Schleinitz-Klettersteig – graniowa ferrata w Wysokich Taurach w grupie Schobera

Schleinitz-Klettersteig – graniowa ferrata w Wysokich Taurach w grupie Schobera

Interesujące 2,5-godzinne przejście graniowe o trudnościach porównywalnych do Orlej Perci w Tatrach. Możliwość podjazdu z peryferii Lienzu 1500 m w górę kolejką gondolową i wyciągiem krzesełkowym sprawia, że całą trasę można pokonać w niespełna siedem godzin. Po drodze piękne widoki na imponujące szczyty Wysokich Taurów oraz malownicze stawy Neualpseen z Dolomitami Lienzkimi w tle. Na trasie spotkacie znacznie więcej owiec niż ludzi!

11 lipca 2019 r., czwartek

Informacje praktyczne

Dojazd na duży parking pod dolną stacją kolejki Zettersfeldbahn należącej do Lienzer Bergbahnen. Koniecznie trzeba być na miejscu punktualnie o 9:00, bo wtedy macie szansę zdążyć przejść całą trasę i jeszcze wrócić na dół wyciągiem. Wjazd odbywa się w dwóch turach – najpierw gondolą Zettersfeldbahn, a potem koleją krzesełkową Steinermandl. Łącznie oszczędzamy sobie 1500 m podejścia i zaczynamy wycieczkę z wysokości ponad 2200 m n.p.m. Przejazd obiema kolejkami w górę i w dół kosztuje 26 euro (2019 r.). My mamy go „gratis”, bo dwa dni temu wykupiliśmy tygodniową kartę Osttirol Glockner Dolomiten Card za 55 euro.

Dojście do ferraty zajmuje nieco ponad półtorej godziny, sama ferrata – 2,5 godziny i powrót też prawie 2,5 godziny, więc w teorii można się zmieścić w siedmiogodzinnym czasie, jak mamy do dyspozycji od pierwszego do ostatniego kursu kolejki. Warto pamiętać, że mimo że wyciągi są czynne od 9:00 do 16:45, to realnie będziemy mieć mniej czasu – na górę dotrzemy tuż przed 9:30, a ostatni zjazd wyciągiem krzesełkowym odbędzie się o 16:30. Aktualne godziny pracy kolejek i ceny znaleźć można na stronie www.lienzer-bergbahnen.at

Grań, którą wiedzie ferrata na Schleinitz.

Graniowe przejście jest dosyć długie i wymagające. Wycena na A/B nie do końca naszym zdaniem pokrywa się z wymaganiami, jakie trasa stawia przed turystami. Na ubezpieczonych fragmentach faktycznie nie ma jakichś spektakularnych trudności, ale pomiędzy nimi napotkacie długie nieubezpieczone odcinki. Tam najłatwiej o zsunięcie się po eksponowanych płytach czy poślizgnięcie na kruchych skałach. Pod koniec dość długiej trasy robi się to dosyć męczące. Właśnie przez długość i pewną uciążliwość tej trasy nie polecamy jej dla początkujących ferratowiczów, chociaż poziom trudności całego przejścia można porównać z tatrzańską Orlą Percią. Warto przypomnieć, że na szlaku niezbędny jest pełen zestaw autoasekuracyjny.

Pewną niedogodnością wycieczki jest konieczność ciągłego pilnowania czasu, żeby zdążyć na ostatni zjazd kolejkami. A zejście ze Schleinitza wcale do łatwych nie należy i trudno tam nadgonić ewentualnie stracony wcześniej czas. Wszelkie niedogodności z nawiązką rekompensują jednak przepiękne widoki i satysfakcja z pokonanych trudności!

Podejście na Östlicher Sattelkopf

O wjeździe kolejką trudno pisać coś więcej – najważniejsze, że skraca nam drogę na szczyt! Od górnej stacji wyciągu kierujemy się na północ. Idziemy najpierw szlakiem 913, opuszczając tereny stacji narciarskiej Zettersfeld, a po około dziesięciu minutach odbijamy nieco w prawo na szlak 34, trawersujący po wschodniej stronie niewysoki szczyt Goisele (powrotny szlak będzie trawersował go po zachodniej stronie). Za nami piękne widoki na Dolomity Lienzkie, na północy powoli wynurzają się kolejne szczyty Wysokich Taurów.

Lienz. Dolna stacja kolejki Zettersfeldbahn.

Stacja pośrednia – tu zamieniamy gondole na krzesełka.

Drugi, krzesełkowy odcinek wwozi na wysokość 2214 m

Z górnej stacji kolejki idziemy na północny zachód szlakiem nr 913 i 34.

Górna stacja kolejki Zettersfeldbahn zostaje za nami.

Na południu przepięknie prezentują się Dolomity Lienzkie.

Po prawej stronie towarzyszy nam dolina Debanttal

Rzut oka za siebie – jak tu pięknie!

Po drodze spotykamy niewielki drewniany szałas.

Przed nami nasz cel – grzbiet od szczytu Östlicher Sattelkopf do Schleinitza

Po prawej stronie mijamy uroczy stawek

Całe otoczenie nosi wyraźne ślady działalności lodowców.

Na hali witają gospodynie.

Tabliczka informuje, że jesteśmy w Parku Narodowym Wysokie Taury

Za nami zostaje szpiczasty szczyt Goisele

Im dalej, tym bardziej odludnie i pięknie. Przed nami coraz bliżej już nasz dzisiejszy cel – grań prowadząca od Östlicher Sattelkopf do szczytu Schleinitz po lewej stronie. Najpierw jednak możemy zachwycić się odbiciem tego ostatniego w jednym ze stawów Neualpseen. Szlak wyprowadza na przełęcz, od której zaczyna się ferrata. Przed rozpoczęciem jej pokonywania można jeszcze podejść w prawo na szczyt Östlicher Sattelkopf, ale szczerze mówiąc, widok stamtąd niczym nie przebija widoków z dalszych odcinków graniówki. Gdybyśmy byli tam jeszcze raz, to na pewno wolelibyśmy oszczędzić te kilka minut na spokojniejsze schodzenie lub mały odpoczynek na ferracie.

Rozstaj szlaków przy stawach Neualplseen

Polodowcowe stawki Neualplseen

Na stawie Nussdorf znajduje się mała wysepka.

Zaglądamy w głąb doliny Debanttal.

Stawy Neualplseen leżą na wysokości 2438 m n.p.m.

My zostawiamy je pod sobą – wchodzimy na Östlicher Sattelkopf.

Na północy dumnie prezentuje się piękna sylwetka Glodisa

Östlicher Sattelkopf – tu zaczyna się nasza ferrata.

Podziwiamy wspaniałe wysokogórskie otoczenie doliny Debanttal

Na pierwszym planie Neualplseen, na drugim – Dolomity Lienzkie.

Ferrata Schleinitz-Klettersteig

Po krótkim odpoczynku i założeniu uprzęży i kasków ruszamy w stronę ferraty. Trasa to pnie się w górę, to opada po kilkadziesiąt metrów, pokonując kolejne kulminacje grani. Przypomina nam się nieco szlak przez Trzy Kopy i Hrubą Kopę w słowackich Tatrach Zachodnich. Po przejściu dwóch kulminacji mijamy przełączkę, która jest jedynym miejscem pozwalającym na bezpieczne awaryjne opuszczenie ferraty – ścieżka sprowadza do szlaku okrążającego Neualpseen.

Pogoda powoli się psuje, mamy jednak nadal piękne widoki. Najbardziej zapamiętamy chyba śliczne stawy Neualpseen, obok których przechodziliśmy podczas podejścia na grań. Widoki na północ, na dolinę Debanttal, oraz w stronę okazałych trzytysięczników grupy Schobera są równie piękne.

Początkowy odcinek ferraty – trudności nie są duże.

Grań jednak miejscami jest powietrzna – autoasekuracja daje komfort psychiczny!

Przed nami nasz cel – Schleinitz (2905 m n.p.m.)

Z prawej strony wdzięczy się staw Trelebitschee.

Na północy dumnie króluje Glodis.

Pokonujemy kolejne wierzchołki grupy Sattlelköpfe

Rzut oka za siebie – tą właśnie granią prowadzi ferrata.

A przed nami ostatni odcinek – wspinaczka na Schleinitz

Wspinamy się po surowych blokach skalnych

Ferrata jest wyceniana na B, ale są na niej miejsca wymagające wzmożonej uwagi.

Szczyty Sattlelköpfe zostają pod nami.

Przed nami przedwierzchołek Schleinitza.

Wpis do księgi wejść – obowiązkowo!

Takie cuda w tym skalnym pustkowiu.

Mimo że grań z oddali nie wygląda jakoś szczególnie imponująco, to jednak przejście jej całej naprawdę zajmuje 2,5 godziny. Szczególnie dłużył nam się ostatni odcinek – podejście na Schleinitz to prawie 250 m wysokości, a partie szczytowe tej góry są wybitnie rozciągnięte i różnorodne. Do tego dochodzi spore zmęczenie, niepewna pogoda i świadomość upływającego czasu. Największą trudnością dla nas nie były wcale ubezpieczone odcinki, tylko długie partie trasy z kruchym podłożem i znaczną ekspozycją.

Właściwy wierzchołek Schleinitza przed nami.

Ferrata momentami prowadzi powietrzną grańką.

Choć emocje chyba większe niż na skałach są na powietrznych perciach

Schleinitz (2904 m n.p.m.). Tu kończy się ferrata.

Staramy się pilnować czasu, żeby zdążyć na ostatni zjazd kolejką. Zasłużony odpoczynek robimy więc dopiero kilkadziesiąt metrów poniżej krzyża na przedwierzchołku Schleinitza, mając nadzieję, że zejście będzie już łatwe.

Mamy dwie godziny do koca kursowania wyciągu, ale bez postoju się nie obejdzie!

Schleinitz–Zettesfeld, czyli zejście z dreszczykiem emocji

Staramy się odpoczywać i jeść najszybciej, jak się da, jednak ostatecznie ruszamy z postoju o 14:45. Do zatrzymania wyciągu została godzina i 45 minut. Wydaje nam się, że to sporo czasu, jednak z tyłu głowy mamy informację z broszurki o tutejszych ferratach, że zejście zajmuje 2,5 godziny… Po chwili już wiemy, dlaczego. Przed nami niekończące się pole głazów i płyt skalnych (skądinąd niezmiernie malowniczych!), a szlak jest poprowadzony bardzo – hmm… –naturalnie.

Pierwszy odcinek szlaku zejściowego wiedzie po dzikich rumowiskach skalnych.

Otoczenie jest bardzo surowe.

Nie przytaczamy niecenzuralnych słów, które cisnęły nam się na usta, gdy szukaliśmy przejść w tym morzu głazów, usiłując nie połamać nóg i nie stracić cennych minut. W tych warunkach przejście około kilometra i zgubienie zaledwie 400 m wysokości zajęło nam bitą godzinę. Przed nami jeszcze prawie 4 kilometry i 300 m wysokości i 45 min do dyspozycji. Na szczęście po przejściu głazowego morza szlak robi się znacznie wygodniejszy, więc robimy, co w naszej mocy, żeby zdążyć na wyciąg. Meldujemy się przy nim jako ostatni zjeżdżający turyści tego dnia i zaraz po zejściu z krzesełka wyciąg zatrzymuje się. Kolejka gondolowa pracuje o 15 minut dłużej, więc mamy jeszcze chwilkę zapasu. Uff – udało się!!!

Po powrocie na dół. Schleinitz góruje nad Lienzem.

Nasz czas: 6 godzin i 50 minut, niespełna 10 kilometrów i prawie 1000 m łącznego przewyższenia.

Dzisiejsza trasa zostanie w naszej pamięci jako bardzo odludna i piękna. Przez cały dzień spotkaliśmy na szlaku zaledwie kilka osób. Na ferracie widzieliśmy tylko jednego turystę, który szedł kilkanaście minut przed nami. Większość osób wjeżdżających kolejkami ogranicza się w swoich spacerach do bliskich okolic górnej stacji wyciągu, nieliczni docierają w malownicze okolice Neualpseen. Taki spacer z kolejki do Neualpseen z możliwością ich obejścia i podziwiania z różnych stron możemy śmiało polecić rodzinom z dziećmi. Jest łatwo i pięknie! Można też dodatkowo podejść na przełęcz przy Östlicher Sattelkopf (bez trudności) – stamtąd widok będzie jeszcze ciekawszy.