To było nieuniknione. Wieloletnia fascynacja Tatrami – najpierw polskimi, potem słowackimi. Uwielbienie dla gór i niezmierna radość z ich poznawania. Ogromna chęć do doświadczania ciągle czegoś nowego. Prędzej czy później i tak trafilibyśmy na opisy via ferrat i zdjęcia ze Słowenii. A jak trafiliśmy, to i przepadliśmy.
To po prostu musiało skończyć się na Alpach Julijskich.
Pomimo wielu przeciwności losu, natłoku obowiązków, chorób (R. jedzie w trakcie leczenie zapalenia płuc), trudności organizacyjnych udaje nam się wyrwać do tego przecudnego zakątka Europy. Tutaj ludzie mają słowiańską duszę, chociaż wokoło panuje porządek jak w Austrii. A Julijki… No cóż – to po prostu trzeba zobaczyć – najlepiej na własne oczy!
Część I – dojazd, aklimatyzacja i pierwsza ferrata
czyli m.in.: Bardiów, Budapeszt, Maribor, wodospady, jeziora, Radovljica, Ljubljana i Mangart
Część II – ferraty, jaskinie, riviera i magia
czyli m.in.: Prisojnik, Triglav, Jaskinie Szkocjańskie, Piran, Predjamski Grad, Vintgar, Bled, Budapeszt i Koszyce