Na widokowe Jasło i graniczny Stryb

Szczyt Jasła to jeden z najlepszych punktów widokowych w Bieszczadach. Różnorodność i rozległość panoramy dorównuje chyba tylko tej z Rawek  – a może nawet ją przewyższa. Panoramiczne widoki 360O pozwalają podziwiać różne masywy górskie Bieszczadów. Jasło jest nieco odsunięte od grzbietu głównego, a przy tym pod względem wysokości przewyższa okoliczne szczyty – nic dziwnego, że widok z wierzchołka zachwyca. Dojście z Przełęczy nad Roztokami Górnymi to trasa pozwalająca szybko wejść na szczyt Jasła, nie pokonując przy tym dużego przewyższenia. Gdy wrócimy na przełęcz i będziemy mieli ochotę na jeszcze jedną wycieczkę, można pokusić się o wypad na położony w paśmie granicznym Stryb – po drodze polany z pięknymi widokami na słowacką stronę oraz Jasło i masyw Hyrlatej.

Na Jasło i Stryb z Przełęczy nad Roztokami Górnymi

29 lipca 2020

Informacje praktyczne

Samochód można zostawić na Przełęczy Nad Roztokami Górnymi, niedaleko wiaty widokowej. Aby tam dotrzeć, trzeba w okolicy Cisnej skręcić na Roztoki Górne, po czym jechać stopniowo zwężającą się drogą aż do przełęczy granicznej – na niektórych mapach jest tam zakaz wjazdu, obecnie (2020 r.) nie obowiązuje.

Każda z wycieczek i na Jasło, i na Stryb, zajmuje (z odpoczynkami) po ok. 3-4 godziny w obie strony, każda też wymaga przejścia po ok. 10 km. To dobry pomysł na dzień z niepewną pogodą  – w żadnym momencie wycieczki nie będziemy dalej niż 1,5 godz. drogi od samochodu, a między dwiema trasami znów znajdziemy się na przełęczy i będziemy mogli zdecydować, czy wybierać się na drugą wycieczkę (i wziąć np. dodatkowe zapasy z bagażnika😊), czy nie – my właśnie z powodu niepewnej, burzowej pogody w taki właśnie sposób zaplanowaliśmy dzień.

Łączne wejście i na Jasło, i na Stryb to trasa ok. 20-kilometrowa, wymagająca pokonania ok. 800-900 m przewyższenia. Na mapce wygląda to tak:

Przełęcz nad Roztokami Górnymi–Jasło

Zaczynamy wycieczkę na Przełęczy nad Roztokami Górnymi (801 m n.p.m.) – głęboko wciętym siodle oddzielającym dwa szczyty pasma granicznego Rypi Wierch i Okrąglik – przez oba wierzchołki dziś będziemy wędrować! Na przełęczy znajduje się granica polsko-słowacka. Niedawno zbudowano tu solidną wieżę widokową, z której ładnie prezentują się słowacka strona Bieszczadów, chroniona w ramach Narodnego Parku Poloniny  – niektórzy turyści przyjeżdzają tu samochodami tylko po to, by wejść na wieżę, inni wędrują na okoliczne szlaki. Tak czy siak, ruch turystyczny jest w tym rejonie stosunkowo niewielki.

Przełęcz nad Roztokami Górnymi – punkt startu obu wycieczek.
Na przełęczy zbudowano solidną wieżę widokową.
Przełęcz Nad Roztokami to węzeł polskich i słowackich szlaków.

Z przełęczy kierujemy się na wschód, za niebieskimi znakami szlaku granicznego (słowackie oznaczenia są czerwone). Przez pierwsze kilkaset metrów idziemy wzdłuż ścieżki historycznej „Szaniec konfederatów barskich”. To bardzo ciekawa historia. Szaniec nad Roztokami Górnymi został zidentyfikowany i opisany zupełnie niedawno, bo dopiero w 2015 r. Stanowił część systemu fortyfikacyjnego, wykorzystywanego przez konfederatów barskich w rejonie przełęczy karpackich. To najwyżej położony szaniec w Polsce! Tych wszystkich ciekawych rzeczy dowiadujemy się z tablic ścieżki historycznej, wzdłuż których prowadzi szlak. Ścieżka została przygotowania w ramach obchodów 100 lat odzyskania przez Polskę niepodległości. Na tablicach znajdują się informacje m.in. o tym, jak wyglądały fortyfikacje nowożytne, jakim ekwipunkiem i uzbrojeniem dysponowali konfederaci barscy i wreszcie – dla tych, którzy już dawno uczyli się historii – czym była konfederacja barska i jaka miała znaczenie w polskich wysiłkach o utrzymanie niezależności od Rosji.

W terenie doskonale widoczny jest dawny szaniec konfederatów barskich
O historii walk konfederacji barskiej i wykorzystywanych przez konfederatów fortyfikacjach informują tablice dydaktyczne.
Szlak na Okrąglik prowadzi przez bukowo-jaworowy las.

Po kilkuset metrach ścieżka historyczna się kończy, ale atrakcje wcale nie. Tuż pod naszymi nogami nagle widzimy ciągnący się na odległości ok. 1 metra pełznący… sznur larw. Przykucamy, zadziwieni tym niezwykłym widokiem. To pleń – niezwykle rzadkie zjawisko, polegające na grupowym przemieszczaniu się larw muchówki z gatunku ziemiórki pleniówki. Kiedyś pleń uważano za zapowiedź złych wydarzeń, dziś budzi przede wszystkim ciekawość – i wiele pytań bez odpowiedzi – czemu powstaje? W jakim celu się przemieszcza? Nadal nie wiadomo. Na zdjęciach, niestety, pleń nie wygląda zbyt spektakularnie – jaka szkoda, że nie nakręciliśmy filmiku!

Przed nami niezwykle rzadkie zjawisko – pleń!

Po ok. 75 minutach marszu stajemy na wierzchołku Okrąglika (1101 m n.p.m.). To ważny punkt węzłowy szlaków – nic dziwnego, tu spotykają się grzbiety pasma granicznego, Jasła i Fereczatej. Wędrowaliśmy nieopodal ledwo dzień wcześniej, podczas wycieczki przez Fereczatą, Płaszę i Paportną do Smereka (cudowna długa widokowa trasa, zobaczcie, opis tutaj) – jak miło jest odwiedzać znajome miejsca!

Widoki na słowacką stronę z jednej z polan, które przecina szlak na Okrąglik.
Rzut oka do tyłu – tak właśnie malowniczo biegnie graniczna ścieżka.
Na szczycie Okrąglika (1101 m n.p.m.)

My tym razem nie idziemy na południe, na Płaszę, tylko skręcamy w lewo w czerwone znaki Głównego Szlaku Beskidzkiego, które prowadzą na Jasło. Podejście z Okrąglika na Jasło jest szybkie i niemęczące – na tym odcinku przewyższenia są minimalne. Pół godziny i stajemy w jednym z najpiękniejszych miejsc w polskich Bieszczadach.

Z Okrąglika kierujemy się na północ.
Widok na grzbiet graniczny – widać m.in. Rypi Wierch i Stryb, na które wejdziemy w drugiej części dnia.
Podejście po malowniczych polanach podszczytowcyh Jasła.
Od punktu przecięcia szlaków pod Jasłem podchodzimy jeszcze kawałeczek na sam szczyt.

Naprawdę nie przesadzimy, gdy powiemy, że ze szczytu Jasła (1153 m n.p.m.) otwiera się widok na całe polskie Bieszczady. Odnajdujemy grzbiet graniczny, Rawki, gniazdo Tarnicy, Połoninę Wetlińską i Caryńską, Łopiennik, Hyrlatą. Jak tu pięknie!

Widok z Jasła. Na lewo Połonina Wetlińska, a za nią Caryńska.
Końcowy odcinek szlaku Przysłup-Jasło
Widok z Jasła. Na pierwszym planie Okrąglik, za nim Płasza.
Na pierwszym planie grzbiet Fereczatej, na dalszym Płasza, Rabia Skała i Paportna.
Małe Jasło z Łopiennikiem w tle.

O ile do tej pory wędrowaliśmy niemal zupełnie w samotności, o tyle na Jaśle spotykamy już kilka grupek innych turystów. Inni w większości dotarli tu żółtym szlakiem (niedawno wyznakowanym, na naszej mapie z 2013 r. jeszcze nie był zaznaczony)  wprowadzającym na Jasło od strony miejscowości Przysłup, gdzie znajduje się stacja kolejki wąskotorowej (relacja z wycieczki bieszczadzką wąskotorówką tutaj). Ostatni odcinek tego szlaku prowadzi przez piękne podszczytowe polany widokowe – warto wyjrzeć na tę stronę Jasła, widok jest naprawdę wspaniały.

Kto ma ochotę, może przedłużyć wycieczkę o wypad na Małe Jasło (1102 m n.p.m.) – wędrówka w obie strony na oko zajmie ok. godziny. My pierwotnie też mieliśmy taki plan, chcąc wytropić m.in. ciemiernik purpurowy – piękny i niezwykle rzadki kwiat, występujący w Polsce niemal wyłącznie w rejonie Małego Jasła właśnie. Plany pokrzyżowała nam jednak pogoda – niebo zaciągnęło się mocniej, zaczęło wiać i kropić, więc w obawie przed zapowiadanymi na dziś burzami zdecydowaliśmy się na odwrót na przełęcz.

Wracamy tą samą drogą. Jest pięknie!

Zejście w stronę Okrąglika przez polanę podszczytową Jasła.
Wracamy tą samą drogą na Okrąglik i Przełęcz nad Roztokami Górnymi.
Przed nami Rypi Wierch – nasz kolejny cel.
Rzut oka na słowacką stronę.
Widoki na słowacką stronę towarzyszą nam często podczas dzisiejszej wędrówki.
Znów schodzimy szańcem konfederatów barskich.
Odpoczynek na Przełęczy Nad Roztokami Górnymi – nabieramy sił przed drugą częścią wycieczki:)

Cała wycieczka na Jasło zajęła nam (z odpoczynkami, czytaniem tablic ścieżki historycznej i robieniem niezliczonej ilości zdjęć…) 3 godziny i 45 minut.

Przełęcz nad Roztokami Górnymi–Stryb

Deszcz na razie tylko postraszył i w drodze powrotnej pogoda znacznie się poprawiła, więc postanowiliśmy zrobić z przełęczy jeszcze jeden wypad, tym razem w drugą stronę – na szczyty leżące w zachodniej części szlaku granicznegoRypi Wierch, Sinkową i Stryb.

Po krótkim odpoczynku po raz drugi dzisiejszego dnia ruszamy więc z Przełęczy nad Roztokmi Górnymi (801 m n.p.m.). Przed nami dwustumetrowe podejście na Rypi Wierch (1003 m n.p.m.) – szlak jest jednak wygonie nachylony i podejście nie jest uciążliwe. Trudy zdobywania wysokości dodatkowo osładzają naprawdę piękne widoki rozciągające się z górnej części polan północno-wschodniego stoku Rypiego Wierchu. Ładnie stąd widać grzbiet Jasła i dziką Hyrlatą – znany bieszczadzki matecznik niedźwiedzi (relacja z wycieczki na Hyrlatą tutaj).

Wejście na Rypi Wierch z Jasłem w tle.

Zachodnia i środkowa część szlaku granicznego są chyba nawet bardziej atrakcyjne niż część wschodnia, ciągnąca się od Kremenarosa po Rabią Skałę (opis wycieczki tą częścią, razem z widokowym wejściem przez Rawki na Dział tutaj) – a już na pewno rzadziej uczęszczane. Zamiast wyraźnej błotnistej drogi wędrujemy wąską, zarastającą ścieżką. Szczególnie przyjemnie wspominamy odcinek przed wierzchołkiem Sinkowej (995 m n.p.m.) – ścieżka przyjemnie prowadzi nad skarpą czy może urwiskiem znajdującym  się tuż obok szlaku po lewej stronie.

Szlak cały czas trzyma się granicy polsko-słowackiej.
Przy szlaku spotykamy pozostałości działań wojennych.
Prześwit ze szlaku za Rypim Wierchem.
Na tym odcinku towarzyszą nam głównie widoki na stronę słowacką.
Bukowi strażnicy graniczni:)
Szlak przechodzi przez zalesiony szczyt Sinkowej.

Za Sinkową ścieżka wyprowadza na  trawiastą przełęcz z ładnymi widokami na słowacką część Bieszczadów, a następnie wspina się Stryb (1011 m n.p.m.) – drugi z naszych dzisiejszych celów. Widok ze Strybu nie jest specjalnie rozległy – szczytowe polany obecnie zarastają, z prześwitów wyłaniają się jednak widoki na Jasło, Hyrlatą i Matragonę. Z chęcią rozsiadamy się tu na kolejny już dziś górski odpoczynek.

Szczyt Strybu jest zarośnięty lasem.
Widok spod Strybu na masyw Hyrlatej.
Odpoczynek pod szczytem Strybu.
Na tym szlaku możemy cieszyć się ciszą i spokojem.

Wracamy tą samą drogą.

Na zejściu z Rypiego Wierchu znów możemy podziwiać imponujący grzbiet Jasła.
Ostatnie spojrzenie na Hyrlatą.
Zejście na Przełącz Nad Roztokami Górnymi.

Przez cały dzisiejszy dzień cieszymy się ciszą i spokojem. Szlaki w okolicy Przełęczy nad Roztokami Górnym nie są często wybierane. Jeśli więc szukacie wyciszenia i odpoczynku od tłumów, warto wybrać Przełęcz nad Roztokami Górnymi jako punkt startowy bieszczadzkiej wycieczki. Trasa na Jasło jest niewątpliwie bardziej atrakcyjna – pod względem widokowym Jasło niemal nie ma sobie równych – ale wycieczka na zachodnią część szlaku granicznego też może znaleźć swoich amatorów – to idealny wybór na samotną włóczęgę w ciągle jeszcze dzikich górach.

Więcej propozycji wycieczek po Bieszczadach? Zajrzyjcie tutaj. 🙂

Pętla z Wetliny przez Dział, Rawki i Kremenaros

Prawdziwa „wyrypa bieszczadzka” prowadząca przez dzikie ostępy puszczy bukowej porastającej pasmo graniczne. Wycieczka obfituje we wspaniałe widoki – począwszy od polan szczytowych Działu, po Małą i Wielką Rawkę,  podszczytowe polany Czoła, Rabią Skałę i Papartną. Trzydziestokilometrowa pętla przeprowadzi Was przez aż 12 bieszczadzkich szczytów. Wielką frajdą jest sama świadomość wędrówki głównym grzbietem Karpat i europejskim działem wodnym. 12 godzin prawdziwie bieszczadzkiej włóczęgi!

Pętla Wetlina – Rawki – Kremenaros – Rabia Skała – Wetlina

23 lipca 2020 r.

Informacje praktyczne

Najważniejsze to pamiętać, że wycieczka naprawdę jest bardzo długa i wymaga dobrej kondycji. Przejście całości (z odpoczynkami) zajmie Wam ok. 12 godzin (w tym pokonacie ok. 1400 m przewyższenia). W związku z tym trasę najlepiej planować na lato, gdy dzień jest długi i nie denerwujemy się, że zastanie nas noc na szlaku. Z całą pewnością nie można wyruszać na ten szlak prosto zza biurka, bo przypłacimy to kontuzją. Pętlę można zrobić w obu kierunkach – każdy ma swoje plusy i minusy. My zaczęliśmy od wejścia przez Dział na Rawki – głównie  z tego powodu, że chcieliśmy mieć szybko za sobą tłoczny odcinek szlaku (Mała Rawka-Kremenaros). Wejście na Dział jest bardzo wygodne i niemęczące – szybko znajdujemy się na dużej wysokości, z której możemy cieszyć oko widokami. Minusem tej kolejności jest to, że na paśmie granicznym znajdujemy się, gdy już jesteśmy zmęczeni. Przejście odcinka Kremenaros- Rabia Skała to 5,5-godzinna wędrówka i to bez możliwości wcześniejszego zejścia znakowanym szlakiem w dolinę. Na tym odcinku szlak graniczny przechodzi przez osiem szczytów, oczywiście podzielanych przełęczami, więc jest sporo schodzenia i podchodzenia, co – jak się domyślacie – jest męczące. Jeśli nie przeszkadza Wam wzmożony ruch turystyczny, równie dobrze można iść w odwrotnym kierunku (uwaga, wejście od Wetliny na Jawornik jest strome i nużące) i na widokowych Rawkach stanąć w pięknym popołudniowym słońcu.

Szlak omija Bacówkę pod Małą Rawką, więc przez cały dzień nie będzie możliwości uzupełnienia zaopatrzenia w jedzenie i picie (na paśmie granicznym nie ma też strumyczków, w końcu to dział wodny:), jedyne źródełko znajdziecie w okolicy Przełęczy pod Czerteżem (jest odpowiedni drogowskaz) – weźcie to pod uwagę przy szykowaniu się na wycieczkę. W razie potrzeby trasę można skrócić, schodząc nieznakowaną drogą z Przełęczy pod Czerteżem w kierunku Wetliny (choć ominiemy wtedy dużo widokowych miejsc). Samochód najdogodniej zostawić w Wetlinie przy punkcie zejścia zielonego szlaku z Jawornika – jest  tam spory bezpłatny parking.

Z Wetliny przez Dział na Rawki

Rano zostawiamy samochód przy zejściu zielonego szlaka z Jawornika –  co oznacza, że na początku wycieczki musimy podejść ok. 10 min szosą w kierunku Ustrzyk Górnych. Ma to jednak ten plus, że na koniec dnia schodzimy prosto do zostawionego na parkingu samochodu. Po ok. kilometrze marszu szosą docieramy do wyjścia szlaku na Rawki przez Dział. Mijamy punkt sprzedaży biletów i zaczynamy podchodzić ścieżką przez bukowy las. Szlak jest idealnie nachylony, więc szybko i stosunkowo bez wysiłku zdobywamy wysokość.

Ruszamy z Wetliny.
Na Dział podchodzimy przez piękny bukowy las.
Urokliwe huby na starych bukowych pniach.
Przechodzimy przez jeden z potoczków spływających ze stoków Działu.

Mimo że podejście na Rawki tą drogą to chyba opcja najdłuższa z możliwych (3,5 h), jest też wyjątkowo malownicza – już po  ok. godzinie dochodzimy na grzbiet Działu – północno-zachodniego ramienia Malej Rawki. Od tej pory co chwilę będą nam towarzyszyć piękne widoki z polan szczytowych na Połoninę Wetlińską i Caryńską oraz pasmo graniczne. Dział ma aż trzy kulminacje (1110, 1141, 1147 m n.p.m.), ale wcięcia między nimi nie są głębokie – niemal niezauważalne. To bardzo przyjemny, widokowy szlak podejściowy, w dodatku dużo bardziej kameralny niż tłumnie uczęszczana trasa z Przełęczy Wyżniańskiej.

Po osiągnięciu grzbietu Działu szlak często prowadzi przez piękne widokowe polany.
Przed nami widać Rawki oraz Kremenaros z pasmem granicznym – tamtędy właśnie będziemy szli.
Po lewej przełęcz między połoninami Wetlińską i Caryńską
Połonina Wetlińska wydaje się o rzut beretem.
Rozstaj szlaków i wiata na Dziale.
Przed nami jak na dłoni Mała – na wprost – i Wielka Rawka – lekko na prawo
Rzut oka do tyłu – tak uroczo właśnie wchodzi się na Rawki przez Dział

Rawki i Kremenaros

Mała Rawka (1272 m n.p.m.) wita nas rozległymi widokami i … tłumem turystów, którzy docierają tu z Przełęczy Wyżniańskiej. Dojście z przełęczy na Rawki jest dużo krótsze, w dodatku prowadzi obok Bacówki pod Małą Rawką – my wędrowaliśmy tędy i wiosną, i jesienią, i zimą, ale w szczycie sezonu zdecydowanie preferujemy spokojniejsze szlaki.

Na Małej Rawce skręcamy w prawo i zmieniamy kolor szlaku z zielonego na żółty. Przed nami 15 minut przyjemnej wędrówki na szczyt Wiekiej Rawki  (1304 m n.p.m.). Z wierzchołka, „ozdobionego” charakterystycznym dawnym betonowym słupem geodezyjnym, rozpościera się  kapitalny widok. Doskonale widać połoniny: Wetlińską i Caryńską,  gniazdo Tarnicy, Bukowe Berdo (relacja z wycieczki na Bukowe Berdo tutaj). Na szczytowym trawiastym zboczu urządzamy sobie bardzo miły odpoczynek na drugie śniadanie.

Tuż przed szczytem Małej Rawki. Towarzyszą nam kapitalne widoki.
Między Małą i Wielką Rawką
Za nami widoczny jak na dłoni Dział i Mała Rawka – po prawej
Na szczycie Wielkej Rawki stoi charakterystyczny betonowy słup geodezyjny.
Widok z Wielkiej Rawki na Połoninę Caryńską
Z Rawki wspaniale prezentuje się Tarnica.
Na Rabią Skałę jeszcze pięć i pół godziny. Jest moc!

Od szczytu Wielkiej Rawki wędrujemy niebieskim szlakiem. Sprawnie docieramy do przecinki granicznej – sąsiadujące ze sobą polskie i ukraińskie słupy graniczne wyglądają bardzo malowniczo – i rozpoczynamy podejście na Kremenaros. To cały czas dość licznie uczęszczany odcinek szlaku, idziemy więc w towarzystwie innych turystów – zagęszczenie ruchu jest jednak bez porównania mniejsze niż w rejonie Tarnicy.

Po 45 minutach stajemy na szczycie Kremenarosa (wycieczkę na Kremenaros i Rawki z Przełęczy Wyżniańskiej opisujemy tutaj). Kremenaros (Krzemieniec, 1221 m n.p.m.) przyciąga turystów jak magnes, bo – mimo że zalesiony i niewidokowy, jest szczytem wyjątkowym – to tu właśnie zbiegają się granice trzech państw – Polski, Słowacji i Ukrainy, z tych trzech państw docierają też na Kremenaros szlaki. Trójstyk jest oznaczony trójkątnym słupem z napisami w trzech językach.

Przed nami nasz następny cel – Kremenaros.
Zejście z Wielkiej Rawki w stronę przecinki granicznej.
Wspaniały widok na ukraińskie Bieszczady
Początkowy odcinek zejścia z Wielkiej Rawki jest bardzo widokowy.
Docieramy do polsko-ukraińskiej granicy
Podejście na Kremenaros
Kremenaros – trójstyk granicy polskiej, słowackiej i ukraińskiej

Pasmem granicznym od Kremenarosa po Rabią Skałę

Wędrówka odludnym pasmem granicznym kusiła nas od dawna. Największym utrudnieniem była długość wycieczki – od Kremenarosa po Rabią Skałę to niemal 5 godzin samej wędrówki grzbietem, bez możliwości wcześniejszego zejścia w dolinę. Całodzienna górska wyrypa ma jednak swój perwersyjny urok – od rana więc cieszyliśmy się na długie godziny na szlaku, zmieniające się widoki i prawdziwe górskie zmęczenie na koniec dnia. Dziś z radością kontynuujemy więc wędrówkę niebieskim granicznym szlakiem z Kremenarosa w kierunku Rabiej Skały.

Idziemy głównym grzbietem Karpat, europejskim działem wodnym, przez piękne stare bukowo-jaworowe lasy. Te cenne przyrodniczo obszary pograniczne są chronione w ramach Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery „Karpaty Wschodnie”. Wędrówka nie nudzi się, bo cały czas a to trzeba podchodzić, a to schodzić. Może to i niepozorny szlak, bo wysokości względne nie są duże, ale skumulowanie zejść i podejść to prawdziwe wyzwanie kondycyjne.

Pierwszym szczytem za Kremenarosem jest Kamienna (1201 m n.p.m.). Warto na chwilę opuścić wyjeżdżoną drogę i wspiąć się na najeżony skałkami wierzchołek (tamtędy właśnie pierwotnie biegł szlak) – z prześwitów odsłaniają się urokliwe widoki w stronę połonin.

Zaczynamy wycieczkę szlakiem granicznym. Tuż obok słupek graniczny nr 1-1!
Pierwszy szczyt za Kremenarosem to Kamienna.

Za Kamienną zbiegamy na przełęcz i zaczynamy podejście na Hrubki (1186 m n.p.m.). Ta nazwa bardzo podoba się dzieciom – „jej, weszliśmy na chrupki!” – zawołali rezolutni chłopcy, wędrujący dziś ze swoimi rodzicami pasmem granicznym. A skoro już o chrupkach mowa…, to my zgłodnieliśmy i na Hrubkim urządziliśmy sobie małą przerwę „obiadową”. Zaszaleliśmy i wzięliśmy dziś ze sobą liofilizat – po dolaniu gorącej wody z termosu chwila moment i pyszna pasta carbonara czeka na zgłodniałych wędrowców. Jaka to frajda zjeść sobie coś ciepłego na całodniowym szlaku!

Szlak prowadzi przez jaworowo-bukową puszczę. Zachwycamy się zwłaszcza jaworami.
Na szczycie Hrubkiego przystajemy na przerwę „obiadową”.

Kolejny szczyt na naszej trasie to Czerteż (1072 m n.p.m.). Od południa dochodzi tu słowacki szlak z Novej Sedlicy. W ogóle Słowaków na szlaku granicznym spotykamy dziś dużo więcej niż Polaków – ale w sumie nic dziwnego: mają więcej dojść, w dodatku te dojścia są krótsze. Z naszych obserwacji wynika, że szlak graniczny często odwiedzają słowaccy turyści długodystansowi – wędrujący z dużymi plecakami, nastawiający się na kilkudniowe przemarsze.

Goździk skupiony jest kwiatem chronionym, występującym w Polsce tylko w Bieszczadach.
Za Hrubkim mijamy grób radzieckiego żołnierza Gładysza
Uwaga! Granica państwa! 🙂

Za Czerteżem nasz szlak zbiega w dół w stronę Przełęczy pod Czerteżem. Z każdym krokiem w dół towarzyszy nam myśl, że straconą wysokość za chwilę będziemy musieli odrabiać – Przełęcz Pod Czerteżem (906 m n.p.m.) to najniższy punkt na granicznym odcinku naszej trasy. W razie kryzysu kondycyjnego można stad zejść w dół nieznakowaną drogą. My jednak dzielnie kontynuujemy wędrówkę w kierunku Rabiej Skały.

Za Przełęczą pod Czerteżem, jak się domyślacie, na zmęczonych wędrowców czeka ściana płaczu. Podejście na szczyt Borsuka (991 m n.p.m.) – nie jest jeszcze specjalnie męczące, schody zaczynają się dopiero za  Przełęczą Pod Borsukiem (955 m n.p.m.). Odcinek wprowadzający na Czoło (1161 m n.p.m.) to chyba najbardziej męczące podejście na całej trasie. Na szczęście jak na zamówienie zaraz za Czołem na zmęczonych wędrowców czekają przepiękne rozległe polany (zw. Bungiłskie) z panoramicznymi widokami – wręcz stworzone do odpoczynku. My tam właśnie kładziemy się na trawie, zamykamy oczy i cieszymy się chwilą – to chyba najprzyjemniejszy odpoczynek dzisiejszego dnia, nawet mimo tego, że podczas leżenia na trawie pogryzły nas mrówki😊. Kto nie chce bawić się w Telimenę i ryzykować spotkania z gryzącymi owadami, może podejść jeszcze kawałek dalej – będzie mógł rozsiąść się w solidnej wiacie (choć przy ładnej pogodzie łąki są zdecydowanie przyjemniejszą opcją).

Za Czerteżem zaczyna się zejście na najniżej położną przełęcz na dzisiejszym odcinku granicznego szlaku.
Przed przełęczą musimy zgubić ok. 170 m wysokości.
Przełęcz pod Czerteżem – znajduje się tu jedyne na tym odcinku szlaku źródełko.
Co zeszliśmy, musimy z powrotem podejść. W drodze na szczyt Borsuka.
Piękne dziuplaste jawory skradły nasze serca.
Polany pod szczytem Czoła zachęcają do odpoczynku.
Wakacje – tylko na plaży! 😉
Tuż obok rośnie piękna lilia złotogłów.

Ostatnim na dziś szczytem w paśmie granicznym jest Rabia Skała (1199 m n.p.m.). Nazwa, pochodząca od słowa „pstry”, prawdopodobnie związana jest z barwą piaskowcowych wychodni skalnych. To właśnie na Rabiej Skale spotkamy tak rzadko spotykaną  w Bieszczadach… przepaść! Urwisko skalne ostro opada w dół na słowacką stronę. Przy szlaku znajduje się taras widokowy – dobrze z niego widać urwiste zbocza Rabiej Skały, z tarasu otwierają się też piękne widoki na słowackie szczyty. Samo urwisko obejrzymy jeszcze lepiej, gdy skręcimy w wydeptaną ścieżkę ok. 50 m przed tarasem widokowym. Można nią dojść do samej krawędzi urwiska, trzeba tylko zachować daleko idącą ostrożność – przed przepaścią nie ma żadnych zabezpieczeń. 

W drodze na kulminację Rabiej Skały.
Za nami na dalszym planie Czoło i piękna podszczytowa polana, na której odpoczywaliśmy.
Taras widokowy na Rabiej Skale.
Widok z Rabiej Skały na słowackie Bieszczady, zwane Bukowskimi Wierchami
Ścieżka doprowadza nad skraj urwiska.
Urwisko spada kilkudziesięciometrową ścianą na południową stronę Rabiej Skały.

Na Rabiej Skale opuszczamy szlak graniczny. Skręcamy w prawo za żółtymi znakami sprowadzającymi w kierunku Wetliny.  Po niedługim czasie wychodzimy na szczytowe polany Paportnej (1199 m n.p.m.). Widok stąd jest wspaniały. Wypatrujemy i odwiedzony przez nas niedawno Łopiennik (link do opisu wycieczki tutaj) i Połoninę Wetlińską i Smerek (opis wycieczki tutaj).

Widok na Paportną – to przez nią wrócimy do Wetliny.
Stoki Rabiej Skały i kulminacja Czoła.
Rozstaj szlaków na Rabiej Skale. Tu skręcamy na Wetlinę.
Podchodzimy na wierzchołek Paportnej przez piękne podszczytowe łąki.
Widok w stronę Małego Jasła.
Przyjemnie tak wędrować w przedwieczornym słońcu.

Za Paportną szlak sprowadza w dół na przełęcz oddzielającą Paportną od Jawornika (1021 m n.p.m.). Zmęczenie daje już o sobie powoli znać, a każdy krok zaczyna być bolesny. Mimo to cieszymy się przedwieczorną wędrówką przez bukowo-jaworowy las.

Na Jaworniku skręcamy w prawo w zielony szlak sprowadzający do Wetliny. Najpierw ścieżka łagodnie prowadzi wśród drzew, potem jednak zaczyna się chyba najmniej przyjemny odcinek dzisiejszej wycieczki. Nachylenie jest nieprzyjemnie duże, więc każdy krok okupujemy bólem stóp i kolan. Na szczęście zejście do Wetliny zajmuje tylko 45 minut. Przy samochodzie stajemy mega zmęczeni, ale w pełni usatysfakcjonowani fantastyczną wycieczką. 12 szczytów, mnóstwo miejsc widokowych,  główny grzbiet Karpat i to cudowne całodzienne oderwanie od wszystkich problemów, które czekają na nas na dole – na pewno wiecie, co mamy na myśli! 🙂

Między Paportną a Jawornikiem.
Zejście z Jaworika do Wetliny. Na początku łagodnie, potem będzie znacznie stromiej.

Więcej propozycji wycieczek po Bieszczadach? Zajrzyjcie tutaj. 🙂