Ziemia lubuska, 2010.08

Tereny środkowo-zachodniej Polski były dla nas do tej pory terra incognita. Ten stan rzeczy uwierał jak drzazga. Tym bardziej nęciło nas, żeby odwiedzić ziemię lubuską. Okazja nadarzyła się niedługo po wakacjach na Warmii – kilku z trudem wygospodarowanych sierpniowych dni nie mogliśmy przeznaczyć na nic innego. Ziemia lubuska to według nas idealne tereny do aktywnego wypoczynku – jest pusto, a przyroda piękna – czyste jeziora, wszędzie przepiękne lasy. Dla turystów spragnionych innego rodzaju wrażeń okolice Zielonej Góry też mają wiele do zaoferowania – stare zamki, tajemniczy Międzyrzecki Rejon Umocniony, podążanie szlakiem tradycji winiarskich. My spędziliśmy tu tylko kilka dni, ale z powodzeniem w te tereny można przyjechać na pełne dwa tygodnie i zapominieć o nudzie.

14 sierpnia 2010, sobota

22 stopnie, przelotne opady

Warszawa Niesulice, 6:10-15:30, ok. 460 km

Wygodnie jedziemy autostradą A2. Pierwszy przystanek po godzinie, zatrzymujemy się na śniadanie w zajeździe i ruszamy dalej. Drugi (i ostatni) postój urządzamy w Swarzędzu, gdzie po długich poszukiwaniach odnajdujemy i zwiedzamy

Swarzędzkie Muzeum i Skansen Pszczelarstwa

To największy tego typu obiekt w Polsce. Zdecydowanie najciekawszy dla nas jest szklany ul, w którym przez przezroczyste ściany można podejrzeć pracujące pszczoły (rety, jak ciasno tam u nich!). Bardzo rozczarowuje nas brak możliwości kupienia miodu na miejscu – gdzie jak gdzie, ale w muzeum pszczelarstwa to powinna być oczywistość. Tymo kupuje na pamiątkę świeczkę-świnkę z wosku.

Na zewnątrz bogata ekspozycja uli, ale nic poza tym – teren ma ogromny potencjał, aż się prosi o lepsze wykorzystanie. Tymciowi najbardziej podobają się ule w kształcie sowy, misia i krasnali, a Sebusiowi coś zgoła innego – rosnące w jednym miejscu żółte kwiaty. Na pożegnanie pijemy kawę w pobliskiej restauracji.

Ogólnie cała droga mija nam sprawnie i – poza małym błądzeniem w Swarzędzu i pod Świebodzinem – bez żadnych problemów. Zakwaterowujemy się w ośrodku wypoczynkowym w Niesulicach, nad Jeziorem Niesłysz. Wieczorem robimy jeszcze wypad do pobliskiej tawerny na rybkę.

Skansen pszczelarski w Swarzędzu.

Skansen pszczelarski w Swarzędzu.

Skansen pszczelarski w Swarzędzu.

Skansen pszczelarski w Swarzędzu.

Skansen pszczelarski w Swarzędzu.

Skansen pszczelarski w Swarzędzu.

Skansen pszczelarski w Swarzędzu.

Skansen pszczelarski w Swarzędzu.

15 sierpnia 2010, niedziela

Po wietrznym i chłodnym poranku piękny dzień, 28 stopni

Pobyt inaugurujemy spacerem po naszym ośrodku. Piękny, duży teren, plaża, estetyczne drewniane domki – zdecydowanie do polecania (choć może trochę mało kameralnie). Po porannym spacerze rekonesans uznajemy za zaliczony.

Wycieczka do Łagowa, 11:00-16:00

Dojeżdżamy bocznymi drogami, po drodze atrakcje typu asfalt na jedno koło, kocie łby itp.

Łagów to naprawdę przeurocze miasteczko, malowniczo położone między dwoma jeziorami: Trześniowskim i Łagowskim. Jedną z najsłynniejszych łagowskich atrakcji jest zamek joannitów (ob. postać z XVII w), zbudowany na przesmyku między jeziorami. Nad zamkiem góruje imponująca warowna wieża, na którą odważnie wchodzą M. i T. Dopiero widok z góry pozwala w pełni docenić wyjątkowe położenie Łagowa. Potem szalejemy i na obiad idziemy do zamkowej restauracji – jest dość drogo, ale za to jedzenie pyszne, no i możemy siedzieć na zamkowym dziedzińcu, obrośniętym winoroślą – to wyjątkowe miejsce. Czekając na jedzenie, Tymo jeszcze raz wchodzi na wieżę – tym razem z R.

Spacer na Sokolą Górę

Po obiedzie oglądamy przyzamkowy park ze starymi drzewami, a potem poniemiecki cmentarz zarośnięty lasem – bardzo tajemnicze miejsce… Kulminacją spaceru są dobrze widoczne ślady po tysiącletnim grodzisku. Tymo biega jak nakręcony po ścieżkach; Seba trochę w wózku, trochę w chuście.

Popołudniowa kąpiel w „naszym” Jeziorze Niesłysz

Mimo początkowych obiekcji co da kąpieli (← zimny wiatr) Tymuś stwierdza, że „woda jest gorąca” i że idzie się kąpać. W końcu kąpiemy się wszyscy. Dobrze, że się przełamaliśmy – było warto. Sebcik zachwycony, spędza na czworaka miłe chwile na trawce nad brzegiem jeziora.

Wieczorem idziemy na zapiekankę do naszego ośrodkowego baru. A tu – co za niespodzianka – gra „zespół śpiewaczy” – gustowne różowe stroje, dyrygent we fraku, repertuar biesiadny, średnia wieku 70 – oj, warto było!

Łagów - Brama Marchijska.

Łagów – Brama Marchijska.

Wchodzimy na zamek joannitów, XIV w.

Wchodzimy na zamek joannitów, XIV w.

Na wieżę zamku Joannitów.

Na wieżę zamku Joannitów.

Na wieżę zamku Joannitów.

Na wieżę zamku Joannitów.

Widoki z łagowskiej wieży.

Widoki z łagowskiej wieży.

Widoki z łagowskiej wieży.

Widoki z łagowskiej wieży.

Widoki z łagowskiej wieży.

Widoki z łagowskiej wieży.

W zamkowej restauracji.

W zamkowej restauracji.

Sebuś na naszej plaży.

Sebuś na naszej plaży.

16 sierpnia 2010, poniedziałek

20-25 stopni, ale ranki już odczuwalnie chłodne

Wycieczka w okolice Międzyrzecza, 9:30-15:30

1) Międzyrzecki Rejon Umocniony (MRU)

Pozostałości rozbudowanego systemu umocnień, stworzonego przez Niemców w latach 30. i 40. XX w. to chyba jedna z najbardziej znanych atrakcji turystycznych ziemi lubuskiej. Atrakcyjność miejsca podnosi fakt, że podziemia są obecnie rezerwatem nietoperzy.

Niestety, podziemne trasy zwiedzania są dla nas za długie (1,5 lub 2,5 godz.) – obawiamy się, że Sebusiowi w pewnym momencie przestanie się podobać – więc ograniczamy się o obejrzenia tego, co można zobaczyć na powierzchni. Betonowe konstrukcje przeciwczołgowe, stanowiska ogniowe na wzgórzu, wieża widokowa, armaty i czołg przed głównym budynkiem – jest na co popatrzeć. Piękne słoneczko i biwak na trawie dopełniają wrażeń. Łyżką dziegciu są tylko ogromnie uciążliwe osy.

2) Zwiedzanie Międzyrzecza

Oglądamy XV-wieczny gotycki kościół Jana Chrzciciela, rynek i renesansowo-klasycystyczny ratusz. Na dłużej zabawiamy przy zamku (a właściwie jego pozostałościach), wzniesionym na polecenie Kazimierza Wielkiego w XIV w. Oglądamy główne basteje i mury otoczone fosą (obecnie w remoncie). Obok zamku budynek starostwa z XVIII w (w nim mieści się muzeum) i barokowy dom bramny (obecnie kawiarenka). Spacer po plantach uniemożliwia senny i marudzący Sebuś.

3) Gościkowo-Paradyż

W drodze powrotnej zahaczamy o piękny klasztor pocysterski (XIII-XVIII, po rozbudowie rokokowy). Chłopcy śpią w samochodzie, więc my oglądamy na zmianę.

Wieczór spędzamy na placu zabaw przy jeziorze w naszym ośrodku. Sebusiowi bardzo spodobały się zjeżdżalnie – choć jeszcze nie potrafi chodzić, już chce zjeżdżać – i na siedząco, i na śledzia.

Międzyrzecki Rejon Umocniony, Kaława-Pniewo.

Międzyrzecki Rejon Umocniony, Kaława-Pniewo.

Międzyrzecki Rejon Umocniony, Kaława-Pniewo.

Międzyrzecki Rejon Umocniony, Kaława-Pniewo.

Międzyrzecki Rejon Umocniony

Międzyrzecki Rejon Umocniony

Międzyrzecki Rejon Umocniony

Międzyrzecki Rejon Umocniony

Międzyrzecki Rejon Umocniony

Międzyrzecki Rejon Umocniony

MRU - wieża widokowa.

MRU – wieża widokowa.

Międzyrzecz - Ratusz (XIX w).

Międzyrzecz – Ratusz (XIX w).

Międzyrzecki zamek (XIV w).

Międzyrzecki zamek (XIV w).

Dom starostów międzyrzeckich (XVIII w).

Dom starostów międzyrzeckich (XVIII w).

Tymo na podzamczu.

Tymo na podzamczu.

Barokowy zespół klasztorny w Gościkowie-Paradyżu.

Barokowy zespół klasztorny w Gościkowie-Paradyżu.

Zachód słońa nad Jeziorem Niesłysz.

Zachód słońa nad Jeziorem Niesłysz.

17 sierpnia 2010, wtorek

18 stopni, przelotne opady

Pogoda zrobiła nam psikusa – znacznie się ochłodziło – ale prawdziwych turystów to nie zraża!

Wycieczka do Zielonej Góry, 9:30-16:00

W związku z czarnymi chmurami na horyzoncie decydujemy się zacząć od rynku, a palmiarnię zostawić na później (pod dachem…). Oglądamy kościół św. Jadwigi (XV), a na rynku – kamieniczki i XVI-wieczny ratusz. Na ławeczce w centrum zjadamy drugie śniadanie.

Potem przenosimy się do Parku Winnego – to urocze miejsce, po zadbanych alejkach hasa Tymuś, na zboczach uprawiana jest winorośl.

Ostatni punkt programu to zielonogórska palmiarnia. Zrobiona z rozmachem: wodospady, rzeczki, akwaria z rybkami, żółwie, podświetlana podłoga – bardzo nam się podoba. Sebuś, który ostatnio najchętniej ciągle przy czymś stoi, też jest zauroczony rybkami.

Na obiad wpadamy do centrum handlowego Focus. To sprawdzian naszej cierpliwości i umiejętności zachowania zimnej krwi. Najpierw Sebcik marudzi, bo trudno mu usiedzieć w jednym miejscu. Potem Tymo wylewa na siebie sok pomarańczowy i trzeba go przebierać aż po majtki. Obaj ryczą. Wokół tłumy ludzi. Fajnie jest.

Wieczorny spacer brzegiem Jeziora Niesłysz

Idziemy miłą ścieżką wzdłuż jeziora, wśród pomostów, ośrodków wypoczynkowych i wypożyczalni sprzętu wodnego. Bardzo miło (oczywiście do czasu, potem Seba się rozmarudza, Tymo wpada w kałużę i moczy sobie spodnie itp.)

Zielonogórski ratusz (XVI w).

Zielonogórski ratusz (XVI w).

Drugie śniadanie koło rynku.

Drugie śniadanie koło rynku.

Park Winny, Zielona Góra.

Park Winny, Zielona Góra.

Park Winny, Zielona Góra.

Park Winny, Zielona Góra.

Zielonogórska palmiarnia.

Zielonogórska palmiarnia.

Zielonogórska palmiarnia.

Zielonogórska palmiarnia.

Park Winny.

Park Winny.

Brzegiem Jeziora Niesłysz.

Brzegiem Jeziora Niesłysz.

Brzegiem Jeziora Niesłysz.

Brzegiem Jeziora Niesłysz.

18 sierpnia 2010, środa

Najpierw 15 stopni i deszcz, od popołudnia cieplej i znaczna poprawa pogody

Wycieczka do Drzonowa i Świebodzina

Drzonów – Lubuskie Muzeum Wojskowe

Jak tylko wysiadamy z samochodu, przestaje padać – hura! Najpierw zwiedzamy bogatą wystawę plenerową z armatami, czołgami, samolotami, śmigłowcami i rakietami; eksponaty gł. produkcji ZSRR i polskiej. Chłopakom bardzo się podoba.

Potem krótko oglądamy ekspozycję wewnętrzną. Oglądamy różne rodzaje broni, zbroje, mundury. Dla maluchów mniej ciekawe, ale przynajmniej w środku Sebuś mógł trochę pochodzić.

Świebodzin

Jadąc do Świebodzina, naszą uwagę przyciąga słynna figura Chrystusa – obecnie jest w trakcie montażu: ciało już stoi, głowa leży na ziemi osobno. Widok – delikatnie mówiąc – dość niezwykły. Bardzo żałujemy (jeszcze później wielokrotnie), że nie podjechaliśmy zrobić zdjęcia.

Przed zwiedzaniem Świebodzina nabieramy sił w położonej przy rynku pizzerii. Smaczna pizza i miłe miejsce.

Po obiedzie oglądamy ratusz (pocz. XIV) i rozczarowani stwierdzamy, że wejście na wieżę jest obecnie w trakcie remontu i jest niemożliwe. Potem podchodzimy pod XV-wieczny kościół św. Michała, pozostałości zamku (z niespotykanym krzyżem z kul armatnich) oraz pozostałości murów z basztą. Sebuś wreszcie zasypia w wózku, Tymo bardzo dzielnie nam towarzyszy.

Wieczorem plączemy się po ośrodku, potem chłopcy szaleją na placu zabaw. Sebuś bywa czasami uciążliwy – przede wszystkim chce wszędzie chodzić SAM, ale przy tym szybko się męczy i bardzo marudzi. Ale zaciskamy zęby – żeby było lepiej, przejściowo musi być gorzej…

Lubuskie muzeum wojskowe w Drzonowie.

Lubuskie muzeum wojskowe w Drzonowie.

Lubuskie muzeum wojskowe w Drzonowie.

Lubuskie muzeum wojskowe w Drzonowie.

Lubuskie muzeum wojskowe w Drzonowie.

Lubuskie muzeum wojskowe w Drzonowie.

Lubuskie muzeum wojskowe w Drzonowie.

Lubuskie muzeum wojskowe w Drzonowie.

Świebodzin, ratusz (XIV w, przebud.)

Świebodzin, ratusz (XIV w, przebud.)

Okolice rynku w Świebodzinie.

Okolice rynku w Świebodzinie.

Kościół Św. Michała, XV w

Kościół Św. Michała, XV w

Tymo nad Jeziorem Niesłysz.

Tymo nad Jeziorem Niesłysz.

Nasze Skarby nad Jeziorem Niesłysz.

Nasze Skarby nad Jeziorem Niesłysz.

19 sierpnia 2010, czwartek

17-20 stopni, wietrznie

Wycieczka do skansenu w Ochli, 10:00-15:00

Skansen zajmuje niewielki, ale bardzo miły, zadrzewiony teren. Wzdłuż alejek stoją piękne drewniane rzeźby. Przy wejściu wita nas staw ze … skaczącymi rybami. Chłopcy zachwyceni.

Na terenie ochlańskiego skansenu można zobaczyć naprawdę stare budynki – jest tu wiele eksponatów z XVIII, a zdarzają się nawet i takie z XVII w. Najciekawszym budynkiem jest wieża winiarska z symboliczną uprawą winorośli wokół – taki cuda tylko w Ochli!

Tymuś biega, Sebuś trochę w wózku, trochę w chuście. Traci cierpliwość dopiero pod koniec spaceru. Obiad jemy w przyskansenowej karczmie, urządzonej w starej gospodzie. Wybór okazuje się strzałem w dziesiątkę – to rewelacyjne miejsce na obiad z dziećmi – stoliki na dworze, plac zabaw, obok ławka-huśtawka, a jedzenie pycha. Towarzyszy nam kotek, liczący na resztki ze stołu.

Wieczorem urządzamy sobie spacer pożegnalny wzdłuż brzegów jeziora, żegnamy się też z placem zabaw – Sebuś znów szaleje na zjeżdżalni. Wieczorem zbieramy się o domu – rano planujemy wczesny wyjazd.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Wieża winiarska z XVIII w.

Wieża winiarska z XVIII w.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Muzeum etnograficzne w Ochli.

Nasz ośrodek, Niesulice.

Nasz ośrodek, Niesulice.