Czterogodzinna wycieczka na urokliwy Przysłup Caryński z najpiękniejszym chyba schroniskiem w Bieszczadach i na Magurę Stuposiańską – jeden z bieszczadzkich „tysięczników”. Mimo oznaczeń na niektórych mapach szczyt nie jest już widokowy, jednak z podszczytowych polan południowej kulminacji odsłaniają się ładne widoki na pobliską Połoninę Caryńską i gniazdo Tarnicy. Szlak – szczególnie od strony Widełek – dość rzadko uczęszczany, pozwalający nawet w sezonie cieszyć się samotnością i szumem bukowego lasu.
2020.07.27
Informacje praktyczne
Samochód najwygodniej jest zostawić na parkingu przy polu namiotowym w Bereżkach (parking w sezonie płatny, opłata w punkcie sprzedaży biletów do BdPN; na miejscu bezpłatne sanitariaty), ew. naprzeciw wyjścia szlaku w Widełkach przy punkcie sprzedaży biletów – ale tam jest dużo mniej miejsca.
Opisaną przez nas trasę można pokonywać w obu kierunkach . Szlak zejściowy do Widełek jest dużo wygodniejszy i mniej błotnisty – my tę drogę wybraliśmy na zejście – ale równie dobrze można schodzić przez Przysłup Caryński – wtedy w drodze powrotnej będziecie mogli odpocząć w sympatycznym schronisku Koliba. Szlak do Bereżek jest jednak dużo częściej uczęszczany i bardziej błotnisty. Opisana przez nas pętla domyka się przejściem ok. 2,5 km asfaltem – na początku lub na końcu wycieczki (w zależności od tego, gdzie zostawicie samochód i z której strony będziecie ruszali). Całość trasy wymaga przejścia ok. 12 km i pokonania niecałych 500 m przewyższenia.
Bereżki – Przysłup Caryński
Wycieczkę zaczynamy późno – aż do wczesnego popołudnia padało, więc pogoda nie pozwoliła nam na zrealizowanie całodniowej górskiej trasy. Czterogodzinna wycieczka na Magurę Stuposiańską idealnie sprawdziła się jako plan na popołudnie w Bieszczadach.
Ruszamy z miejscowości Bereżki. Szlak zaczyna się przy polu namiotowym BdPN – pole jest rozległe, dysponuje dwiema solidnymi wiatami i naprawdę przyzwoitymi sanitariatami – może kiedyś się tu zatrzymamy? Idziemy za znakami żółtego szlaku, które najpierw przeprowadzają przez bujną roślinność, a potem wprowadzają w bukowy las. Szło by się nam naprawdę bardzo wygodnie, gdyby nie wszechobecne błoto – fakt, dziś od rana cały dzień padało, a dla warunków górskich na bieszczadzkich szlakach wiadomo, co to oznacza. Szlak w większości wiedzie wzdłuż potoku, dzięki czemu wycieczkę umila przyjemny szmer wody. Kilka razy ścieżka przekracza potoczek. Na naszej trasie od czasu do czasu mijamy turystów schodzących z Koliby, ale nie są to duże ilości ludzi – w porównaniu z najbardziej popularnymi szlakami Bieszczadów nasza trasa może wydać się zaciszna i kameralna.
Po godzinie wędrówki przez bukowy las stajemy na Przysłupie Caryńskim (785 m n.p.m.). To szeroka przełęcz pomiędzy Magurą Stuposiańską i Połoniną Caryńską. Niegdyś znajdował się tu przysiółek bojkowskiej wsi Caryńskie: Przysłup i stąd wzięła się obecna nazwa. Od węzła szlaków do schroniska musimy jeszcze zejść w dół żółtym szlakiem. Po kilku minutach meldujemy się przed najładniejszym naszym zdaniem schroniskiem w Bieszczadach. Schronisko studentów Politechniki Warszawskiej „Koliba” było kiedyś niewielką chatką, ale w 2010 roku zostało rozbudowane i teraz przedstawia się naprawdę imponująco.
Przysłup Caryński – Magura Stuposiańska
Przy Kolibie nie zatrzymujemy się na dłuższy postój, tylko od razu ruszamy w stronę Magury Stuposiańskiej – teraz zielonym szlakiem. Z podejścia otwierają się do tyłu piękne widoki na Połoninę Caryńską – z tej perspektywy prezentuje się ona bardzo okazale. Podejście zielonym szlakiem na Magurę prowadzi przez najbardziej chyba stromy odcinek dzisiejszego szlaku – ale na szczęście nie jest on zbyt długi, cieszy nas też mniejsza ilość błota (nareszcie!) i … towarzystwo wygrzanych słońcem malin.
Im wyżej, tym podejście łagodniejsze. Wkrótce meldujemy się na rozstaju szlaków na niższym, południowym wierzchołku (983 m n.p.m.) Magury Stuposiańskiej. W jego okolicy z zarastającej polany są najpiękniejsze, choć ograniczone widoki, szczególnie pięknie prezentuje się gniazdo Tarnicy z Bukowym Berdem, Krzemieniem i Szerokim Wierchem.
Ostatni odcinek na główną kulminację prowadzi już łagodnie nachylonym grzbietem, nie ma tu już więc dużego przewyższenia do pokonania. Wkrótce meldujemy się na Magurze Stuposiańskiej (1016 m n.p.m.). To jedna z wielu „magur” w polskich górach. Słowo „magura” ma pochodzenie wołoskie i niegdyś oznaczało odosobnione wzniesienia. Stuposiańska – to już łatwiej, wiadomo, od Stuposian.
Magura Stuposiańska –Widełki
Prawdziwy turysta nigdy tą samą drogą nie wraca😊, więc godząc się na dwuipółkilometrowy powrót asfaltem z Widełek do Bereżek, wybieramy na zejście niebieski szlak. To była dobra decyzja. Ścieżka długo prowadzi grzbietem, jest łagodnie nachylona, stosunkowo mało błotnista i jeszcze mniej popularna niż szlak z Bereżek na Przysłup Caryński – w drodze powrotnej nie spotykamy już nikogo. Niecałe półtorej godziny marszu i stajemy przy drodze Lutowiska-Ustrzyki Dolne. Na koniec w napotkanym strumyczku myjemy z grubsza nasze buty z tłustego błota, żeby móc jako tako wsiąść „na czysto” do samochodu – to już stały element programu lipcowego pobytu w Bieszczadach😊
Widełki – Bereżki
Ostatni odcinek do półgodzinny spacer asfaltem z Widełek do Bereżek. Na szczęście trasa Lutowiska-Ustrzyki Górne nie jest jakoś specjalnie uczęszczana wieczorową porą, więc samochody nie są specjalnie uciążliwe. Przy naszym aucie stawiamy się po czterech godzinach od rozpoczęcia wycieczki. Udało nam się zrobić zgrabną szlakową pętelkę – idealną na kryzys kondycji lub dzień krótkiego okienka pogodowego. 🙂
Więcej propozycji wycieczek po Bieszczadach? Zajrzyjcie tutaj. 🙂