Fiord Crapolla – piękny szlak i dzika plaża na krańcu półwyspu Sorrentyńskiego

Fiord Crapolla (Fiordo di Crapolla) to wąskie skalne wcięcie, którymi wody morza wciskają się w głąb lądu. Ograniczają go skalne ściany o ponad 160 metrach wysokości. Miejsce jest pełne dzikiego piękna, a szlak doprowadzający tu z miejscowości Torca oferuje wspaniały spacer wśród śródziemnomorskiej makii i panoramiczne widoki na wybrzeże. W zapełnionym turystami Półwyspie Sorrentyńskim, ze słynnym wybrzeżem Amalfi na czele, to iście rajski zakątek, gdzie zamiast plaż zastawionych płatnymi leżakami czeka na nas urocza zatoczka i morze rozbijające się o skalne ściany. To ponoć tu właśnie święty Piotr zatrzymał się podczas swojej podróży do Rzymu, po drodze mijamy zresztą XI-wieczną kapliczkę św. Piotra z pozostałościami antycznych kolumn. Podobno stoi ona na miejscu dawnej świątyni poświęconej Appollinowi – być może nawet stąd nazwa, Crapolla.

Crapolla to dawny port rybacki. Dziś docierają tu nieliczni – właściwie głównie miejscowi i koneserzy, krórzy zadali sobie trud wypatrzenia tego miejsca na mapach. W przewodnikach o Crapolli raczej nie przeczytacie.

Ceną za dotarcie w to piękne miejsce jest Wasz wysiłek – schodzi się tu szlakiem pieszym, pokonującym ok. 350 metrów przewyższenia. Czy warto? Decyzja należy do Was. My nie wahaliśmy się ani chwili!

Fiord Crapolla, czyli jak znaleźć dzikie miejsce w rejonie pełnym turystów

2023.08.22

Informacje praktyczne

Jeśli chcecie wybrać się do fiordu Crapolla (fiordo di Crapolla), musicie zdawać sobie sprawę, że nie jest to spacer przez wydmy na plażę nad Bałtykiem – trasa bardziej przypomina wycieczkę górską, zarówno ze względu na przewyższenie, jak i na charakter szlaku – w górnej części fragmentami idziemy przez wyślizgane skały, dobre buty są więc jak najbardziej wskazane, przydadzą się też kijki.

Wysokość, jaką mamy do pokonania (350 metrów), może nie wydaje się jakaś ogromna, ale jeśli weźmiemy pod uwagę panujące tu latem temperatury, zrozumiemy, że te 350 metrów w górę miejscami stromej ścieżki potrafi dać się we znaki.

My nie jesteśmy chyba obiektywnym źródłem oceny „ciężkości” szlaku, bo od zawsze dużo chodzimy i sami, i z dziećmi, nie odebraliśmy więc tej trasy jako jakieś specjalnie wykańczającej – ot, godzinne podejście w górę po kąpieli w morzu, jednak w Googlach można znaleźć mnóstwo opinii osób, dla których wejście tą ścieżką w górę było ogromnym wysiłkiem. Jeśli macie dobrą kondycję i nieobce są Wam górskie szlaki, trasę do fiordu Crapolla łykniecie bez problemu, oczywiście wcześniej nastawiwszy się, że najpierw będzie w dół, a potem solidnie pod górę:)

Punktem wyjścia może być albo miejscowość Sant’Agata, albo Torca. My ruszaliśmy z tej drugiej. Samochód można zostawić na płatnym parkingu w centrum miejscowości (nieopodal kościoła). Potem należy trzymać się drogowskazów i znaków szlaku.

Po wyruszeniu na szlak nie ma możliwości dokupienia jedzenia i picia (czasem w sezonie na plażę prztpływają snack bary na łodziach, ale nie ma co na to liczyć, zresztą pewnie ceny sa obłędne), więc trzeba zaopatrzyć się w jakieś przekąski i dużo wody – w drodze powrotnej pić chce się bardzo!

Należy pamiętać, że do fiordu dociera słońce tylko przez kilka godzin dziennie – w pierwszej połowie sierpnia plaża była pięknie oświetlona do 15:00, potem błyskawicznie zachodził tu cień. Nie ma sensu planować wycieczki na popołudnie, bo fiord bez słońca traci mnóstwo ze swego uroku, to samo dotyczy przyjemności kąpieli morskiej.

Torca – parking znajduje się niedaleko XIV-wiecznego kościoła św. Tomasza Apostoła.


Torca to niewielka miejscowość typowa dla południowych Włoch – też kochają tu piłkę nożną:)


Z centrum miasteczka do fiordu kierujemy się za drogowskazami i znakami szlaku.

Przebieg szlaku

Z centrum miejscowości Torca ruszamy z placu św. Tomasza Apostoła, potem idziemy Via Nula, a potem Via Casalvecchio. Dalej szlak opuszcza miasto i zanurza się w zaskakujący jak na południe Włoch gąszcz roślinności – miejscami czujemy się jak w dżungli, tną nas po nogach nawet komary!

Po chwili zagadka się wyjaśnia – wędrujemy korytem suchego w środku lata potoku, ale ponoć zapełniającego się wodą w mokrych porach roku i po większych opadach. Na Googlach w opiniach ludzi widzieliśmy rady, by nie wybierać szlaku po dużych opadach, bo to teren zagrożony zalaniem.

Nasza trasa to dawny szlak mułów, pewnie pędzonych tu w celu napojenia – ma ponoć antyczny rodowód, jak chyba wszystko we Włoszech.

Nasze pierwsze zdziwienie to bujna roślinność w początkowym odcinku szlaku.


Idziemy ścieżką dla mułów, pamiętającą jeszcze czasy rzymskie.


Miejscami czujemy się jak w dżungli!


Szlak wiedzie wzdłuż koryta potoku.

Mniej więcej w połowie drogi docieramy do wspaniałego punktu widokowego La Guardia. Czeka na nas nawet urocza kamienna ławeczka, ale w tej temperaturze to chyba podziękujemy, usmażylibyśmy się jak jajka na patelni.

Od tego momentu zaczynają się znienawidzone przez niektórych schody – do pokonania mamy ok. 700 kamiennych stopni. Co 50 schodków turystów pocieszają ładne ceramiczne tabliczki, informujące o tym, ile stopni do plaży jeszcze nam zostało. Mimo wielu opinii mówiących o tych schodach jako o mordędze, my odebraliśmy je jako całkiem wygodne – na pewno wygodniejsze niż słynne Schody Fenickie na Capri.

W drugiej części trasy ścieżka prowadzi przez odkryty teren.


Mamy za to coraz piękniejsze widoki!


Wcięcie widoczne pod nami to nasz cel – fiord Crapolla.


Przed nami Wyspy Syrenie – Li Galli.


Iść, ciągle iść w stronę morza!


Tabliczki-pocieszajki – z 700 schodów zostało już tylko 400


Ooo, już tylko 350:)


W naszej ocenie wbrew opiniom z internetu schodzenie po schodkach nie nuży – widoki są obłędne!


Od czasu do czasu można schronić się cieniu drzew oliwnych.

Gdy dojdziecie do niewielkiej kapliczki, znaczy to, że do plaży zostało już tylko kroków. To XI-wieczna kaplica św. Piotra, która stoi na miejscu antycznej świątyni – po uważnym przyjrzeniu się zobaczycie nawet pozostałości dawnych kolumn.

Gdy dojdziecie do plaży, jasne będzie, że stoimy w dawnej wiosce rybackiej. Aż trudno uwierzyć, ale kamienne budowle przytulone do skał pamiętają jeszcze czasy rzymskie, potem wykorzystywali je tutejsi rybacy do przechowywania łodzi.

XI-wieczna kaplica św. Piotra, który ponoć zatrzymał się tu w drodze do Rzymu.


Kaplica powstała na miejscu dawnej antycznej świątyni.


Do fiordu zostało nam jeszcze tylko kilka kroków.


Wieża Torca – jedna z systemu dawnych wież obronnych usytuowanych wzdłuż wybrzeża.


Plaża przy fiordzie jest przyjemnie pusta – selekcja turystów działa!


Crapolla to dawny port i wioska rybacka.


Znajdziemy tu sporo pozostałości rzymskich budowli, potem używanych przez lokalnych rybaków.


To niezwykłe miejsce na zagarniętym przez masową turystykę półwyspie Sorrento!


Ściany okalające fiord mają 160 metrów wysokości.

Przed nami nasz cel – niewielka, malownicza kamienista plaża kończąca miniaturowy fiord. Nie jest zatłoczona nawet w szczycie sezonu – długie dojście jest jednak najlepszą selekcją turysty. Czeka na nas już tylko rozkoszowanie się tym pięknym miejscem tak długo, jak długo będziemy mieli ochotę, pamiętając jednak o tym, że na deserek czeka na nas spore podchodzonko. Ale to dopiero potem. A tymczasem chwilo, trwaj!

Fiord Crapolla, czyli nasz mały raj na ziemi.


Enjoy!


Snack bar na łódce.


No niestety, nie chce być inaczej – po plażowaniu trzeba z powrotem wspiąć się na górę.


W mniej upalnej aurze chętnie powędrowalibyśmy innymi okolicznymi szlakami!


No to zaczynamy odliczanie. Na pierwsze danie 700 schodów.


Cudna ceramiczna tabliczka wskazuje drogę do miasteczka.


Podchodzenie daje w kość, ale bez przesady – jeśli dużo chodzicie, na luzika dacie radę


Fiord Crapolla i my!

Więcej propozycji wycieczek po okolicach Neapolu i wybrzeża Amalfi? 🙂 Zajrzyjcie tutaj.

Opisy bezpłatnych plaż w okolicach Neapolu i wybrzeża Amalfi zamieściliśmy natomiast w tym miejscu.