Spitzenstein – ferrata na zachodnim krańcu Dolomitów Lienzkich

Spitzenstein – ferrata na zachodnim krańcu Dolomitów Lienzkich

Ferrata na Spitzenstein (2265 m n.p.m.) nie jest trudna (A/B), nie jest też długa (1 godz.). Wycieczka obfituje jednak w pierwszorzędne wrażenia. Pierwsze skrzypce grają obłędne widoki na Alpy Karnickie i wyłaniające się zza nich wierzchołki włoskich Dolomitów. Bardzo przyjemny (choć wymagający uwagi) jest też spacer powietrzną percią na Spitzensteinie. Dzięki kolejce gondolowej z Obertilliach całość zamkniemy w półdniowej wycieczce. Jeśli zrezygnujemy ze wspinaczki na wierzchołek Spitzensteinu, trasa będzie doskonale nadawała się również dla rodzin z dziećmi.

14 lipca 2019, niedziela

Informacje praktyczne

Wycieczkę można skrócić dzięki skorzystaniu z kolejki gondolowej z Obertilliach. Gondolki Golzentippbahn pozwalają zaoszczędzić ponad 650 m podejścia – dolna stacja wyciągu znajduje się na wysokości 1433 m n.p.m., a górna – na 2086 m n.p.m. Bilet w obie strony w 2019 r. strony kosztował 14 euro (my skorzystaliśmy z kolejki w ramach karty Osttirol’s Glockner-Dolomites Card).

Stopień trudności. Sama ferrata nie jest trudna; jedynym, co może sprawić kłopot, jest wszechobecna kruszyzna. Kamienie lecą czasem przy każdym kroku. Obowiązkowo kask na głowie! Spacer wąską percią na wierzchołku Spitzensteinu jest niesamowicie przyjemny, momentami przypominający nasze tatrzańskie Otargańce, ale wymagający wzmożonej uwagi – ścieżka jest wąziutka i obsypująca się. Trudności na trasie są porównywalne do tych spotykanych na trudniejszych tatrzańskich szlakach.

Nasz cel – Spitzenstein

Dzieci. Pomijając godzinną wspinaczkę na szczyt Spitzensteinu, trasa idealnie nadaje się dla rodzin z dziećmi. Podejścia nie są duże, na najmłodszych czekają też atrakcje – na trasie między górną stacją kolejki i stawem Jochsee urządzono osiem pomysłowych drewnianych miniplaców zabaw – to świetne miejsce do spędzenia rodzinnego dnia w przepięknej górskiej scenerii!

Jeden z ośmiu placów zabaw na trasie w pobliżu kolejki gondolowej.

Zabawa w takim otoczeniu – bajka!

Ostatni plac zabaw umieszczono nad brzegiem stawu Jochsee.

Wjazd kolejką gondolową z Obertilliach

Dzisiejszą trasę wybieramy z uwagi na jej niewielką długość – prognozy zapowiadają załamanie pogody od południa. Krótka ferrata w pięknym górskim otoczeniu, którą można przejść w ramach półdniowej wycieczki, jest dokładnie tym, czego potrzebujemy!

Samochód zostawiamy na bezpłatnym parkingu pod kolejką. Zerkamy na schemat tras zimowych – oj, wydaje nam się, że ten ośrodek warto byłoby odwiedzić także w zimie! Jest kameralny, ceny są sporo niższe niż w znanych austriackich kurortach, dodatkowo mamy tu wyznakowane zimowe szlaki piesze i trasę saneczkową!

Na razie jednak do zimy daleko, a przed nami piękna piesza wyprawa. Wysiadamy z gondoli i poświęcamy chwilę na podziwianie widoków. Alpy Karnickie wyglądają po prostu zjawiskowo! Trochę podobnie do naszych ukochanych Taterek. Koniecznie musimy kiedyś odwiedzić to pasmo! Zza szczytów Alp Karnickich dumnie wyglądają wapienne wierzchołki włoskich Dolomitów – ach, jak tu ładnie (nasza relacja z wycieczek po włoskich Dolomitach tutaj)!

Wjazd kolejką Goldentippbahn – widok na Obertilliach.

Już podczas jazdy kolejką możemy podziwiać piękne widoki na Alpy Karnickie.

Tereny dzisiaj zajęte przez narciarzy kiedyś służyły pasterstwu.

Podejście pod ferratę na Spitzenstein

Ruszamy szlakiem na północ za drogowskazami na Jochsee i Golzentipp. Trasa jest łatwa, relaksująca. Dookoła morze zieleni. Słoneczko miło przygrzewa, trawa pachnie. Po drodze zwracamy uwagę na tegoroczną nowość ośrodka Golzentippbahn – na drodze od górnej stacji do stawku Jochsee urządzono osiem placów zabaw – wszystko w drewnie, gustowne, pomysłowe – mamy i równoważnie, i wielkiego pajaca uruchamianego łańcuszkiem, i drewniane zwierzęta, których można dosiadać, i śrubę Archimedesa pompującą wodę ze stawu. Jaki to dobry pomysł na uatrakcyjnienie wędrówki górskiej dla rodzin z dziećmi! Maluchy na pewno zamiast sztandarowego pytania, czy daleko jeszcze, gnałyby od jednej atrakcji do drugiej!

Ruszamy. Za nami zostaje restauracja Connyalm.

A przed nami widzimy najczęstszy cel wycieczek – szczyt Golzentipp.

Docieramy do stawku Jochsee i kierujemy się na zachód, za znakami na Golzentipp (2317). Następnie nasz szlak trawersuje zbocza szczytu Pfannegg i wprowadza na niewielką przełączkę, z której otwierają się widoki na Spitzenstein. Nasz cel wygląda zacnie – jak sama nazwa wskazuje, stromo wystrzela do góry.

Ostatnie podejście trawiastym zboczem i po chwili już zbiegamy ścieżką w dół prosto do zachęcającej ławeczki położonej blisko początku ferraty – to dobre miejsce na odpoczynek i założenie sprzętu.

Jochsee.

Grań Alp Karnickich prezentuje się zjawiskowo.

Mijamy dawną wioskę pasterską.

Dookoła sielankowa alpejska sceneria.

Na horyzoncie za Alpami Karnickimi wychylają się szczyty Dolomitów.

Góry pięknie maluje dzisiaj słońce.

Widać też już nasz cel – Spitzenstein.

Za nami została droga, którą trawersowaliśmy stok wzniesienia Golzentipp.

Teraz zejście, a potem jeszcze podejście na Pfannegg.

Dalszy szlak na Spitzenstein prowadzi wśród pięknych różaneczników alpejskich.

Im niżej schodzimy, tym Spitzenstein wydaje się dostojniejszy.

Ławeczka z widokiem, idealna, by założyć uprząż.

Ferrata na Spitzenstein (Kletterstieg Spitzenstein)

Ferrata w godzinę wprowadza na szczyt. Najpierw pokonanie stromej ściany ułatwiają klamry, potem przez chwilę wspinamy się po skałach. Skalne trudności kończą się jednak szybko, ustępując miejsca bardzo stromej piarżystej ścieżce. Na szczęście cały czas możemy wspomagać się stalową liną – trudności tu są nieduże, ale przy pośliźnięciu zaliczylibyśmy zjazd chyba na sam dół. Stromo jest właściwie aż do samego wierzchołka  – i trudnością jest głownie pierżysto-trawiasta perć, a nie wspinaczka. Śmiejemy się, że po trawie jeszcze się nie wspinaliśmy. Zawsze musi być ten pierwszy raz! 🙂

Na ferratę, gotowi, start!

Najpierw pionowo, ale po drabinie.

Dalej też stromo, ale jeszcze bardziej krucho.

Odkryliśmy, że po trawie też można się wspinać!

Lina asekuracyjna ciągnie się tutaj po ziemi, ale warto z niej skorzystać, bo podłoże jest niebywale kruche.

Po osiągnięciu pierwszego wierzchołka kończą się ubezpieczenia, a szlak zamienia się w wąziutką ścieżkę wiodącą po grzbiecie. Wrażenia z takiego spaceru pierwszorzędne, trzeba jednak uważać, bo ścieżka po obu stronach jest mocno eksponowana.

Na szczycie chwilę rozglądamy się, fotografujemy widoki. Nie zabawiamy tu jednak długo – pogoda pogarsza się z minuty na minutę, z wszystkich stron widzimy już lokalne oberwania chmury. W takiej sytuacji rezygnujemy już z dojścia pod sam krzyż na Spitzensteinie (tu już łatwiej, w większości ścieżka, jedno miejsce A z ubezpieczeniami), tylko w miarę sprawnie ewakuujemy się na dół.

Grań szczytowa Spitzensteinu. W tle widok na Dolomity Lienzkie.

Dobrze, że pogoda wytrzymała nam do tego momentu!

Na szczytowych powietrznych graniach można poczuć się jak ptak.

Psychiczna odporność na ekspozycję też się przyda.

Przypominają nam się tatrzańskie Otargańce.

Na sam koniec grani już nie doszliśmy z obawy o ewentualną burzę.

Na niższym wierzchołku ustawiono krzyż.

W drodze powrotnej dalej ćwiczymy latanie.

A w tle kusi grań Alp Karnickich – może pojedziemy tam w następnym roku?

Powrót

Wracamy tą samą drogą. Na znajomej ławeczce na przełączce zdejmujemy ferratowy ekwipunek, który zamieniamy na… kurtki przeciwdeszczowe. Przez chwilę obserwujemy paralotniarzy, kreślących esy-floresy nad naszymi głowami. Ilu ich tu jest! W powietrzu lata chyba kilkudziesięciu!

W przeciwieństwie do wczorajszego dnia dziś mamy pogodowe szczęście. Mimo że z obu naszych stron solidnie pada, nas deszczowe chmury jakoś łaskawie oszczędzają – pada tylko przez chwilę. Przyspieszamy kroku i po kilkudziesięciu minutach od zejścia ze szczyty Spitzensteinu już z powrotem wygodnie siedzimy w kolejce gondolowej.

Podczas zejścia nadal podziwiamy piękne widoki.

Ale przede wszystkim patrzymy pod nogi i próbujemy nie zjechać po luźnych kamyczkach oraz nie strącać ich na turystów na dole.

Udało się, czas na powrót!

A jednak zmoczenia dzisiaj nie uniknęliśmy. Deszczowa fala właśnie nadciąga!

Z kolejki Golzentippbahn można też wejść na Eggenkofel.

Przed kolejnym deszczem udało nam się uciec do kolejki.

Ale dobrą trasę wybraliśmy na dzisiejszy dzień! Nie za długą, ale widokową, uatrakcyjnioną nietrudną ferratką. Świetny wybór na kilkugodzinną wycieczkę!

Trasa w liczbach: 10,5 km, 650 m przewyższenia, 4,45 godz.