Dubrownik i Zagrzeb, czyli przez Chorwację do Czarnogóry

23 sierpnia 2013, piątek

Rano zimno, nawet 9 st. w okolicach Barwinka, cały dzień pięknie, do 30 st.

Nie bez trudności wstajemy o 4:45 i o 6:00 ruszamy już po dobrym śniadanku i ostatnim spojrzeniu na naszych cudownych (śpiących…) chłopców. Znaczna część dzisiejszej trasy jest nam już dobrze znana z wcześniejszych wyjazdów na Węgry i do Słowenii.

Niewielki koreczek w Rzeszowie, a potem stoimy pół godziny w korku w Budapeszcie, bo nawigacja nie uwzględniła remontu (ale dzięki temu możemy z sympatią przypomnieć sobie tutejsze ulice, otoczone pięknymi secesyjnymi budynkami, oraz niezapomniany widok z Mostu Elżbiety).

Obiad jemy w przyautostradowej restauracji kilkadziesiąt kilometrów za Budapesztem (R. zostawia rekordową opłatę za toaletę, pomyliwszy 100 forintów ze 100 kunami chorwackimi… ach, to wakacyjne rozprężenie!). Duże nasilenie ruchu pomiędzy Budapesztem i Balatonem powoli się zmniejsza i do Zagrzebia dojeżdżamy już prawie pustą autostradą.

Zagrzeb

Stolica Chorwacji to nasz dzisiejszy główny cel turystyczny. Chcemy obejrzeć ją bez dzieci, bo jest sporo oddalona od innych chorwackich atrakcji i kłopotem byłby dojazd tutaj. Historycznie Zagrzeb był ulokowany na dwóch wzgórzach przedzielonych rzeką (zasypaną w XIX w.), tworzących razem Górne Miasto.

Nasz spacer zaczynamy na placu bana Josipa Jelačicia, będącym głównym miejscem spotkań mieszkańców miasta. Szybko wchodzimy na wzgórze Gradec (dawną siedzibę władz świeckich miasta) przez stube, czyli wąską uliczkę przechodzącą w schody (takich stube jest tutaj dużo więcej). Udaje nam się załapać na wejście na wieżę Lotrščak – pozostałość fortyfikacji miejskich, z której rozciąga się chyba najpiękniejszy widok na całe miasto. Widać wyraźny podział na Górne Miasto, Dolne Miasto i nowe dzielnice, które dość chaotycznie otoczyły zabytkowe centrum podczas szybkiego rozwoju miasta przez ostatnie sto lat. Szczególnie pięknie na tle czerwonych dachów miasta prezentuje się gotycki kościół św. Marka (XIII, przebudowywany do XIX w.) z wzorami z dachówek w kształcie herbów Chorwacji i Zagrzebia na dachu oraz Katedra Wniebowzięcia.

Zagrzeb, plac Bana Josipa Jelačicia.

Zagrzeb, plac Bana Josipa Jelačicia.

Uliczkami starówki w Zagrzebiu.

Uliczkami starówki w Zagrzebiu.

'Stube' na Wzgórze Gradec.

'Stube’ na Wzgórze Gradec.

'Stube' na Wzgórze Gradec.

'Stube’ na Wzgórze Gradec.

Wzgórze Gradec z Wieżą Lotrščak.

Wzgórze Gradec z Wieżą Lotrščak.

Gradec z Wieży Lotrščak.

Gradec z Wieży Lotrščak.

W pejzażu dominuje gotycki kościół Św. Marka.

W pejzażu dominuje gotycki kościół Św. Marka.

Katedra (XIII) na Wzgórzu Kaptol.

Katedra (XIII) na Wzgórzu Kaptol.

Na wzgórzu Gradec oglądamy m.in. barokowy kościół św. Katarzyny z XVII w. z pięknym barokowym wystrojem i malarstwem iluzjonistycznym oraz idziemy reprezentacyjną ulicą Cyryla i Metodego prosto na plac św. Marka, gdzie możemy w pełni docenić piękno gotyckiego kościoła św. Marka oraz rzucić okiem na budynek tutejszego parlamentu.

Barokowy (XVII) Kościół Św. Katarzyny z Wieży Lotrščak.

Barokowy (XVII) Kościół Św. Katarzyny z Wieży Lotrščak.

Barokowy (XVII) Kościół Św. Katarzyny.

Barokowy (XVII) Kościół Św. Katarzyny.

Wnętrze z iluzjonistycznym malarstwem i ozdobami stiukowymi.

Wnętrze z iluzjonistycznym malarstwem i ozdobami stiukowymi.

Rzeźba ,,Rybak z wężem'' na Placu Jezuitów.

Rzeźba ,,Rybak z wężem” na Placu Jezuitów.

Plac św. Marka z budynkiem Sejmu (pocz. XX).

Plac św. Marka z budynkiem Sejmu (pocz. XX).

Portal kościoła św. Marka.

Portal kościoła św. Marka.

Klasycystczny pałac mieszczący Instytut Historii.

Klasycystczny pałac mieszczący Instytut Historii.

Kierując się w stronę wzgórza Kaptol, dawnej siedziby władz kościelnych, przechodzimy jeszcze przez średniowieczną Bramę Kamienną, w której mieści się kaplica Matki Bożej, do której mieszkańcy Zagrzebia (i nie tylko) przychodzą na chwilę modlitwy. Całe ściany bramy pokryte są podziękowaniami za wysłuchanie modlitw.

Średniowieczna Brama Kamienna.

Średniowieczna Brama Kamienna.

Kaplica wotywna w Bramie Kamiennej.

Kaplica wotywna w Bramie Kamiennej.

Przez ulicę Krvavi Most (nazwaną tak na pamiątkę konfliktów pomiędzy dwoma dzielnicami, oddzielonymi niegdyś rzeką i mostem) przedostajemy się na wzgórze Kaptol, gdzie naszym głównym celem jest gotycka katedra Wniebowzięcia (niestety częściowo w remoncie). Szybko robimy ostatnie zdjęcia, bo zmrok zapada tutaj wyraźnie szybciej niż w Polsce. O tej porze plac Jelačicia i okoliczne uliczki tętnią życiem, a my ruszamy na nasz dzisiejszy nocleg.

Gotycka Katedra Wniebowzięcia.

Gotycka Katedra Wniebowzięcia.

Kolumna Maryjna (XIX w) i pozostałości murów katedry.

Kolumna Maryjna (XIX w) i pozostałości murów katedry.

Dolac - główny targ Zagrzebia.

Dolac – główny targ Zagrzebia.

Hostel Josipdol

Nie ma tutaj może luksusów, mamy mały pokoik z łazienką naprzeciwko, ale w tej cenie (ok. 130 zł z wszystkimi opłatami za dwie osoby) trudno o coś lepszego w dogodnej dla nas lokalizacji. Najważniejsze, że jest ogólnie czysto i można się przespać. Robimy już tylko zdjęcia i… dobranoc!

24 sierpnia 2013, sobota

Rano budzi nas deszcz, potem parno i gorąco, popołudnie upalne i słoneczne, 30oC

Rano błogosławimy decyzję o noclegu – wyruszamy tuż po 7:30 z wypoczętymi i świeżymi głowami.

Pierwsza porcja wiedzie ok. 380 km chorwackimi autostradami. Myliłby się ten, kto powiedziałby, że jazda autostradą jest nudna – nie w Chorwacji. Widoki zmieniają się jak w kalejdoskopie, a co zakręt to bardziej malowniczo – przepiękne góry, widowiskowe przejazdy przez mosty, tunele. Jest tylko jedno ale – ogromne natężenie ruchu – nieprzerwany międzynarodowy sznur samochodów pędzący w wakacyjnym szaleństwie sprawia, że jazda jest męcząca. My za to nareszcie czujemy, że jesteśmy na naszej wymarzonej randce – planujemy zwiedzanie Dubrownika, słuchamy płyt Marii Peszek i Kobiet, jest super. Zatrzymujemy się dwa razy na przyautostradowych postojach.

Po zjeździe z autostrady drogi stają się wąskie i kręte, a jazda – głównie ze względu na duże nasilenie ruchu – wymaga dużo uwagi. Za to od widoków oczu nie można oderwać, szczególnie gdy jedziemy wzdłuż wybrzeża. Tak malowniczego krajobrazu trudno sobie wyobrazić. Kolor morza zlewa się w fantastyczną mozaikę z pofałdowanym, skalistym brzegiem.

Chorwacja z okien samochodu.

Chorwacja z okien samochodu.

Chorwacja z okien samochodu.

Chorwacja z okien samochodu.

Chorwacja z okien samochodu.

Chorwacja z okien samochodu.

Zbliżamy się do Dubrownika.

Zbliżamy się do Dubrownika.

Dubrownik

Dłuższy postój urządzamy sobie w Dubrowniku. Miasto zachwyca nas od pierwszej chwili. Już od wejścia za bramy starówki nie wiemy, na co patrzeć, w którą stronę odwracać głowy. Spacer po Dubrowniku nie przypomina chodzenia od jednego zabytku do drugiego – Dubrownik cały jest jednym wielkim zabytkiem. Od początku ujmuje jego niepowtarzalna atmosfera. Miasto zostało niemal doszczętnie zniszczone przez trzęsienie ziemi w XVII w. Odbudowano je bardzo konsekwentnie w stylu barokowym, używając tylko białego dalmackiego kamienia i czerwonej dachówki. Turyści spacerują po kamiennych uliczkach, których bruk jest wyszlifowany niemal na idealny połysk. Od głównej osi miasta – ul. Placa, wspinają się w kierunku murów obronnych wąskie, strome uliczki, nad którymi suszy się bielizna. Jedynym, co przeszkadza w zwiedzaniu miasta, jest wszechobecny tłum turystów. Trudno zrobić nawet szybkie zdjęcie, o szukaniu idealnych kadrów można zapomnieć. W takich warunkach ciężko byłoby spacerować tu z małymi dziećmi  – dobrze, że tym razem jesteśmy sami.

Wchodzimy do miasta przez Bramę Ploče (wewn. romańska, zewn. barokowa), przechodzimy obok dostojnego klasztoru Dominikanów i po chwili dostajemy się na gwarny Plaz Luža. Nie wiemy, w którą  stronę kierować wzrok – czy na gotycko-renesansowy Pałac Sponza, czy na Wieżę Zegarową i loggię z dzwonami, czy na niezwykle zdobny, barokowy (XVIII w.) kościół Św. Błażeja (patrona miasta), czy może na małą fontannę Onufrego lub na kolumnę Rolanda (XV w., ramię rycerza pełniło również funkcję miary długości). Rzucamy okiem na główną oś miasta – ul. Placa, zamkniętą Bramą Pile, po czym skręcamy w lewo i na chwilę przystajemy, by podziwiać harmonijne łączenie różnych stylów architektonicznych w Pałacu Rektorów (XV w., wielokr. przeb.) – dawnych reprezentantów miasta. Jeszcze tylko spojrzenie na barokową (XVIII w.) katedrę Wniebowzięcia i zaraz widoki diametralnie się zmieniają – dochodzimy bowiem do malowniczego portu jachtowego. Jachty i kąpiący się na plaży wczasowicze kontrastują z powagą groźnych fortyfikacji miasta. Z portu jachtowego wracamy na ul. Placa (stanowiącą niegdyś przesmyk morski oddzielający część lądową Dubrownika i wyspę) i idziemy już prosto do przeciwległej bramy miejskiej, Bramy Pile. Po drodze oglądamy jeszcze barokowy kościół Św. Ignacego Loyoli, do którego prowadzą imponujące schody, a także najstarszy w mieście, renesansowy (XVI w.) Kościół Zbawiciela i niezwykłą, ozdobioną kopułą wielką fontannę Onufrego (XV w.), dostarczającą niegdyś wodę pitną dla miasta.

Pierwsze spojrzenie na Dubrownik.

Pierwsze spojrzenie na Dubrownik.

Dubrownik od strony portu jachtowego.

Dubrownik od strony portu jachtowego.

Na starówkę wchodzimy przez Bramę Ploče.

Na starówkę wchodzimy przez Bramę Ploče.

Dubrownik urzeka od pierwszego wejrzenia.

Dubrownik urzeka od pierwszego wejrzenia.

Gotycko-renesansowy Pałac Sponza, loggia i Wież Zegarowa (XV).

Gotycko-renesansowy Pałac Sponza, loggia i Wież Zegarowa (XV).

Gotycko-renesansowy Pałac Sponza, loggia i Wieża Zegarowa (XV).

Gotycko-renesansowy Pałac Sponza, loggia i Wieża Zegarowa (XV).

Barokowy Kościół Św. Błażeja (XVIII).

Barokowy Kościół Św. Błażeja (XVIII).

Mała fontanna Onufrego (XV) zaopatrywała plaz w wodę.

Mała fontanna Onufrego (XV) zaopatrywała plaz w wodę.

Eklektyczny Pałac Rektorów (XV, wiel. przeb.).

Eklektyczny Pałac Rektorów (XV, wiel. przeb.).

Katedra Wniebowzięcia NMP (barok., XVIII).

Katedra Wniebowzięcia NMP (barok., XVIII).

Katedra Wniebowzięcia NMP (barok., XVIII).

Katedra Wniebowzięcia NMP (barok., XVIII).

Dubrownik od strony portu.

Dubrownik od strony portu.

Dubrownik - ufortyfikowane miasto.

Dubrownik – ufortyfikowane miasto.

Ulica Placa - glówna oś miasta.

Ulica Placa – glówna oś miasta.

Bruk wypolerowany na błysk.

Bruk wypolerowany na błysk.

Gdzieś w Dubrowniku.

Gdzieś w Dubrowniku.

Uliczka wiodąca z Placa w kierunku murów obronnych.

Uliczka wiodąca z Placa w kierunku murów obronnych.

Renesansowy Kościół Zbawiciela.

Renesansowy Kościół Zbawiciela.

Wielka Fontanna Onufrego (XV).

Wielka Fontanna Onufrego (XV).

Św. Błażej - patron Dubrownika.

Św. Błażej – patron Dubrownika.

Gotycko-renesansowa Brama Pile.

Gotycko-renesansowa Brama Pile.

Dubrownik - ufortyfikowane miasto.

Dubrownik – ufortyfikowane miasto.

Mury obronne w Dubrowniku robią ogromne wrażenie.

Mury obronne w Dubrowniku robią ogromne wrażenie.

Po zwiedzeniu „wewnętrznej”, położonej za murami,  części Dubrownika, chcielibyśmy odpocząć, ale chcąc nie chcąc biegniemy przeparkować samochód na kryty parking (o czym za chwilę). Wracamy na starówkę, mając w głowie tylko jedna potrzebę: jeść. Pizza jedzona w urokliwym zakątku Dubrownika smakuje dziś wyjątkowo.

Wspaniałym uwieńczeniem zwiedzania miasta jest niemal 2-kilometrowy spacer po murach obronnych. Niezwykle wysokie ceny biletów (90 kn/osoba – ok. 50 zł!) są osłodzone przez naprawdę niezapomniane widoki na zwartą i niesamowicie jednorodną zabudowę starówki (ściany z białego kamienia i dachy pokryte czerwoną dachówką wyglądają po prostu przepięknie), zdominowaną przez wieże kościelne i oprawioną w szmaragd morza. Obchodzimy całe stare miasto dookoła, co – przez wzgląd na liczne baszty i wieże – wymaga pokonania naprawdę sporej różnicy poziomów. Do samochodu wracamy naprawdę nieźle wymęczeni – jak po górskiej wycieczce, ale pełni wrażeń i naładowani przeżyciami estetycznymi (których swoja drogą starczyłoby spokojnie na kilkudniowy pobyt).

Wracamy na starówkę.

Wracamy na starówkę.

Schody prowadzące pod Kościół Św. Ignacego Loyoli (kon. XVII).

Schody prowadzące pod Kościół Św. Ignacego Loyoli (kon. XVII).

Kościół Św. Ignacego Loyoli (kon. XVII).

Kościół Św. Ignacego Loyoli (kon. XVII).

Dubrownik - spacer po murach obronnych - ruszamy.

Dubrownik – spacer po murach obronnych – ruszamy.

Dubrownik - spacer po murach obronnych - spoglądamy w dół.

Dubrownik – spacer po murach obronnych – spoglądamy w dół.

Oko zatrzymuje się nie tylko na zabytkach.

Oko zatrzymuje się nie tylko na zabytkach.

Dubrownik - spacer po murach obronnych.

Dubrownik – spacer po murach obronnych.

Dubrownik - spacer po murach obronnych.

Dubrownik – spacer po murach obronnych.

Wieża Klasztoru Dominikanów.

Wieża Klasztoru Dominikanów.

Serce Dubrownika.

Serce Dubrownika.

Dubrownik.

Dubrownik.

Ostatnie spojrzenie na ul. Placa.

Ostatnie spojrzenie na ul. Placa.

Dubrownik o zachodzie słońca.

Dubrownik o zachodzie słońca.

Jedyną nieprzyjemnością związaną z naszą dzisiejszą wycieczką po Dubrowniku były trudności z parkowaniem. Już nawet nie chodzi o to, że okolice centrum są szczelnie obstawione samochodami i musieliśmy się sporo nagimnastykować, żeby w ogóle znaleźć jakieś miejsce, by zaparkować. Największych problemów dostarczyły nam … parkomaty. W tych urządzeniach można było płacić tylko monetami, a zważywszy na słone ceny za postój (10 kn/godz.), można sobie wyobrazić, że drobne były dobrem pożądanym i niedostępnym. Nigdzie nie można było rozmienić pieniędzy, obsługa sklepów alergicznie reagowała na próby kupienia czegoś drobnego większymi banknotami. Byliśmy wściekli i czuliśmy się bezradni. W końcu nie było innego wyjścia, tylko podzielić zwiedzanie starówki na dwie części. W porze, w której kończył nam się bilet za parkowanie wracamy do samochodu i przejeżdżamy na duży parking podziemny. Szkoda, że nie przyjechaliśmy to od początku – widać, że przybytek jest nowy, a automaty parkingowe przyjmują banknoty (choć nie większe niż 50 kn ;-), więc i tak musimy płacić w „Office”, ale najważniejsze, że w końcu się udaje).

Pobyt w Dubrowniku zajął nam więcej niż przewidywaliśmy (ok.14:40-19:40) i już o zmroku wyruszamy do Czarnogóry. Do granicy jedzie się sprawnie, a tu na granicy niespodzianka – wszystko stoi, a sznurek samochodów prawie w ogóle się nie posuwa. Stoimy i stoimy i zastanawiamy się, czy to norma, czy przykry zbieg okoliczności. Celnicy dokładnie przeszukują wybrane samochody (szukają kogoś/czegoś?), więc już zaczynamy się podśmiewać, że zarekwirują nam nasze maślanki:)

Na granicy chorwackiej spędzamy ponad godzinę. Na szczęście w końcu przychodzi nasza kolej i odprawiają nas wyjątkowo szybko (podobnie zresztą jak Polaków jadących przed nami). Na terytorium Czarnogóry wjeżdżamy przed 22:00. Wbrew pozorom (późna pora) nie jedzie się szybko – drogi wzdłuż wybrzeża są niezwykle zatłoczone. Dobrze, że udaje nam się od ręki dostać na prom przepływający przez Bokę Kotorską (4,5 Euro wszystko) – przeprawa oszczędza nam sporo drogi.

Po dojechaniu do naszej docelowej miejscowości, Bečići, mamy kłopoty ze znalezieniem kwatery. Gospodarz kilkakrotnie próbuje nam przez telefon wytłumaczyć dojazd, ale przez dłuższy czas nie możemy ustalić wspólnych punktów orientacyjnych, więc sporo błądzimy. Na szczęście w końcu po 23:00 udaje się nam dotrzeć na miejsce. Szybko się jeszcze rozpakowujemy i padamy spać po 1:00.

Nasza meta: Vile Becica, Bečići (k. Budvy)

Jest czysto, przestronnie i przyjemnie. Spory pokój z łazienką, aneksem kuchennym i tarasem, na który zaglądają gałęzie drzew cytrynowych; cały dom tonie w zieleni.