która w ramach treningu wbiegała na Kondratową z Kuźnic, ale udaje nam się zająć miejsca siedzące przy stoliku.  Z chęcią pałaszujemy gorące zupy. Jedzenie jest dużo, dużo smaczniejsze niż podczas naszej ostatniej bytności tutaj nieco ponad rok temu. Czas nas dziś goni, więc zaraz po zjedzeniu idziemy z powrotem.

Wychodzimy ze schroniska i niespodzianka! Wiatr na moment rozegnał chmury i odsłonił nam widoki na otoczenie Doliny Kondratowej. Jak pięknie z tym świeżym śniegiem! Po chwili znów się zaciąga – to chyba był prezent pożegnalny dla nas 🙂

Czas wracać, teraz idziemy na Kalatówki.

Czas wracać, teraz idziemy na Kalatówki.

Choinka ubrała się już chyba na święta - są szyszki i sopelki...

Choinka ubrała się już chyba na święta – są szyszki i sopelki…

Tajemniczy zimowy las.

Tajemniczy zimowy las.

Szlak wznosi się południową stroną Polany Kalatówki.

Szlak wznosi się południową stroną Polany Kalatówki.

Polana Kalatówki

Polana Kalatówki

Na chwilę odsłonił się widok na Myślenickie Turnie i w kierunku Kasprowego.

Na chwilę odsłonił się widok na Myślenickie Turnie i w kierunku Kasprowego.

Suchy Żleb ma długie tradycje narciarskie.

Suchy Żleb ma długie tradycje narciarskie.

Na Kalatówki oczywiście dochodzimy bardzo sprawnie. Lubimy tutaj zaglądać. Zawsze jest smacznie i przyjemnie, no i zazwyczaj niezbyt tłoczno. Dziwimy się, że tutaj (podobnie jak na Kondratowej i wczoraj w herbaciarni na Strążyskiej) nie można kupić drewnianych znaczków turystycznych – już całkiem nieźle wciągnęliśmy się w kolekcjonowanie. No nic, w zamian kupujemy pocztówki, chłopaki zawsze chętnie je podbijają, podobnie jak książeczki GOT. Z apetytem zjadamy pierogi i naleśniki. Ale się nie chce wracać na dół… Dobrze, że mamy motywację w postaci odjazdu pociągu – gdyby nie to, zapewne zabawilibyśmy w górach dużo dłużej.

Nasz czas: Kuźnice – Hala Kondratowa – Kalatówki – Kuźnice, 9:45-13:45, ok. 3,5, km w jedną stronę i nieco ponad 300 m przewyższenia.

Po powrocie do Cisówki uwijamy się jak w ukropie, żeby zdążyć z pakowaniem. R. z Tymem zaglądają jeszcze na Krupówki kupić całą siatę oscypków – przed wyjazdem zbieraliśmy zamówienia:) Uff, udaje się nie spóźnić na pociąg.

Ale mieliśmy przygodę z tym całym wyjazdem listopadowym. Cały plan nie byłby do zrealizowania z Grzesiem – dla Kochanej Babci i Dziadka wieziemy w podziękowaniu najpiękniejszy oscypek – ale ze starszymi chłopcami było super! Jednak to wielce pocieszające, że dzieciaki w końcu rosną i w nadchodzi taki piękny moment, że znów wszystko staje się do zrobienia. Może zainicjujemy w ten sposób tradycję weekendowych pociągowych wypadów w Tatry poza sezonem? Grzesiu, szykuj się, już za parę lat jedziemy razem z Tobą!