Ferrata degli Alpini na Col dei Bos (2559 m n.p.m.)

Ferrata degli Alpini to krótka, ale bardzo efektowna trasa przeznaczona głównie dla doświadczonych górołazów. To także najciekawszy sposób na dotarcie na widokowy wierzchołek Col dei Bos i dalej w okolice węzła szlaków Forcella Travenanzes.

To świetna propozycja dla osób, które sprawnie pokonują średnio trudne ferraty i chcą spróbować czegoś trudniejszego. Jeżeli poradzicie sobie tutaj, to dacie też radę np. na pobliskiej ferracie Lipella.

Ferrata degli Alpini to propozycja na pół dnia, więc przy dobrej pogodzie można przejść tę trasę nawet po południu albo tak jak my wcześnie rano, żeby zdążyć przed zapowiadanym po południu pogorszeniem pogody🙂

Via ferrata degli Alpini – krótka, ambitna trasa z okolicy Passo Falzarego

2023.07.20

Informacje praktyczne

Najdogodniejszym miejscem rozpoczęcia wycieczki jest parking obok restauracji da Strobel, czyli pierwszy parking za przełęczą Falzarego, jadąc w stronę Cortiny. Z samej Passo Falzarego też można wygodnie dotrzeć do początku ferraty. Dojście pod ścianę zajmuje nieco ponad pół godziny. Warto zwrócić uwagę na ruiny kompleksu szpitalnego z czasów I wojny światowej położonego w okolicy miejsca startu ferraty.

Punktem wyjścia jest parking przy restauracji Strobel niedaleko przełęczy Falzarego.


Dojście do początku ferraty zajmuje ok. 30-45 min


Wczesnoporanne słońce daje wyjątkowe światło:)

Via ferrata degli Alpini jest jedną z nowszych żelaznych perci w Dolomitach. Została zbudowana w kilkanaście lat temu przez żołnierzy z doborowych jednostek górskich znanych od ponad 100 lat jako Alpini, stąd właśnie nazwa ferraty (w różnych źródłach też pojawiają się nazwy: Brigata Alpina, Truppe Alpine).

Ubezpieczenia są świetnej jakości, na wszystkich trudniejszych fragmentach zainstalowano też gumowe odbijacze, które zapobiegają zahaczaniu się karabinków w miejscach łączenia się liny i kotew wbitych w skalne ściany. Na trasie ferraty znajdziecie dosłownie kilka dodatkowych klamer w kluczowych miejscach, poza tym to bardzo klasyczna żelazna perć, gdzie ubezpieczenia ograniczają się do samej stalowej liny.

Trudności ferraty wyceniono na C/D. Najtrudniejsze fragmenty znajdują się na początku trasy. To bardzo pionowe, miejscami nieznacznie przewieszone odcinki, wymagające znacznej siły. Zwykle nie ma jednak problemu ze znalezieniem naturalnych punktów podparcia dla stóp i chwytów dla rąk (ale na wyciosane w skale stopnie nie ma co liczyć).

Po tej początkowej „selekcji turysty” pozostaje już tylko sama przyjemność. Im wyżej, tym trudnych miejsc jest mniej i tych, którzy pokonali trudności czeka głównie po prostu przyjemne wspinanie po fajnie urzeźbionej skale z coraz szerszymi widokami. Dla osób ze słabą odpornością na ekspozycję problemem może być jeszcze położony mniej więcej w jednej trzeciej długości ferraty wyjątkowo powietrzny trawers. Bez odchylenia się od ściany i dobrego zaparcia nogami ciężko będzie pokonać ten odcinek (my lubimy takie miejsca 😉 )

Początek ferraty znajduje się niedaleko ruin dawnego wojennego szpitala.


Ferrata wprowadza na szczyt Col dei Bos – 2559 m n.p.m.


Dostrzegamy pierwszych wspinajacych się ferratą turystów.


Najtrudniejszy jest początkowy odcinek ferraty – droga prowadzi siłowo do góry.


Niektórym trochę stracha może napędzić bardzo eksponowany powietrzny trawers


Przejście go nie jest jednak jakoś szczególnie trudne.


W drugiej częsci ferraty jest już znacznie łatwiej – trudności nie przekraczają stopnia B-C.


W tle imponująca ściana Lagazuoi.


A za nami – Cinque Torri i szczyt Averau.


Czujemy się truchę jak w skalnym królestwie.


No dobra, na dłuzszy odpoczynek jeszcze trzeba trochę poczekać, ale do szczytu już tylko rzut beretem.

Na dojście pod ścianę potrzeba nieco ponad pół godziny, a przejście samej ferraty zajmuje około 2 godziny. Wycieczka okrężna z zejściem przez Forvella Travenanzes i szlak 402 na przełęcz Falzarego zajęła nam 4 i pół godziny (wliczając w to odpoczynki). Przewyższenie całej trasy to 600 metrów, a sama ferrata pokonuje nieco ponad 300 metrów w pionie.

Najkrótsza trasa zejściowa to ścieżka piarżystym żlebem, który widzimy po lewej stronie (wchodząc ferratą). Ten szlak nie wyglądał jednak na zbyt wygodny. Zanim zejdziecie, koniecznie wejdźcie na widokowy szczyt Col dei Bos.

Pod szczytem czeka na nas miłe spotkanie ze stadem owiec. W tle Tofana di Rozes.


Owce pod szczytem Col dei Bos.

Szczyt Col dei Bos (2559 m n.p.m.) jest niezwykle widokowy.


Na pierwszym planie Cinque Torri.


Jak na dłoni widać Monte Lagazuoi ze schroniskiem Rifugio Lagazuoi.

Polecamy zdecydowanie nieco okrężne, ale bardzo przyjemne zejście przez Forcella Travenanzes. Zarówno okolice szczytu, jak i górna część Val Travenanzes są bardzo widokowe (szczególnie imponująco prezentuje się stąd Tofana di Roses i skalne otoczenie doliny Travenanzes).

Dodatkowo spotkacie w okolicy liczne pozostałości po okopach i konstrukcjach z czasów I wojny światowej. Jeżeli dysponujecie większą ilością czasu, to na pewno warto zahaczyć o którąś ze stosunkowo łatwych i atrakcyjnych ubezpieczonych tras, związanych z pamiątkami z okresu walk austriacko-włoskich w tym rejonie. To na przykład ferrata Kaiserjager Steig, poprowadzona trasą zaopatrzeniową wojsk austriackich, i Galleria Lagazuoi wykorzystująca na swojej trasie tunel wykuty przez wojska włoskie w celu zaatakowania oddziałów austriackich. A może wykorzystacie te trasy na kolejną ciekawą wycieczkę w okolicy szczytu Lagazuoi i Passo Falzarego? My też mamy te ferraty na swojej liście planów – może jak przyjedziemy tutaj kiedyś z dziećmi?

Schodzimy kilkaset metrów poniżej szczytu i przysiadamy na dłuższy odpoczynek.


Mamy stąd piękny widok na górne piętra doliny Travenanzes.


Po prawej stronie panoramę zdominowała masywna syletka Tofany di Rozes – 3244 m n.p.m.


Tą właśnie ścianą wiedzie pierwsza część pięknej, wymagającej ferraty Lipella, którą wędrowaliśmy kilka dni temu.


Tofany dwie – od prawej – di Rozes i di Dentro:)


Prawdziwie dolomitowy krajobraz – górne piętro doliny Travenanzes.


Pierwsza część okrężnego zejściowego szlaku z ferraty degli Alpini jest przepiękna widokowo!


Schodzimy na przełęcz Travenanzes.


Stąd wędrujemy w dół szlakiem nr 402.

Nasze wrażenia

W związku z prognozami burz możliwych już od godzin południowych, wstajemy dzisiaj bardzo wcześnie i wyruszamy na szlak już przed 7:30 rano. O tej porze jest tu cudownie pusto, przemykają głównie pojedynczy wspinacze podchodzący pod ściany Torre Piccola di Falzarego. Na trasie ferraty mijamy się z jedną osobą, widzimy też pojedynczych turystów w oddali nad i pod nami. Przed południem znaczna część trasy pozostaje w cieniu (ferrata ma wystawę południową i południowo-zachodnią). Ma to swoje plusy i minusy – nie smażymy się w słońcu, ale trudniej zrobić efektowne zdjęcie 😉

Dla nas dzisiejsza wycieczka to zakończenie dziesięciodniowego pobytu w Dolomitach. Kończymy więc mocnym akcentem, bo to chyba najtrudniejsza ferrata, jaką przeszliśmy w Dolomitach podczas naszych obu pobytów w tym ferratowym raju.

Po przejściu trasy ferraty „na deser” spotykamy na przedszczytowej polance śpiące niewielkie stado owiec i jesteśmy świadkami błyskawicznej pobudki owieczek i ich wyścigu w kierunku pasterza, który przyszedł ze smakołykami (prawdopodobnie rozsypywał im kawałki soli). Dłuższą chwilę rozkoszujemy się widokami na coraz lepiej znane miejsca w okolicy. Tofana di Roses, skalne ściany Val Travenanzes, Cinque Torri, wzniesienia Averau i Nuvolau przywodzą na myśl niektóre nasze tegoroczne trasy. Ach, Dolomity, będziemy za Wami tęsknić!

Więcej propozycji wycieczek po Dolomitach? Zajrzyjcie tutaj 🙂