Ferrata Madonnen na widokowe szczyty Grosse- i Kleine Gamswiesenspitze
Jeśli szukacie urozmaiconej ferraty i pięknych panoram, trafiliście w dziesiątkę! Ferrata Madonnen-Klettersteig wprowadza na jeden z najlepszych punktów widokowych w całych Dolomitach Lienzkich. To jedna z najpiękniejszych górskich tras, jakimi kiedykolwiek szliśmy! Trasa jest trudna, ale nie ekstremalna, i niezwykle urozmaicona. Jeśli nie chodzicie po ferratach, na Grosse Gamswiesenspitze możecie wejść także zwykłym szlakiem – warto, bo widok z wierzchołka zapiera dech w piersiach!
10 lipca 2019 r.
Informacje praktyczne
Stopień trudności. Mocne C, czyli trasa trudna, naszym zdaniem co najmniej o stopień trudniejsza od tatrzańskiej Orlej Perci. Poza stalową liną i mostkiem linowym na całej trasie nie ma żadnych dodatkowych sztucznych ułatwień (klamry, pręty itp.), co w wielu miejscach zdecydowanie podnosi stopień trudności. Trasa na pewno spodoba się przeciwnikom nadmiernej ilości żelastwa w górach. Ferrata testuje przeróżne umiejętności – od tarciowej wspinaczki po odporność na ekspozycję. Na pewno nie będziecie się tu nudzić! Ferrata w żadnym wypadku nie nadaje się dla początkujących, ale dla osób z doświadczeniem ferratowym będzie stanowiła łakomy kąsek – jest niezwykle widokowa i bardzo urozmaicona. Z wycieczki wrócicie w pełni usatysfakcjonowani!
Punkt startu. Do ferraty można dojść albo od strony schroniska Kerschbaumeralm Schutzhütte, albo od Karlsbader Hütte (tę trasę dojściową opisujemy przy okazji wycieczki na Seekofel). Jeśli wybierzecie to pierwsze wyjście, samochód można zostawić na parkingu Klammbrückl, na który od szosy do Lienzu wjeżdża się 500 m w górę kamienistą drogą (początkowy asfalt szybko się kończy, potem trzeba po prostu jechać wolno i uważać na kamienie i nierówności drogi). Uwaga, mapy Google nie widzą tej drogi jako drogi jezdnej. 🙂
Jeśli nie śpicie w schronisku, cała wycieczka będzie dość wyczerpującą całodzienną turą górską, ale przy dobrej kondycji bez problemu da się ją zrobić w jeden dzień.
Od Klammbrückl do schroniska Kerschbaumeralm Schutzhütte
Na parking Klammbrückl trafiamy dzięki mapie i aplikacji mapy.cz – w sumie cała trudność polega na tym, by w odpowiednim miejscu skręcić z szosy na Lienz. 20 minut uważnej jazdy i 500 m przewyższenia za nami, a samochód bezpiecznie zaparkowany na parkingu czeka na nasz powrót.
Idziemy najpierw przez las drogą jezdną prowadzącą do schroniska. Znakowany szlak w kilku miejscach ścina zakola szosy. Dwa razy przecinamy ogromne aktywne żleby. Na wysokości 1560 m droga jezdna zamienia się w ścieżkę, która w 40 minut doprowadza nas na uroczą halę Kerschbaumeralm (1902 m n.p.m.). Znajduje się tu przyjemne schronisko – zajrzymy do niego w drodze powrotnej. Zwracamy uwagę na wysokogórskie otoczenie hali – jest tu pięknie!
Kerschbaumeralm – początek ferratu Madonnen
Nasza ścieżka najpierw uroczo wiedzie przez las. Przypomina nam się nieco tatrzański szlak z Murowańca na Gęsia Szyję. Tylko tu granica lasu biegnie sporo wyżej (w końcu jesteśmy już niemal na 2000 m). Po drugim przekroczeniu potoku ścieka wprowadza w kosówki, a potem w piarżyska. Zakosy doprowadzają nas do początku ferraty.
Ferratą Madonnen na szczyt Grosse Gamswiesenspitze (2486 m n.p.m.)
Na początku ferraty grzecznie zakładamy uprzęże i kaski. Przed nami dwie pary, już wyekwipowane, startują w górę – to jedyni turyści, jakich spotykamy na całej ferracie.
Początek ferraty jest dość łatwy – idziemy miejscami po skałach, miejscami po trawkach. Po chwili towarzyszy nam już tylko skała. Im wyżej, tym widoki na otoczenie doliny Kerschbauertal rozleglejsze.
Mniej więcej w dwóch trzecich długości wejściowego odcinka ferraty docieramy do wiszącego mostku – nie jest trudny, a jego przekraczanie to wielka frajda!
Za mostkiem czeka nas najtrudniejszy fragment tego odcinka. Ferrata pnie się stromo w górę, w kilku miejscach wymagając od nas siłowego wspinania i kombinowania, na czym oprzeć stopę. Mijamy skalną iglicę, przystrojoną w aureolę – figurę Madonny, od której cała ferrata wzięła swoją nazwę. Po pokonaniu spiętrzenia skalnego wchodzimy na trawiasty wierzchołek Grosse Gamswiesenspitze. Na sam szczyt trzeba jeszcze dojść kilkaset metrów trawiastą ścieżką.
Ogarniamy wzrokiem dookoła i … siadamy z wrażenia. Grosse Gamswiesenspitze (2486 m n.p.m.) to jeden z najpiękniejszych punktów widokowych, na jakich byliśmy! Leży w samym środku Dolomitów Lienzkich i jest otoczony szczytami. Na dalszym planie z jednej strony majaczą Alpy Karnickie, z drugiej – Wysokie Taury. Pod nami wdzięczy się staw Laserzsee, otoczony strzelistymi ścianami. Tu jest po prostu przepięknie! Jeśli będziecie w Dolomitach Lienzkich, koniecznie uwzględnijcie w planach Grosse Gamswiesenspitze – albo ferratą, albo zwykłym szlakiem!
Rozsiadamy się na trawiastym szczycie na zasłużony odpoczynek. W takiej scenerii chciałoby się siedzieć i siedzieć bez końca!
Wejście ferratą Madonnen na Kleine Gamswiesenspitze
We wszystkich źródłach czytaliśmy, że droga na Kleine Gamswiesenspitze jest łatwiejsza niż na Grosse. To na pewno sprawa indywidualna, ale dla nas stopień trudności obu odcinków ferraty był porównywalny. Zdecydowanie największe wrażenie zrobił na nas niemal pionowy fragment ściany, wymagający czysto tarciowego wspinania. Dalibyśmy temu odcinkowi również mocne C.
Szczyt Kleine Gamswiesenspitze nie oferuje zbyt wiele miejsca do odpoczynku, więc od razu zabieramy się do schodzenia na dół. Na szczycie nie zdejmujcie jeszcze ekwipunku ferratowego! Podczas drogi zejściowej na przełęcz Kerschbaueralm Törl spotkacie jeszcze kilka ubezpieczonych odcinków – łatwiejszych, ale też wymagających uwagi. Szczególnie trzeba uważać na piarżyste obsypujące się fragmenty ścieżki, bo miejscami ekspozycja jest duża.
Zejście do schroniska
Na przełęczy Kerschbaueralm Törl zdejmujemy uprzęże. Trawiasta przełęcz jest ważnym węzłem szlaków w środkowej części Dolomitów Lienzkich. Można stąd pójść też w stronę Karlsbader Hütte czy Zochenpass. My po króciutkim odpoczynku kierujemy się z powrotem w stronę schroniska. Zgubienie niespełna 400 m wysokości zajmuje nam 45 minut i już meldujemy się na tarasie niewielkiego schroniska.
Schronisko Kerschbaumeralm Schutzhütte i zejście do parkingu przy Klammbrückl
Słoneczko grzeje, widok zacny – nic dodać, nic ująć! Cieplutka Nudelsuppe mit Wurstchen (czyli rosół z makaronem i pokrojonymi parówkami :)) napełnia nasze żołądki i dodaje sił na dalsze zejście. Poprawiamy ją piwem i soczkiem (w końcu trzeba wrócić samochodem) i możemy iść dalej. Schronisko ma chyba niedawno dobudowaną lub wyremontowaną część, w której mieszczą się toalety i prysznice (czynne – jak zauważyliśmy – w godzinach 16-18). Poza pięknym położeniem trudno nam coś więcej powiedzieć o tym schronisku – musielibyśmy spędzić tu więcej czasu.
Zejście do parkingu to kolejne 800 m przewyższenia w kolanach. Po ok. półtorej godziny marszu meldujemy się przy samochodzie, niebywale zadowoleni z dzisiejszej trasy. Rzadko podczas jednego dnia udaje się przejść świetną ferratę i zobaczyć tyle przepięknych widoków!