Sami się nie spodziewaliśmy, że historyczne miejsce soboru w Konstancji może być tak atrakcyjne dla całej rodziny! Skrojone na potrzeby dzieci oceanarium Sea Life, starówka ze średniowiecznymi domami i arcyciekawą katedrą, a do tego kąpielisko w ogromnej, pięknej rzece, jaką jest Ren wypływający w Konstancji z Jeziora Bodeńskiego! Sześć godzin minęło jak jedna chwila!
9 sierpnia 2018, czwartek
Kolejny gorący dzień, wieczorem wietrznie i trochę pada, 31 stopni
Konstancja – rodzinne przygody z historią w tle
Konstancja jest świetnym celem dla turystycznej rodziny. Wszystkie atrakcje mieszczą się w granicach spacerowego zasięgu i są dostępne nawet dla czterolatka na hulajnodze. Dla tych, którzy nie lubią na urlopie korzystać z samochodu, dobra informacja: do samego centrum dojeżdżają pociągi! W ogóle rejon Jeziora Bodeńskiego ma bardzo dobrze rozwiniętą komunikację, praktycznie wszędzie można dojechać bez konieczności korzystania z własnych czterech kółek. Do Konstancji oczywiście dopływają też statki białej floty z różnych miejscowości położonych nad Jeziorem Bodeńskim. Jest też linia promowa łącząca Konstancję z Meersburgiem. Bardzo dobrze rozwinięta jest sieć ścieżek rowerowych – rowerzystów mijamy na każdym kroku, a samochodów w obrębie starówki praktycznie nie ma.
My na miejsce dojeżdżamy jednak samochodem, ale zaraz potem zostawiamy go na parkingu wielopoziomowym przy centrum handlowym Lago (koszt za 6 godzin to 9,5 euro). W okolicy centrum jest więcej parkingów, ale ten ma wyjątkowo dogodne dla nas położenie: znajduje się tuż obok Sea Life i rzut beretem od starówki.
Oceanarium Sea Life Konstancja
Tutejsze oceanarium należy do sieci Sea Life, która ma łącznie osiem podobnych placówek w całych Niemczech. Bilet wstępu kosztuje ponad 18 euro za jedną osobę dorosłą, są znaczne zniżki za zakup biletów online. My mieliśmy wstęp gratis w ramach Bodensee erlebniskarte. Przy mniejszych i większych akwariach największą grupę odwiedzających stanowią oczywiście rodziny z dziećmi. Zwiedzających jest sporo, ale nie czujemy się tym przytłoczeni.
W oceanarium żyje ok. 180 tys. wodnych stworzeń. Ekspozycja jest podzielona na kilkanaście części. Zaczynamy od lodowcowej groty (na ścianach prawdziwy lód!), potem przechodzimy przez górski strumień, dalej odwiedzamy między innymi wrak statku i port w Rotterdamie.
Najciekawsze są jednak największe akwaria. Od płaszczek pływających w okrągłym zbiorniku długo nie mogliśmy się oderwać. Największe wrażenie zrobił na nas jednak wielki basen z rekinami, wieloma gatunkami ryb i wielkimi żółwiami morskimi. Najpierw przechodzimy pod nim w przezroczystym tunelu, a potem jeszcze zaglądamy do niego z różnych stron, przechodząc ponownie obok, już górą.
W oceanarium niebywale pomysłowe są „iluminatory”, które umożliwiają spojrzenie w głąb konkretnego zbiornika, czasami dodatkowo powiększając albo pomniejszając otaczające nas stworzenia wodne. To bardzo przyciąga uwagę dzieci i zaciekawia dorosłych. Możemy się poczuć jak współmieszkańcy danego akwenu – mała rzecz, a cieszy!
Na każdym kroku widać dbałość o atrakcyjność oceanarium dla najmłodszych. Już na początku zachwyca nas ekspozycja związana z ratowaniem żółwi morskich. Każde dziecko wypożycza maskotkę – żółwia. Przy pomocy interaktywnych stanowisk z dotykowymi ekranami nadaje żółwiowi imię i otrzymuje zadanie nakarmienia, wyleczenia i napojenia swojego podopiecznego. Na szczęście poza niemiecką zabawy jest wersja anglojęzyczna . Przy kolejnych stanowiskach również interaktywnie karmimy żółwia, leczymy jego obrażenia i poimy. Już zdrowego i pełnego sił z czystym sumieniem wypuszczamy na wolność! Jakże pouczająca kilkuminutowa zabawa! Przy okazji promująca działania Sea Life mające na celu ratowanie zagrożonych gatunków żółwi!
Na tym nie kończą się atrakcje dla najmłodszych. Po drodze mijamy wiele wypisanych na ścianach ciekawostek dotyczących morskich stworzeń, stanowiska do krótkich zajęć edukacyjnych, można też zdobywać stempelki w „grze terenowej”. Jest nawet niewielka zjeżdżalnia. Najmłodsi odwiedzający nie mają ani chwili czasu na nudę! Na koniec oczywiście sklep z pamiątkami. Chłopcy kupują całkiem sympatyczne minimaskotki – węgorze i wyślizgującą się z rąk „wodę” w plastikowym opakowaniu.
Sea Life w Konstancji może nie jest największym oceanarium, ale jest bardzo atrakcyjne dla dzieci. Wystawa jest jakby specjalnie zaprojektowana pod gusta młodszych klientów i odbieramy to bardzo pozytywnie, przynajmniej w dzisiejszym składzie! Przed wycieczką warto sprawdzić aktualności na stronie internetowej oceanarium: https://www.visitsealife.com/en/constance/
Stare miasto w Konstancji
Przed dalszym spacerem zaglądamy na chwilę do naszego samochodu na parkingu. Kanapki wchodzą nam świetnie. Sprawnie zabieramy rzeczy do kąpieli i ruszamy w stronę kąpieliska nad Renem. Tak dzisiaj ustawiliśmy trasę, żeby po drodze na miejską plażę zaliczyć spacer po uliczkach starego miasta. W ten sposób unikamy narzekania dzieci na nudę. Ach, ten rodzicielski spryt! 😉
Najpierw podchodzimy nad brzeg Jeziora Bodeńskiego i podziwiamy molo z ogromną kręcącą się wokół własnej osi figurą. Rzucamy tez okiem na średniowieczny budynek Konzilgebäude, który gościł uczestników soboru w Konstancji (zakończonego już ponad 600 lat temu!). Sprawnie mijamy kolejne uliczki z bardzo starymi domami, których korzenie sięgają często XIII w.
Katedra NMP powstawała przez wiele stuleci, począwszy od XI w. Dzisiaj w jej architekturze można zauważyć elementy pochodzące z różnych epok i stylów architektonicznych. Gotyckie wieże, romańska nawa, przepiękne drewniane rzeźbione drzwi czy stalle z XV w. Prawdziwe arcydzieło!
Na szczęście na placu przed katedrą jest spora fontanna. Strumień wody spływający z niej świetnie nadaje się do zabawy dla dzieciaków. W czasie gdy chłopcy ochlapują ręce w fontannowej wodzie (czasem nie tylko ręce, ale to pomińmy milczeniem…), M. robi szybką sesję wnętrz katedry. Na koniec wszyscy zdobywamy katedralną wieżę (właściwie pierwszy taras, na poziomie nieco ponad 40 m ponad ziemią, bo na wyższy pobiegła już tylko M.).
Kąpielisko Rheinstrandbad nad Renem
Po obejrzeniu katedry kierujemy się już prosto na plażę. Musimy tylko jeszcze przedostać się na drugi brzeg Renu, po drodze mijając średniowieczne wieże obronne. Kąpielisko Rheinstrandbad jest wyjątkowe, bo umożliwia kąpiel w płynących wodach Renu, dosłownie kilkaset metrów od miejsca, gdzie wypływa on z Jeziora Bodeńskiego.
Woda jest tylko nieznacznie chłodniejsza niż w kąpieliskach położonych nad samym jeziorem (dzisiaj ma 24 stopnie), ale przyjemność kąpieli w takiej dużej rzece jest przeogromna! Pływamy, podziwiając rosnące parę metrów pod nami rośliny wodne i przepływające tuż obok nawet półmetrowe ryby!
Wstęp na kąpielisko dla osoby dorosłej to koszt 3,20 euro, dla nas gratis w ramach karty Bodensee. Teren standardowo wyposażony w toalety, przebieralnie, bardzo sympatyczne prysznice z ciepłą wodą i niewielki brodzik dla maluchów. Jest też kiosk z lodami i przekąskami, a obok restauracja, ale z zakazem wstępu w strojach kąpielowych;-).
Wracając na parking (to około półtorakilometrowy spacer) na chwilę rozstajemy się z M., która wyskakuje jeszcze zrobić zdjęcia oryginalnego ratusza. Wszyscy jesteśmy usatysfakcjonowani wizytą w Konstancji. Udało się upiec trzy pieczenie na jednym ogniu. Zobaczyć oceanarium, starówkę i jeszcze się wykąpać! Nie spiesząc się, spędziliśmy w Konstancji całe sześć godzin i ani chwilę się nie nudziliśmy!