Ferrata Passo Santner do prawdziwy dolomicki klasyk, łatwo dostępny dzięki kolejce gondolowej. Trasa pozwala na przejście pięknej pętli przez kocioł Gartl, czyli miejsce, gdzie znajdować się miał legendarny ogród różany Króla Laurina.
Na trasie ferraty czekają na Was tylko krótkie trudniejsze momenty. Dobrze poczuje się tutaj każdy zaawansowany tatrzański turysta. A końcowy fragment żelaznej drogi dostarcza nie tylko adrenaliny, lecz też wspaniałych wrażeń widokowych.
Ferrata to dopiero początek wrażeń. Przed nami jeszcze piękne turnie Vajolet i malowniczo położony u ich stóp kocioł Gartl. A do tego bardzo widokowa droga powrotna trawersem wschodnich zboczy Catinaccio i przejście przez przełęcz Passo delle Coronelle.
Ferrata Passo Santner i okrężna trasa przez serce grupy Catinaccio
2023.07.14
Informacje praktyczne
Parkujemy na płatnym parkingu (6 euro za cały dzień latem 2023 r.) przy dolnej stacji dwuetapowej kolejki gondolowej Konig Laurin (można też dojechać w to miejsce kolejką z samego Nova Levante).
Wjazd gondolkami pozwala znacząco skrócić czas wycieczki (w kilka minut zdobywamy dodatkowe 600 metrów przewyższenia). Cena biletu dla osoby dorosłej w obie strony w 2023 r. wynosiła 22 euro.
Szlak na Passo Santner jest bardzo popularny, dlatego warto wyruszyć na trasę bardzo wcześnie. Kolejka gondolowa jest czynna od 8:00 do 18:00, co da nam spory margines czasu na pokonanie całej zaplanowanej trasy.
Trudności. Ferrata Passo Santner wyceniana jest na B/C, co oznacza, że trudności tutaj spotykane nie przekraczają tych znanych nam z trudniejszych miejsc na Orlej Perci w Tatrach. Ubezpieczone fragmenty znajdują się głównie w końcowym odcinku trasy, a największe trudności techniczne może sprawić moment wyjścia z zaśnieżonej, a czasami też zalodzonej rynny przed samym końcem ferraty. Jest tam nieco siłowo i niewygodnie, ale trudności nie trwają długo.
Sporo uwagi wymagają ponadto wcześniejsze dosyć długie skalne odcinki zupełnie pozbawione ubezpieczeń (wyceniane w skali wspinaczkowej na 1-2). Skała jest tutaj bogato urzeźbiona, nie ma problemu z miejscem na chwyty, kontakt ze skałą sprawia sporo przyjemności, ale zdecydowanie trzeba wyjąć ręce z kieszeni:)
Tak rozpoczętą trasę można rozwijać w dowolny sposób, my domknęliśmy ją w najkrótszą możliwą pętlę, przechodząc przez kocioł Gartl, wędrując dalej szlakiem pod wschodnimi zboczami Catinaccio i wracając do górnej stacji kolejki przez przełęcz Passo delle Coronelle.
Uwaga! Aby nieznacznie zmniejszyć pokonywane przewyższenie, można w drodze zejściowej, przed zejściem do samego schroniska Vajolet skręcić w prawo w wyraźną ścieżkę oznaczoną na www.mapy.cz jako szlak 541 (w terenie na ścieżce nie ma żadnych oznaczeń, poza sporadycznie postawionymi kopczykami z kamieni). Z tej ścieżki prawdopodobnie korzystają wspinacze podchodzący pod wschodnią ścianę Catinaccio. Po kilkuset metrach ścieżka łączy się ze szlakiem z okolic schroniska Vajolet, wyprowadzającym pięknym widokowym trawersem aż pod Sasso delle Coronelle.
Trasa w liczbach: cała dzisiejsza trasa wymagała od nas pokonania ok. 1000 m przewyższenia i przejścia ok. 11 km. Całość wraz z odpoczynkami zajęła nam 6,5 godziny.
Nasze wrażenia
Pierwsze niewielkie trudności napotkaliśmy już podczas pierwszego podejścia przed rozstajem szlaków nad schroniskiem Fronza. To spore grupy anglojęzycznych turystów, średnio radzących sobie z ubezpieczonym stalową liną podejściem. Na szczęście powędrowali oni w stronę przełęczy Coronelle, przez którą my planowaliśmy wracać za kilka godzin.
Dalsze podejście w stronę ferraty prowadzi wygodnym trawersem pod zachodnimi zboczami Catinaccio. O samej ferracie napisaliśmy już w informacjach praktycznych. Bardzo podobał nam się końcowy odcinek przed Passo Santner – to tutaj trasa staje się bardziej różnorodna i prowadzi przez typowo dolomitowe przełączki przy strzelistych iglicach skalnych. Na trasie ferraty nie tworzyły się zatory, spotkaliśmy łącznie kilkadziesiąt osób.
Po krótkim odpoczynku na przełęczy (podejście z górnej stacji kolejki zajęło nam ponad dwie godziny) ruszamy dalej. Zejście do kotła Gartl i dalej w stronę schroniska Vajolet prowadzi po piarżyskach, momentami średnio wygodnie, są tu też krótkie ubezpieczone odcinki. Największym problemem była tu naprawdę spora ilość ludzi (cały czas trzeba było kogoś omijać albo przepuszczać).

My dziś nie zaglądamy do schronisk, tylko poprowadzonym wyżej wariantem szlaku kierujemy się w stronę przełęczy Coronelle.
Z wielką radością odszukaliśmy wspomnianą wcześniej ścieżkę, którą wypatrzyliśmy w aplikacji mapy.cz. Dzięki niej uniknęliśmy niepotrzebnego obniżania się, a potem podchodzenia ok. 100 metrów wysokości z okolicy Rifugio Vajolet. Ścieżka jest mało uczęszczana i stanowiła miłą odmianę po zatłoczonej okolicy kotła Gartl. W miejscu połączenia ścieżki ze szlakiem urządziliśmy sobie przemiły odpoczynek na trawce z widokiem na otoczenie schroniska Vajolet.
Podchodząc dalej trawersem pod przełęcz Sasso delle Coronelle, podziwiamy piękną grań z kulminacjami Coronelle, Roda di Vael i Punte del Masare. Przejście przez przełęcz Passo delle Coronelle poza dodatkowym przewyższeniem, które nigdy nie jest mile widziane przed końcem trasy, nie sprawia żadnych trudności. Podchodzimy długimi piarżystymi zakosami i odrobinę przez nietrudne skały. Za przełęczą napotykamy nietypowy jak na Dolomity szlak zbudowany z drewnianych bali, sprowadzający nas bezpiecznie przez mocno zasypany materiałem skalnym żleb.
Najpiękniejsze widoki w naszej ocenie można podziwiać z malowniczego „tarasu” w miejscu zakończenia ferraty Passo Santner. To jakby miniaturowy wycinek widoków z jednego z fragmentów kultowej ferraty Bocchette Centrali z Dolomitów Brenta (naszą relację z tej trasy znajdziecie tutaj). Bardzo widokowy okazał się też trawers, którym podchodziliśmy w stronę Sasso delle Coronelle. W pamięci zostanie nam też widok charakterystycznych turni Vajolet wnoszących się wysoko ponad kotłem Gartl.
Więcej propozycji wycieczek po Dolomitach? Zajrzyjcie tutaj 🙂