Szlak na Migogn (2384 m n.p.m.) to nasze odkrycie tegorocznego wyjazdu w Dolomity. Taki kontrolowany przypadek – pochodna ciekawości tego, co widać z okna apartamentu i poszukiwania w bliskiej okolicy odludnego i widokowego szlaku na „kondycyjny” dzień po przejściu wspaniałej, ale męczącej ferraty Lipella na Tofanę di Roses. Trasa na Migogn pozwala dostać się do naszym zdaniem jednego z piękniejszych widoko miejsc w całych Dolomitach. Można tam rozkoszować się wspaniałą szeroką panoramą (bez trudu wypatrzycie stąd większość najbardziej znanych szczytów!) i piękną alpejską przyrodą. A to wszystko w zupełnej samotności – nawet w środku sezonu!
Migogn przez Alta Via delle Creste
16.07.2023
Informacje praktyczne
Wycieczkę możecie zacząć albo z górnej stacji kolejki Padon 2 (przy jej dolnej stacji znajduje się duży parking – pierwsze dwie godziny są bezpłatne, przy dłuższym parkowaniu trzeba wykupić bilet parkingowy), albo z miejscowości Laste lub Sottoguda, albo – co jest chyba najszybszą i bezpłatną opcją – można zostawić auto na przy drodze na przełęcz Fedaia i podejść w górę szlakiem nr 635. Tę właśnie wersję my wybraliśmy. Jadąc od strony Rocca Pietore, trzeba wypatrywać momentu, w którym wyciąg krzesełkowy Padon 2 (wjeżdżający do Rifugio Passo Padon) przecina się z drogą jezdną. Mniej więcej w okolicy drugiego przecięcia się szosy z linią wyciągu odchodzi w prawo szlak 635. Nim właśnie należy podążyć.
Szlak na Migogn zasadniczo nie przedstawia trudności technicznych – można go porównać do tatrzańskich wycieczek. Wędrowaliście kiedyś granią Otargańców w słowackich Tatrach? Tu jest bardzo podobnie. Jedynym problemem może być bardzo powietrzna krótka grańka w końcowym odcinku trasy – trzeba zachować na niej szczególną ostrożność i osoby z lękiem wysokości mogą mieć tu problem, jednak problematyczne miejsce można obejść trawkami po lewej stronie.
Szlak jest – o dziwo! – bardzo rzadko uczęszczany – w księdze wpisów na szczycie na kilku stronach zmieściły się wpisy chyba z dwóch lat. Widać, że w Dolomitach ludzie ciągną głównie do popularnych i znanych miejsc. Fakt, do Migogn nie można dojechać wyciągiem, nie ma tu schronisk i znanych tras wspinaczkowych. Co dostajemy w zamian? Przepiękną alpejską przyrodę (już dawno nie widzieliśmy tylu gatunków kwiatów!), fantastyczne widoki, niezadeptany szlak – wąziutka ścieżka przypomina w wielu miejscach raczej zwierzęcą perć niż przedeptany szlak górski. My wróciliśmy zachwyceni. Gorąco polecamy tę trasę wszystkim koneserom górskiej przyrody!
Wędrując na Migogn, można się poczuć trochę jak odkrywca sprzed fali masowej turystyki. Ścieżka jest słabo przedeptana i miejscami może być słabo widoczna. Szlak w sumie jest dobrze oznaczony i w zasadzie jeśli skupimy się na wypatrywaniu znaków szlaku, nie powinniśmy mieć problemów orientacyjnych.
Wejście od strony szosy z Rocca Pietore na Passo di Fedaia
Samochód zostawiamy na poboczu szosy w miejscu drugiego jej przecięcia z trasą wyciągu (około kilometr przez Passo Fedaia jadąc od strony Malgi Ciapelli). Przez chwilę rozglądamy się, skąd odchodzi ścieżka oznaczona na mapie jako szlak 635. Po chwili okazuje się, że musimy cofnąć się ok 100 m aż do odejścia drogi szutrowej. Rzeczywiście, widać tu szlakowskaz i miejsce startu naszego szlaku. Na początku szutrówki jest nieco większe pobocze, gdybyśmy o tym wcześniej wiedzieli, pewnie tu właśnie zostawilibyśmy auto.
Pierwsza część szlaku to nieco monotonne podejście wąską trawiastą ścieżką na widniejący przed nami grzbiet. Podejście umilają fantastyczne widoki na majestatyczną ścianę Punta Serauta. Marmolada z tej perspektywy wygląda fenomenalnie!
Po osiągnięciu grzbietu szlak 635 krzyżuje się ze ścieżką 636 – to w nią właśnie skręcamy w prawo i to ona wprowadzi nasz aż do celu, czyli na szczyt Migogn (2384 m n.p.m.). Od tego momentu z każdym metrem wędrówka będzie coraz przyjemniejsza.
Najpierw idziemy przez rozległe górskie pastwiska, zawierając przy okazji bliższą znajomość z niewielkim stadkiem krów – o tak, krowy to zdecydowanie jedne z naszych ulubionych zwierząt! Na niewielkim wypłaszczeniu zawieszonym nad Pale del Preve robimy sobie dłuższy postój z wylegiwaniem się na trawie i czytaniem książki. Chwilo, trwaj!
Ścieżka powoli zaczyna się wznosić coraz wyżej, przez długą część wygodnym trawersem. Wreszcie wprowadza na jedną z kulminacji, z której sprowadza ostrym skalistym zejściem, ubezpieczonym liną.
Podczas marszu bacznie patrzymy pod nogi, nasza uwaga jest wzmożona szczególnie po spotkaniu ze żmiją zygzakowatą. Na szczęście obie strony zachowały się wzorowo – my stanęliśmy w spokoju, a żmija tylko trochę sobie na nas posyczała i popełzła w swoją stronę.
Po zejściu ze skalnego żeberka czeka nas łagodne zejście szerokim trawiastym zboczem na rozległą przełęcz – odchodzi stąd w prawo szlak 622, którym można dojść aż do Sottogudy.
Teraz ścieżka będzie wznosić się do góry aż do osiągnięcia najwyższego punktu dzisiejszej wycieczki – szczytu (na mapie bez nazwy:() o wysokości 2389 m. Zatrzymujemy się na chwilę na podziwianie rozległej panoramy – rzeczywiście jest czym się zachwycać!
Niech Was jednak ręka boska broni przed skończeniem wycieczki tutaj i niedotarciem na szczyt Migogn, przed nami bowiem chyba najatrakcyjniejsza część wycieczki. Oglądane z tej perspektywy wejście na Migogn może wydawać się niepotrzebnym schodzeniem na jeszcze jedną przełęcz i ponownym podchodzeniem do góry. Niech nas jednak nie zmylą pozory. To na tym odcinku właśnie ścieżka Alta Via delle Creste odkrywa wszystkie swoje atuty!
Wędrujemy wąską percią grzbietową. Szlak jest wąziutki i coraz bardziej powietrzny. Pod nogami mamy feerię barw przeróżnych kwiatów alpejskich, wokół panoramiczne widoki. Ten odcinek to jeden z najprzyjemniejszych szlaków, jakimi kiedykolwiek wędrowaliśmy!
Kluczowym miejscem jest nieco skalista i wąska grańka w końcowym odcinku trasy. Szlak ma bardzo naturalny charakter i nie ma tu żadnych zabezpieczeń. Technicznie to przejście nie przedstawia żadnych trudności, ale duża ilość powietrza pod nogami dla niektórych na pewno może być problematyczna. Na pocieszenie powiemy, że to newralgiczne miejsce można obejść trawkami po lewej stronie. Jeśli jednak niejedne buty schodziliście w górach, nie odpuszczajcie tej grańki, bo przejście nią to wielka frajda!
Końcowy odcinek szlaku to wejście na kulminację Migogn (2384 m n.p.m.). Wierzchołka na pewno nie przeoczycie – jest oznaczony metalowym krzyżem. Wpisujemy się do księgi gości (rety, jak niewiele tu wpisów!) i przysiadamy na podziwianie widoków, rozkoszowanie się pięknem alpejskiej przyrody i wszechobecnym spokojem!
Jak to dobrze, że po wczorajszej ferracie Lipella (skądinąd przecudnej – relacja tutaj) wróciliśmy wymęczeni i mieliśmy ochotę na spokojniejszą wycieczkę. Inaczej nie trafilibyśmy na Migogn – wierzcie, znajdziecie tu kawałek górskiego raju:)
Trasa w liczbach: 800 m przewyższenia, ok. 12 km, nam przejście całości zajęło ok. 6,5 godziny, ale pewnie można to przejść o godzinę szybciej – my nie spieszyliśmy się, robiliśmy sobie odpoczynki, podczas których leżeliśmy beztrosko na trawie, patrząc na przesuwające się w górze chmury:)
Więcej propozycji wycieczek po Dolomitach? Zajrzyjcie tutaj 🙂